Nie znalazłem, w wyszukiwarce ani po tagach ale jeśli było to wiadomo co z tym zrobić
#dżihad
Nie znalazłem, w wyszukiwarce ani po tagach ale jeśli było to wiadomo co z tym zrobić
"Około 15 Polaków lub osób z polskim pochodzeniem może mieć powiązania z terrorystami z Państwa Islamskiego i jest monitorowanych przez międzynarodowe służby", twierdzi koordynator służb specjalnych Marek Biernacki.
Osobom twierdzącym, że wszyscy muzułmanie to zło wcielone przypominam, że Józef Bem też przeszedł na islam.
- Ci pierwsi wybuchają emocjami
Islamiści weszli na kampus wiedząc, że wezmą zakładników. Po jego opanowaniu i wtargnięciu do jednego z akademików, dwaj strzelcy weszli bowiem na dach i zajęli pozycje, jakie zajmują w czasie akcji snajperzy. Gdy policja przybyła na miejsce, zadaniem dwóch terrorystów na dachu było spowalnianie działań policji i armii, które próbowały wejść na teren uniwersytetu. W tym czasie trzech innych napastników w zajętym akademiku, w którym przebywało ponad 300 studentów i studentek, rozpoczęło selekcję.
Chrześcijanie w Kenii stanowią ok. 80 proc. populacji. Muzułmanie to zaledwie 8-9 proc. obywateli.
Terroryści rozmawiali po kolei z zakładnikami dowiadując się od nich, kto jest muzułmaninem, a kto chrześcijaninem. Muzułmanów napastnicy wypuszczali. Wszystkich chrześcijan pozostawili w zamknięciu.
Dziennik „Daily Nation” pisze, że „wszystko trwało zbyt długo”. Policja i armia przybyły na miejsce już 20-30 minut po zamachu, a szturmu nie udało się zaplanować przez całe godziny. Nie wiadomo, z czego to wynikało, ale terroryści korzystali z tej sytuacji przez cały dzień.
Powoli, systematycznie, przeprowadzali kolejne egzekucje. W ciągu kilkunastu godzin zabili 147 osób. Kolejne 69 ranili. Część zakładników cudem uniknęła śmierci. Jeden ze świadków masakry, który wyskoczył z okna na dach i spadł kilka metrów w dół na ziemię uciekając przed kulami opowiedział kenijskim mediom o tym, że „terroryści chodzili korytarzami akademika między leżącymi na nich dziesiątkami zwłok”.
Źródło
* W mediach pojawi się jakiś oburzony Imam, może kilku, mówiący że Islam to religia pokoju
* Prasa przedstawi owe wydarzenia jako "atak ekstremistów" i nie piśnie słówka "Islam" ani "muzłumanie"
* Okaże się że wszyscy napastnicy byli leczeni psychiatrycznie
* Prezydent Kenii wyrazi współczucie, inni prezydenci pewnie też
* Zostaną wypowiedziane przeróżne obietnice dotyczące poprawy bezpieczeństwa
* Sprawa zostanie zamieciona pod dywan, nie zostaną podjęte żadne kroki
Kobieta od kilku miesięcy przebywa w areszcie. Grozi jej do 10 lat więzienia. Oskarżona jak dotąd nie odniosła się do stawianych jej zarzutów.
31 marca zeszłego roku o szóstej rano do mieszkania rodziców Karoliny wdarli się policyjni komandosi z bronią w ręku. Dziewczynie pozwolili zabrać do aresztu dwuletniego synka, którego wciąż karmi piersią. Niemiecka prokuratura federalna, ścigająca najpoważniejsze przestępstwa, oskarżyła ją o wspieranie terrorystów z Państwa Islamskiego i przygotowywanie zamachów. To pierwszy polski obywatel, któremu postawiono takie zarzuty.
Urodzony w Algierii Farid jest znanym salafitą z Bonn. Jest też islamskim mężem Karoliny (nie mają ślubu cywilnego) i ojcem jej syna. W 2013 r. pojechali całą rodziną do Syrii. Później Karolina z dzieckiem wróciła do Niemiec i zaczęła zbierać pieniądze i sprzęt dla męża. Na islam przeszedł także jej brat, który również pojechał na dżihad.
Na przysłanych przez pośredników kamerach Farid na tle czarnej flagi Państwa Islamskiego kręcił filmy propagandowe, które wrzucał do internetu. W jednym z nich - który w sieci pojawił się w lipcu ubiegłego roku, już po aresztowaniu Karoliny - pozował przy stercie ciał. To ofiary masakry dokonanej przez islamistów w prowincji Homs. Zginęło wówczas 270 osób, podobno dlatego, że nie przestrzegały postu podczas ramadanu. - Jak widzicie, zaszlachtowaliśmy te zwierzęta - mówi w filmie, kopiąc ciała.
Aż mi żal d*pę ścisnął, że Polka przechodzi na to dziadostwo.
Mauretańczyk przetrzymywany od ponad 12 lat w obozie
Guantanamo wydał dziennik opisujący metody przesłuchań stosowane przez amerykańskich strażników. W tym poniżanie poprzez zmuszanie do uprawiania seksu.
Pewnego dnia przesłuchiwały go dwie Amerykanki. - Damy ci lekcję szalonego amerykańskiego seksu - powiedziała jedna z nich. A potem obie, jak cytuje "Spiegel", zmusiły go "w absolutnie poniżający" sposób do udziału w seksualnym trójkącie.
Funkcjonariuszki miały używać jednocześnie jakiś nieprzyzwoitych urządzeń do pobudzania więźnia.
rp.pl/artykul/69988,1172977-Ocenzurowany-dziennik-z-Guantanamo--Strazn...
Jakie warunki trzeba spełnić, żeby się tam dostać?
-szmata na głowie
-allah w sercu
-3 kg C4 w dupie
Grupa hakerska Anonymous poinformowała, że pomści ataki na "Charlie Hebdo" i będzie wyłączać strony internetowe dżihadystów. Grupa opublikowała oświadczenie i film, w którym podkreśla, że "wolność słowa ucierpiała poprzez nieludzką zbrodnię".
Działania w sieci
Film zaczyna się przesłaniem o treści: "to wiadomość dla Al-Kaidy, Państwa Islamskiego i innych terrorystów". Klip został opublikowany na koncie belgijskiej odnogi Anonymous.
Na nagraniu widać osobę w charakterystycznej masce Anonymousa, która siedzi przy biurku i czyta. Na ekranie widoczny jest też hashtag #OpCharlieHebdo (operacja Charlie Hebdo). W pewnym momencie głos mówi: "wypowiadamy wojnę przeciwko wam terroryści".
I dodaje, że grupa będzie śledzić i zamykać wszystkie strony i konta na portalach społecznościowych związane z terrorystami, aby pomścić tych, którzy zginęli.
Grupa Anonymous zrzesza aktywistów internetowych z całego świata, sprzeciwiających się ograniczaniu wolności obywatelskich. Sami nazywają siebie "haktywistami". W 2012 roku zostali zaliczeni przez magazyn "Time" do setki najbardziej wpływowych grup i osób na świecie. Zasłynęli atakami na strony rządów, grup religijnych i korporacji.
I problem z powrotem bojowników do europy rozwiązany.Państwo Islamskie (IS) dokonało egzekucji stu swych zagranicznych bojowników, którzy próbowali opuścić syryjskie miasto Ar-Rakka - napisał w sobotę dziennik "The Financial Times", powołując się na aktywistę, będącego przeciwnikiem reżimu w Damaszku i IS.
Działacz, który wypowiadał się anonimowo i, który jest dobrze znany "FT", powiedział brytyjskiej gazecie, że "zweryfikował egzekucje" zagranicznych dżihadystów, usiłujących zbiec z pola walki.
Według członków IS w mieście Ar-Rakka na północy Syrii utworzono żandarmerię wojskową, zajmującą się zagranicznymi bojownikami, którzy próbują zdezerterować. Dokonano dziesiątek rewizji w domach bojowników i aresztowano wiele osób. Ar-Rakkę można uznać za matecznik IS.
Brytyjska prasa pisała w połowie października, że IS uwięziło pięciu Brytyjczyków, trzech Francuzów, dwóch Niemców i dwóch Belgów, którzy chcieli wrócić do swych krajów po walkach w szeregach grup rebelianckich.
Badacze z londyńskiego King's College szacowali w połowie października, że nawet 50 Brytyjczyków chciałoby wrócić do ojczyzny, ale obawiają się aresztowania.
Od rozpoczęcia w sierpniu nalotów przez międzynarodową koalicję z USA na czele, IS utraciło kontrolę nad niektórymi terenami w Iraku i Syrii. Znacznie rośnie też liczba islamistów, którzy giną w walkach i atakach z powietrza - pisze agencja AFP.
Kilka dni temu przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Martin Dempsey poinformował, że trzech dowódców wojskowych IS zostało ostatnio zabitych w Iraku w nalotach międzynarodowej koalicji.
natknąłem się na ciekawy artykuł opisujący istotne problemy z jakimi borykają się zachodnioeuropejskie brudy walczące po stronie ISIS. A najbardziej rozjebało mnie podejście do tematu głównych "wylęgarni" tego ścierwa . Zresztą sami to oceńcie.
„Mamo, mój iPod tu nie działa” – takie smsy wysyłają do domu francuscy dżihadyści z Syrii. Dalekie jest to od wizerunku brodatych twardzieli z bronią, gotowych na poświęcenie życia na drodze Allaha.
Wielu z nich twierdzi, że zostali w cały ten dżihad wmanewrowani i chcą, żeby krewni oraz prawnicy pomogli im wrócić do domu. Są już tym wszystkim zmęczeni i rozczarowani. „Jestem zmęczony. Każą mi zmywać”. „Nie robiłem nic, poza dostarczaniem ubrań i żywności”. Na domiar złego zaczyna się zima.
Podobny ton pobrzmiewa w smsach do dziewczyny skazanego już w Wielkiej Brytanii Mohommoda Nawaza: “Zakazano mi posiadania telefonu podczas szkolenia… więc nie mam go przy sobie i nie mogę go naładować, by ktoś na mnie nie doniósł”.
Te opowieści przypominają także wersję wydarzeń przedstawioną przez hinduskiego dżihadysty, który wrócił zmęczony czyszczeniem toalet. Majeed podczas przesłuchania skarżył się, że nie było tam ani świętej wojny, ani nie podążano za zasadami Koranu.
Co sobie jednak wyobrażali jadąc do Syrii? Co ich głównie motywowało? Na razie atmosfera we Francji nie sprzyja powrotom „rozczarowanej” młodzieży. Chociaż prawnicy zbierają maile i wiadomości tekstowe mające wskazywać na to, że zostali oszukani i nie brali udziału w walkach, to w kraju jednak obawiają się ich powrotów. Kto zaręczy, że nawet jeżeli tak było, to czy wśród powracających nie będzie terrorystów, chcących dokonać zamachów na miejscu?
Wyjazd z Syrii i tak nie będzie łatwy. Rekrutom z Europy, którym zachciałoby się wracać, grozi w Syrii pobicie a nawet egzekucja. Tymczasem Francja skazała już jednego z pierwszych dżihadystów na 7 lat więzienia, choć twierdził, iż w Syrii spędził zaledwie 12 dni.
Wątpliwości dręczą wielu. W Holandii pewna matka twierdzi, że udało jej się wyrwać córkę ze szponów dżihadystów w mieście Rakka, stolicy Państwa Islamskiego. Prokuratura natomiast obawia się, że matka nawet w Syrii nie była, a córka, która tam wyjechała, żeby zostać żoną dżihadysty, została bez problemów dostarczona do Turcji.
Dania zdecydowała się z definicji nie karać powracających z Państwa Islamskiego, a w zamian za to zaoferować im pomoc terapeutów poprzedzoną sprawdzeniem, czy popełnili jakieś przestępstwo. Przedstawiciele służb niestety nie są zgodni, co jest w tej sprawie przestępstwem. Korzysta z tego 25-latek Mehdi, który opowiada o swoim dżihadzie: pojechał walczyć z dyktatorem Assadem i wrócił, kiedy sprawy przybrały inny obrót i rozpoczęły się wewnętrzne walki pomiędzy sunnickim ugrupowaniami. Jednak są tacy, jak pochodzący z Danii Abu Khattab, którzy odrzucają ofertę i twierdzą, że „dżihad jest najwyższą nagrodą, wasza krew będzie pachnieć słodko”.
Wielka Brytania chciałaby tych „oszukanych” dżihadystów wykorzystać jako przykład. Specjaliści liczą, że opowieści rozczarowanych syryjską eskapadą odwiodą następne grupy młodzieży od podobnych decyzji.
Szef Foregin Office, William Hague, powiedział nawet, że „będą potrzebowali pomocy, ponieważ przeszli przez traumatyczne doświadczenia”. Oczywiście, jeżeli zostanie udowodnione że mają dobre zamiary i nie będą chcieli dokonać zamachów w ojczyźnie. Do tej pory w Wielkiej Brytanii aresztowano w związku z Państwem Islamskim 200 osób.
Tutaj, podobnie jak w całej Europie, rodziny bronią synów. Ojciec trzech dżihadystów, z których dwóch już zginęło w Syrii, twierdzi w BBC, że cała ta mowa o radykalizacji to błąd. Jego synowie udali się na walkę z powodu „dobroci, humanitaryzmu i sumienia”, żeby walczyć z Asadem.
Czy smsy narzekające na zepsutego iPoda to wystarczający dowód „pomyłki”? Radio Free Europe zebrało pytania, jakie przez internet zadają potencjalni rekruci walczącym w ISIS dżihadystom: „Czy jest tam Wi-Fi?”; „Czy można tam dostać szkła kontaktowe i czy są drogie?”; „Czy trzeba gotować dla siebie i sprzątać codziennie?”.
JW. Na podst. The Independent, The Telegraph, Newsweek, DailyMail, Russia Today
P.S. Mój pierwszy temat. Jakby co to