Jak co wtorek, w godzinach późno wieczornych, siedziałem razem z kumplem Markiem i jego dziewczyną - Justyną, pod altanką, na Raciborskiej. To była nasza stara miejscówka ze szkolnych lat. Piliśmy piwko i rozmawialiśmy o wspólnym spotkaniu, które miało być za tydzień i, którego to byliśmy organizatorami. Skrzyknęliśmy znajomych z licealnych lat i mieliśmy powspominać razem stare czasy.
Kończąc czteropak, zauważyłem, że kończy nam się towar. Trochę mnie to przygnębiło, bo miałem ochotę na więcej, ale mówi się trudno. Rozmawialiśmy dalej i spoglądaliśmy na przejeżdżające auta, na obwodnicy. Dalej gawędząc, zobaczyliśmy czteroosobową grupkę, która powoli się do nas zbliżała. Trójka napakowanych dresów, w tym jeden łysy, i gruby chyba "szef" i jego koleżanka, cała w tatuażach, paląca papierosa. Gdy podeszli pod altankę, zauważyłem, że niosą skrzynkę browarów. Zaczęli się na nas gapić, nastąpiła taka wymiana spojrzeń, kurwa, jak w filmie. Czułem się trochę dziwnie, chciałem się zaraz zwijać, nie chciałem kłopotów. Ci jak gdyby nigdy nic, zbadali sytuację i się do nas dosiedli, tzn. Ich koleżanka się do nas dosiadła (siadła koło mnie), bo dla nich już nie starczyło miejsca. Nie paliłem papierosów i już zaczęło mnie wkurwiać to, że ona siedzi koło mnie i mi kurwa chucha w twarz! Chciałem już iść, gdy nagle łysy gruby, rzucił do mnie:
-Te, kurwa! Brodacz (Mam brodę, dosyć siwą), Tobie to się chyba pory roku popierdoliły! Nie dotykaj mojej laski! Kurwa, widziałem! Zbieraj kolegę, tą (celowy błąd) dziunię i wypierdalać mi stąd!
Podszedł do mnie, z rozłożonymi rękoma, jakby miał wrzody pod pachami. W ogóle jej nie dotknąłem, a gruby szukał tylko i wyłącznie zaczepki. Normalnie pewnie bym ustąpił i poszedł, ale wypite wcześniej piwa, dodały mi odwagi. Rzuciłem:
-Ty, gruby. Przychodzisz tutaj z jakimiś najduchami i swoją laską, która kurwa, chucha mi w twarz dymem z papierosów. Lepiej podaj mi browara i nie pierdol!
To z tym browarem rzuciłem, żeby odwrócić jego uwagę, element zaskoczenia. Chuj wie. Szybko wstałem i plunąłem mu w twarz. Jego lasce, która mnie wkurwiła, zajebałem "młotka" w głowę. Ta wypuściła papierosa i wyjebała orła przez ławeczkę. Czułem na sobie spojrzenia Marka i Justyny. Byli zaskoczeni, z resztą kurwa! Gruby chyba też! Wszystko działo się dosyć szybko i gruby skinął na swoich koleżków, a Ci rzucili mu nóż. Kurwa! Byłem w dupie, to nie były żarty. Przestraszyłem się, bo gruby na mnie ruszył z tym nożem. Wtem! Marek wstał i zasłonił mnie własnym ciałem. Gruby ugodził go prosto w serce, umarł na miejscu. To był piękny moment w naszej przyjaźni, zrozumiałem, że Marek był spoko. Justynie trochę zaczęło odpierdalać, bo zaczęła szlochać i trząść Markiem. Krzyczała coś, żeby wstawał. Nie wstał, bo nie żył. Wziąłem Justynę za bety i jebnąłem solidnego liścia w ryj. Chyba zrobiłem to dosyć mocno, bo zemdlała, ale przynajmniej był spokój.
Gruby przeprosił mnie za całe zamieszanie i zaprosił do stolika. Usadziłem Mareczka koło siebie i z grubym, i jego kolegami piliśmy do rana. Tylko Marka trochę szkoda, bo za tydzień miało być spotkanie.
Opowieść fikcyjna.
Kończąc czteropak, zauważyłem, że kończy nam się towar. Trochę mnie to przygnębiło, bo miałem ochotę na więcej, ale mówi się trudno. Rozmawialiśmy dalej i spoglądaliśmy na przejeżdżające auta, na obwodnicy. Dalej gawędząc, zobaczyliśmy czteroosobową grupkę, która powoli się do nas zbliżała. Trójka napakowanych dresów, w tym jeden łysy, i gruby chyba "szef" i jego koleżanka, cała w tatuażach, paląca papierosa. Gdy podeszli pod altankę, zauważyłem, że niosą skrzynkę browarów. Zaczęli się na nas gapić, nastąpiła taka wymiana spojrzeń, kurwa, jak w filmie. Czułem się trochę dziwnie, chciałem się zaraz zwijać, nie chciałem kłopotów. Ci jak gdyby nigdy nic, zbadali sytuację i się do nas dosiedli, tzn. Ich koleżanka się do nas dosiadła (siadła koło mnie), bo dla nich już nie starczyło miejsca. Nie paliłem papierosów i już zaczęło mnie wkurwiać to, że ona siedzi koło mnie i mi kurwa chucha w twarz! Chciałem już iść, gdy nagle łysy gruby, rzucił do mnie:
-Te, kurwa! Brodacz (Mam brodę, dosyć siwą), Tobie to się chyba pory roku popierdoliły! Nie dotykaj mojej laski! Kurwa, widziałem! Zbieraj kolegę, tą (celowy błąd) dziunię i wypierdalać mi stąd!
Podszedł do mnie, z rozłożonymi rękoma, jakby miał wrzody pod pachami. W ogóle jej nie dotknąłem, a gruby szukał tylko i wyłącznie zaczepki. Normalnie pewnie bym ustąpił i poszedł, ale wypite wcześniej piwa, dodały mi odwagi. Rzuciłem:
-Ty, gruby. Przychodzisz tutaj z jakimiś najduchami i swoją laską, która kurwa, chucha mi w twarz dymem z papierosów. Lepiej podaj mi browara i nie pierdol!
To z tym browarem rzuciłem, żeby odwrócić jego uwagę, element zaskoczenia. Chuj wie. Szybko wstałem i plunąłem mu w twarz. Jego lasce, która mnie wkurwiła, zajebałem "młotka" w głowę. Ta wypuściła papierosa i wyjebała orła przez ławeczkę. Czułem na sobie spojrzenia Marka i Justyny. Byli zaskoczeni, z resztą kurwa! Gruby chyba też! Wszystko działo się dosyć szybko i gruby skinął na swoich koleżków, a Ci rzucili mu nóż. Kurwa! Byłem w dupie, to nie były żarty. Przestraszyłem się, bo gruby na mnie ruszył z tym nożem. Wtem! Marek wstał i zasłonił mnie własnym ciałem. Gruby ugodził go prosto w serce, umarł na miejscu. To był piękny moment w naszej przyjaźni, zrozumiałem, że Marek był spoko. Justynie trochę zaczęło odpierdalać, bo zaczęła szlochać i trząść Markiem. Krzyczała coś, żeby wstawał. Nie wstał, bo nie żył. Wziąłem Justynę za bety i jebnąłem solidnego liścia w ryj. Chyba zrobiłem to dosyć mocno, bo zemdlała, ale przynajmniej był spokój.
Gruby przeprosił mnie za całe zamieszanie i zaprosił do stolika. Usadziłem Mareczka koło siebie i z grubym, i jego kolegami piliśmy do rana. Tylko Marka trochę szkoda, bo za tydzień miało być spotkanie.
Opowieść fikcyjna.
Najlepszy komentarz (42 piw)
s................y
• 2014-07-30, 22:13
Kurwa człowieku pisz od razu na samym początku, że to jest trefna lipa to przynajmniej nikt nie będzie marnował czasu na czytanie takiego chłamu.