W dalszej części przesłuchanie nieżyjącego już skinheada z Bydgoszczy.
Materiał w sumie na youtubie leży już dwa lata, więc być może już się kiedyś pojawiało, w każdym razie nie widziałem. Całkiem ciekawe.
(...)ówczesne zasady tego sportu dość mocno odbiegały od tych, jakie są nam znane dzisiaj. Ponad 20 lat temu dość często dochodziło do sytuacji, gdzie pierwsze 2 z 3 okrążeń były przejeżdżane w ekstremalnie wolnym tempie. Dlaczego? Z dwóch powodów.
Pierwszym czynnikiem, który skłaniał kolarzy do takiego zachowania to chęć zostawienia wszystkich sił na trzecie okrążenie, w którym ruszali już pełnym sprintem. Drugim, znacznie bardziej komicznym powodem była gra w… „kotka i myszkę”. Owa zabawa polegała na tym, że zawodnik jadący za plecami lidera, mógł w każdej chwili skorzystać z… przewagi zaskoczenia prowadzącego niespodziewanym sprintem na maksimum swoich możliwości. Lider starając się pilnować swojego rywala z obu boków (bo nie było wiadomo, z której będzie wyprzedzany) musiał poświęcać ułamki sekund, które okazywały się nadzwyczaj cenne w kontekście dalszej konkurencji. A jeśli dodamy do tego, że żaden z zawodników nigdy nie chciał być z przodu z racji korzyści z tzw. tunelu aerodynamicznego podczas jazdy za plecami rywala, to nierzadko przychodziło nam oglądać taką rywalizację.