#alkohol
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Support this website with a small donation
We hope you enjoy our movies. Please consider a small donation to help us to cover the costs of our servers because currently we don't have enough ads to do it.
Currently we accept donations with Polish Zloty (PLN, zł). 1 PLN = 0.23 EUR (this may vary)
Available payment methods: Credit card, debit card, Google Pay
Thank you for your support!
Donate already done / not interested
Od małego rozpuszcza dziewuchę
Akcja właściwa po wyjściu Krakena z wody:)
zajumane z debica tv
Dwaj mężczyźni przyszli na komendę policji w Dębicy sprawdzić swój stan trzeźwości. Mimo pozytywnego wyniku, wsiedli do samochodu i odjechali. Policjanci zatrzymali ich po krótkim pościgu. 24-latek kierujący volkswagenem miał ponad pół promila alkoholu w organizmie.
W niedzielę po godz.8, do komendy przyszło dwóch mężczyzn, chcieli sprawdzić stan swojej trzeźwości. W obu przypadkach w urządzeniu zapaliła się czerwona lampka, która wskazywała, że mogli spożywać wcześniej alkohol. Mężczyźni opuścili komendę, a chwilę później oficer dyżurny zauważył, jak wsiadają do volkswagena polo i odjeżdżają.
Dyżurny zaalarmował o tym fakcie policyjny patrol, który zauważył volkswagena na skrzyżowaniu ulicy Brzegowej z Piłsudskiego. Widząc radiowóz, kierowca polo gwałtownie przyśpieszył skręcając w Aleje Jana Pawła II. Jadąc w kierunku Straszęcina wciąż przyśpieszał, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość. Kierowca volkswagena nie reagował na policyjne sygnały błyskowe i dźwiękowe. W Straszęcinie skręcił w kierunku Żyrakowa, gdzie czekał już drugi radiowóz. Kierowcą volkswagena okazał się 24-letni obywatel Austrii. Pasażerem był 23-letni mieszkaniec Żarówki.
Mieszkańca Wiednia przewieziono do dębickiej komendy i poddano ponownemu badaniu alkomatem. Urządzenie wykazało 0,57 promila alkoholu w jego organizmie. Mężczyzna został osadzony w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia i wyjaśnienia sprawy. Pojazd zabezpieczono na strzeżonym policyjnym parkingu.
Heh, też że smakuje im przeciętny koncerniak, jakim stał się żywiec kilka lat temu. Ich piwa muszą być naprawdę wstrętne.
Harnasia im podesłać!
Negując żywiec zarzuca harnasiem, no kurwa mistrz...
Brak jest krwi, ścinanie głów.
Jednak nie jest nudno wcale,
Mamy party zdrowych krów.
To co na filmiku mamy,
To maksyma wszystkim znana.
Która rzecze: gdy pijana
Panna to dupa sprzedana.
O sprawie jako pierwsze poinformowały "Nowiny Gliwickie. 28 maja przy autostradzie A4 w Miejscu Obsługi Pasażera w Kozłowie pod Gliwicami zaparkowała ciężarówka. Kierowca planował przerwę w pracy, tunelem pod trasą przeszedł na drugą stronę do zajazdu, gdzie pił alkohol.
Gdy mężczyzna wrócił na miejsce postoju okazało się, że tir zniknął. Przerażony kierowca poprosił o pomoc jednego z pracowników MOP, który zadzwonił na policję. - Mężczyzna opisał, gdzie stał skradziony tir. Kierowca wpadł w panikę. Mówił, że przewozi materiały budowlane za ponad 2 mln zł. Funkcjonariusze od razu pojechali na miejsce - mówi Marek Słomski, rzecznik gliwickiej policji.
Ciało w toalecie na stacji benzynowej
Niedługo później na policję zadzwonił kolejny z pracowników tego samego MOP-u. Tym razem poinformował, że w jednej z toalet na tamtejszej stacji benzynowej znaleziono wisielca. Okazało się, że to 31-letni kierowca tira.
W tym samym czasie policjanci, którzy zajmowali się skradzioną ciężarówką, znaleźli ją po drugiej stronie autostrady. W tirze leżały dokumenty 31-latka. Natychmiast skontaktowano się z jego szefem, który powiedział, że pracownik jechał z ładunkiem blach z Francji na Mazowsze. Właściciel firmy poinformował, że towar był wart sporo mniej niż oszacował to kierowca.
- Wiele wskazuje za tym, że doszło do makabrycznej pomyłki. 31-latek wracając musiał pomylić drogi. Wpadł w panikę i targnął się na swoje życie - przyznaje Słomski.
Paweł Sikora, szef Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód, przekonuje jednak, że pod uwagę brane są też inne scenariusze zdarzenia. - Dysponujemy już wynikami sekcji zwłok. Wiemy, że mężczyzna był pod znacznym wpływem alkoholu - mówi prokurator.
31-latek był mieszkańcem małej miejscowości w województwie łódzkim.
Tak powinno się to teraz zakończyć.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów