Krótko i na temat
#adopcja
Krótko i na temat
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Najlepiej zalegalizować homo-związki i oddać im dzieci...
..
Sprawdziłem wszystko. Faktycznie, za jedynie 40 złotych miesięcznie mogę adoptować dziecko. Wystarczy, że będę opłacać mu szkołę.
Nawet przez chwilę się nie zastanawiałem i przelałem pieniądze na ich konto. To nie żart. Zawsze tego pragnąłem i jako jeden z nielicznych mogę powiedzieć szczerze:
MAM WŁASNEGO MURZYNA!
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Trudne dzieciństwo, problemy osobiste, choroba, bezrobocie i nieszczęśliwy wypadek sprawiły, że Bogdan stał się bezdomny.
W jaki sposób radzi sobie z dramatyczną sytuacją?
W minioną niedzielę miała we Francji miejsce największa demonstracja od dziesięcioleci, ukazując swój sprzeciw przeciw "Małżeństwom dla wszystkich".
Ustawa
Francuski rząd 7 listopada przyjął projekt ustawy dotyczący małżeństw homoseksualnych. Umożliwiałby on osobnikom tej samej płci na zawieranie cywilnych związków małżeńskich i adoptowanie dzieci. Nie pozwala jednak na korzystanie przez pary tej samej płci z metod medycznie wspomaganej prokreacji, jak technika in vitro. Ustawa ma być rozpatrywana przez francuski parlament, począwszy od 29 stycznia.
Sprzeciw
13 stycznia ulicami Paryża przeszła demonstracja licząca około 600 tys. ludzi, była to największa manifestacja we Francji od 1984 roku, kiedy to ludzie wyszli w obronie szkół prywatnych. Uczestnicy "Marszu Wszystkich", jak nazywają go demonstranci wystosowali oświadczenie do prezydenta, wzywając go do reakcji:
Czy Pan, Panie Prezydencie, będzie tym, który zadekretuje, że można się narodzić bez mężczyzny lub bez kobiety?
"Małżeństwo dla wszystkich" oznacza wpisanie w nasze prawo podstawowej dyskryminacji między istotami ludzkimi: między tymi, którzy urodzą się z ojca i matki, tymi, którzy zostaną legalnie "urodzeni" z dwóch ojców i tymi "urodzonymi" legalnie z dwóch matek.
Czy Pan, Prezydencie, będzie tym, który obali równość urodzin między dziećmi?.
Tu, na Polu Marsowym stoi przed Panem szeroka reprezentacja narodu francuskiego. Naród prosi Pana o niezwłoczne zawieszenie projektu prawa o "małżeństwach i adopcji dla wszystkich", które głęboko dzieli Francuzów. Naród prosi Pana dzisiaj o zwołanie Stanów Generalnych nt. rodziny, małżeństwa, pokrewieństwa i praw dziecka oraz - w geście pojednania narodowego - o przyjęcie od jutra w Pałacu Elizejskim tych, których Francuzi pokojowo wysyłają do Pana
Realia
Dzień po demonstracji francuski rząd zapewnił, że zamierza przeforsować ustawę. Wypowiedź ministra ds. kobiet i rzecznika rządu (Najat Valaud-Belkacem) dla lewicowego dziennika:
Rząd jest całkowicie zdeterminowany, by zrealizować tę reformę, będącą historycznym postępem a nie zwycięstwem jednego obozu przeciwko drugiemu; to postęp dla całego społeczeństwa
Ciekawy jest fakt, że we Francji geje i lesbijki mogą zawierać od 1999 roku rejestrowane związki partnerskie. Legalizowane są związki nieformalne, dając takim parom w niektórych dziedzinach - jak rozliczanie się z fiskusem - podobne prawa jak małżeństwom.
Tak więc nie mamy tu walki o prawa do życia, jak każdy normalny człowiek w związku, bowiem mają oni możliwości niemalże równe małżeństwom. Chodzi tu więc w dużym stopniu, o nazwanie ich związku 'Małżeństwem'.
O adopcji nawet nie warto się wypowiadać, bo brzmi to jak ustawa z afryki, żeby ludziom chorym dawać dziecko na wychowanie.
Niech żadne homosie nie zaczną pierdolić, że pedofilia, pedałofilia, zoofilia to nie to samo ścierwo, którego trzeba się jak najszybciej wytępić co do joty.
źródło: rp.pl/artykul/388324.html
Mówią, że jestem zacofany, bo chce kary śmierci dla gwałcicieli, morderców i pedofilii.
Mówią, że jestem psychopatą, bo chce legalizacji broni szturmowej bym mógł bronić siebie, mój dom i moją rodzinę.
Mówią, że jestem nazistą, bo nie che sąsiedztwa śmierdzących, kradnących i żyjących na koszt państwa cyganów.
Mówią, że jestem homofobem, bo uważam homoseksualizm za taką samą chorobę i zboczenie jak zoofilie, nekrofilie i pedofilie.
No do kurwy nędzy, niech ten świat się obudzi i zobaczy, że homoseksualizm nie jest czymś normalnym, a chorobą i coraz częściej modą. Niech ludzie, zobaczą, że odsetek pedofilii wśród pedzi jest większy niż u hetero. I nich KURWA ten świat zacznie nazywać wszystko po imieniu, niedługo za powiedzenie fktu biologicznego będą nas skazywać za obrazę moralną. Jebać poprawność polityczną.
Jednak dobrze czułem, że nie ma nic niewłaściwego w posuwaniu młodszej siostry.
nie pierdol, przedni żart.
Pochłaniał mnóstwo jedzenia, jadł papierosy, pił piwo, kradł przysmaki, a w alianckim obozie zwinął damską bieliznę. Pod Monte Cassino nosił pociski, a w Anglii najedzony i uraczony odrobiną alkoholu spał pod stołem i puszczał głośno wiatry. Kto to taki?
Oczywiście szeregowy Wojtek.
(Po tagach doszukałem się tylko jednego filmiku o Wojtku i wzmianki o wypuszczeniu w Anglii piwa pod nazwą Wojtek na jego cześć, ale jakiegoś większego artykułu nie było.)
Wojtek – maskotka 2. Korpusu Polskiego – to chyba najbardziej znany, przynajmniej w naszym kraju, niedźwiedź. Jego historia zaczyna się dość niewinnie, podobnie jak wielu innych zwierzęcych towarzyszy żołnierzy. Gdzieś w górach Iranu konwój wiozący polskich żołnierzy napotkał miejscowego pastuszka. Chłopiec sprzedał im małego niedźwiadka za kilka fantów, trochę miejscowej waluty i dużą puszkę konserwy mięsnej (podobno do sfinalizowania transakcji przekonała go właśnie ta konserwa). Żołnierze kupili misia w odruchu serca i przez jakiś czas trzymali to w tajemnicy przed przełożonymi. W końcu sprawa się wydała, ale dowódcy wiedzieli, że Polacy, którzy zostawili swoje rodziny gdzieś daleko, często nie wiedząc nic o ich losie, potrzebują kogoś do kochania. Tak roto rozpoczęła się kariera wojskowa Wojtka, jak nazwano zwierzaka.
Wojtek, jak każdy szanujący się niedźwiedź, lubił dobrze zjeść. Żeby mieć go czym wykarmić, wciągnięto go na stan 22. Kompanii Transportowej. Gusta kulinarne niedźwiedzia były bardzo różnorodne. Potrafił czaić się jak zahipnotyzowany w okolicach kuchni, z nadzieją, że skapnie mu choć okruszyna. Zresztą od każdego w obozie próbował wyłudzić jakiś smaczny kąsek.
Z miłości do jedzenia zdarzyło się kiedyś misiowi zdemolować magazyn żywnościowy. Było to w Wigilię Bożego Narodzenia. Wojtek wraz ze swymi przyjaciółmi uraczył się sporą ilością napojów dozwolonych od lat osiemnastu (bardzo lubił pić piwo z… butelki) i podchmielony spacerował po obozie. Radosnym krokiem zawędrował do magazynu żywności gdzie wcinał z rozkoszą kandyzowane owoce i inne przysmaki, robiąc przy tym niezły bałagan. W wyniku wojtkowego łakomstwa zniszczonych zostało wiele cennych produktów, jak choćby olej jadalny, czy mąka. Biednemu misiowi nieźle się za to oberwało – dostał ostrą reprymendę od swoich opiekunów i musiał siedzieć w areszcie (przywiązany na łańcuchu). Na szczęście dla niedźwiedzia było Boże Narodzenie, co trochę złagodziło nastawienie żołnierzy i skrócono mu karę. Nic natomiast nie wiadomo o tym, by zgodnie z wigilijną tradycją tłumaczył się ludzkim głosem.
Z osobliwych, niedźwiedzich upodobań, a właściwie eksperymentów kulinarnych należy wspomnieć jeszcze o jednym. Wojtek pewnego pięknego dnia postanowił sprawdzić co zawiera pewna duża metalowa puszka. Okazało się, że jest w niej niezły zapas czarnej pasty do butów, której miś postanowił skosztować. Może był głodny, a może po prostu mu to zasmakowało, w każdym razie zawartość puszki zniknęła w niedźwiedziej paszczy. Żołnierze odkrywszy wojtkowy wyczyn obawiali się, czy przypadkiem specyfik mu nie zaszkodzi. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a od tego czasu Polacy zaczęli lepiej chować pastę do butów.
Wojtek, jak na typowego żołnierza przystało, interesował się kobietami, co ewidentnie przydawało się jego opiekunom. Niedźwiedź okazał się doskonałym wabikiem na dziewczyny. Po kapitulacji Niemiec, 22. Kompania Transportowa spędziła lato we Włoszech. Żołnierze zabierali często swojego futrzastego przyjaciela na adriatyckie plaże, gdzie niedźwiedź zażywał ukochanych przez się kąpieli. Wojtek czuł się jak ryba w wodzie (albo, by być dokładnym, niedźwiedź w wodzie). Pani Aileen Orr, autorka książki „Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa”, bardzo plastycznie opisuje wodne wyczyny misia:
Jego ulubioną sztuczką było podpływanie po kryjomu pod wodą do grup kąpiących się kobiet i niespodziewane wynurzanie się pośród nich. Fortel ten zawsze powodował wybuch ogromnej paniki. Piski kobiet przerażonych pojawieniem się w niewielkiej odległości ogromnego niedźwiedzia były dla uszu Wojtka najpiękniejszą muzyką. W jego oczach sztuczka była świetnym dowcipem, który nigdy m się nie znudził. W swoim czasie Wojtek był w pewnym sensie futrzastym odpowiednikiem rekina, który straszył plażowiczów w filmie „Szczęki”.
Polscy kompani niedźwiedzia nie widzieli w tym niczego złego. Ba! Był to doskonały sposób nawiązywania kontaktów towarzyskich pomiędzy żołnierzami i miejscowymi dziewczynami. Krnąbrność Wojtka, niereagującego na reprymendy opiekunów, zmuszała często Polaków do osobistego „stawienia się na miejscu zdarzenia” i „ratowania” piszczących ze strachu kobiet przed bawiącym się niedźwiedziem. Trzeba przyznać, niezła metoda podrywu…
Wojtek okazał się także miłośnikiem damskiej bielizny. Kiedy jego oddział stacjonował w dużym obozie aliantów, niedźwiedziowi udało się czmychnąć opiekunom i wybrać się na wycieczkę po nowym miejscu zamieszkania. Gdy tak sobie spacerował, oglądając wszystko wokół, jego uwagę przykuł sznur, na którym suszyła się bardzo osobista garderoba kilku pań. Niezwykle zaintrygowany Wojtek, chcąc bliżej zapoznać się z owymi dziwami, porwał sznur z bielizną i uciekł. Całą sytuację obserwowały przerażone właścicielki fantów, które na widok ogromnego niedźwiedzia ukryły się za namiotem.
Na szczęście dla Wojtka, poszkodowane przezeń kobiety należały do polskiego oddziału. Opiekunowie misia zdołali odzyskać łup niesfornego podopiecznego i oddać go prawowitym właścicielkom. Niedługo później polscy żołnierze wraz z futrzastym bandytą odwiedzili kobiety. Cytowana już przeze mnie Aileen Orr tak opisuje ową delegację:
Podczas tej wizyty sprawca całego zajścia miał osobiście przeprosić osoby poszkodowane wskutek jego nierozważnego postępowania. Był to chyba najprzebieglejszy pretekst o jakim miałam okazję słyszeć, którym młodzi mężczyźni posłużyli się w celu zaaranżowania towarzyskiego spotkania z kobietami. Wojtek posłusznie odgrywał swoją rolę, przykrywając wielkimi przednimi łapami swe niedźwiedzie oblicze i kwiląc przy tym żałośnie. Odegrawszy tę scenę, zwierzę zerkało spod wielkich łap, wpatrując się bystrymi oczami w dziewczęce twarze, próbując z nich odczytać z jakim przyjęciem spotkały się jego teatralne przeprosiny. Nie trzeba chyba mówić, że dziewczęta były oczarowane zachowaniem Wojtka.
Proszę państwa, żarty na bok! Oto całkiem poważne i jak najbardziej chlubne momenty w karierze wojskowej misia Wojtka.
Kiedy oddział Wojtka stacjonował w Iraku, niedźwiedź całkowicie przypadkowo unieszkodliwił arabskiego szpiega. Rzecz miała miejsce w baraku prysznicowym. Niedźwiedź zauważył, że ktoś zdjął kłódkę z prowadzących do niego drzwi. Woda była niezwykle cennym towarem na Bliskim Wschodzie, a miś nauczył się obsługiwać prysznic i potrafił wykorzystać cały jej zapas do pluskania się. Rzeczona kłódeczka miała chronić zapas życiodajnej cieczy przed tym niepoprawnym miłośnikiem kąpieli. Uradowany zniknięciem kłódki niedźwiedź oczywiście dziarskim krokiem wszedł do baraku. Wtem… obóz zaalarmował przeszywający powietrze wrzask. Okazało się, że wewnątrz baraku niedźwiedź zdybał arabskiego szpiega, który zbierał informacje przed planowanym na następny dzień atakiem arabskiego oddziału na obóz. Tego dnia Wojtek dostał barak prysznicowy do swojej dyspozycji i w nagrodę mógł pluskać się do woli.
Chyba najbardziej Wojtek zasłynął dzięki swojej postawie w trakcie walk o Monte Cassino. 22 Kompania Transportowa ma w swoim emblemacie wizerunek niedźwiedzia niosącego pocisk artyleryjski. Tak proszę państwa, oto Wojtuś. Niesforny niedźwiedź, widząc z jakim trudem jego towarzysze broni taszczą skrzynie z amunicją na stanowiska artylerii, postanowił im pomóc. Któregoś dnia zaczął dawać do zrozumienia, że on też chce ponieść ciężkie ładunki, a że był silny jak nie przymierzając… niedźwiedź, nie sprawiało mu to problemu. Widok Wojtka niosącego w swoich potężnych łapach pociski wywierał niesamowite wrażenie na osobach, które go nie znały. Jeden z alianckich żołnierzy tak opisuje swoje wrażenia:
Oto niespodziewanie spomiędzy drzew wyszedł wielki, poruszający się na tylnych łapach, niedźwiedź. Wyglądało na to, że zwierzę taszczyło coś w swych łapach. Obaj z Vincentem zaczęliśmy krzyczeć, chcąc ostrzec kanonierów o zbliżającym się do nich niedźwiedziu. Nikt jednak nie zareagował na nasze wrzaski.
Niedźwiedź doszedł do ogona lawety działa, stawiając na ziemi niesiony przez siebie pocisk artyleryjski. Zwierzę po wykonaniu tej operacji, podążyło z powrotem do lasu, aby po chwili pojawić się ponownie, niosąc w swych łapach kolejny pocisk.
źródło: ciekawostkihistoryczne.pl
Cześć i chwała bohaterom!
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów