#birma
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
komedia egzotyczna z Birmy
W 1942 roku Japonia zaatakowała Birmę – azjatyckie państwo położone nad Zatoką Bengalską. Agresorowi zależało na zdobyciu przechodzącej tamtędy trasy prowadzącej do Chin, z którymi Japończycy prowadzili wówczas wojnę. Operacja zakończyła się sukcesem, jednak już trzy lata później wojska alianckie ruszyły Birmie z odsieczą. Jednym z pierwszych celów ataku była niewielka wysepka słynąca z żyjących tam, dość agresywnych, krokodyli.
Brytyjskie dowództwo zdecydowało, że celem tzw. Operacji Matador będzie właśnie wyspa Ramree – głównie dlatego, że aliantom zależało na zdobyciu położonego na tym malutkim skrawku lądu strategicznego punktu – portu Kyaukpyu. Japończycy wcale jednak nie planowali tanio swojej skóry sprzedać i podczas rekonesansu Brytyjczycy szybko zorientowali się, że wróg poustawiał na wyspie działa.
26 stycznia 1945 roku oddziały brytyjskiej marynarki wspomagane przez 36 Indyjską Dywizję Piechoty przystąpiły do ofensywy. Zgodnie z przewidywaniami, Japończycy zaciekle się bronili, jednak mimo to udało się zdobyć port i zepchnąć wojska nieprzyjaciela w głąb lądu.
Pokonane wojsko, złożone z 900 osób, miało nadzieję spotkać się ze znacznie większym japońskim batalionem stacjonującym po drugiej stronie wyspy. Szybko jednak napotkało przeszkodę – długie na 16 kilometrów mokradła. Podczas gdy wycieńczeni żołnierze usiłowali przedrzeć się przez grząskie błota, Brytyjczycy mieli czas, aby cały ten teren otoczyć. Japończycy znaleźli się w potrzasku. Jednak w dalszym ciągu nie myśleli o poddaniu się i mimo sugestii wroga, stanowczo odmawiali złożenia broni.
Wkrótce koczujący na bagnach nieszczęśnicy przekonali się, że to nie aliantów muszą się teraz obawiać. Żyjące na mokradłach komary chlały jak wściekłe. O ile do samych ukłuć można przywyknąć, to już do roznoszonych przez te małe bestie chorób – niekoniecznie. Żeby tego było mało, co chwilę jakiś żołnierz wydawał z siebie wrzask po tym, jak został boleśnie ugryziony przez tropikalnego pająka, skorpiona albo jadowitego węża.
Pozbawieni wody i jedzenia i dręczeni przez robactwo Japończycy mieli powody do narzekania. Tym bardziej, że za każdym razem, gdy któryś z nich usiłował wystawić nos poza granice mokradeł, od razu dostawał kulkę od kryjącego się gdzieś w krzakach wroga.
Minął tydzień, a uwięzieni w błocie żołnierze ciągle uparcie odmawiali poddania się. Pewnej nocy jeden z brytyjskich patroli usłyszał rozdzierający jazgot wydobywający się z setek gardeł. Wyglądało na to, że ktoś dostał się na mokradła i właśnie masakruje biednych Japończyków! Słychać było strzały i pełne desperacji wołania o pomoc. Po kilku godzinach krzyki ścichły.
To, co Brytyjczycy zobaczyli rano, przypominało scenę z krwawego horroru. Jeden z żołnierzy - Bruce Stanley Wright - tak to opisał:
„Ta noc była najstraszniejszym doświadczeniem dla każdego z nas. Krokodyle zaalarmowane wojennym zgiełkiem i zapachem krwi zgromadziły się wśród namorzynów i wystawiwszy nad taflę wody swoje oczy, pilnie czekały na następny posiłek. (…) W końcu zabrały się za pożeranie martwych, rannych i całkiem zdrowych ludzi pogrążonych w błocie. Pourywane serie z karabinów trafiały w czarne bagno, ale były zagłuszane przez rozpaczliwe wrzaski rannych żołnierzy miażdżonych przez potężne paszcze wielkich gadów, a niepokojące dźwięki rzucających się w wodzie krokodyli tylko uzupełniały tę piekielną kakofonię. O świcie zjawiły się sępy, aby posprzątać to, co pozostało”.
Sprawcą tej upiornej masakry był krokodyl różańcowy - największy, najbardziej agresywny krokodyl na świecie, będący hipermięsożercą o talencie do doskonałego kamuflowania się. Potrafi dorastać do siedmiu metrów długości i ważyć prawie półtorej tony. W wodzie rozwija prędkość do 30 km/h, jednak również i na lądzie, mimo swych potężnych gabarytów, potrafi popisać się niezłym refleksem.
W ciągu tej koszmarnej nocy wygłodniałe, rozwścieczone gady urządziły sobie wielką ucztę. Z 900 Japończyków bagienne piekło przeżyło tylko 20 osób. Niektórzy z nich byli ciężko ranni.
Opisana tu historia znalazła się nawet w słynnej Księdze rekordów Guinnessa, jako „przypadek największej ilości zgonów w wyniku ataku krokodyli”. Do dziś jednak incydent ten budzi spore kontrowersje wśród historyków. Wielu z nich uważa, że to nie żyjące na mokradłach gady dokonały rzezi setek Japończyków, ale zrobili to brytyjscy żołnierze zirytowani uporem japońskiego wroga.
W Birmie buddyści dokonują czystek etnicznych na....
...Muzułmanach!
Czy może was ucieszyć coś bardziej niż prześladowanie muzułmanów? No chyba tylko zapowiedź Szydło, że będą wyższe renty dla chorych na nieróbstwo.
Dla mnie to tylko kolejny dowód na to jak przepełnione nienawiścią są wszystkie religie.
Niewykształcona część polskiego społeczeństwa poddaje buddyzm jako przykład, że są religie idealnie pokojowe... a tu taki zonk. Buddyści gołąbki pokoju szlachtują maczetami matki z dziećmi.
Czystki etniczne w Birmie
Kobiety z kilku krajów świata wysyłają do birmańskich ambasad majtki w ramach protestu przeciw wojskowym władzom Birmy i ich niedawnej brutalnej rozprawie z opozycją. W Azji istnieje przesąd, zgodnie z którym kontakt z damską bielizną pozbawia władzy.
"To wyjątkowo silny przekaz w kulturze Birmy i całej Azji Południowo-Wschodniej" - powiedziała cytowana w piątek przez Associated Press działaczka ruchu "Panties for Peace" Liz Hilton. Uważa się, że cała birmańska junta, a szczególnie jej przywódca generał Than Shwe są bardzo przesądni.
Hilton powiedziała, że kobiety z Tajlandii, Australii, Singapuru, Wielkiej Brytanii i innych krajów Europy zaczęły wysyłać, czy też przekazywać swą bieliznę do birmańskich placówek dyplomatycznych.
"Możesz nadać, dostarczyć, czy wrzucić swoje majtki do najbliższej birmańskiej ambasady kiedy chcesz. Wyślij szybko i rób to często!" - napisała na swej stronie internetowej organizacja.
Fala demonstracji w Birmie wybuchła około połowy września i trwała ponad dwa tygodnie, spotykając się ze zbrojną odpowiedzią policji i wojska, a następnie z falą represji, których skala nie jest jeszcze w pełni znana. Represje wobec opozycji spowodowały już - według źródeł dysydenckich - blisko 200 ofiar śmiertelnych, tymczasem władze Birmy utrzymują, że było ich dwadzieścia razy mniej. (aka)
Źródło: wiadomosci.wp.pl/kat,1356,wid,9312215,wiadomosc.html?ticaid=14aaf&_ticrsn=3
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów