Przychodzi do weterynarza kobieta z nowo narodzonym kotkiem, ale kotek jakiś taki powykrzywiany, brak ogona, jakaś bulwa
na głowie. Kobieta zaczyna błagać:
-Weterynarzu błagam! uratuj mojego kotka! Na pewno coś da się zrobić.
Weterynarz spogląda na kotka i kręci głową:
-tutaj nic się już nie da zrobić, da pani 20 złotych to się zutylizuje.
Kobieta się rozpłakała i uciekła.
Dwa miesiące później przychodzi
Mężczyzna (weterynarz) z nowo narodzonym synem do zakładu rehabilitacji i spotyka znaną mu skądś z facjaty fizjoterapeutkę
i mówi:
-błagam, niech pani ratuje mojego synka! on się urodził
z wodogłowiem, jakieś dziwne ma te kończyny, błagam, ratuj!
Rehabilitantka kręci głową i patrząc na dziecko mówi:
-tutaj nic się już nie da zrobić, da pan 20 złotych to się zutylizuje
Dowcip wymyślony przeze mnie i kolegę na zajęciach na studiach fizjoterapii
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis