Na wstępie,
Jestem studentem i wynajmuję ze znajomymi mieszkanie.
Do domu zjeżdżam statystycznie raz na 2 tygodnie.
Mój Ojciec jest w chuj lajtowym człowiekiem, piję z Nim, gram w karty, pędzi dla mnie bimber i te sprawy.
Wychowywaniem od zawsze zajmowała się matka, gdyż Ojciec ma do mnie konkret zaufanie.
Tatuś dzwoni do mnie raz na kilka miesięcy zazwyczaj gdy mnie nie ma o 3 w nocy w domu a matka się obudzi i się jak zwykle denerwuje "czemu syna nie ma, dzwoń do Niego bo ja nie mam do Niego zdrowia."
4 tygodnie temu zgubiłem w domu lufę.
Szukałem jej długo, ostatnio zjechałem to też szukałem.
Poszukiwania poszły na marne.
Dzisiaj dzwoni do mnie Tato, myślę sobie 'znaleźli'.
Na szczęście się okazało, że to tylko dziadka pogotowie zabrało.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis