18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (5) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 5:32
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 3:27

#dmowski

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Kisiel
Wada postawy • 2015-11-30, 12:20


Wspomnienia i prywatne odniesienia do polityków mniej i bardziej znanych. Kilku na pewno was zaskoczy..
A co do Stefana to klasa sama w sobie - niesamowity życiorys, szacunek ze wszystkich stron politycznych jak prawdopodobnie nikt inny, genialne pióro i prawdziwy salonowiec.
O nacjonalizmie
e................y • 2015-01-02, 23:51
Tekst zaczerpnięty z fp: Upadek Okcydentu.
Mała prośba- jeśli ktoś będzie chciał przenieść to do Polityki i Religii proszę, bardzo proszę

Jako że mamy dziś rocznicę śmierci Romana Dmowskiego, wypadałoby przypomnieć, że nacjonalizm kurwą jest. Wniosek ten nasuwa się nieodparcie nawet wówczas, gdy nie zredukujemy go (nacjonalizmu) do łysych łbów, pałkarstwa i krematoriów, przyjmując definicję naukową, według której nacjonalizm oznacza przekonanie o prymacie narodu w hierarchii wartości doczesnych.
Rzecz w tym, że za nacjonalizmem nie stoją żadne rzeczowe racje, tylko subiektywne stany emocjonalne nacjonalistów. Dlatego każdą dyskusję ideową z nacjonalistą należy zaczynać od postawienia banalnego pytania: "Dlaczego naród jest taki ważny?" - i drążyć ku pognębieniu troglodyty: "No dalej, KURWO, dlaczego?! Skąd bierze się wartość tego, w imię czego żądasz od innych przymusowych ofiar z ich własności i życia?! ODPOWIADAJ!".
Nieco bardziej oczytany nacjonaluch zacznie w tym momencie bąkać coś o "nędzy liberalizmu" i "atomistycznym indywidualizmie", który ogołaca człowieka z jego "naturalnej wspólnotowości". Tu pojawiają się jednak co najmniej dwa problemy. Po pierwsze, skoro ten indywidualizm jest taki nędzny, a wspólnota taka dobra i naturalna (z tym ostatnim się zgadzam), to dziwnym byłoby, gdyby wolni ludzie nie wybierali przynależności do niej dobrowolnie. Fakt, że nacjonalizm uzasadnia przemoc i jest przy jej użyciu (przede wszystkim za pomocą państwowego systemu edukacyjnego) narzucany, wiele mówi o jego naturze.
Po drugie, odwołanie się do argumentów filozofii komunitarystycznej (zwykły to robić polskie oczytane nacjonaluchy takie jak dr Wierzejski i maturzysta Bosak) uzasadnia wartość życia wspólnotowego, ale niekoniecznie wspólnoty narodowej. Stąd też problem uzasadnienia nacjonalizmu pozostaje nierozwiązany. Komunitaryzmem można w najlepszym razie uzasadnić patriotyzm - ale jak wyprowadzić z niego pogląd, że uczucia patriotyczne powinny mieć priorytet wobec uczuć rodzinnych czy nawet, powiedzmy, klubu golfowego (a to jest właśnie nacjonalizm)? Tego się nie da uzasadnić - nacjonaluch po prostu "tak czuje". Branie swoich subiektywnych odczuć za obiektywne prawa etyki i przymusowe organizowanie innym życia według nich umiejscawia go na poziomie umysłowym rozkapryszonego kilkulatka, dla którego "dobry" jest ten, kto mu kadzi i daje cukierki, "zły" zaś ten, kto każe mu powściągać swoje zachcianki i dostosowywać się do porządku społecznego. Dzięki tym "złym" dziecko przekracza z czasem swój moralny solipsyzm i staje się pełnowartościowym członkiem zbiorowości. Nacjonalista nigdy nie pokonuje tego etapu: pozostaje do swojej śmierci przerośniętym, agresywnym, rozwydrzonym bachorem, z uporem maniaka prowadzącym swoją histeryczną rewoltę przeciwko rozumowi i społeczeństwu. Jej ofiary liczą się, tak jak ofiary komunizmu, w setkach milionów. Czas skończyć z tym szaleństwem.
Zgadzacie się z wnioskiem autora?

Wiedzą, że żrą i żyją, ponieważ są pasożytami na tkance Rzeczpospolitej. Wiedzą, że jak ta tkanka uruchomi system immunologiczny, to te dobre czasy się skończą, dlatego tak zwalczają przejawy aktywności młodzieży oraz ludzi starszych, którzy chcą dbać o interes Polaków, jak Polski jako całości. I to jest prawdziwa esencja ich nienawiści – dalsza chęć żerowania na Polakach.

parezja.pl/mysli-nowoczesniejszego-polaka-czyli-dlaczego-salony-nienaw...


Do niedawna stwierdzenie, iż Unia Europejska może się rozpaść, zaś miejsce USA i Rosji jako dwóch głównych rozgrywających w teatrze międzynarodowej polityki zajmą Chiny, Brazylia czy Indie, były komentowane najwyżej w tonie kabaretowo-rozrywkowym. Dziś, są to scenariusze, które na co dzień kreślą eksperci niezależnie od własnego profilu ideowego. W tej sytuacji nie tylko warto, lecz należy przedstawiać alternatywne możliwości gwarantujące stabilność Polski i regionu. Jedną z nich, jest niewątpliwie pomysł współpracy państw niegdyś wchodzących w skład I Rzeczypospolitej.

Projekt

„Nowa Rzeczpospolita” to projekt zainicjowany przez pewne środowisko z… Białorusi. Niewiele o tym środowisku wiadomo poza tym, że propaguje restaurację monarchii i ścisły związek m.in. z Polską. Abstrahując od proponowanej formy rządów, warto się takiej propozycji przyjrzeć bliżej.

Nowe państwo, federacja, konfederacja bądź związek zupełnie niezależnych państw obejmować miałby Polskę, Białoruś, Ukrainę, Litwę i Łotwę. Autorzy projektu nie dopisali zupełnie naturalnego uczestnika takiego porozumienia – Estonii, która w razie realizacji takiego scenariusza oraz w obliczu rosyjskiego sąsiada raczej nie mogłaby pozwolić sobie na neutralność – co niniejszym czynię i jednocześnie przechodzę do własnej analizy możliwości odnowienia Rzeczypospolitej.

Związek wymienionych państw skutkowałby powstaniem nowego tworu na arenie międzynarodowej, którego potencjał osiągnąłby automatycznie poziom głównych rozgrywających w Europie, a także ważnego podmiotu na świecie. „Nowa Rzeczpospolita” miałaby łącznie ponad 100 milionów mieszkańców, zaś powierzchnię ok. 1 300 000 km2.

Gospodarka

Połączenie bądź przynajmniej silne powiązanie naszych gospodarek utworzyłoby wielki potencjał na przyszłość, jednak stwierdzić należy uczciwie, iż w dniu dzisiejszym odnowiona Rzeczpospolita musiałaby borykać się z wieloma trudnościami.

Pisząc o potencjale, należy wymienić tu bogactwo surowców naturalnych, którymi dysponuje przede wszystkim Polska i Ukraina. Węgiel, miedź, rozwinięty przemysł metalurgiczny, żelazo, złoża siarkowodoru, żyzne gleby. Z pewnością mądre reformy i unowocześnienie niektórych gałęzi przemysłu, zwłaszcza u naszych wschodnich sąsiadów, przyczyniłyby się do wzrostu PKB i siły integrujących państw w ogóle. Ponadto w obliczu kryzysów energetycznych pamiętać należy o działających na zachodniej Ukrainie elektrowniach atomowych, których prąd z pewnością mógłby zasilać również polskie gospodarstwa domowe.

Niewątpliwym problemem jest jednak zacofanie gospodarcze w byłych republikach sowieckich, spowodowane wyniszczającą polityką Moskwy wobec nich. Większość technologii i przemysłu Ukrainy czy Białorusi nie jest w stanie konkurować na świecie, nie mówiąc już o eksporcie na Zachód. Gospodarka tych państw wciąż w wielkiej mierze nastawiona jest na eksport w kierunku wschodnim, do Rosji i innych byłych republik ZSRR, zaś w przypadku problemów wewnętrznych Rosji czy celowego embarga politycznego spowodowanego zmianą wektora polityki zagranicznych swoich byłych satelitów, może stanowić to duży problem. Analogiczna sytuacja w dziedzinie wytwórstwa i sprzedaży na rynku zewnętrznym dotyczy Polski – tu jednak przeważa kierunek niemiecki. Niewątpliwym problemem byłyby również skupione w rękach rosyjskich silne koncerny wschodnie. W ostatnim czasie na Białorusi gwałtownie przyspieszyła prywatyzacja w ręce rosyjskie wielu znaczących zakładów, a ich odzyskanie i nacjonalizacja byłyby niemal konieczne, ażeby móc je przystosować do nowo zaistniałych warunków gospodarczych i politycznych.

Reasumując, w przypadku gospodarki niewątpliwie konieczna byłaby głęboka analiza ekspercka oraz lata pracy, które umożliwiałyby sprawny przepływ towarów, kapitału, usług i zasobów ludzkich pomiędzy omawianymi krajami. Niewątpliwym wysiłkiem, które już na początkowym etapie realizacji projektu należałoby podjąć, byłaby budowa infrastruktury drogowej i kolejowej umożliwiającej rozpoczęcie procesów integracyjnych. Jednakże w przypadku powodzenia opisywanego projektu „Nowa Rzeczpospolita” stałaby się państwem o jednej z najsilniejszych gospodarek w Europie i na świecie.

Warunki realizacji

Realizacja związku państw byłej I RP wymaga jednoczesnego zaistnienia sprzyjających warunków zewnętrznych na arenie międzynarodowej jak i woli współpracy wewnątrz omawianego terytorium.

Zaistnienie silnego podmiotu w środkowej Europie nigdy nie leżało w interesie dwóch potężnych państw sąsiadujących z tym rejonem: Niemiec i Rosji. W przypadku rozpoczęcia jakichkolwiek negocjacji w tej materii należy spodziewać się silnego sprzeciwu wyżej wymienionych, nie wykluczając gróźb interwencji militarnej ze strony Moskwy. Dlatego naturalne wydaje się, iż nawet rozpoczęcie realnej budowy omawianego projektu będzie możliwe jedynie w czasie, gdy zarówno Niemcy jak i Rosja stracą swoją obecną pozycję i zostaną dotknięte poważnymi trudnościami wewnętrznymi. Czy jest to możliwe? Owszem.

Szansa taka rysuje się coraz poważniej na horyzoncie przyszłości naszego regionu. Siła Niemiec oparta jest przede wszystkim na pozycji tego kraju w Unii Europejskiej, w której de facto, po osłabieniu Francji i alienacji Wielkiej Brytanii, stały się liderem. Jednym z realnych scenariuszy omawianych dziś w kuluarach przez przywódców państw Europy jest upadek tych struktur, których jedynym spoiwem jest kapitał – trudno bowiem o stwierdzenie, iż Unia Europejska stoi fundamentem wspólnych wartości Cywilizacji Łacińskiej. Coraz większe problemy finansowe członków UE oraz pogarszające się prognozy gospodarcze na przyszłość wskazują, iż możliwy jest w niedalekiej przyszłości ich demontaż oraz nawrót państw narodowych do polityki protekcjonizmu – w takiej zaś chwili Berlin raczej skupi swą uwagę na zapewnieniu stabilności wewnętrznej własnego kraju niż finansowaniu ingerencji na obcych terenach. Ponadto pamiętać należy o dramatycznych prognozach demograficznych dla ludności autochtonicznej Niemiec – już dziś znaczną część dzieci i młodzieży stanowi ludność obca cywilizacyjnie, głównie muzułmańska, która w sytuacji kryzysowej może stanowić poważny czynnik destabilizacyjny.

Rosja natomiast, pomimo prób prowadzenia w dalszym ciągu polityki mocarstwowej, z roku na rok słabnie. W związku z rosnącą potęgą państw Azji, przede wszystkim Chin i Indii, raczej nieodwracalne wydaje się tracenie przez Moskwę swoich wpływów na tym kontynencie. Ponadto Rosja, podobnie jak Niemcy, boryka się z coraz gorszymi prognozami demograficznymi (od 20 lat liczba etnicznych Rosjan maleje), przybywa ludności muzułmańskiej (dziś to już nawet 15% w skali kraju), a problemy te wzmaga występowanie szerokiej patologii społecznej, z masowym alkoholizmem na czele. Należy też pamiętać o wzrastającym natężeniu lokalnych dążeń separatystycznych, gdzie obok Czeczenii coraz częściej słyszymy o zamachach w Dagestanie czy Tatarstanie.

Życie, geopolityczne zwłaszcza, nie znosi próżni. W czasie demontażu struktur unijnych, a także osłabieniu aktywności międzynarodowej Rosji ogarniętej problemami wewnętrznymi, kraje pomiędzy Zachodem a Wschodem Europy aby móc się nadal stabilnie rozwijać będą zmuszone do poszukiwania trzeciej drogi. To zależy jednak również, a może przede wszystkim, od woli samych zainteresowanych. Może być tak, iż władze w Polsce będą forsować ideę ślepego podążania za Niemcami, które zapewne będą, przynajmniej z początku, podejmować próby utrzymania części struktur unijnych. Z kolei na Białorusi może nadal funkcjonować reżim Łukaszenki, który ostatecznie wyprzeda cały majątek swego państwa Moskwie i będzie przezeń de facto kierowany. Ukraina może zaś pogrążyć się w chaosie wewnętrznych starć, co obserwując dzisiejszą sytuację polityczną naszego sąsiada, wcale nie jest niemożliwe. Natomiast może być też tak, iż „okrągłostołowe” elity w Polsce zostaną wyparte, na Białorusi pod naporem kryzysu społecznego obecny prezydent będzie musiał ustąpić, zaś sceptyczna wobec serwilizmu w kierunku Kremla część społeczeństwa Ukrainy zdobędzie zdecydowaną przewagę.

Realizacja

Warto jednak zastanowić się, jak można się do wyżej opisanej idei przybliżyć. Uważam, iż w obecnym czasie i warunkach jej osiągnięcie w wymiarze politycznym nie jest możliwe. Jednakże intensywny rozwój komunikacyjny i technologiczny otwiera pole do współpracy międzynarodowej na płaszczyźnie społecznej, pomiędzy środowiskami dostrzegającymi zalety takiego porozumienia.

W ostatnim czasie byłem uczestnikiem kilku debat polsko-ukraińskich, których grupy uczestniczące stanowiła w większości aktywna społecznie młodzież akademicka z obu krajów, a więc potencjalnie ludzie, którzy w przyszłości powinni osiągnąć mniejszy bądź większy wpływ na ster rządów w swoim państwie. Ciekawostką był fakt, iż Ukraińcy poproszeni o wskazanie zagrożeń międzynarodowych dla swojej ojczyzny, na pierwszym miejscu wymieniali Rosję, na ostatnim zaś – Polskę. Nie była to jednak spowodowana obecnością Polaków kurtuazja, a zwykła, sucha kalkulacja polityczna. Znamiennym jest również fakt, iż większość z nich opowiadała się za zacieśnieniem relacji z Polską. Temat, który tradycyjnie najbardziej poróżnia Polaków z Ukraińcami – działalność UPA i pomniejszych organizacji nacjonalistycznych na terenie byłych polskich Kresów południowo-wschodnich – wykazał również pewien potencjał płaszczyzny do porozumienia. Okazało się również, iż sprawa masowych mordów na Polakach z Wołynia jest nie tyle świadomie lekceważona przez ukraińską młodzież, co po prostu mało znana, bowiem podręczniki szkolne zazwyczaj o tych tragicznych wydarzeniach milczą.

Wspominam o tym dlatego, ponieważ właśnie oddolne kontakty na płaszczyźnie społecznej uważam za jedyną możliwą dziś drogę do budowania fundamentu porozumienia na przyszłość. W rządzie, a nawet w sejmie nie ma dziś bowiem siły, która by aktywnie zaangażowała się w budowę alternatywy czy to wobec Niemiec (UE) czy USA. Ponadto warto, a nawet trzeba, wybrać się za granicę wschodnią RP. Poza niezapomnianą możliwością poznania duchowego dziedzictwa naszych przodków, które wciąż jest tam obecne, można nawiązać cenne kontakty na przyszłość. Na temat narzędzi politycznych nie będę się rozpisywał, ponieważ w chwili obecnej uważam to za bezcelowe. Pomijając fakt, iż jest to zagadnienie szerokie i wymagające oddzielnej rozprawy.

Jednakże nawet przy odwróceniu sytuacji, tzn. zaistnieniu dogodnych warunków międzynarodowych i wewnątrzpolitycznych, jeżeli projekt nie będzie posiadał poparcia społecznego w krajach zainteresowanych, szanse na realizację będą niewielkie i może zostać pogrzebany poprzez naciski oddolne. Dlatego tak ważne jest budowanie sieci relacji i kontaktów, wyjaśnianie wzajemnych pretensji i obaw, a w końcu ustalenie i uwypuklenie wspólnych wartości, które posłużą za solidny fundament pod porozumienie na szczeblu międzyrządowym.

Międzymorze a Endecja

Z pewnością idea Jagiellońska, w sensie geopolitycznym w czasach współczesnych częściej określaną mianem Międzymorza, jest o wiele bardziej kojarzona z obozem piłsudczykowskim niż myślą polskiego ruchu narodowego. Skąd więc przychylne analizy dla tej koncepcji na łamach stricte narodowego pisma?

Tematykę państw opisywanego regionu podjął jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości Roman Dmowski. Pisał o Międzymorzu w kontekście niemieckich prób dominacji w Europie, zwłaszcza Środkowo-Wschodniej. Lider polskich narodowców upatrywał w silnych państwach Europy Środkowej jedyną szansę na zatrzymanie wschodniej ekspansji politycznej Berlina, przypominał również jednak o dwóch przeszkodach: dobrych stosunkach łączących elity Węgier i Ukrainy z władzami niemieckimi.

Opinia, iż idea Międzymorza należy wyłącznie do myśli geopolitycznej sanacji, jest nieporozumieniem. Wynika ono głównie z faktu, iż praktycznie w okresie kiedy II RP uporządkowała sprawy wewnętrzne i zaktywizowała się na arenie międzynarodowej, endecja była w opozycji spowodowanej autorytarnymi rządami obozu sanacyjnego i nie miała wpływu na kierunek działalności Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Nawet jeśli przyjmiemy tezę, iż propagowanie związku państw między Bałtykiem a Morzem Czarnym należało w XX wieku głównie do polityków sanacyjnych, nic nie stoi na przeszkodzie, by dziś tę koncepcję promowali działacze ruchu narodowego. Dlaczego? Obóz Narodowy zawsze kreował na pierwszy plan dany interes Polski, nie zaś sentymenty. „Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów, wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony”. Uważam, iż ta XIX-wieczna dewiza brytyjska najlepiej oddaje sens myśli geopolitycznej, jaką kierował się i powinien kierować w przyszłości polski obóz narodowy.

Stawianie przez niektóre środowiska neoendeckie dogmatu orientacji prorosyjskiej, a więc przeciwnej wobec opisywanej idei, jest nie tylko niezrozumiałe, ale i szkodliwe. Fakt, iż Roman Dmowski głównie w oparciu o Rosję starał się odbudować niepodległą Polskę wynikał z ówczesnej sytuacji w Europie; z przekonania, jak się później okazało zresztą słusznego, że obóz państw centralnych będzie przegranym w czasie Wielkiej Wojny. Ponadto budowanie związku państw Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza Polski, Białorusi, Ukrainy i Litwy, było po prostu w owym czasie niemożliwe. Był to jak wiadomo okres silnych nacjonalizmów w tych krajach, zwłaszcza Litwini i Ukraińcy nie wyobrażali sobie funkcjonowania w ścisłym związku z Polakami. Z tego właśnie faktu wynikała lansowana przez Dmowskiego koncepcja inkorporacyjna, nie zaś z powodu jakiejś urojonej prorosyjskości i nieprzychylności wobec narodów byłej I Rzeczypospolitej.

Każda osoba poczytująca siebie jako politycznego pragmatyka podziela chyba opinię, iż koncepcje polityki zagranicznej nie powinny być motywowane uczuciami, ale suchą analizą ewentualnych strat i korzyści. Skoro w okresie międzywojennym niemożliwe było restaurowanie wielonarodowej Rzeczypospolitej (co zresztą szybko zrozumieli sami Piłsudczycy), to po prostu Narodowcy opowiadali się za innymi rozwiązaniami. Dziś jednak raczej niemożliwe jest anektowanie przez Polskę ziem będących w jej granicach przed 1939 rokiem, zaś jedyną możliwością zdobywania wpływów na tych terenach oraz ratowania będącej tam polskiej ludności autochtonicznej jest nawiązanie ścisłych relacji z tymi państwami. Jeżeli więc taka szansa w przyszłości zaistnieje, dlaczego z niej nie skorzystać? Pomijając względy sentymentalne logicznym jest, iż Polska będąca w przyjacielskich relacjach z krajami regionu, ma szanse w sposób naturalny stać się ich liderem i przez to rozbudować również własny potencjał. Historia pokazuje, że życie nie znosi próżni, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Podobna sytuacja kreśliła się przed Polską na początku lat 90. po upadku ZSRR. Wówczas to jednak Warszawa była zbyt słaba, aby przeciągnąć kraje „postjagiellońskie” na swoją stronę, co wkrótce wykorzystała Moskwa. Jak wiemy, silna Rosja nie traktuje Polski w sposób partnerski i wykorzystuje naszą słabszą pozycję do narzucania własnych warunków gry politycznej czy gospodarczej. Dziś Polska jest mimo wszystko silniejsza i być może za kilka, kilkanaście lat warto spróbować zbudować własny, niezależny od Niemiec czy Rosji obóz państw Międzymorza i w ten sposób przyczynić się do budowy realnie silnego państwa polskiego.

Wnioski na przyszłość

Gdybym miał osobiście odpowiedzieć, czy wierzę w realizację takiego scenariusza, odparłbym, że tak… ale raczej dłuższą drogą. Uważam, iż budowa związku państw na obszarze pomiędzy Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym jest całkiem realna w obliczu rozpadu obecnych struktur w dłuższej bądź krótszej perspektywie czasowej. Jednakże jednoczesne zaistnienie dogodnych warunków do budowy tegoż projektu w ściśle określonym czasie i przestrzeni będzie niezwykle trudno. Osobiście jestem zwolennikiem przesunięcia wektora realizacji tej koncepcji na południe – na teren Grupy Wyszehradzkiej. Z powodu wielu czynników, których wymieniać tu nie trzeba, wydaje się, iż postawienie pierwszego kroku w drodze do osiągnięcia szerszej współpracy tych terenów najłatwiejsze będzie właśnie na południu. Już dziś z Węgier płyną w kierunku Polski liczne sygnały o chęci bliższej współpracy. Oczywistym wydaje się fakt, iż w przypadku zbudowania zaczątku, przyjmijmy – „Unii Międzymorza”, będzie o wiele łatwiej pozyskać do współpracy kraje dawnej I Rzeczypospolitej. Tak więc powstanie „Nowej Rzeczypospolitej” widzę raczej w ramach szerszego ciała i według mnie, byłby to ostatni etap konstruowania Międzymorza, a nie zaś jak widzą to niektórzy – pierwszy.

Nieporozumienia na linii Bratysława-Budapeszt, antypolska polityka litewskiego rządu wobec Wileńszczyzny, coraz silniejsze wpływy Moskwy na terenie Białorusi czy Ukrainy – są to poważne problemy, których jednoczesne pogodzenie bądź wygaśnięcie może wydawać się dla czytelnika niemożliwe, co jest równoznaczne z zakwalifikowaniem projektu budowy Międzymorza jako utopii. Cóż, historia zna wiele gwałtownych i nieprzewidywalnych zwrotów – pamiętajmy chociażby o wielości skomplikowanych czynników, które zaistnieć musiały aby odbudować niepodległą Polskę w 1918 roku czy o całkowitym upadku systemu komunistycznego na początku lat 90. w Europie, będącym zaledwie kilkanaście lat wcześniej uważanym za trwałą przeciwwagę wobec USA i struktur Zachodnich. Historia zna również przypadki niespodziewanej współpracy w rejonie naszych zainteresowań – przypomnijmy chociażby swoisty sojusz polityczno-gospodarczy, który zaistniał w relacjach bilateralnych pomiędzy Polską a… Białorusią w latach 1992-1993.

Dziś powiązania gospodarcze, komunikacyjne, technologiczne i społeczne są już tak zaawansowane, iż raczej żadne państwo wielkości Polski nie jest w stanie funkcjonować w sposób autarkiczny, dlatego poszukiwać należy pewnej alternatywy na niepewną przyszłość. Czy stanie się nią Międzymorze? Na tę odpowiedź przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać, a jej kształt będzie zależeć również od naszej pracy.

Adam Andruszkiewicz


Artykuł ukazał się w 11 numerze kwartalnika „Polityka Narodowa”

źródło: Narodowcy.Net
Fragment programu "Tak czy nie" - Janusz Korwin-Mikke kontra Armand Ryfinski.

Tym razem główną bohaterką jest dziennikarka.

Najlepszy komentarz (190 piw)
Morghar • 2013-06-11, 2:55
Ostatnio był filmik o tym jak Narodowcy próbowali bojkotować występ prof. Czwartek na UW. Zostali zwyzywani od dziczy itd.
Tu mały przykład zachowania postępowej młodzieżowej lewicy

Może i bojkot Narodowców nie był zbyt dobrze wykonany, ale to i tak jest nic w porównaniu z tym co robi nasza postępowa lewacka młodzież.
Co ciekawe, o akcji na UW słyszałem w wielu mediach publicznych, natomiast o akcji na pomnik Dmowskiego nie słyszałem za wiele w TVN czy coś, chyba, że się mylę
Najlepszy komentarz (201 piw)
kubaiks • 2013-02-21, 13:42
Polskie lewactwo zostało wychowane w 98% przez środowiska i media takie jak Krytyka Polityczna czy Gazeta Wyborcza. Swoje chwile chwały lewacy mieli w latach 90. XX wieku kiedy to naród zachłyśnięty uwolnieniem się z okowów czerwonej zarazy, chłonął jak gąbka wszystkie zachodnie wzorce (zarówno te dotyczące stylu życia, jak i te dotyczące obyczajowości). Dziś sytuacja wygląda nieco inaczej. Lewactwo, co prawda nadal panoszy się bezkarnie po ulicach i (o zgrozo) w rządzie, ale ich pozycja wynika tylko i wyłącznie z przychylności mediów (chyba nie muszę wymieniać). A teraz to co mnie najbardziej cieszy: większość pokolenia osób mających teraz 18-30 lat nie popiera tych pogrobowców Jaruzela i Kiszczaka. Widać to chociażby po Marszu Niepodległości czy nawet czytając takie portale jak ten. I nie trzeba być tu słuchaczem ojca Rydzyka czy wielbicielem PiS-u, wystarczy natomiast troszeczkę pomyśleć i popatrzeć na to co się dzieje w reszcie Europy żeby dojść do wniosku, że lewactwo jest po prostu jakimś rodzajem upośledzenia umysłowego (albo bardziej upośledzenia sumienia) i każdy kto popiera ten trend oraz wybiera na rządzących partie, które są lewicowe z nazwy (SLD, Ruch P) albo z ideologią lewicową romansują (PO) działa na wielką szkodę własnego kraju, powodując, że będzie on dalej brnął w to EuroBagno. Ale, jeszcze raz powtórzę, widać światełko w tunelu, prawica się odradza i daj Boże może niebawem znowu staniemy się wielkim i dumnym narodem (i te uczucia nie będą skrywane w sercach jak teraz, a uwidocznione też na arenie międzynarodowej).
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem