18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (7) Soft (1) Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:55
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 2025-01-04, 11:41

#życie

Eutanazja
A................U • 2013-12-16, 22:41
Mąż do żony po obejrzeniu programu o eutanazji.
"Kochanie, nie chcę, żebyś pozwoliła mi żyć w stanie, w którym będę uzależniony od maszyn i karmiony płynem z butelki.
Jeśli kiedykolwiek to nastąpi, wyłącz urządzenie, które będzie utrzymywać mnie przy życiu. "
Żona wstała, wyłączyła telewizor, komputer i wyjęła mu piwo z ręki...
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
życiowe
BYNIO123 • 2013-11-23, 17:28
jak w życiu dzwoni 50 razy dziennie żeby pogadać o pierdołach ale gdy trzeba do niej zadzwonić nigdy nie odbiera
Najlepszy komentarz (68 piw)
w................4 • 2013-11-23, 18:22
R.I.P. życie i śmierć
Witam Was Moi Drodzy ludzie!

Napiszę krótko - chciałem się z Wami podzielić moim najgorszym dniem w życiu. Zapewne każdy w życiu miał jakiś dzień, który będzie pamiętał jeszcze na łożu śmierci, opiszę Wam chronologicznie mój dzień.

11.01.2013 r.

7:30 - jestem w drodze do pracy. Dzwoni mój serdeczny kumpel z Wysp z propozycją, żebym się pakował, ponieważ jest jedno miejsce wolne do pracy w sortowni. Nie muszę się o nic martwić, tylko pakować i lecieć Wizzairem do Luton. Tyle tylko, że robota jest już od poniedziałku, tak więc trzeba wszystko w biegu załatwiać. Niestety odmówiłem z kilku powodów:
- miałem "dobrą" pracę, w której wyciągałem około 90% średniej krajowej... co jak na polskie warunki myślę, że jest OK,
- okres wypowiedzenia umowy miałem dwu tygodniowy, więc jakbym poleciał, to by mi wjebali dyscyplinarkę w papiery za porzucenie pracy (urlopu bym nie dostał w tym okresie za nic), co przy ewentualnym powrocie do kraju utrudniłoby mi poszukiwanie roboty,
- miałem narzeczoną, z którą planowałem ślub... nie chciałem jej zostawiać.
Ogólnie zaproponowałem, żeby zadzwonił do Jarka (nasz kumpel), ponieważ on nie ma roboty i się na pewno zgodzi.

9:00 - jestem w robocie, dzwoni telefon i zostałem zaproszony do naczelnika. Pracowałem na umowę zastępstwo, wiedziałem z czym to się wiąże... ale takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałem. Naczelnik powiedział, że wie o tym od tygodnia, ale nie wiedział jak mi to powiedzieć (tak kurwa, dosłownie tak powiedział). Otóż osoba którą zastępowałem miała być nieobecna przez 20 miesięcy (8 miesięcy ciąży + rok macierzyński). Okazało się, że kobitka poroniła (albo wyskrobała, bo na USG wyszło, że dziecko rude) i chce pilnie wrócić do pracy bo nie daje sobie rady w domu i nie chce zwolnienia od psychiatry itp. itd.
Jednym słowem "czarny zrobić swoje, czarny móc odejść". Na górę do kadr podpisać wszystko, wysłanie na urlop w okresie wypowiedzenia (gdybym to kurwa wiedział 2 godziny temu, to byłbym w samolocie....).
Po wyjściu z kadr zadzwoniłem do kumpla z Wysp, zapytać się, czy Jarek się zdecydował... no i niestety ale się zdecydował. Jako że go bardzo lubię, to byłoby to kurewstwo, gdybym teraz wbijał się w jego miejsce... no trudno.
Żeby mieć pewność, że okazja mi zjebała, zadzwoniłem do Jarka. Niestety usłyszałem przez słuchawkę "Hej, sorry ale nie mogę gadać bo ogarniam bilety i lecę do roboty bo Maciek dzwonił......".

16:30 - wyszedłem z pracy załamany, więc poszedłem do swej "miłości" poszukać jakiegoś wsparcia/rady/pocieszenia... no i znalazłem. Wywiązał się dialog:
Ja - słuchaj, muszę ci coś powiedzieć...
Ona - ehhh, no w zasadzie to ja też...
Ja - no ok, ja nie mam dobrej wiadomości, więc może mów pierwsza.
Ona - No ja też... ale miejmy to za sobą.

Tutaj nie będę cytował całej rozmowy, mimo, że pamiętam ją jakby była wczoraj... w każdym bądź razie narzeczona kopnęła mnie w dupę po 4.5 roku związku. Decyzja ostateczna, a że jak każdy facet mam swój honor, to puściłem ją wolno.

18:00 - każdy normalny facet zrobiłby po takim dniu tylko jedno - najebał się. Ja niestety piję bardzo rzadko(w zasadzie tylko i wyłącznie na weselach), ponieważ obiecałem sobie dwa lata wcześniej, że nie tykam już alkoholu na imprezach czy innych wyjściach w plener z kumplami. Po prostu alkohol jest dla ludzi, a ja po alko nie zachowuję się jak człowiek tylko jak bydło O ile każdy facet w myślach po alko ma agresora, o tyle ja tego agresora z siebie uwalniam po alkoholu. Od momentu jak przeciągnąłem faceta przez ladę w barze z kebabami (no niestety, nie był to żaden Mohammed, tylko zwykły Polak, uczciwie pracujący na chleb) obiecałem sobie, że nie piję już i się tego trzymam... nawet w taki dzień.

Tutaj mała odskocznia od tematu, żeby nie było, że jestem cham ( bo na trzeźwo fajny ze mnie człowieczek ) - do faceta poszedłem 3 dni później, dałem mu połówkę whisky i przeprosiłem. Do dziś chodzę tam od czasu do czasu na kebsa i zawsze ta sytuacja jest wspominana ze śmiechem.

Wracając do tematu, kręciłem się bezcelowo ze słuchawkami na uszach po Warszawie gdzieś do 21:00, ale była już pora wracać do domu. W pociągu obmyśliłem plan, że muszę się jakoś wyżyć, więc idę na siłownię. Siłownia jest otwarta do 21:00, ale dorabiam sobie troszkę jako trener personalny a siłownia wraz z klubem bjj jest moim drugim domem i mam klucze Swoją drogą właściciel siłowni jest moim najlepszym przyjacielem.

22:30 - jestem na siłowni. Otwieram swoją szafkę i uświadomiłem sobie, że dres zabrałem wcześniej do domu, żeby uprać. W szafce było tylko moje białe gi (strój do BJJ). No ale cóż, siłownia była pusta więc wolałem się na trening ubrać jak debil w gi, niż trenować w jeansach, koszuli i marynarce. Przyodziałem swoje białe gi, i zaczynam katować nogi na siłowni. Jako że był to dla mnie okres redukcyjny od dwóch tygodni, a z oczywistych względów nic nie jadłem tego dnia, to i siły było mniej.
No i przyszedł moment kulminacyjny tego dnia... robiłem na sporym ciężarze martwe ciągi z niskim przysiadem. Chciałem puścić bąka, a spierdoliłem się w gacie...

Zabrałem swoje obsrane gi, i udałem się do domu, aby zakończyć ten dzień.

Jeżeli chodzi o przebieg mojego dnia to byłoby to na tyle. Dziękuję za uwagę!

******************************************************
1. W zasadzie o całym dniu (włącznie z przypadkiem z siłowni) opowiedziałem tylko jednemu przyjacielowi, właścicielowi siłowni... no i do tej pory czasem jak otwieram swoją szafkę, to na gi zamiast mojego purpurowego pasa leży brązowy Taki Troll z mojego przyjaciela.

2. Pamiętajcie, że co by się nie działo, należy iść do przodu i się nie poddawać. Ja po tamtym dniu wiem jedno - może być już tylko lepiej.

3. Na pewno nie było, historia własna... niestety.
Najlepszy komentarz (161 piw)
BrunerOvned • 2013-11-22, 13:56
Pierwszy Polak, który wie, że mu odpierdala po alkoholu i świadomie nie pije!
Za to masz u mnie szklanę rudej! Drugą stawiam za podejście do życia i za bjj.

Matołki niech doszukują się w tym skrócie blowjoba.
Życie...
M................s • 2013-11-14, 19:42
Życie jest dziwne. W jednej chwili siedzisz w robocie przeglądając dziwne strony, w drugiej siedzisz w domu szukając nowej pracy.
Pocieszenie
MichaU • 2013-10-30, 18:26
Myślisz, że masz gówniane, bezsensowne życie, które skończysz marnie? Pomyśl, że jakieś drzewo rosło dziesiątki lat tylko po to żeby zostać notatnikiem Macierewicza.

 
Najlepszy komentarz (41 piw)
b................� • 2013-10-30, 19:11
A pomyślcie, że kiedyś takie drzewo sobie rosło i zostało przerobione na papier toaletowy, którym ja podtarłem sobie dupę. Jakiś czas później ten papier mógł trafić do oczyszczalni ścieków i zostać poddany recyklingowi po czym zmienić postać na pudełko do pizzy, którą właśnie wpierdalacie. Nie wiecie nawet jak blisko zajebistości możecie się znajdować
W toruńskim szpitalu zmarł kpt. Grzegorz Nicke, oficer Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu, który został ciężko ranny, gdy na poligonie własnym ciałem zasłonił podwładnego przed odłamkami granatu.

Do wypadku doszło 8 października w trakcie ćwiczeń w rzucaniu granatem na poligonie szkoły. Zajęciami kierował wówczas dowódca kompanii wsparcia kpt. Nicke.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, iż granat bojowy F-1 upadł zbyt blisko miejsca, z którego został rzucony. Kapitan Nicke rzucił się w kierunku znajdującego się w okopie żołnierza, ratując mu życie. Eksplodujący granat ranił oficera w głowę poniżej hełmu.

Ciężko rannemu oficerowi natychmiast udzielono pomocy i przetransportowano do szpitala, ale pomimo starań zmarł w sobotę, 19 października. Sprawę wypadku bada Żandarmeria Wojskowa.

Kapitan Grzegorz Nicke rozpoczął służbę wojskową w 1994 r. jako podchorąży Wyższej Szkoły Oficerskiej im. gen. J. Bema w Toruniu. Po promocji służył w 5. pułku artylerii w Sulechowie, 14. pułku artylerii przeciwpancernej w Suwałkach i 6. dywizjonie artylerii samobieżnej w Toruniu. Od 2009 r. był dowódcą kompanii wsparcia w dywizjonie zabezpieczenia CSAiU, uczestniczył także w misji KFOR w Kosowie.

Pełen szacunek do tego człowieka, pokazał ogromną odwagę i swoją wielkość, zdobywając się na to, aby oddać swoje życie za życie innego człowieka. Uważam, że zasługuje na miano bohatera.
Mało w dzisiejszym świecie takich ludzi jak on, szkoda, że już jest o jednego mniej.


Źródło:
onet
Najlepszy komentarz (110 piw)
Camel_06 • 2013-10-22, 9:51
Żeby wykonać TAKI obowiązek, trzeba być mężczyzną z krwi i kości, nie z trocin i gówna. Jak dla mnie odszedł bohater.
Życie rzymskiego legionisty
BongMan • 2013-10-19, 1:06
Ostatnio było kilka tematów o starożytnym Rzymie, a właśnie trafiłem na coś takiego:

Życie rzymskiego legionisty (legionarius) było z pewnością bardzo trudne i wymagało ogromnej siły psychicznej, jak i fizycznej. Ochotnicy, bądź poborowi często nie byli pewni, czy wrócą do domów po 16 latach służby (w 5 roku n.e. zwiększono czas trwania służby do 20 lat). Obowiązki jakie stawiano "orłom" oraz dyscyplina miały stworzyć z nich prawdziwych mężczyzn, gotowych wygrywać bitwy z przeważającym przeciwnikiem.

Pobór żołnierzy do armii odbywał się wśród mężczyzn pomiędzy siedemnastym, a dwudziestym rokiem życia na 16 lat stałej służby wojskowej (reforma Mariusza). Przeciętny legionista rzymski mierzył zaledwie około 168 cm, co było ogromną wadą żołnierzy rzymskich. Naukowcy tłumaczą niski wzrost Rzymian tym, iż ich dietę stanowiły głównie produkty mączne, kiedy barbarzyńcy jedli mięso bogate w białko. Wzrost przeciętnego Rzymianina potwierdziły badania przeprowadzone przez Geoffreya Krona na odnalezionych 927 dorosłych szkieletach męskich, pochowanych w Italii, między rokiem 500 p.n.e. a 500 n.e. Miały one średnio 168 cm wysokości. Prawdopodobnie w rzymskim wojsku wprowadzona była selekcja żołnierzy ze względu na wzrost, gdyż legioniści musieli utrzymywać szyk w prawidłowym porządku (chociażby testudo).

Dla porównania można wspomnieć o Germanach czy Galach, którzy osiągali średnio od 170 do 185 cm wzrostu. Tym samym Rzymianie ustępowali rywalom wzrostem. Legioniści posiadali jednak zdecydowanie większe umiejętności. Potrafili działać w grupie, walczyć w różnych warunkach pogodowych, byli zdyscyplinowani, doskonale wyposażeni, no i oczywiście doskonale wyszkoleni oraz wytrzymali. Po twardym szkoleniu i codziennym drylu wojskowym, zdolni byli maszerować 37,5 km dziennie z obciążeniem na plecach sięgającym 36 kilogramów. Jedno z ćwiczeń wprowadzonych przez Gajusza Mariusza, reformatora wojskowości, polegało na długodystansowym biegu z pełnym wyposażeniem.

Od samego początku wnoszone przez młodych ludzi, nabyte wcześniej, umiejętności były właściwie wykorzystywane. Jeżeli ktoś przed poborem posiadał umiejętności kowala zostawał zbrojmistrzem, szewcy szyli obuwie dla żołnierzy, a ci którzy specjalizowali się w obróbce drewna budowali maszyny oblężnicze. Jeżeli zaś nikt nie posiadał jakiejkolwiek umiejętności mógł zostać np. członkiem drużyny mierniczej lub grupy oczyszczającej drogi. Takie czynności pełnili żołnierze kiedy nie toczyły się walki. Kiedy zaś trąby dawały sygnał do bitwy, wszyscy legioniści mieli być gotowi na stanowiskach w pełnym uzbrojeniu.

W armii rzymskiej panował także podział na doświadczonych, zaprawionych w bojach weteranów oraz "młodych", którzy starali się w jakikolwiek sposób pokazać. Starsi legioniści opowiadali historie i uczyli młodych jak postępować na polu bitwy.
Również funkcje były różne. Weterani jako sprawdzeni żołnierze puszczani byli w najgorszy wir walki, lub tam gdzie mogli przesądzić losy walki. Młodzi zaś stawali jako zwykła linia, która miała unieruchomić przeciwnika.

Warto także wspomnieć o pożywieniu, które z pewnością nie jest takie jak sobie wyobrażamy. Głównym pożywieniem legionistów był chleb. Dieta jaką stosowali Rzymianie była bardzo uboga w mięso i warzywa, które uważano za nieistotne dodatki. Mała ilość białka spożywana przez Rzymian przyczyniała się do słabego wzrostu kości, a tym samym małego wzrostu. Z kolei w Galii lub Germanii, jak już wspomniałem, głównym pożywieniem barbarzyńców było właśnie mięso.

Legioniści nie mogli sobie pozwolić na pomyłki w czasie służby. Każda była bowiem surowo karana. Jeśli wartownik został przyłapany na spaniu w czasie warty, często był albo zabijany, albo poddawany surowej karze. Podobno żołnierze rzymscy opracowali sposób snu na warcie, polegający na oparciu się całym ciałem o stojącą tarczę. Jeżeli zaś żołnierz budujący obóz został zauważony bez gladiusa przy boku, również był skazywany na śmierć.

Dyscyplina

Rzymskie wojsko było niezwykle zdyscyplinowane i karne. Wynikało to w dużym stopniu z inspekcji, których dokonywali zarówno centurioni, jak i trybuni. Z samego założenia ogólny przegląd musztry, poprawności wykonanych przez żołnierzy zadań, czy kontrola czystości uzbrojenia miała charakter mobilizujący. Chodziło tu zarówno o zagospodarowanie czasu wolnego od zajęć, jak i wyrobienie nawyku solidnej pracy i odpowiedzialności za powierzony sprzęt oraz mienie wojskowe.

Realia rzymskiej armii świetnie znał Publiusz Flawiusz Wegecjusz Renatus, czyli Wegecjusz - pisarz i historyk rzymski żyjący w II połowie IV wieku n.e. Pełnił on funkcję zarządcy skarbu; ale przede wszystkim interesował się wojskowością i hodowlą koni. Jego największym dziełem jest, dedykowany cesarzowi (prawdopodobnie Teodozjuszowi I) traktat "Zarys wojskowości" (Epitoma rei militaris) w 4 księgach, który jest jedynym zachowanym podręcznikiem wojskowości rzymskiej. Jego myślą przewodnią było przekonanie, że przywrócenie dyscypliny w armii rzymskiej w oparciu o wzory z przeszłości przywróci potęgę Rzymu. Zawarł w nim również wiele informacji dotyczących sprawowania wojny i taktyki bitewnej Cesarstwa Rzymskiego. Tak między innymi Wegecjusz opisuje pozycję centuriona w armii:

Centurion w piechocie jest wybierany ze względu na swój wzrost, siłę i zręczność w rzucaniu swą bronią miotającą i w używaniu swego miecza i tarczy; w perfekcji we wszelkiej wojskowej materii. Musi on być czujny , powściągliwy i gotowy raczej do wykonywania rozkazów, które otrzyma niż do dyskutowania, dokładny w lustrze (że kurwa co?) i w utrzymaniu właściwej dyscypliny pomiędzy żołnierzami, w uczeniu żołnierzy wyglądu schludnego i czystego, w utrzymaniu broni wyczyszczonej i lśniącej. [...] Splendor uzbrojenia nie ma wcale najmniejszego znaczenia w posiewaniu zagrożenia wśród wroga. Bo czyż może być uznawanym dobrym ten żołnierz, który przez zaniedbanie dopuszcza , aby jego uzbrojenie uszkodziło się w wyniku działania brudu i rdzy?

Tak z kolei pisze o trybunie wojskowym:

Nic nie czyni takiego zaszczytu i tak nie świadczy o kompetencji i pilności trybuna, jak postawa i dyscyplina żołnierzy, gdy ich strój jest czysty i schludny, broń błyszcząca i w dobrym porządku i kiedy wykonują oni ćwiczenia i musztrę z widoczną sprawnością.


Oczywiście za duże zaangażowanie podczas ćwiczeń oraz wykonywanie obowiązków służbowych wyróżniający się legioniści otrzymywali również nagrody.

Ci którzy, osiągnąwszy doskonałość w swych ćwiczeniach, otrzymują podwójny przydział zwani są Armaturae Duplares, a ci, którzy jedynie pojedynczy przydział Simplares. Mensores odmierzają miarą i znaczą teren na namioty w obozie i przydzielają oddziałom przypadające im tereny w garnizonach. Torquati59, nazywani tak od złotych naszyjników danych im w nagrodę za dzielność, posiadają oprócz nich rozmaite dodatki. Ci, którzy otrzymali dwa naszyjniki za dzielność zwani są Torquati Duplares, a ci, którzy otrzymali jeden – Simplares. Z tych samych powodów są również Candidatii Duplares i Candidatii Simplares60. To są główni legionowi żołnierze i oficerowie, wyróżniający się przez swe stopnie i zaszczyty. Cała reszta zwie się Munifices lub żołnierze pracujący, jako, że są oni obowiązani do każdego rodzaju prac wojskowych bez wyjątku.

Flawiusz Wegecjusz Renatus pisze także o tym, jak powienien dowodzić wódz:

[...] głównodowodzący, którego autorytet i godność są tak wielkie i któremu powierzone zostały majątki swych rodaków, obrona ich miast, życia żołnierzy i chwała państwa, powinien mieć na uwadze nie tylko dobro armii jako całości, ale rozciągać swą opiekę na każdego szeregowego żołnierza, jako że jeśli jakieś nieszczęście przytrafi się tym, którzy są pod jego rozkazami, traktowane jest to jak publiczna strata i całkowicie przypisana jego błędom w wydawanych decyzjach. Dlatego właśnie jeśli uważa on, że jego armia składa się ze słabych oddziałów, albo jeśli są one odzwyczajone od walki, powinien uważnie badać siłę, ducha, postawę każdego legionu osobno i każdego oddziału pomocniczego, jazdy i piechoty. Musi on wiedzieć, o ile to możliwe, jakie jest imię i zdolności każdego legata, trybuna, młodszego oficera i żołnierza. Musi on przyoblec się w najwyższą powagę i utrzymać ją przez surowość. Musi karać wszystkie przestępstwa wojenne najwyższymi przewidzianymi przez prawo karami. Musi on mieć charakter nieubłagany w stosunku do winnych przewinień i dawać publiczne dowody tego w różnych miejscach i przy różnych okazjach.


Ćwiczenia legionistów

Rekrut musiał się przede wszystkim nauczyć długiego maszerowania: co miesiąc żołnierze pokonywali 30 kilometrów z pełnym wyposażeniem. Połowę dystansu pokonywali krokiem swobodnym, a drugą połowę musieli przebiec.
Następnie uczyli się, jak zbudować obóz, a dwa razy dziennie wykonywali ćwiczenia wojskowe (wprawieni legioniści ćwiczyli tylko raz dziennie). Uczyli się rzutów kamieniem, pływania i jazdy konnej. Musieli umieć wskakiwać na konia i zeskakiwać zeń w biegu w pełnym rynsztunku, i to z obu stron wierzchowca, co było nie lada wyczynem, zważywszy, że w tamtych czasach nie znano strzemion. Najważniejsze jednak były ćwiczenia w posługiwaniu się bronią.

W ziemię wbijano pal, którego wysokość odpowiadała wzrostowi człowieka. Żołnierz uzbrojony w wiklinową tarczę i drewniany, tępy miecz (rudius; o takim samym ciężarze jak prawdziwy, a czasami nawet cięższy) atakował pal i uczył się zadawać ciosy. Musiał także rzucać bardzo ciężkim pilum. Urządzano również markowane bitwy, przy czym na ostrza mieczy i włóczni nakładano pokrowce, by uniknąć ewentualnych zranień.

Jak postrzegano legionistę rzymskiego?

W sądach przychylnych ludzi takich jak Plutarch reforma wojskowa Oktawiana Augusta była postrzegana jako urzeczywistnienie programu platońskiego, zawartego w "Państwie". Stałe wojsko mające za zadanie spełnianie wyspecjlizowanych funkcji, a więc zapewniające odpowiedni poziom techniczny. Postrzegano legiony jako zespół żołnierzy-obywateli wyróżnionych służbą, ze względu na pewne naturalne skłonności, rozwinięte w trakcie przeszkolenia. Ludzie ci pozwalali reszcie obywateli poświęcić się bez przeszkód ich zadaniom. Tak więc nie byli to żołnierze z konieczności. Platon chciał, aby wojsko otrzymywało jako rekompensatę, tyle ile konieczne do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Co ciekawe zwolennicy koncepcji platońskiej uważali, że żołnierz musi spełniać szczególnie wygórowane wymogi moralne. Wyrażnie uwidocznił się ten pogląd w nazewnictwie stosowanym w pracach np. Diona Chryzostoma, który oficjalnie nazywał żołnierzy późnego cesarstwa "najszlachetniejsi" (gr.gennaiataioi).

Bardziej realistyczna wydaje się koncepcja przypisywana Kasjuszowi Dionowi. Zawiera się ona w stwierdzeniu, że skoro użyteczność przeważa nad uczciwością, to trzeba wykorzystać silniejszych i biedniejszych (chodzi tu głównie o przestępców) dla wspólnej korzyści. Można to traktować jak typowy przykład przystosowania do czasów w których pieniądz liczy się bardziej niż chwała. Nawet w poezji Horacego żołnierz pojawia się jako ten, który musi wyrzec się otium (czasu wolnego), pozbyć się wolności osobistej, poddać się władzy innych tylko po to by zarobić na niezbyt dostatnią starość.

Prawdopodobnie wielu obywateli cieszyło się z wyzwolenia od obowiązku wojskowego, jakie dało utworzenie armii zawodowej, dzięki temu mogli poświęcić się całkowicie zawodowi lub innym zajęciom. Oczywiście nie przeszkadzało im to publicznie rozpaczać nad zanikiem "dawnej rzymskiej mentalności i moralności". Według innej koncepcji żolnierz zajmuje miejsce zdegenerowanego obywatela-dekadenta, skutkiem czego nie może byc uznany za obywatela jako takiego, mimo iż w gruncie rzeczy większość żołnierzy to faktycznie obywatele lub cudzoziemcy starający się nimi zostać.
Budowa obozu marszownego w I wieku n.e.

U Tacyta następuje swoiste odwrócenie platońskich standardów. "Szlachetny gniew" charakteryzujący pierwszych żołnierzy zmienił się w ira lub furor czyli wściekłość, dzikość. Czyni to z poczciwego platońskiego wojaka (którego notabene Platon zwykł nazywać "Rasowym psem") bestię podlegającą właściwie tylko żądzy złota i czasami chwały. W imię tych dwu pragnień taki "furiat" jest w stanie podnieść broń przeciwko wspólnemu dobru którego zobowiązał się bronić.

Ideologia taka, szczególnie w IV wieku n.e., oddziaływała na bardzo silnie na wyższe klasy społeczne. Nakreśliła ideał żołnierza, który powinien być chłopskiego pochodzenia, powinien być oddzielony od reszty społeczeństwa tak ściśle jak to tylko możlwe, płacić należało mu oszczędnie aby nie popadł w zbytnią pychę, i wreszcie powinien być bezwzględnie posłuszny zwierzchnikowi oraz podlegać bezlitosnej dyscyplinie. Motywowano te cięzkie warunki stwierdzeniem "skoro Platoński pies stał się wilkiem to na jego dowódcach spoczywa ciężar ponownego ustanowienia w nim barier rozumu".
Legionista rzymski, w zależności od okoliczności, budził podziw i zachwyt lub strach i pogardę.

Tutaj ze zdjęciami, których nie chciało mi się wstawiać.
romanum.historicus.pl/legionista_rzymski.html
Tak, wiem, tobie nie chce się stawiać piwa. Nie musisz
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem