Jak Żydzi wykiwali Egipcjan. Ciekawy epizod Wojny Sześciodiowej.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 14:44
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Przed chwilą
🔥
Warszawskie skakanie
- teraz popularne
#armia
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów.
Niestety sytaucja związana z brakiem reklam nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany Link do Zrzutki
Ciąg dalszy artykułu o pretorianach. Poprzedni temat: sadistic.pl/pretorianie-vt216268.htm . Miłej lektury
Pretorianie w Wiecznym Mieście
August utworzył dziewięć kohort liczących początkowo ok. 5000 żołnierzy, ich liczba jednak szybko dwukrotnie wzrosła, by osiągnąć z czasem poziom kilkunastu tysięcy. Wojownicy ci podlegali surowym regulaminom. Z przyczyn bezpieczeństwa w samym Wielkim Mieście nie wolno było przebywać żadnemu uzbrojonemu żołnierzowi, ale dla swojej straży przybocznej cesarz August wystarał się o specjalne pozwolenie, dzięki któremu w Rzymie mogło znajdować się maksymalnie 1500 pretorianów jednocześnie. Warunek: nie wolno im było nosić zbroi ani pokazywać się w dużych grypach.
100- procentowa osłona
Rzymianie opracowali formacje bojowe, które uczyniły z ich wojska najskuteczniejszą armię ówczesnego świata. Na zdjęciu widać testudo (żółwia) - wszystkich (najczęściej 27) legionistów przed strzałami i oszczepami chroniły uniesione tarcze.
Tajne służby Rzymu
Do śmierci Augusta to właśnie te reguły pozwalały utrzymać gwardię pretoriańską w ryzach - a jednocześnie stwarzał jej okazję do tworzenia w spokoju rozległej tajnej siatki. Jako jedyna formacja zbrojna w Rzymie pretorianie mieli swobodny dostęp do pałacu cesarza - towarzyszyli władcy na każdym kroku, byli obecni podczas pertraktacji, wiedzieli, kiedy, gdzie i z kim się spotyka. W ciągu kilku lat struktura gwardii zaczęła przypominać siatkę znanych nam współcześnie agencji wywiadowczych. Pretorianie rekrutowali z własnych szeregów całe zastępy szpiegów i nic, co działo się w Rzymie, nie było dla nich tajemnicą. Znali najmroczniejsze sekrety każdego, kto był aktywny politycznie lub miał powiązania z wojskiem. Zdobyte informacje spływały do prefekta pretorianów, przywódcy gwardii. Zdarzało się, że prefektów było dwóch, a nawet trzech, aby również po zamachu na dowódcę zapewnić realizację swych planów. Gwardia szybko bowiem przestała jedynie stać na straży interesów cesarza. Dążyła do osiągnięcia własnego celu: sprawowania kontroli nad władcami imperium. Umiejętnie wykorzystywała przy tym swoją wiedzę i pozycje. Za pomocą gróźb, szantażu, zniesławienia oraz skrytobójstwa (brzmi znajomo ) forsowała polityczne decyzje, które gwarantowały jej coraz większą swobodę.
Do ataku, marsz!
Klin był jedną z najczęściej stosowanych formacji ofensywnych: grupa ustawiona w kształt trójkąta z jednym żołnierzem na przodzie nacierała na linię nieprzyjaciela, przełamywała jego szyki i utrudniała mu walkę wręcz.
Wróg u bram
Swoje pierwsze wielkie zwycięstwo pretorianie odnieśli w 14 roku n.e., krótko po śmierci twórcy oddziału i pierwszego cesarza, Augusta. Jego następca, Tyberiusz, pod ogromną presją prefekta gwardii zarządził utworzenie tylko jednego dużego obozu - Castra Praetoria - tuż u bram Rzymu. Tym samym ziścił się największy koszmar Augusta: z dnia na dzień władca imperium okazał się zdany na łaskę elitarnej formacji wojskowej, która odtąd miała niemal nieograniczony wstęp w mury miasta. A pretorianie nie marnowali czasu: już cztery lata później Sejan wykorzystał wyjazd cesarza na Capri i przejął wszystkie sprawy państwowe. Dzień swych urodzin ustanowił świętem i pozwalał się czcić publicznie jako faktyczny władca. Makron, następca Sejana, wymusił na senacie ogłoszenie cesarze opowiadającego się za militaryzmem Kaliguli i tym sposobem podarował imperium jedne z najokrutniejszych rządów wszech czasów. Po czterech latach pretorianie zamordowali Kaligulę, a jego stryja Klaudiusza - wyjątkowo hojnie zarządzającego finansami - zmusili do wstąpienia na tron. Szczyt swoich możliwości gwardia pretoriańska osiągnęła za rządów Nerona . Najpierw obowiązki głowy państwa przez wiele lat sprawował prefekt Sekstus Afraniusz Burrus, później jego następca, Ofoniusz Tygellinus ,zaczął nakłaniać szalonego władcę do szerzenia przemocy. Historycy szacują, że ponad połowa zabójstw, do których doszło z rozkazu Nerona, dokonano z woli dowódcy pretorianów. Neronowi jednak również nie udało się pozostać w łaskach gwardii. Gdy oczywisty stał się jego polityczny koniec, spowodowany coraz bardziej „ekscentrycznym” zachowaniem, prefekt Tygellinus uknuł zamach. Za jego sprawą na tron wyniesiono Galbę, po którego rocznym panowaniu w cesarską purpurę przyodział się Oton (zmusił Tygellinusa do popełnienia samobójstwa), a w korowodzie morderstw i intryg przewijali się coraz to nowi „chwilowi” cesarze oraz dowódcy ich gwardii.
Uzbrojenie:
Podczas pełnienie służby w pałacu cesarskim pretorianom nie wolno było nosić zbroi, a do Rzymu mogli wejść ubrani tylko w togę i płaszcz, który zakrywał broń. Pełen rynsztunek dozwolony był jedynie na polu walki.Porównanie
Hełmy były wykonane z lekkiego brązu. Ich wnętrze snanowiła natomiast wytrzymała na uderzenia osłona z żelaza, którą można regulować odpowiednio do rozmiaru głowy.
Broń pretorianów to przede wszystkim gladius,miecz przeznaczony do kłucia, sztylet oraz pilum - oszczep wyposażony w żelazny grot i długie drzewce, którym można zadawać ciosy.
Zbroja nie mogła być ciężka, aby nie ograniczać wojownikom swobody ruchów. Tradycyjną kolczugę zastępowano więc lżejszym pancerzem z metalowych pasów (lorica segmetata) lub łusek (lorica squamata)
Tarcze pretorianów (scutum) były prostokątne i owalne jak u legionistów. Wytwarzano je ze sklejonych warstw drewna, na które nakładano skórę.
Dlaczego tylko martwy cesarz to dobry cesarz?
- Istnieją dowody na to, że pretorianie zamordowali w sumie ośmiu cesarzy. Dwa inne zamach nie powiodły się, a można przypuszczać, że prawdziwe liczy są o wiele większe - mówi Sara Bingham. - Pretorianie również ośmiokrotnie mianowali nowych cesarzy, a trzej prefekci nawet sam ogłosili się władcami Rzymu.
Gwardia często pragnęła tylko jednego: szybkiej zmiany u sterów imperium, ponieważ obejmujący władzę nowy cesarz musiał najpierw za duże pieniądze kupić jej lojalność. Żołd tej elitarnej jednostki wzrósł od początku jej istnienia sześciokrotnie, a dodatkowe premie osiągnęły rekordowe poziomy - na każdego żołnierz przypadało w przeliczeniu 13 tysięcy złotych, a w Imperium Rzymskim był to majątek. Dla porównania: zwykły legionista zarabiał ok. 1000 złotych rocznie.
Wielomilionowa suma, którą w 193 roku Didiusz Julianus ostatecznie zapłacił za cesarską purpurę, wcale nie była czymś wyjątkowym i a dłuższą metę nie gwarantowała mu pozostania przy życiu. Prawo do tronu rościło sobie wówczas również trzech namiestników. Stanowili oni zagrożenie, na które świeżo upieczony władca zareagował podjętymi w przypływie paniki przedsięwzięciami budowlanymi. Cesarz chciał zamienić cały Rzym w twierdzę nie do zdobycia: kazał podwyższyć mury, pogłębić fosy, a do obrony miasta zaangażował nawet cyrkowe słonie. Realizację planów obronnych władca powierzył właśnie pretorianom i... był to fatalny błąd. Elitarni wojownicy dawno bowiem odwykli od pracy fizycznej, a poza tym każda wymówka była dla nich dobra, by uniknąć wykonania zadania. Prac budowlanych nigdy nie ukończono. I właśnie tak miało być, gdyż gwardia cesarska miała swoje plany: wkrótce przyłączyła się do największego rywala cesarza oraz zadbała o to, by niecałe dwa miesiące po objęciu urzędu Julianus padł ofiarą zamachu...
Domek z kart
Koniec pretorianów nastąpił dopiero po 300 latach rządów terroru. A doszło do tego wyłącznie dlatego, że snujący swoje intrygi wojskowi pierwszy raz się przeliczyli. Po śmierci cesarza Chlorusa w roku 306 gwardziści postawili na Maksencjusza. Niedoświadczony władca miał być marionetką w ich rękach, więc pretorianie jak jeden mąż dołączyli do jego oddziałów. Nie spodziewali się tylko, że na horyzoncie nagle pojawi się nowy potężny przeciwnik: syn Chlorusa, Konstantyn nazwany później Wielkim, który okrzyknięty przez swoje legiony cesarzem przygotował się do inwazji na Italię. Maksencjusz zmuszony był stanąć do decydującej bitwy przy Moście Mulwijskim . Konstantyn rozgromił jego pretoriańskie oddziały i jeszcze w tym samym roku rozwiązał gwardię. Dawnych żołnierzy elitarnej jednostki rozesłał do wszystkich zakątków Imperium Rzymskiego, zniszczył obóz u bram Rzymu i... utworzył własną gwardię przyboczną. Ta składała się wyłącznie z Germanów, Galów oraz Turków - mężczyzn, którzy byli obcymi w nieznanym sobie kraju. Z pewnością jednak wiedzieli jedno: lojalność nie jest na sprzedaż.
Jeśli dotrwaliście do końca, to gratuluje. Artykuł przepisywany ręcznie więc mogły się pojawić wszelakie błędy(za które przepraszam).
+ Bonusik w komentarzach
Wspomniany wcześniej bonusik dotyczący pretorianów:
Pretorianie XX i XXI wieku
Także współcześni władcy zatrudniają straż przyboczną - jest ona wyposażona lepiej niż zwykłe oddziały wojskowe. Poniżej prezentujemy współczesnych pretorianów z pięciu krajów (jeden dodany przeze mnie).
Amazonki Dyktatora - Libia
Libijski dyktator Muammar Kaddafi ochraniany był przez jedyną na świecie żeńską gwardię. To na tych wojowniczkach wzorowali się twórcy filmów o Bondzie, tworząc postacie kobiet świetnie walczących wręcz i za pomocą bronie palnej (wyposażone były w arsenał wystarczający do przeprowadzenia małej wojny). Podczas rewolucji w Libii „amazonki Kaddafiego” nie były jednak w stanie uratować mu życia - despota został zabity przez rebeliantów w październiku 2011 roku
Gwardia Szwajcarska - Watykan
Najmniejsza armia świata od 1506 roku nie tylko zabezpiecza wszystkie drogi prowadzące do Watykanu, ale zapewnia również osobistą ochronę papieżom. Poprzednikami gwardzistów byli waleczni szwajcarscy najemnicy, których obawiano się w całej Europie. Ich „reputacja” w 1506 roku skłonił papieża Juliusza II do zatrudnienia ich w charakterze straży przybocznej i pałacowej - dzisiaj nazwanej Gwardią Szwajcarską.
Gwardia Republikańska - Demokratyczna Republika Konga
Josepha Kabilę, obecnego szefa państwa w Demokratycznej Republice Kong, ochrania tzw. Gwardia Republikańska. Formacja ta jest lepiej wyposażona niż większość oddziałów armii - jej granatniki przeciwpancerne, pociski przeciwlotnicze oraz karabiny maszynowe nie mogą być starsze niż rok. Jednostka skład się z 10-15 tysięcy żołnierzy i podlega nie armii, lecz osobiście prezydentowi. Źródła donoszą o przeprowadzonych przez jej członków napadach i gwałtach.
Kawalerzyści nie tylko od parady - Wlk. Brytania
Brytyjska Kawaleria Królewska składa się z dwóch szwadronów: „niebieskich” oraz „czerwonych” - nazywanych tak od koloru ich mundurów. Jednostka istnieje od 150 lat i składa się z żołnierzy, którzy nie tylko dobrze wyglądają w siodle, ale mają za sobą walki w Iraku i Afganistanie. Oba szwadrony na zmianę pełnią swoją służbę przy rodzinie królewskiej, a barwnych jeźdźców mogliśmy podziwiać np. podczas zaślubin księcia Williama i Kate Middleton.
Leibstandarte SS Adolf Hitler - Nazistowskie Niemcy
1 Dywizja Pancerna SS "Leibstandarte SS Adolf Hitler" (Leibstandarte SS Adolf Hitler – Gwardia Przyboczna Adolfa Hitlera, w skrócie: LSSAH) – najbardziej elitarna spośród dywizji Waffen-SS, wyrosła z oddziału straży przybocznej Hitlera; przyjmowano do niej jedynie ochotników i to po starannej selekcji. Hasłem dywizji było "Meine Ehre heisst Treue" – Mój honor nazywa się wierność.
Dywizja wywodziła się z około 120 osobowego oddziału straży przybocznej Adolfa Hitlera SS-Stabswache Berlin, utworzonego w marcu 1933 roku przez Josefa "Seppa" Dietricha, w celu zastąpieniu oddziałów SA stanowiących dotychczasową ochronę Hitlera. W listopadzie tego samego roku liczącą już 835 "ochroniarzy" jednostkę przemianowano na Leibstandarte Adolf Hitler – LAH ("SS" dodano później).
Pretorianie w Wiecznym Mieście
August utworzył dziewięć kohort liczących początkowo ok. 5000 żołnierzy, ich liczba jednak szybko dwukrotnie wzrosła, by osiągnąć z czasem poziom kilkunastu tysięcy. Wojownicy ci podlegali surowym regulaminom. Z przyczyn bezpieczeństwa w samym Wielkim Mieście nie wolno było przebywać żadnemu uzbrojonemu żołnierzowi, ale dla swojej straży przybocznej cesarz August wystarał się o specjalne pozwolenie, dzięki któremu w Rzymie mogło znajdować się maksymalnie 1500 pretorianów jednocześnie. Warunek: nie wolno im było nosić zbroi ani pokazywać się w dużych grypach.
100- procentowa osłona
Rzymianie opracowali formacje bojowe, które uczyniły z ich wojska najskuteczniejszą armię ówczesnego świata. Na zdjęciu widać testudo (żółwia) - wszystkich (najczęściej 27) legionistów przed strzałami i oszczepami chroniły uniesione tarcze.
Tajne służby Rzymu
Do śmierci Augusta to właśnie te reguły pozwalały utrzymać gwardię pretoriańską w ryzach - a jednocześnie stwarzał jej okazję do tworzenia w spokoju rozległej tajnej siatki. Jako jedyna formacja zbrojna w Rzymie pretorianie mieli swobodny dostęp do pałacu cesarza - towarzyszyli władcy na każdym kroku, byli obecni podczas pertraktacji, wiedzieli, kiedy, gdzie i z kim się spotyka. W ciągu kilku lat struktura gwardii zaczęła przypominać siatkę znanych nam współcześnie agencji wywiadowczych. Pretorianie rekrutowali z własnych szeregów całe zastępy szpiegów i nic, co działo się w Rzymie, nie było dla nich tajemnicą. Znali najmroczniejsze sekrety każdego, kto był aktywny politycznie lub miał powiązania z wojskiem. Zdobyte informacje spływały do prefekta pretorianów, przywódcy gwardii. Zdarzało się, że prefektów było dwóch, a nawet trzech, aby również po zamachu na dowódcę zapewnić realizację swych planów. Gwardia szybko bowiem przestała jedynie stać na straży interesów cesarza. Dążyła do osiągnięcia własnego celu: sprawowania kontroli nad władcami imperium. Umiejętnie wykorzystywała przy tym swoją wiedzę i pozycje. Za pomocą gróźb, szantażu, zniesławienia oraz skrytobójstwa (brzmi znajomo ) forsowała polityczne decyzje, które gwarantowały jej coraz większą swobodę.
Do ataku, marsz!
Klin był jedną z najczęściej stosowanych formacji ofensywnych: grupa ustawiona w kształt trójkąta z jednym żołnierzem na przodzie nacierała na linię nieprzyjaciela, przełamywała jego szyki i utrudniała mu walkę wręcz.
Wróg u bram
Swoje pierwsze wielkie zwycięstwo pretorianie odnieśli w 14 roku n.e., krótko po śmierci twórcy oddziału i pierwszego cesarza, Augusta. Jego następca, Tyberiusz, pod ogromną presją prefekta gwardii zarządził utworzenie tylko jednego dużego obozu - Castra Praetoria - tuż u bram Rzymu. Tym samym ziścił się największy koszmar Augusta: z dnia na dzień władca imperium okazał się zdany na łaskę elitarnej formacji wojskowej, która odtąd miała niemal nieograniczony wstęp w mury miasta. A pretorianie nie marnowali czasu: już cztery lata później Sejan wykorzystał wyjazd cesarza na Capri i przejął wszystkie sprawy państwowe. Dzień swych urodzin ustanowił świętem i pozwalał się czcić publicznie jako faktyczny władca. Makron, następca Sejana, wymusił na senacie ogłoszenie cesarze opowiadającego się za militaryzmem Kaliguli i tym sposobem podarował imperium jedne z najokrutniejszych rządów wszech czasów. Po czterech latach pretorianie zamordowali Kaligulę, a jego stryja Klaudiusza - wyjątkowo hojnie zarządzającego finansami - zmusili do wstąpienia na tron. Szczyt swoich możliwości gwardia pretoriańska osiągnęła za rządów Nerona . Najpierw obowiązki głowy państwa przez wiele lat sprawował prefekt Sekstus Afraniusz Burrus, później jego następca, Ofoniusz Tygellinus ,zaczął nakłaniać szalonego władcę do szerzenia przemocy. Historycy szacują, że ponad połowa zabójstw, do których doszło z rozkazu Nerona, dokonano z woli dowódcy pretorianów. Neronowi jednak również nie udało się pozostać w łaskach gwardii. Gdy oczywisty stał się jego polityczny koniec, spowodowany coraz bardziej „ekscentrycznym” zachowaniem, prefekt Tygellinus uknuł zamach. Za jego sprawą na tron wyniesiono Galbę, po którego rocznym panowaniu w cesarską purpurę przyodział się Oton (zmusił Tygellinusa do popełnienia samobójstwa), a w korowodzie morderstw i intryg przewijali się coraz to nowi „chwilowi” cesarze oraz dowódcy ich gwardii.
Uzbrojenie:
Podczas pełnienie służby w pałacu cesarskim pretorianom nie wolno było nosić zbroi, a do Rzymu mogli wejść ubrani tylko w togę i płaszcz, który zakrywał broń. Pełen rynsztunek dozwolony był jedynie na polu walki.Porównanie
Hełmy były wykonane z lekkiego brązu. Ich wnętrze snanowiła natomiast wytrzymała na uderzenia osłona z żelaza, którą można regulować odpowiednio do rozmiaru głowy.
Broń pretorianów to przede wszystkim gladius,miecz przeznaczony do kłucia, sztylet oraz pilum - oszczep wyposażony w żelazny grot i długie drzewce, którym można zadawać ciosy.
Zbroja nie mogła być ciężka, aby nie ograniczać wojownikom swobody ruchów. Tradycyjną kolczugę zastępowano więc lżejszym pancerzem z metalowych pasów (lorica segmetata) lub łusek (lorica squamata)
Tarcze pretorianów (scutum) były prostokątne i owalne jak u legionistów. Wytwarzano je ze sklejonych warstw drewna, na które nakładano skórę.
Dlaczego tylko martwy cesarz to dobry cesarz?
- Istnieją dowody na to, że pretorianie zamordowali w sumie ośmiu cesarzy. Dwa inne zamach nie powiodły się, a można przypuszczać, że prawdziwe liczy są o wiele większe - mówi Sara Bingham. - Pretorianie również ośmiokrotnie mianowali nowych cesarzy, a trzej prefekci nawet sam ogłosili się władcami Rzymu.
Gwardia często pragnęła tylko jednego: szybkiej zmiany u sterów imperium, ponieważ obejmujący władzę nowy cesarz musiał najpierw za duże pieniądze kupić jej lojalność. Żołd tej elitarnej jednostki wzrósł od początku jej istnienia sześciokrotnie, a dodatkowe premie osiągnęły rekordowe poziomy - na każdego żołnierz przypadało w przeliczeniu 13 tysięcy złotych, a w Imperium Rzymskim był to majątek. Dla porównania: zwykły legionista zarabiał ok. 1000 złotych rocznie.
Wielomilionowa suma, którą w 193 roku Didiusz Julianus ostatecznie zapłacił za cesarską purpurę, wcale nie była czymś wyjątkowym i a dłuższą metę nie gwarantowała mu pozostania przy życiu. Prawo do tronu rościło sobie wówczas również trzech namiestników. Stanowili oni zagrożenie, na które świeżo upieczony władca zareagował podjętymi w przypływie paniki przedsięwzięciami budowlanymi. Cesarz chciał zamienić cały Rzym w twierdzę nie do zdobycia: kazał podwyższyć mury, pogłębić fosy, a do obrony miasta zaangażował nawet cyrkowe słonie. Realizację planów obronnych władca powierzył właśnie pretorianom i... był to fatalny błąd. Elitarni wojownicy dawno bowiem odwykli od pracy fizycznej, a poza tym każda wymówka była dla nich dobra, by uniknąć wykonania zadania. Prac budowlanych nigdy nie ukończono. I właśnie tak miało być, gdyż gwardia cesarska miała swoje plany: wkrótce przyłączyła się do największego rywala cesarza oraz zadbała o to, by niecałe dwa miesiące po objęciu urzędu Julianus padł ofiarą zamachu...
Domek z kart
Koniec pretorianów nastąpił dopiero po 300 latach rządów terroru. A doszło do tego wyłącznie dlatego, że snujący swoje intrygi wojskowi pierwszy raz się przeliczyli. Po śmierci cesarza Chlorusa w roku 306 gwardziści postawili na Maksencjusza. Niedoświadczony władca miał być marionetką w ich rękach, więc pretorianie jak jeden mąż dołączyli do jego oddziałów. Nie spodziewali się tylko, że na horyzoncie nagle pojawi się nowy potężny przeciwnik: syn Chlorusa, Konstantyn nazwany później Wielkim, który okrzyknięty przez swoje legiony cesarzem przygotował się do inwazji na Italię. Maksencjusz zmuszony był stanąć do decydującej bitwy przy Moście Mulwijskim . Konstantyn rozgromił jego pretoriańskie oddziały i jeszcze w tym samym roku rozwiązał gwardię. Dawnych żołnierzy elitarnej jednostki rozesłał do wszystkich zakątków Imperium Rzymskiego, zniszczył obóz u bram Rzymu i... utworzył własną gwardię przyboczną. Ta składała się wyłącznie z Germanów, Galów oraz Turków - mężczyzn, którzy byli obcymi w nieznanym sobie kraju. Z pewnością jednak wiedzieli jedno: lojalność nie jest na sprzedaż.
Jeśli dotrwaliście do końca, to gratuluje. Artykuł przepisywany ręcznie więc mogły się pojawić wszelakie błędy(za które przepraszam).
+ Bonusik w komentarzach
Wspomniany wcześniej bonusik dotyczący pretorianów:
Pretorianie XX i XXI wieku
Także współcześni władcy zatrudniają straż przyboczną - jest ona wyposażona lepiej niż zwykłe oddziały wojskowe. Poniżej prezentujemy współczesnych pretorianów z pięciu krajów (jeden dodany przeze mnie).
Amazonki Dyktatora - Libia
Libijski dyktator Muammar Kaddafi ochraniany był przez jedyną na świecie żeńską gwardię. To na tych wojowniczkach wzorowali się twórcy filmów o Bondzie, tworząc postacie kobiet świetnie walczących wręcz i za pomocą bronie palnej (wyposażone były w arsenał wystarczający do przeprowadzenia małej wojny). Podczas rewolucji w Libii „amazonki Kaddafiego” nie były jednak w stanie uratować mu życia - despota został zabity przez rebeliantów w październiku 2011 roku
Gwardia Szwajcarska - Watykan
Najmniejsza armia świata od 1506 roku nie tylko zabezpiecza wszystkie drogi prowadzące do Watykanu, ale zapewnia również osobistą ochronę papieżom. Poprzednikami gwardzistów byli waleczni szwajcarscy najemnicy, których obawiano się w całej Europie. Ich „reputacja” w 1506 roku skłonił papieża Juliusza II do zatrudnienia ich w charakterze straży przybocznej i pałacowej - dzisiaj nazwanej Gwardią Szwajcarską.
Gwardia Republikańska - Demokratyczna Republika Konga
Josepha Kabilę, obecnego szefa państwa w Demokratycznej Republice Kong, ochrania tzw. Gwardia Republikańska. Formacja ta jest lepiej wyposażona niż większość oddziałów armii - jej granatniki przeciwpancerne, pociski przeciwlotnicze oraz karabiny maszynowe nie mogą być starsze niż rok. Jednostka skład się z 10-15 tysięcy żołnierzy i podlega nie armii, lecz osobiście prezydentowi. Źródła donoszą o przeprowadzonych przez jej członków napadach i gwałtach.
Kawalerzyści nie tylko od parady - Wlk. Brytania
Brytyjska Kawaleria Królewska składa się z dwóch szwadronów: „niebieskich” oraz „czerwonych” - nazywanych tak od koloru ich mundurów. Jednostka istnieje od 150 lat i składa się z żołnierzy, którzy nie tylko dobrze wyglądają w siodle, ale mają za sobą walki w Iraku i Afganistanie. Oba szwadrony na zmianę pełnią swoją służbę przy rodzinie królewskiej, a barwnych jeźdźców mogliśmy podziwiać np. podczas zaślubin księcia Williama i Kate Middleton.
Leibstandarte SS Adolf Hitler - Nazistowskie Niemcy
1 Dywizja Pancerna SS "Leibstandarte SS Adolf Hitler" (Leibstandarte SS Adolf Hitler – Gwardia Przyboczna Adolfa Hitlera, w skrócie: LSSAH) – najbardziej elitarna spośród dywizji Waffen-SS, wyrosła z oddziału straży przybocznej Hitlera; przyjmowano do niej jedynie ochotników i to po starannej selekcji. Hasłem dywizji było "Meine Ehre heisst Treue" – Mój honor nazywa się wierność.
Dywizja wywodziła się z około 120 osobowego oddziału straży przybocznej Adolfa Hitlera SS-Stabswache Berlin, utworzonego w marcu 1933 roku przez Josefa "Seppa" Dietricha, w celu zastąpieniu oddziałów SA stanowiących dotychczasową ochronę Hitlera. W listopadzie tego samego roku liczącą już 835 "ochroniarzy" jednostkę przemianowano na Leibstandarte Adolf Hitler – LAH ("SS" dodano później).
Artykuł o pretorianach zaczerpnięty z czasopisma: „Świat Wiedzy”(numer z marca, 2013). Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu .
Cesarska jednostka specjalna.Ta elitarna formacja wojskowa została utworzona po to, by zapewnić bezpieczeństwo cesarzom i Rzymowi, a stała się największym przekleństwem Imperium Romanum - przez ponad 300 lat pretorianie sprawowali w nim faktyczną władzę. To oni wybierali cesarzy, obalali ich i systematycznie wystawiali na licytację tron mocarstwa.
Pretorianie (27 p.n.e - 312 n.e)
Określenie „pretorianin” pochodzi od słowa „praetorium”. jak nazywano główny plac w obozie wojskowym. Tam stał namiot generała, który spośród legionistów rekrutował żołnierzy dbających o jego bezpieczeństwo.
„Pretorianie byli tymi, którzy wybierali cesarzy największego imperium na świecie, i tymi, którzy tych cesarzy mordowali”
Aukcja wszech czasów rozpoczęła się od dwóch morderstw - oraz obraźliwie niskiej ceny: 13,5 miliona denarów za tytuł cesarza Imperium Romanum to w przeliczeniu „zaledwie” 28 milionów złotych. Człowiek, który wystawił tron na licytację, nazywał się Kwintus Emiliusz Laetus - i był najpotężniejszą osobą na świecie. To on podejmował najważniejsze decyzje w Rzymie oraz dowodził cesarską gwardią mocarstwa rozciągającego się na trzy kontynenty i obejmującego Galię, Brytanię oraz cały basen Morza Śródziemnego. Laetus miał na swoim koncie nie tylko zlecenie zamachu na życie cesarza Kommodusa cztery miesiące przed wspomnianą licytacją. Gdy władca został zabity, osadził na tronie Perynaksa, którego po upływie zaledwie trzech miesięcy rozkazał z niego siłą usunąć. Następnie Laetus zaproponował cesarską purpurę temu, kto zapłaci najwięcej - i już po kilku dniach jej wartość wzrosła wielokrotnie. 28 marca 193 roku senator Didiusz Julianus złożył ofertę wartości 113 milionów złotych...
Całe mnóstwo przywilejów
Legioniści służyli ok, 20 lat, maszerowali po 30 km dziennie(dźwigając nawet 40 kg bagażu), walczyli w krwawych bataliach.Pretorianom powodziło się lepiej: ich służba trwała tylko 16 lat, nie nosili ciężkiego rynsztunku i rzadko brali udział w bitwach.
„9000 żołnierzy decydowało o tym, kto zostanie najpotężniejszym władcą na świecie”
Pieniądze zostały dobrze zainwestowane - w każdym razie na jakiś czas. Za swoje miliony Didiusz Julianus kupił nie tylko tron cesarski, ale również poparcie najgroźniejszej jednostki specjalnej w historii Rzymu. Kwintus Emiliusz Laetus był bowiem dowódcą pretorianów. Jego bezpośrednim rozkazom podlegało ponad 9000 gwardzistów - i nie byli to zwyczajni żołnierze. W szeregi formacji przyjmowano wyłącznie najlepszych z najlepszych, wyposażano ich w najnowocześniejszą broń i szkolono w tych starożytnych technikach walk, które zapewniały największą przewagę w starciu z przeciwnikiem. Obecnie eksperci uważają , że jedna kohorta pretoriańska, licząca początkowo 500-600, a czasem prawie 1000 żołnierzy, miała wartość bojową trzech kohort legionistów.
Kto zostawał pretorianinem?
Ani pieniądze, ani znajomości nie ułatwiały przyjęcie do tej jednostki specjalnej. W szeregi gwardii przyjmowano tylko najlepszych i najbardziej godnych zaufania legionistów. Żołnierze, którzy w ciągu pierwszych pięciu lat szczególnie się zasłużyli, mogli zostać przeniesienie np. do pretoriańskiej kawalerii. Tak zwani spectaculores Augusti uchodzili za absolutną elitę - tworzyli konną straż cesarza, towarzyszyli władcy w podróży...
„W porównaniu z Pretorianami CIA to gromada przedszkolaków”
Ważna była jednak nie sama waleczność tej elitarnej formacji - większe znaczenie miały jej wpływy polityczne. W pierwotnym zamyśle utworzona została jako straż przyboczna cesarzy, ale z czasem awansował do rangi faktycznej władzy Rzymu.Przez ponad 300 lat losy imperium spoczywały w rękach pretorianów, którzy podejmowali najważniejsze decyzje. To oni osadzali cesarzy na tronie - albo ich obalali.
- Władca utrzymywał się na tronie nie dzięki przychylności senatu, armii czy ludu - mówi dr Sandra Bingham z Uniwersytetu w Edynburgu - ale z woli gwardii pretoriańskiej. Kto nie miał tej formacji po swojej stronie, nie miał niczego. Jej amerykański kolega Walt Bergmann dodaje: - Nawet CIA w porównaniu z pretorianami wydaje się gromadą przedszkolaków. Rządy terroru sprawowane przez gwardię pretoriańską miały decydujący wpływ na losy jednego z największych imperiów świata. Co więcej, ostatecznie doprowadziły do jego upadku.
August (63 p.n.e - 14 n.e)
Następca Juliusza Cezara. był pierwszym cesarzem Rzymu. Dla własnego bezpieczeństwa utworzył stałą gwardię pretoriańską.
Człowiek, który powołał ten zabójczy twór do życia, dobrze wiedział, z jakim zagrożeniem igra. Formując w roku 27 p.n.e stała gwardię pretoriańską (wcześniej była tworzona doraźnie tzw. gwardia pretorska w celu ochrony życia najważniejszych dowódców lub namiestników), pierwszy cesarz imperium, August, powołał do życia elitarną formację wojskową. Podlegała ona tylko i wyłącznie jego rozkazom - a nie, jak to działo się wcześniej, dowódcy wojsk, który mógł nadużyć swojej władzy i doprowadzić do buntu. Zadanie nowej gwardii było proste: miała chronić życie władcy. Cena za jej lojalność jednak od samego początku była niezwykle wysoka: pretorianin otrzymywał żołd trzykrotne wyższy od wynagrodzenia zwykłego legionisty. Do tego dochodziły premie, emerytura oraz darowizny w postaci dóbr ziemskich. Każdy z żołnierzy przyjętych w szeregi gwardii stawał się nagle zamożny. Swoich gwardzistów August rekrutował niezwykle starannie i z polityczna rozwagą. Byli to żołnierze pochodzący z serca imperium: Lacjum, Eturii, Umbrii, a najlepiej z samego Wiecznego Miasta. Zamiarem cesarz było bowiem stworzenie formacji wojskowej, która także z pobudek patriotycznych gotowa była do najwyższych poświęceń
I tutaj bym zamknął pierwszą część artykułu. Ciąg dalszy postaram się wrzucić jutro .
Cesarska jednostka specjalna.Ta elitarna formacja wojskowa została utworzona po to, by zapewnić bezpieczeństwo cesarzom i Rzymowi, a stała się największym przekleństwem Imperium Romanum - przez ponad 300 lat pretorianie sprawowali w nim faktyczną władzę. To oni wybierali cesarzy, obalali ich i systematycznie wystawiali na licytację tron mocarstwa.
Pretorianie (27 p.n.e - 312 n.e)
Określenie „pretorianin” pochodzi od słowa „praetorium”. jak nazywano główny plac w obozie wojskowym. Tam stał namiot generała, który spośród legionistów rekrutował żołnierzy dbających o jego bezpieczeństwo.
„Pretorianie byli tymi, którzy wybierali cesarzy największego imperium na świecie, i tymi, którzy tych cesarzy mordowali”
Aukcja wszech czasów rozpoczęła się od dwóch morderstw - oraz obraźliwie niskiej ceny: 13,5 miliona denarów za tytuł cesarza Imperium Romanum to w przeliczeniu „zaledwie” 28 milionów złotych. Człowiek, który wystawił tron na licytację, nazywał się Kwintus Emiliusz Laetus - i był najpotężniejszą osobą na świecie. To on podejmował najważniejsze decyzje w Rzymie oraz dowodził cesarską gwardią mocarstwa rozciągającego się na trzy kontynenty i obejmującego Galię, Brytanię oraz cały basen Morza Śródziemnego. Laetus miał na swoim koncie nie tylko zlecenie zamachu na życie cesarza Kommodusa cztery miesiące przed wspomnianą licytacją. Gdy władca został zabity, osadził na tronie Perynaksa, którego po upływie zaledwie trzech miesięcy rozkazał z niego siłą usunąć. Następnie Laetus zaproponował cesarską purpurę temu, kto zapłaci najwięcej - i już po kilku dniach jej wartość wzrosła wielokrotnie. 28 marca 193 roku senator Didiusz Julianus złożył ofertę wartości 113 milionów złotych...
Całe mnóstwo przywilejów
Legioniści służyli ok, 20 lat, maszerowali po 30 km dziennie(dźwigając nawet 40 kg bagażu), walczyli w krwawych bataliach.Pretorianom powodziło się lepiej: ich służba trwała tylko 16 lat, nie nosili ciężkiego rynsztunku i rzadko brali udział w bitwach.
„9000 żołnierzy decydowało o tym, kto zostanie najpotężniejszym władcą na świecie”
Pieniądze zostały dobrze zainwestowane - w każdym razie na jakiś czas. Za swoje miliony Didiusz Julianus kupił nie tylko tron cesarski, ale również poparcie najgroźniejszej jednostki specjalnej w historii Rzymu. Kwintus Emiliusz Laetus był bowiem dowódcą pretorianów. Jego bezpośrednim rozkazom podlegało ponad 9000 gwardzistów - i nie byli to zwyczajni żołnierze. W szeregi formacji przyjmowano wyłącznie najlepszych z najlepszych, wyposażano ich w najnowocześniejszą broń i szkolono w tych starożytnych technikach walk, które zapewniały największą przewagę w starciu z przeciwnikiem. Obecnie eksperci uważają , że jedna kohorta pretoriańska, licząca początkowo 500-600, a czasem prawie 1000 żołnierzy, miała wartość bojową trzech kohort legionistów.
Kto zostawał pretorianinem?
Ani pieniądze, ani znajomości nie ułatwiały przyjęcie do tej jednostki specjalnej. W szeregi gwardii przyjmowano tylko najlepszych i najbardziej godnych zaufania legionistów. Żołnierze, którzy w ciągu pierwszych pięciu lat szczególnie się zasłużyli, mogli zostać przeniesienie np. do pretoriańskiej kawalerii. Tak zwani spectaculores Augusti uchodzili za absolutną elitę - tworzyli konną straż cesarza, towarzyszyli władcy w podróży...
„W porównaniu z Pretorianami CIA to gromada przedszkolaków”
Ważna była jednak nie sama waleczność tej elitarnej formacji - większe znaczenie miały jej wpływy polityczne. W pierwotnym zamyśle utworzona została jako straż przyboczna cesarzy, ale z czasem awansował do rangi faktycznej władzy Rzymu.Przez ponad 300 lat losy imperium spoczywały w rękach pretorianów, którzy podejmowali najważniejsze decyzje. To oni osadzali cesarzy na tronie - albo ich obalali.
- Władca utrzymywał się na tronie nie dzięki przychylności senatu, armii czy ludu - mówi dr Sandra Bingham z Uniwersytetu w Edynburgu - ale z woli gwardii pretoriańskiej. Kto nie miał tej formacji po swojej stronie, nie miał niczego. Jej amerykański kolega Walt Bergmann dodaje: - Nawet CIA w porównaniu z pretorianami wydaje się gromadą przedszkolaków. Rządy terroru sprawowane przez gwardię pretoriańską miały decydujący wpływ na losy jednego z największych imperiów świata. Co więcej, ostatecznie doprowadziły do jego upadku.
August (63 p.n.e - 14 n.e)
Następca Juliusza Cezara. był pierwszym cesarzem Rzymu. Dla własnego bezpieczeństwa utworzył stałą gwardię pretoriańską.
Człowiek, który powołał ten zabójczy twór do życia, dobrze wiedział, z jakim zagrożeniem igra. Formując w roku 27 p.n.e stała gwardię pretoriańską (wcześniej była tworzona doraźnie tzw. gwardia pretorska w celu ochrony życia najważniejszych dowódców lub namiestników), pierwszy cesarz imperium, August, powołał do życia elitarną formację wojskową. Podlegała ona tylko i wyłącznie jego rozkazom - a nie, jak to działo się wcześniej, dowódcy wojsk, który mógł nadużyć swojej władzy i doprowadzić do buntu. Zadanie nowej gwardii było proste: miała chronić życie władcy. Cena za jej lojalność jednak od samego początku była niezwykle wysoka: pretorianin otrzymywał żołd trzykrotne wyższy od wynagrodzenia zwykłego legionisty. Do tego dochodziły premie, emerytura oraz darowizny w postaci dóbr ziemskich. Każdy z żołnierzy przyjętych w szeregi gwardii stawał się nagle zamożny. Swoich gwardzistów August rekrutował niezwykle starannie i z polityczna rozwagą. Byli to żołnierze pochodzący z serca imperium: Lacjum, Eturii, Umbrii, a najlepiej z samego Wiecznego Miasta. Zamiarem cesarz było bowiem stworzenie formacji wojskowej, która także z pobudek patriotycznych gotowa była do najwyższych poświęceń
I tutaj bym zamknął pierwszą część artykułu. Ciąg dalszy postaram się wrzucić jutro .
Parada Chińskiej armii
dużo ich
od 5:50 tylko pokaz slajdów
dużo ich
od 5:50 tylko pokaz slajdów
Najlepszy komentarz (27 piw)
zyzio966
• 2013-07-15, 2:19
Wkurwiają mnie te komatarze jakie to Chiny komunistyczne i jak tam strzelają do wszystkich. Prawda jest taka że dzisiaj jest tam więcej wolności niż u nas. Kraj opierający się na braku wolności nigdy nie stałby się drugą potęgą gospodarczą świata.
Ludzie zrozumcie że brak demokracji nie oznacza braku wolności!
Ludzie zrozumcie że brak demokracji nie oznacza braku wolności!
Krótko acz treściwie.
Najlepszy komentarz (55 piw)
Skyperian
• 2013-07-12, 13:26
Ile czołgów trzeba żeby obronić Paryż ?
Nie wiadomo, nigdy nie próbowano.
Nie wiadomo, nigdy nie próbowano.
Tak się rozgania bydło
Najlepszy komentarz (74 piw)
O................p
• 2013-07-06, 14:03
Sądzę, że to rozwiązałoby problem skuteczniej.
Podczas sprzątania książek na półce znalazłem tomik zawierający wszelkiego rodzaju powiedzenia i przemówienia pana Marszałka Piłsudskiego.Zamieszczam co ciekawsze(jeśli się spodoba, dodam więcej w komentarzach)
Polacy nie są zorganizowanym narodem, wobec czego znaczy u nich więcej nastrój aniżeli rozumowanie i argumenty; sztuką rządzenia Polakami jest zatem wzniecenie odpowiednich nastrojów.
Parę pokoleń minąć musi, zanim stworzy się znowu państwowa kultura polska.
Jeżeli nie jesteśmy zdolni do rządzenia się sami, to uwiecznijmy okupację.
Każdy naród posiada pomniki, które zawarły w sobie jego cierpienia i radości, jak w jednym ognisku ześrodkowując przeżycia całych pokoleń.Takimi pomnikami są: ruiny, pola bitewne, grody, ulice, na tych ulicach domy, na których widok serca biją goręcej i łzy nabiegają do oczu.Są to świątynie historii, których Polska posiada tak wiele.
Dla mnie, jako dla przedstawiciela państwa polskiego, nie ma większej świątyni jak wszystkie te granice, którymi poprzerzynano nasz kraj.
Choć nieraz mówię o „durnej Polsce” , wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę.
Umiłowanym stanem Polaków jest niezdecydowanie.
Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę.Dziś wiem, że tego nie zrobię.Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi
Należy iść w granice wroga, by przenieść ciężar wojny na obcy teren.
Znajdą się historycy, którzy stwierdzą, że Piłsudski był pseudonimem Sikorskiego.
W Polsce wszyscy krzyczą, iż posiadają większość.
Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, by ta niepodległość kosztowała dwa grosze wydatków i dwie krople krwi.
Na razie, to by było na tyle.Dajcie znać, jeśli chcecie więcej.
Polacy nie są zorganizowanym narodem, wobec czego znaczy u nich więcej nastrój aniżeli rozumowanie i argumenty; sztuką rządzenia Polakami jest zatem wzniecenie odpowiednich nastrojów.
Parę pokoleń minąć musi, zanim stworzy się znowu państwowa kultura polska.
Jeżeli nie jesteśmy zdolni do rządzenia się sami, to uwiecznijmy okupację.
Każdy naród posiada pomniki, które zawarły w sobie jego cierpienia i radości, jak w jednym ognisku ześrodkowując przeżycia całych pokoleń.Takimi pomnikami są: ruiny, pola bitewne, grody, ulice, na tych ulicach domy, na których widok serca biją goręcej i łzy nabiegają do oczu.Są to świątynie historii, których Polska posiada tak wiele.
Dla mnie, jako dla przedstawiciela państwa polskiego, nie ma większej świątyni jak wszystkie te granice, którymi poprzerzynano nasz kraj.
Choć nieraz mówię o „durnej Polsce” , wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę.
Umiłowanym stanem Polaków jest niezdecydowanie.
Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę.Dziś wiem, że tego nie zrobię.Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi
Należy iść w granice wroga, by przenieść ciężar wojny na obcy teren.
Znajdą się historycy, którzy stwierdzą, że Piłsudski był pseudonimem Sikorskiego.
W Polsce wszyscy krzyczą, iż posiadają większość.
Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, by ta niepodległość kosztowała dwa grosze wydatków i dwie krople krwi.
Na razie, to by było na tyle.Dajcie znać, jeśli chcecie więcej.
Dzień dobry,
jak wielu z was zapewne wie, niedawno swoją światową premierę miała druga odsłona popularnej drugowojennej strategii Company of Heroes. Jedną z różnic między nią a poprzednikiem jest osadzenie - tym razem zamiast walczyć w Normandii, Francji czy też Holandii przenosimy się na front wschodni. Siłą rzeczy główną siłą, jaką steruje gracz jest Armia Czerwona. Dla wielu byłby to pewnie impuls do olania gry. Jednakże, jak się okazuje, Rosjanom i lewakom gra się NIE PODOBA! Oskarżają oni twórców o "fałszowanie historii" czy "zbyt silną przesadę". A o co poszło?
W dużej mierze o kampanię dla pojedynczego gracza. Według wielu recenzentów ukazana jest tam wojna w pełnej mierze - widać m.in sceny rozstrzeliwania dezerterów (zgodnie z rozkazem "Ani kroku wstecz"), zastosowania taktyki "spalonej ziemi" czy zabijania jeńców wojennych. Jednym z głównych bohaterów jest komisarz polityczny, szafujący życiem podwładnych i posyłający ich na śmierć bez mrugnięcia okiem.
Inną ciekawą rzeczą jest ukazanie procesu "wyzwalania" ziem spod okupacji Niemiec. W jednej z późniejszych misji do wojsk radzieckich zgłasza się z ofertą pomocy... oddział Armii Krajowej pod dowództwem "Ani". Za zapasy i uzbrojenie ma on za zadanie zinfiltrowanie niemieckiego obozu wojskowego, eliminację oficerów i uwolnienie informatora. Po zakończeniu misji jesteśmy za to uraczeni filmikiem, w którym Rosjanie... rozstrzeliwują partyzantów:
Moim zdaniem dobrze się stało, że Relic Entertainment (developer gry) nie powielił kłamiliwego obrazu Sowietów tylko ukazał wojnę taką, jaką była - niesprawiedliwą i okrutną.
No i miło, że tym razem Polacy nie są ukazani jako ofermy czy antysemici, tylko jako "ludzie, którym sojusznik wbił nóż w plecy".
Najlepszy komentarz (43 piw)
D................k
• 2013-06-30, 13:50
Zastanawiałem się nad zakupem tej gry aż do teraz.
Kilka ujęć średniego i ciężkiego sprzętu w akcji, w obiektywie kamery szybkoklatkowej.
Granatniki, wozy opancerzone, samoloty... dla każdego coś miłego ;].
Montaż nie mojego autorstwa.
Granatniki, wozy opancerzone, samoloty... dla każdego coś miłego ;].
Montaż nie mojego autorstwa.
Stary materiał o JW GROM, który pokazuje ich możliwości operacyjne. Pokazane są niezłe ćwiczenia, i ich możliwości.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów