Witam wszystkich
Tak się ułożyło w moim życiu, że aktualnie pracuje w kebabie [Polska firma, założona przez polkę z polskimi pracownikami (jebać arabów, tylko Bóg może mnie sądzić elo)] <- (jebane ciapate skozosyny).
Muszę się wam pochwalić inteligencją ludzi, którzy czasami mnie odwiedzają. Od razu uprzedzę, że przed wejściem do lokalu widnieje ogromny napis "Kebab House".
To co potrafią ludzie mówić to jest parodia
Naprawdę codziennie potrafi przyjść jakiś debil, który po negatywnej odpowiedzi na pytanie "Czy mają państwo flaczki?" wychodzi smutny, jakby zawiódł się na całej linii. Oprócz tego standardowe pytania:
-Mają państwo bułke słodką?
-Mają państwo pierogi?
-Mają państwo zupy?
Piszę o tym właśnie teraz, bo dziś przeżyłem apogeum idiotyzmu. Tak więc:
Przychodzi facet (lat 30-40 elegancik w garniturze) i pyta się mnie czy mamy smażoną rybę. Odpowiedziałem stanowczo i z uśmiechem na twarzy, że oczywiście, że nie. Ten ni z dupy się wkur*ił wyciągnął portfel i rzucił mi na kasę krzycząc ( i Tu będzie moja rozmowa z nim):
-ON: Nosz kur*a, jak to nie macie ryby, przychodzę do restauracji, chcę zjeść rybę a tu chuj!" (sala pełna ludzi )
-Ja: Pan jest chyba debilem, przychodzisz pan do kebsa i robisz pan pretensje, że nie ma ryby?
-On: Jak mnie pan nazwał?
-Ja: Debil.
-On: Proszę natychmiast wezwać szefową.
Po tym zadzwoniłem do szefowej (równa babka) przyjechała do lokalu, stanęła koło mnie i pyta się o co chodzi. Po usłyszeniu dokładnego przebiegu rozmowy, zastanowiła się chwilę popatrzyła gościowi w oczy i powiedziała stanowczo "Jest Pan Debilem"
Facet zaczął wrzeszczeć że jak to tak klienta traktować i że wyrobi nam takie zdanie, że nikt do nas nie przyjdzie
(mamy taki ruch, że nawet jakby było mniej o połowę to i tak będzie za dużo bo robić się nie chce)