18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft (3) Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 18:08
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 5:23

#brytyjczycy

Nadal zdumiony, jakby nie wierząc w śmiałość brytyjskiego ataku... Ciało generała Friedricha Kussina, komendanta wojskowego Arnhem, na drodze Arnhem-Utrecht, 17 września 1944 roku. Generała zabili żołnierze 3. batalionu ppłk. Johna Fitcha 1. brygady spadochronowej 1. DPD. Kussina wcześniej ostrzegał dowódca batalionu szkoleniowego SS, major Sepp Krafft, by nie jechał tą drogą, ale generał nie posłuchał ostrzeżenia. Chciał dotrzeć do Arnhem i zorganizować tam obronę... [A]

'
ukryta treść
'Szeregowiec Frederick Bennett podał właśnie kilka jabłek innym spadochroniarzom, gdy na drodze ukazał się jadący z dużą szybkością niemiecki wóz sztabowy. Bennett zaczął strzelać ze stena. Samochód gwałtownie, z piskiem opon, zahamował i próbował zawrócić. Ale było już za późno. Wszyscy wokół Bennetta zaczęli strzelać i wóz gwałtownie zatrzymał się, podziurawiony przez kule jak rzeszoto. Gdy spadochroniarze ostrożnie zbliżyli się do niego, zobaczyli zwisające do połowy ciało kierowcy. Częściowo wyrzucone przez otwarte drzwiczki zostały również zwłoki jakiegoś starszego oficera niemieckiego.''

''Obok wozu, do połowy wypadłe na zewnątrz, leżą dwie postacie. Jedna z nich ma na sobie mundur niemieckiego generała. Na złotych naramiennikach zastygły dwie wąskie stróżki krwi. Czerwienią się również lampasy, a długie, czarne buty błyszczą nienagannie. Prawa ręka w skórzanej białej rękawiczce ściska kurczowo rewolwer, w lewej pozostał niedopalony papieros. Generał ma młodą, przystojną twarz, o suchym i ostrym profilu, o włosach zaczesanych do tyłu o bardzo ciemnych oczach, patrzących w tej chwili spokojnie w niebieski kąt nieba pomiędzy zielonymi konarami. Pochylam się nad nim i na małej tabliczce wiszącej na szyi czytam nazwisko: Kussin, generał major''.

Wraz z generałem zginął jego szofer, kapral Josef Willeke i jego tłumacz, podoficer Max Koster. Ciała Brytyjczycy ograbili z odznaczeń - na pamiątkę. Generał miał 49 lat. Pochowano go na cmentarzu w Ysselstein, wraz z jego żołnierzami.

To chwilowo ostatni post z Market-Garden, bo widzę, że spada zainteresowanie. Wieczorem będzie coś innego.


Taka historyjka podpieprzona z Joe.

W 1942 roku Japonia zaatakowała Birmę – azjatyckie państwo położone nad Zatoką Bengalską. Agresorowi zależało na zdobyciu przechodzącej tamtędy trasy prowadzącej do Chin, z którymi Japończycy prowadzili wówczas wojnę. Operacja zakończyła się sukcesem, jednak już trzy lata później wojska alianckie ruszyły Birmie z odsieczą. Jednym z pierwszych celów ataku była niewielka wysepka słynąca z żyjących tam, dość agresywnych, krokodyli.

Brytyjskie dowództwo zdecydowało, że celem tzw. Operacji Matador będzie właśnie wyspa Ramree – głównie dlatego, że aliantom zależało na zdobyciu położonego na tym malutkim skrawku lądu strategicznego punktu – portu Kyaukpyu. Japończycy wcale jednak nie planowali tanio swojej skóry sprzedać i podczas rekonesansu Brytyjczycy szybko zorientowali się, że wróg poustawiał na wyspie działa.
26 stycznia 1945 roku oddziały brytyjskiej marynarki wspomagane przez 36 Indyjską Dywizję Piechoty przystąpiły do ofensywy. Zgodnie z przewidywaniami, Japończycy zaciekle się bronili, jednak mimo to udało się zdobyć port i zepchnąć wojska nieprzyjaciela w głąb lądu.

Pokonane wojsko, złożone z 900 osób, miało nadzieję spotkać się ze znacznie większym japońskim batalionem stacjonującym po drugiej stronie wyspy. Szybko jednak napotkało przeszkodę – długie na 16 kilometrów mokradła. Podczas gdy wycieńczeni żołnierze usiłowali przedrzeć się przez grząskie błota, Brytyjczycy mieli czas, aby cały ten teren otoczyć. Japończycy znaleźli się w potrzasku. Jednak w dalszym ciągu nie myśleli o poddaniu się i mimo sugestii wroga, stanowczo odmawiali złożenia broni.
Wkrótce koczujący na bagnach nieszczęśnicy przekonali się, że to nie aliantów muszą się teraz obawiać. Żyjące na mokradłach komary chlały jak wściekłe. O ile do samych ukłuć można przywyknąć, to już do roznoszonych przez te małe bestie chorób – niekoniecznie. Żeby tego było mało, co chwilę jakiś żołnierz wydawał z siebie wrzask po tym, jak został boleśnie ugryziony przez tropikalnego pająka, skorpiona albo jadowitego węża.
Pozbawieni wody i jedzenia i dręczeni przez robactwo Japończycy mieli powody do narzekania. Tym bardziej, że za każdym razem, gdy któryś z nich usiłował wystawić nos poza granice mokradeł, od razu dostawał kulkę od kryjącego się gdzieś w krzakach wroga.

Minął tydzień, a uwięzieni w błocie żołnierze ciągle uparcie odmawiali poddania się. Pewnej nocy jeden z brytyjskich patroli usłyszał rozdzierający jazgot wydobywający się z setek gardeł. Wyglądało na to, że ktoś dostał się na mokradła i właśnie masakruje biednych Japończyków! Słychać było strzały i pełne desperacji wołania o pomoc. Po kilku godzinach krzyki ścichły.
To, co Brytyjczycy zobaczyli rano, przypominało scenę z krwawego horroru. Jeden z żołnierzy - Bruce Stanley Wright - tak to opisał:

„Ta noc była najstraszniejszym doświadczeniem dla każdego z nas. Krokodyle zaalarmowane wojennym zgiełkiem i zapachem krwi zgromadziły się wśród namorzynów i wystawiwszy nad taflę wody swoje oczy, pilnie czekały na następny posiłek. (…) W końcu zabrały się za pożeranie martwych, rannych i całkiem zdrowych ludzi pogrążonych w błocie. Pourywane serie z karabinów trafiały w czarne bagno, ale były zagłuszane przez rozpaczliwe wrzaski rannych żołnierzy miażdżonych przez potężne paszcze wielkich gadów, a niepokojące dźwięki rzucających się w wodzie krokodyli tylko uzupełniały tę piekielną kakofonię. O świcie zjawiły się sępy, aby posprzątać to, co pozostało”.

Sprawcą tej upiornej masakry był krokodyl różańcowy - największy, najbardziej agresywny krokodyl na świecie, będący hipermięsożercą o talencie do doskonałego kamuflowania się. Potrafi dorastać do siedmiu metrów długości i ważyć prawie półtorej tony. W wodzie rozwija prędkość do 30 km/h, jednak również i na lądzie, mimo swych potężnych gabarytów, potrafi popisać się niezłym refleksem.
W ciągu tej koszmarnej nocy wygłodniałe, rozwścieczone gady urządziły sobie wielką ucztę. Z 900 Japończyków bagienne piekło przeżyło tylko 20 osób. Niektórzy z nich byli ciężko ranni.
Opisana tu historia znalazła się nawet w słynnej Księdze rekordów Guinnessa, jako „przypadek największej ilości zgonów w wyniku ataku krokodyli”. Do dziś jednak incydent ten budzi spore kontrowersje wśród historyków. Wielu z nich uważa, że to nie żyjące na mokradłach gady dokonały rzezi setek Japończyków, ale zrobili to brytyjscy żołnierze zirytowani uporem japońskiego wroga.
Słów kilka o brytyjczykach
Dickk • 2014-08-14, 1:45
Brywieczór sadole.
Wcześniej historia o Holenderskim geju się przyjęła, to wrzucam kolejną. Polityczno-sadystyczną. Tym razem, jak będzie 500 piw, to wrzucam zdjęcie swojego odbytu na harda. Stawiajcie piwa ostrożnie, na własną odpowiedzialność.
Z góry nie było, bo moje, własne doświadczenie zawodowe.
Pracuję w usługach, w ośrodku wypoczynkowym, w małym mieście w hrabstwie Somerset(środkowa Anglia). Z natury tej pracy(bar przed dwoma dosyć ruchliwymi restauracjami), mam sporo kontaktu z ludźmi - zarówno tymi w porządku, jak i plebsem. Przejdę do meritum. Nie srajcie się już. Jakiś czas temu, w dosyć ruchliwy dzień, przychodzi kelner i zamawia wino dla gościa. Nalałem, podałem, koleś zaniósł. Za chwilę przychodzi kolejna zbłąkana dusza, tym razem - kelnerka. Znów wino. Podałem, stoi na wydawce, dziołcha zabiera, po sprawie. Zawsze proszę kelnerów, żeby zbierali hajs od razu, bo ja potem po sali biegać i szukać 100 kurwa osób nie zamierzam. Tym razem(nie jedynym zresztą), hajsu nie widać za winko. Poszedłem sam, odnalazłem kolesia, pytam się - gdzie ta pizda, co wino chciała. On pokazuje. Obok przechodziła kelnerka, korzystając z okazji, zapytałem dla kogo ona trunek przynosiła. Wskazuje tę samą kobietę. Coś mi tu nie pasowało. Ludzie zwykle, korzystają z tych samych osób(łatwiej potem to rozliczyć, nie ma zamieszania). No cóż, trudno - mówię, trzeba wycisnąć hajs, bo wina nam gołębie nie przynoszą w torebkach Louis Vuitton. Podchodzę do kobiety, brzydka strasznie, z 40 lat. Siedzi sama, ale widać, że ktoś był z nią(talerze, syf na stole). Pytam się, gdzie hajs. Mówi, że nie wiedziała, że za to trzeba płacić(!). No kurwa, nie, wino rozpierdalamy na prawo i lewo, za cenę 19 funtów(to jest bufet, płacisz 19 za łeb i wpierdalasz i pijesz[soki itd.] ile wlezie), bo jesteśmy tacy hojni. To jej mówię, że nie jest. Ona taka roztrzęsiona, ja się zastanawiam, o co chodzi. Przychodzi mąż. Mówi, że to jest alkoholiczka. Dodał też, że nie ma żadnych pieniędzy. Przylazła reszta rodziny. Dramat. Ona płacze. Rodzina na mnie drze ryja, że co ja alkoholikom alkohol sprzedaje. Ja na to, że skąd mam, do kurwy nędzy, wiedzieć, kto jest, a kto nie jest. Na czole tego nie ma kurwa wypisane. Wychodzą ze mną. Żona zostaje, bo mąż miał na nią chyba wyjebane. Idziemy do baru, proszę menedżera o pomoc(nienawidzę takich sytuacji). On z nią gada, ona daje kartę debetową, żeby zapłacić. Odmowa. Daje drugą. Odmowa. Trzecią. Odmowa. Wkurwiony menedżer, pertraktuje z nią, próbuje coś wyciągnąć(numer do męża, cokolwiek). Po 30 minutach, udaje się. Mąż przychodzi wkurwiony. Płaci. W międzyczasie, wino, które zostało wtedy na stole, zostało wylane(no kurwa, alkoholiczka...). Ona się pyta, gdzie jej wino, skoro zapłaciła.
Menedżer z nimi jeszcze gadał, w końcu wyszli wkurwieni. Teraz przejdę do morału, oraz moich obserwacji, nt. brytyjczyków, chociaż jestem świadomy, że eureki kurwa nie odkryłem(oczywiście nie wszystkich, bo trafiali mi się maksymalnie w porządku ludzie, jedni z lepszych, jakich w życiu poznałem).
A więc, po pierwsze - socjał tutaj jest nie do pojęcia. Kurwa, na wakacje do ośrodka wypoczynkowego(nie mogę podać nazwy, bo nie jestem upoważniony), państwo wysyła niepełnosprawnych(ZA DARMO), albo ludzi na zasiłkach . Do tego, oferuje różnym niedojebom(w tym dałnom), pomoc w postaci pracowników socjalnych(których, de facto, opłaca), którzy również, wakacje mają za friko(!). Czasem też, trafiają się maksymalne kurwy, próbujące wycisnąć hajs od firmy. Trenują dzieciaki, żeby kiedy np. kelner, czy ktoś inny z obsługi trąci je ręką, symulowały, sami podrzucają włosy do żarcia, w skrajnych przypadkach, łykają środki na przeczyszczenie, rzygają w restauracji, a potem mówią, że żarcie jest nieświeże itd.(nie dość im, że kurwa podostawali na bezrobociu wakacje za free w jednym z lepszych miejsc dostępnych w Anglii).
Zostaję tutaj, bo praca przyjemna, hajs się zgadza, no i spokojnie żyję. I, jak to w większości małych miejscowości - ciapatych i czarnuchów jest tu maksymalnie 0.3%
Najlepszy komentarz (64 piw)
z................m • 2014-08-14, 3:08
No i jak mogłeś zjebać stereotypowe myślenie większości przygłupów na tej stronie. Toż to być nie może, przeca nie ciapaki czy czarnuchy albo inne cyganie. Ja byłem w Irlandii, fakt, mieszkałem w chujowej dzielnicy. Ale takiego burdelu, prawdziwych "dałnów" to w jednym miejscu nie widziałem nigdy w Polsce. Kurwa gęby jak po kazirodztwie z 10 pokolenia, w obsranych piżamach i kapciach z dzieciakiem bez żadnego ubrania zapierdalają do sklepu. Bo od nie pamiętam której alkohol można kupić. Dzieciak aż siny z zimna, kółko od wózka zaraz odpadnie a obok jeszcze napierdolony rudy chuj, sepleni i drze mordę cholera wie w jakim języku. Ale stać ich na chlanie, żarcie i mieszkanie.
Smalcowy problem
Rock_Star • 2014-01-18, 16:49
W połowie XIX wieku armia Imperium Brytyjskiego dostała nowe karabiny. Obowiązkowym dodatkiem do tej broni były charakterystyczne „magazynki” - były to papierowe pojemniki z prochem strzelniczym, który trzeba było wsypać do zbiornika w karabinie.



Cały problem polegał na tym, że smar, którym pokryto kartridże (miało to chronić je przed wilgocią) był niczym innym jak zwykłym smalcem. Końcówkę pojemnika należało odgryźć zębami... Problem przedstawić można w trzech punktach:

1. Dla Hindusów krowa jest zwierzęciem świętym. Z kolei muzułmanie uznają świnię za stworzenie nieczyste.

2. Smalec wyrabia się z tłuszczu krów i świń.

3. Większość zagranicznych żołnierzy służących w brytyjskiej armii to albo Hindusi albo muzułmanie.

Trudno się więc dziwić, że wtykanie sobie do ust akcesorium uświnionego smalcem nie spotkało się ze zbyt radosną reakcją ze strony służących pod brytyjska banderą wojaków. Sytuację pogorszyły kary wymierzane odmawiającym podporządkowania się żołnierzom. W następstwie smalcowej awantury doszło do prawdziwej rebelii, do której przystąpiło 80 tysięcy żołnierzy z Indii. Do nich dołączyli chłopscy powstańcy oraz muzułmanie, którzy wypowiedzieli Brytyjczykom dżihad.



Krwawe bitwy trwały przez 13 miesięcy, podczas których dochodziło do wyjątkowo okrutnych sytuacji - na przykład Brytyjczykom zdarzało się przywiązywać do dział hinduskich więźniów. Po odpaleniu pocisku nieszczęśnika można było ponoć zbierać w promieniu wielu metrów... Kiedy rebelia została ostatecznie stłumiona, władze Imperium zmieniły politykę na znacznie bardziej liberalną w stosunku do obcokrajowców. Wielu historyków upatruje się jednak w tym buncie zaczątków indyjskich ruchów niepodległościowych.

zajebane żywcem z JoeMonster
De Havilland Mosquito
Dingimoro • 2013-12-01, 9:17

Baczność sadole! przedstawiam wam historię drewnianego komara z którego wszyscy się śmiali, a który grał w berka z niemiecką Wunderwaffe V-1 miłego oglądanie
Najważniejsza Bitwa Churchilla
D................k • 2013-04-01, 15:45




Nie ma układania się z Nazistami.

najgłupszy naród świata
Rafal1757 • 2012-06-17, 1:12
najgłupszy naród świata
Media w Wielkiej Brytanii grzmią - Brytyjczycy należą do najbardziej niedouczonych narodów na świecie. Nie chodzi tu bynajmniej o braki w wiedzy z dziedzin nauk ścisłych czy dotyczących choćby historii. Brytyjczycy nie wiedzą nawet tak podstawowych rzeczy, jak to, skąd się bierze mleko. Wielu z nich uważa też, że jajka rosną na polu!

Opublikowane właśnie w Wielkiej Brytanii wyniki badań są alarmujące. Na ich podstawie można uznać, że stan wiedzy obywateli tego państwa jest skandalicznie niski. Wśród populacji w wieku od 16 do 23 lat tylko mniej niż połowa osób wie, że masło jest produktem, który pochodzi od krów mlecznych. Co trzeci badany nie wie też, że jajka znoszą kury -poinformował dziennik "Daily Mail".

To jednak nie koniec szokujących danych. Aż 10 procent Brytyjczyków we wspomnianym przedziale wiekowym nie wie, skąd pochodzi mleko - 7 procent z nich uznało, że robi się je ze zboża. Z upraw zbożowych - w opinii części ankietowanych - pochodzi także dżem i marmolada.

Wegetarianizm po brytyjsku

Co gorsza, nie brakuje młodych ludzi, którzy sądzą, że także bekon jest produktem pochodzenia roślinnego. Aż osiem procent badanych było przekonanych, że robi się go z pszenicy, a kolejne dwa procent myślało, że boczek produkuje się z kukurydzy. Taki sam problem był ze stekiem. W tym wypadku aż dwanaście procent pytanych stwierdziło, że robi się go z pszenicy lub kukurydzy.
Najlepszy komentarz (34 piw)
Fragless • 2012-06-17, 1:54
Misiekman napisał/a:

Nie wierzę. To musi być propaganda. Żeby nie posiadać takiej wiedzy trzeba być niedorozwiniętym.



Ale niestety to prawda. Mieszkam w UK i codziennie mam z takimi osłami do czynienia. Kiedyś znajomą zapytałem czy wie gdzie leży Afryka (a że akurat w pomieszczeniu była mapa to miała fory). Tępa dzida Japonie wskazała. A jak zapytałem gdzie leży Europa to mi Amerykę Południową pokazała. Nie muszę mówić, że polacy w owym pomieszczeniu tarzali się ze śmiechu. I nie, ona se jaj nie robiła. To typowa brytyjka - Brzydka, tona makijażu, telefon 24/7 w ręku i co 20 sek SMSuje. Szkolnictwo to tutaj ubogie. Syn znajomego (chłopak 16 lat) ułamki miał na majzie niedawno.
Wynalazek
meszamorum • 2012-01-06, 19:50
W 1272r Arabowie wynaleźli prezerwatywę używając do tego celu koziego jelita.
W 1873 Brytyjczycy udoskonalili ten pomysł wyciągając najpierw jelito z kozy...

Najlepszy komentarz (29 piw)
brylan • 2012-01-06, 21:44
goatseye ruchało kozy w brytolach?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów