18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (1) Soft (2) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 19:38
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:55
🔥 Pato VS Bandera - teraz popularne
🔥 Nie dzisiaj... nie dzisiaj. - teraz popularne

#francja

Pocztówka z Francji
StaraSzafa • 2012-09-21, 16:59
oto co dziś znalazłem w skrzynce na listy:

kartka z Paryża od kumpla.

tekst od Francuskiej Poczty:
w wolnym tłumaczeniu. "w ramach tego że pomysłowo, poczta zatwierdza znaczek. Pozdrowienia Poczta"
Najlepszy komentarz (129 piw)
~Angel • 2012-09-21, 17:36
StaraSzafa napisał/a:

i jak mam niby udowodnić że to prawda??? oO



Przecież wierzymy i wiemy jak było:


Matthias Schulz, Der Spiegel

Aby odwiedzić sieć nieznanego pochodzenia tuneli nie trzeba wcale wybierać się w Andy czy inne miejsca, gdzie kwitły wielkie cywilizacje. Na obszarze od Hiszpanii po Węgry natknąć się można na tajemnicze podziemne korytarze o nieznanym przeznaczeniu, zwane w Niemczech „erdstallami”. Największa ich koncentracja przypada na Bawarię, choć pojawiają się także we Francji i Szkocji. Niektórzy badacze twierdza, że pochodzą one z neolitu. Do dziś tajemnicą pozostaje to dlaczego ich istnienie owiane było taką tajemnicą i czemu ich twórcy nie pozostawili po sobie żadnego śladu...

Beate Greithanner, właścicielka gospodarstwa mlecznego, wchodzi na porośnięte trawą zbocze Doblbergu w Bawarii i pokazuje na dziurę w ziemi: - Tu pasła się krowa i nagle wpadła – mówi. Pod nieszczęsnym zwierzęciem rozstąpiła się ziemia.

Dzień po utworzeniu się krateru, Rudi Greithanner, mąż Beate, postanowił zbadać otwór. Wpatrując się w ciemność czeluści zastanawiał się, czy mogła ona służyć za schron lub miejsce ukrycia skarbów. Kiedy wpełzł do środka okazało się, że to tunel, który stopniowo zagłębiał się w ziemię, tworzy meandry niczym jelita wielkiego prehistorycznego gada. W pewnej chwili rolnik był już tak daleko, ze nie słyszał, co dzieje się na górze. Spanikował, kiedy zaczęło brakować mu powietrza i szybko skończył swoją przygodę z eksploracją tunelu.

Greithannerowie, którzy mieszkają w miasteczku Glonn niedaleko Monachium są „właścicielami” tajemniczego podziemnego labiryntu, jakie w krajach niemieckojęzycznych zwie się „Erdstall”. Biegnie on pod ich posesją, mierzy co najmniej 25 m. długości i według specjalistów pochodzi ze średniowiecza. Nie wszyscy się jednak z tym zgadzają uważając, że erdstalle, które według legend stanowić mają mieszkanie mitycznych istot, są znacznie starsze.

Erdstall w Neustift im Mühlkreis w Austrii (fot. wandern.com)

Uczeni, którzy pojawili się na posesji Greithannerów pod koniec czerwca 2011 r. chcieli rozwiązać (przynajmniej częściowo) zagadkę labiryntu. Trzej członkowie tzw. Grupy Roboczej ds. Badań Erdstalli odstawili grubą betonową płytę zakrywającą wejście i weszli do środka.

Kierujący nimi Dieter Ahlborn przecisnął się przez korytarz mierzący jedynie 70 cm wysokości. Jego towarzysz, Andreas Mittermüller, musiał wyjść na zewnątrz kiedy poczuł się źle z powodu braku tlenu. Ahlborn szedł dalej, aż światło jego lampy ujawniło obecność rozkładającego się kawałka drewna. Badacz podniósł go ostrożnie wiedząc, że może być to poważna wskazówka w spekulacjach na temat wieku struktury. W międzyczasie ekipa z Krajowego Biura ds. Ochrony Zabytków z Monachium oznaczyła trasę tunelu kolorową taśmą, a następnie użyła do jego zbadania georadaru.

Prace badawcze w tym niezwykłym zabytku z dalekiej przeszłości trwają. Co ciekawe, podobne podziemne labirynty znajdowane są na obszarze od Hiszpanii po Węgry i nikt nie wie, dlaczego powstały. W samej Bawarii znaleziono co najmniej 700 podziemnych komnat, zaś w Austrii ok. 500. Mają one przeróżne lokalne nazwy takie jak „Schrazelloch” („Skrzacia dziura”) czy „Alraunenhöhle” („Grota mandragory”). Według legend, miały zbudować je i zamieszkiwać mityczne stworzenia. Inni wskazują, że korytarze stanowiły rozległy system ewakuacyjny z zamków i twierdz . [W Polsce legendy a nawet relacje o znajdowaniu podobnych tuneli są również dobrze znane, jednakże dowodów na ich istnienie do tej pory brak. Dla przykładu, opowieści o sieciach tuneli znane są dobrze mieszkańcom Jury Krakowsko-Częstochowskiej, a jeden z przykładowych podziemnych korytarzy miał ciągnąć się od zamku w Olsztynie do Jasnej Góry - przyp.tłum.]

W rzeczywistości tunele te mierzą często od 20 do 50 m. Większe z nich pozwalają, aby zmieścił się w nich wyprostowany człowiek, jednak aby przebyć inne, badacze musieli poruszać się kucając. Najmniejsze tunele mierzą zaledwie 40 cm średnicy.

Bawaria jest dosłownie „pocięta” siecią podobnych podziemnych tuneli i nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje. Wiele z nich jest połączonych z miejscami dawnych osad. Niekiedy wejścia do tuneli znajdują się w starych domach, w pobliżu kościołów, ale i pośrodku lasu. Atmosfera w ich środku jest duszna i klaustrofobiczna, przez co bardziej przypominają one zwierzęce nory.

Wąski korytarz – duży problem

Jeśli ktoś ma ochotę na zwiedzanie tuneli, Vinzenz Wösner –właściciel zajazdu, oferuje wycieczkę „na czworaka” do tunelu w Münzkirchen w północnej Austrii. Podróż zaczyna się w bufecie, po czym schodzi się do piwnicy, gdzie znajduje się zakryty drewnianymi wrotami otwór. Jak mówi przewodnik, nie pozwala tam wchodzić ludziom z chorobami serca.

Loch ten nie ma praktycznego zastosowania jako spiżarnia lub schron, gdyż miejscami jest niezwykle wąski, a zimą wypełnia się wodą. Brak jakichkolwiek śladów użytkowania wskazywał, że dawniej nie służył on jako podziemna obora czy coś podobnego.

Temat konstrukcji sieci korytarzy nie jest poruszany w żadnym źródle historycznym. Archeologów z kolei zaskakuje fakt, że tunele te są całkowicie puste, jakby ktoś wysprzątał z nich wszystkie resztki lub jakby stanowiły mieszkanie dla duchów. W ich wnętrzu nie można natrafić na dosłownie nic.

Ich tajemnica do niedawna zgłębiana była jedynie przez archeologów-amatorów. Pionierem badań nad erdstallami był duchowny Lambert Karner (1841 – 1909). Według jego relacji, udało mu się dostać do 400 podobnych struktur, w których oświetlał sobie drogę chybotliwym płomieniem świecy i „czuł się jak robak”.

Korytarze te stały się potem tematem często dziwacznych rozważań dla historyków. Spekulowali oni, że stanowiły one „zimowe schrony dla plemion teutońskich” lub więzienne lochy dla osób niepełnosprawnych. Wyjaśnienia zorientowane bardziej „ezoterycznie” mówiły o nich jako o „miejscach pustki”.

Ahlborn, który stara się wyjaśnić zagadkę Erdstall połączył w swej grupie siły wielu dziedzin. W badaniu tuneli udział biorą speleolodzy, geografowie i inżynierowie, tacy jak Nikolaus Arndt, który pracował przy budowie metra w Indiach i systemu kanalizacji na libijskich pustyniach.

Półki i nisze są charakterystycznymi elementami erdstalli. Czy służyły za miejsce spoczynku skrywającym się w nim ludziom?

Wystawa, która powstała w bawarskim Passau ma za zadanie przybliżyć ludziom tajemnicę tych struktur, nazywając je „największa zagadką Środkowej Europy”. Uważa się, że 90% z nich nadal czeka na odkrycie lub zbadanie. O tym, jak trudno natrafić na te konstrukcje świadczy historia Jozefa Wasmeiera z Beutelsbach w Dolnej Bawarii. Niedaleko jego gospodarstwa znajdował się zamek, który zburzono w XVIII w. – Zgodnie z legendami, z wzgórza zamkowego odchodziła sieć tuneli – mówi Wasmeier, który wraz z kilkoma przyjaciółmi postanowił się do nich dokopać. Kopali dzień po dniu, głównie wieczorami, aż ostatecznie natrafili na podziemny loch. Prowadził on do dość unikatowej galerii, ze ścianami wykonanymi „z piasku”. Korytarz prowadził 4 m. w dół, po czym meandrował dalej. Na końcu zwężał się.

Sam znalazca, rolnik, czuje czasem wielki spokój po wejściu do tunelu: - Ma się wrażenie, że jest się Indianinem Hopi – mówi. Oni również przesiadują w jaskiniach, kiedy chcą otrzymać odpowiedź na jakieś pytanie.

Jak stare są jednak te tunele? Członkowie grupy badawczej byli tak zdeterminowani w poszukiwaniu odpowiedzi, że z własnej kieszeni sfinansowali badania próbek pyłków. Przeprowadzono także kilka prób datowania metodą radiowęglową, która wykazała, że korytarze powstały między X a XIII w. Kawałki węgla drzewnego znalezione w Höcherlmühle wskazywały jednak, że pochodzą one z okresu między 950 a 1050 r.

Wasmeier wewnątrz tunelu (fot. Ben Behnke / Der Spiegel)

Innego zdania jest Heinrich Kusch z austriackiego Grazu, który wskazuje, że wyniki te nie są poprawne i nie mówią o prawdziwym wieku tuneli. Przypuszcza on, że powstały one przed 5000 lat, w epoce kamienia. Kusch przez kilka lat poszukiwał tych „wrót do świata podziemnego” w austriackim Steiermarku. Analizy wskazywały jednak, że tunele są pozostałością po średniowieczu i okresie „wędrówki ludów” (IV-VI w.), kiedy plemiona opuszczały swe siedziby i porzucały miejsce spoczynku przodków. Sugerowano, że podziemne tunele stworzono w celu ich kultu.
Jasne jest, że zostały one wykopane przez profesjonalistów. Zygzakowate tunele tworzono po to, aby uniknąć nacisku gleby, bowiem nie używano w nich systemu podpór. Z kolei w początkach XIII w., wejścia do tuneli zasypano gruzem, który zawiera ślady gotyckiej ceramiki.

Ale to nie jedyne kontrowersje związane z tunelami. Niektórzy wierzą, że używano ich jako lochów dla kryminalistów, zaś w opinii innych miały one znaczenie lecznicze, a chorzy pozostawiali w nich swoje przypadłości. Pojawią się także opinie mówiące, że używali ich druidzi.

Dzięki międzynarodowym wysiłkom udało się ustalić nowe fakty. Okazuje się, że podobne podziemne galerie znaleźć można w Irlandii, Szkocji, a także w pewnych miejscach w środkowej Francji. Ich układ odpowiada w dziwny sposób trasom wędrówek iroszkockich mnichów, którzy przybyli z celtyckiej północy odbywając wędrówki po kontynencie w charakterze misjonarzy.

Ahlborn spekuluje, że wczesnochrześcijańscy misjonarze przywieźli także ze sobą pewne pogańskie przekonania, które stanowiły pozostałości po druidycznych koncepcjach życia po życiu. Właśnie w nich swój początek mogą mieć tajemnicze korytarze. Być może służyły one jako „więzienia” dla demonów, złych karłów lub nieumarłych. Niektóre z nich zawierają śladowe ilości kamieni budowlanych lub szczątki drzwi lub zamków. W korytarzu z Bösenreutin niedaleko Lindau nad Jeziorem Bodeńskim widnieje wizerunek ogoniastego gnoma. Czy były to zatem świątynie dla przesądnych?

Hipoteza schronów

Takie wyjaśnienie nie zadowala wszystkich a jedną z takich osób jest Josef Weichenberger, który uważa erdstalle za „zwykłe schrony”. Ten archiwista od 34 lat przeczesuje podziemne labirynty, o których co jakiś czas informują go natrafiające na nie ekipy budowlane. Nie ma dla niego ani zbyt ciasnych, ani zbyt wilgotnych korytarzy.

Według Weichenbergera, tunele w jego rodzimej Austrii powstały w XI w., kiedy trwała wędrówka Bawarskich rolników na wschód, w poszukiwaniu ziem leżących nad Dunajem. Starając się wydrzeć swe poletka dziczy, nie byli oni całkiem bezpieczni, gdyż swą aktywność nasilali Madziarowie. Według badacza, erdstalle stanowiły schrony, w których skrywali się gospodarze wraz z dobytkiem i używano ich jeszcze w XVIII w.

W wersji Weichenbergera, uciekinierzy zasiadali w podziemnych dobrze ukrytych galeriach, kiedy napastnicy bezskutecznie przeczesywali domostwo w poszukiwaniu dóbr. Oferuje on także wzmiankę źródłową opowiadającą historię kobiety przebywającej w erdstallu, która bojąc się wykrycia, udusiła swoje płaczące dziecko.

Jeden z ostatnich przebadanych przez Weichenbergera korytarzy biegnie pod kościołem w austriackim Kleinzwettl, który stanowił niegdyś fortecę, pod którą rozciąga się szereg korytarzy o długości 62 m., do których wejście znajduje się pod granitową płytą.

Aby uwiarygodnić swą teorię, Weichenberger zaryzykował nawet survivalowy eksperyment, w którym wraz z dwoma kolegami zamknął się w erdstallu na 48 godzin. Test udał się, choć głównie doskwierał im brak tlenu. Kiedy oddychanie stało się uciążliwe, opuścili oni kryjówkę.

Skomplikowany układ erdstallu z miejscowości Bad Zell w Austrii

Co to jednak oznacza?

Niektóre z tuneli rzeczywiście używane były jako schrony, ale w znacznie późniejszym okresie – mówi Ahlborn dodając, że niekiedy służyły też za toalety lub zsypy na śmieci.

Austriacka speleolog, Edith Bednarik jest także pewna, że nie umożliwiały one skutecznej ochrony przed niebezpieczeństwem. Wskazuje ona m.in., że większości tuneli brak bardziej przestrzennych sal, gdzie mogliby pomieścić się ludzie. Ciasne i pozbawione powietrza korytarze nie posiadają także „wyjść awaryjnych”, czyli alternatywnych dróg ewakuacji ani systemów wentylacji i z pewnością dla uwięzionych w nich ludzi stałyby się śmiertelnymi pułapkami. Jeśli jednak ludzie średniowiecza zdołali w jakiś sposób upchnąć się w tych korytarzach, dlaczego są one zupełnie puste? Wygląda na to, że nikt nigdy w nich niczego nie zgubił, ale nawet nie pozostawił śladów jedzenia czy pochodni.

Z tych tajemniczych przyczyn erdstallom przypisuje się funkcję sakralną, a dla wielu szczególnie atrakcyjna wydaje się idea „komnat dusz”. Zgodnie z nią, tunele stanowią miejsca, w których dusze zmarłych oczekują drugiego przyjścia Jezusa, kiedy powoła on ich z powrotem do życia. Idea czyśćca utrwaliła się w XII w. i pozwalała duszom osób grzesznych na dostanie się do nieba. Groty mogły być zatem wykorzystywane w tym właśnie religijnym celu.

Niestety, pogląd ten nie wyjaśnia dlaczego struktury te stanowiły taki sekret i dlaczego erdstalli nie ma w Szwajcarii czy choćby w Schwarzwaldzie. Na chwilę obecną tajemnica ta pozostaje nierozwiązana. Na temat podziemnych tuneli nie powstała dotąd żadna rozprawa doktorska a uczeni prawie nic o nich nie wiedzą…

Źródło: Infra.pl
Zakazane dzielnice - Francja
snq321 • 2012-09-05, 15:15
TAK, WIEM!! W huj długie, ale może kogoś zainteresuje. Na wstępie zaznaczę, że moi rodzice spędzają sporo czasu w pracy w całej Francji, a co za tym idzie i w Paryżu. Z ich doświadczeń wiem, że z roku na rok robi tam się coraz gorzej. Rodzice często rozmawiają z francuzami i zwykli obywatele mają serdecznie dość wszystkich kolorowych. Cała Francja ich utrzymuje, oni nic nie robią, większość ich dzieci nie chodzi nawet do szkoły. Kradzieże, pobicia itd. to w niektórych dzielnicach już codzienność...
a tu macie właściwy artykuł ;]

Rząd francuski ogłosił plan wzmocnienia działań policji w 15 francuskich dzielnicach o największym poziomie przestępczości, aby odzyskać kontrolę nad tzw. strefami „bez wstępu”, w większości niedostępnymi dla niemuzułmanów.

Wśród opanowanych przestępczością rejonów, które francuskie MSW oznaczyło jako Priorytetowe Strefy Bezpieczeństwa (Zones de Sécurité Prioritaires, ZSP) są gęsto zamieszkane przez muzułmanów obszary Paryża, Marsylii, Strasburga, Lille oraz Amiens, gdzie niedawno muzułmańskie grupy młodzieżowe podczas trwającego dwa dni szału podpalania spowodowały pokaźne szkody materialne, a kilkunastu policjantów zostało rannych.



Nagonka na bezprawie w ZSP ma się rozpocząć we wrześniu, kiedy to minister spraw wewnętrznych Manuel Valls planuje rozesłać do wybranych dzielnic odziały policji, detektywów i agentów specjalnych. Ma nadzieję, że wojna z przestępczością w stylu amerykańskim uchroni zubożałe dzielnice Francji przed jeszcze gorszym zamętem.

Jeśli nowe podejście przyniesie spadek przestępczości, oczekuje się że Valls wyznaczy 40 kolejnych stref ZSP jeszcze przed latem 2013. Pierwszych piętnaście to: Seine-Saint-Denis (Saint-Denis, Saint-Ouen), Paryż (Paris XVIIIe), les Yvelines (Mantes-la-Jolie, Mantes-la-Ville), l’Essonne (Corbeil-Essonne), la Somme (Amiens), le Nord (Lille), l’Oise (Méru et Chambly), la Moselle (Fameck et Uckange), le Bas-Rhin (Strasbourg), le Rhône (Lyon IXe), les Bouches-du-Rhône (Gardanne et Bouc-Bel-aire), Marsylia (Marseille IIIe, XIIIe, XIVe, XVe et XVIe), le Gard (Vauvert et Saint-Gilles), l’Hérault (Lunel et Mauguio), la Guyane (Cayenne, Matoury, Remire-Montjoly).

Wiele z tych stref pokrywa się z muzułmańskimi dzielnicami, które wcześniejszy rząd określał mianem Wrażliwe Strefy Miejskie (Zones Urbaine Sensibles, ZUS) – dla francuskiej policji również strefy „bez wstępu”. Ostatnie statystyki wykazały 751 takich wrażliwych stref, których listę można znaleźć na francuskiej stronie rządowej (http://sig.ville.gouv.fr/Atlas/ZUS/) wraz z mapami satelitarnymi i dokładnymi granicami ulic. Szacuje się że w tych strefach mieszka 5 milionów muzułmanów – to części Francji nad którymi państwo straciło kontrolę.

Dla przykładu: Seine-Saint-Denis to osławione północne przedmieście Paryża i miejsce zamieszkania około pół miliona muzułmanów. Dzielnica podzielona jest na 40 administracyjnych okręgów zwanych komunami, z których 36 znajduje się na oficjalnej liście dzielnic „bez wstępu”. W Seine-Saint-Denis, znanej również jako „Departament 93” (2 pierwsze cyfry kodu pocztowego), w 2005 roku miały miejsce gwałtowne zamieszki muzułmańskich grup młodzieżowych, podczas których podpalono ponad 9000 samochodów. Seine-Saint-Denis, która ma jeden z najwyższych wskaźników przestępczości we Francji, znajduje się teraz wśród pierwszych 15 ZSP z powodu powszechnego handlu narkotykami oraz szerzącego się czarnego rynku. Jednak ponieważ dzielnica ta ma też jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia – 40% osób poniżej 25 roku życia nie ma pracy – mało prawdopodobne jest, że wysiłki rządu zdołają trwale obniżyć poziom przestępczości.

Na liście ZSP jest też okręg La Somme, w którym znajduje się miasto Amiens. 12 i 13 sierpnia, około stuosobowa grupa muzułmańskiej młodzieży ze zubożałej dzielnicy Fafet-Brossolette zorganizowała gwałtowny protest, gdy policja aresztowała mężczyznę za jazdę bez prawa jazdy. Muzułmanie uznali to za „brak wrażliwości” ponieważ wielu mieszkańców było w tym czasie na pogrzebie Nadira Hadji, 20-letniego Algierczyka, który zginął w wypadku drogowym. Okazało się jednak, że policję wezwano do posiadłości w północnej części Amiens po doniesieniach, że grupa młodzieży pakuje do samochodu fajerwerki. Policja znalazła tam też części do bomb benzynowych, w tym puste butelki i kanister benzyny – stąd aresztowanie.

W odpowiedzi na zamieszki, do Fafet wysłano około 150 policjantów i grupę szturmową policji, którzy użyli gazu łzawiącego, gumowych pocisków oraz pomocy śmigłowca, ponieważ muzułmanie strzelali do nich śrutem, fajerwerkami i innymi pociskami między 21 a 4 nad ranem. W przepychankach zostało rannych co najmniej 16 policjantów, jeden z nich poważnie. Chuligani podpalili też stołówkę szkoły, halę sportową, centrum rekreacyjne, przedszkole oraz 20 pojazdów i 50 śmietników. Koszty naprawy mogą sięgnąć 6 milionów euro.

Gilles Demailly, socjalistyczny burmistrz Amiens, powiedział, że ta przemoc pokazuje pogrążanie się w bezprawiu pod przewodnictwem coraz młodszych prowodyrów: „Incydenty miały wcześniej miejsce, ale od lat nie byliśmy świadkami tak ostrych zamieszek i tak ogromnych szkód. (…) Od miesięcy prosiłem o środki umożliwiające złagodzenie problemów dzielnicy, ponieważ napięcia tam rosły. Mamy tam młodzieżowe gangi bawiące się w gangsterów, które zamieniły dzielnicę w strefę ‘bez wstępu’. Nie można już zamówić pizzy ani wezwać lekarza na wizytę domową”.
Dzielnica Fafet-Brossolette zamieszkana jest głównie przez muzułmańskich imigrantów z byłych francuskich kolonii, takich jak Algieria, Kamerun, Gabon, Mali, Maroko czy Tunezja. Bezrobocie w części Amiens ogarniętej zamieszkami sięga 45%.

Pomimo skali zniszczeń, francuska policja wahała się przed dokonaniem aresztowań i nie aresztowała nikogo aż do trzech dni po ustaniu zamieszek, w obawie przed dalszymi rozruchami. Rzecznik lokalnej policji powiedział, że aresztowano cztery osoby w wieku pomiędzy 15 a 30 lat; dwie z nich natychmiast przesłuchano w sądzie kryminalnym i zwolniono warunkowo.

Starcia w Amiens nastąpiły po ponad pięciodniowych walkach pomiędzy rywalizującymi ze sobą gangami muzułmańskimi w Tuluzie. Policja w dzielnicy Bagatelle (oficjalnie zaliczonej do stref ‘bez wstępu’) określiła przemoc między muzułmanami jako rodzaj „wojny partyzanckiej” pomiędzy dwoma gangami młodzieżowymi, związanej z „rozrachunkami handlarzy narkotyków, a także też dawnymi zatargami, pogłębionymi teraz przez nudę i gorąco miesiąca Ramadanu.”

14 sierpnia dwóch lokalnych imamów w Bagatelle zorganizowało marsz nawołujący młodzież do zaprzestania przemocy. Lokalne media donoszą, że mieszkańcy okolicy znają nazwiska sprawców, ale „nikt nie odważy się mówić ze strachu przed odwetem”. Jak mówi imam Siali Lahouari: Wydaje się jakbyśmy byli w Bośni czy Afganistanie, a nie w Tuluzie

Tłumaczenie: NataD
Źródło: gatestoneinstitute.org/3305/france-no-go-zones
Najlepszy komentarz (43 piw)
u................t • 2012-09-05, 16:17
Niech piszą do Norwegów,może im Breivika pożyczą
Buldożery zrównały z ziemią cygański tabor
s................y • 2012-08-30, 15:15

Francuska policja w czasie kolejnej obławy rozgoniła tabor, zamieszkiwany przez 500 Romów na przedmieściach Paryża – poinformowały w środę lokalne media, powołując się na organy ochrony prawnej.

Wkrótce po rozgonieniu taboru, obozowisko zostało zrównane z ziemią przez buldożery. Operacja została przeprowadzona na decyzję sądu na podstawie niezgodności warunków życia taboru z normami sanitarnymi. W ten sposób, ogólna liczba Romów, którzy znaleźli się na ulicy w ciągu ostatniego tygodnia, sięga około 750 osób.

We wtorek policja rozgoniła 120 Romów na przedmieściach Lyonu. A w poniedziałek – 70 Romów na przedmieściach Paryża.

Zdjęcie: [URL=http://www.flickr.com/photos/41923662@N05/4968690258]Opherlia Noor[/URL]
Źródło: Głos Rosji

PS: Pewnie ich zaproszą do programu "dobrowolny powrót do kraju pochodzenia"
Najlepszy komentarz (115 piw)
~tip.top • 2012-08-30, 15:22
srokaty napisał/a:

Buldożery zrównały z ziemią cygański tabor



Zagrożenie
Sowikus • 2012-08-29, 14:10
Ciągle słyszymy o możliwym zagrożeniu ze strony wschodniej.
Przecież za 30-40 lat zagrożenie przyjdzie z Zachodniej Europy:
-Kalifatu Brytyjskiego,
-Kalifatu Francuskiego oraz
-Republiki Muzułmańskiej Niemiec
Najlepszy komentarz (206 piw)
BongMan • 2012-08-29, 14:37
@up
Norwegia dzielnie walczy...
Restauracja w Paryżu
T................d • 2012-08-21, 1:37
Pewna para żyjąca na przysłowiową "kocią łapę" postanowiła pojechać na romantyczny tydzień do Paryża. Mężczyzna zaprosił obiekt swoich westchnień do niesamowicie wykwintnej restauracji. Męsko przejął inicjatywę zapewniając swoją partnerkę, że świetnie umie się posługiwać językiem francuskim i zaczął zamawiać posiłek.
-Poproszę le schabowego z le frytkami dla mnie oraz le sałatkę i le spaghetti dla mojej żony.- mówi pewny siebie domorosły lingwista
-Łi, łi- przytakuje zadowolony kelner.
-Lecz wcześniej podacie nam le pastę z pomidorów, a do picia le colę.- ciągnie zamawiający jegomość.
Parze podano posiłek tak jak zamawiali. Wszystko było pyszne, a kelner cały czas dolewał wina. Przyszła niestety pora zapłacić i pożegnać się z miłą obsługą. Po zapłaceniu ów mężczyzna tak oto prawi do swej damy.
-Widzisz kochanie, ja to umiem po francusku...- mówi zadowolony z siebie.
Zniesmaczony całą sytuacją kelner wyskakuje z za lady i pomagając ubrać płaszcz ów damie mówi.
-Gdybym nie był z Polski, to byście le gówno zjedli.-

Nie znalazłem, a po za tym to mój pierwszy temat, więc...

Flakfortet położony jest na sztucznej wyspie, zbudowanej w 1910-1914 jako część Twierdzy Kopenhagi i był używany przez wojsko do 1968 roku.
Znajduje się tu duży kompleks budynków z 2 piętrami. Były tu magazyny amunicji, magazyny żywności, maszynownia i budynki koszar, w których jednocześnie mieściło się 550 żołnierzy. Używany był przez wojsko do 1968 roku.
W latach 1969-1975 fort pozostawał opuszczony i niestrzeżony. Wszystko, co można było wywieźć z fortu zostawało sprzedawane. Nawet granitowe filary wyspy zostały skradzione przez rybaków. Wskutek tego cała wyspa podlegała degradacji przez pogodę i zafalowanie.
Dzięki pomocy ze strony klubów żeglarskich, fundacji, gminy Kopenhaga i osób prywatnych rozpad fortu zatrzymał się w końcu. Pomosty zostały odbudowane, ziemia została zwieziona przez ludzi i obsadzona przez 3600 krzewów dzikiej róży. Do 2001 r. Flakfortet pozostawał własnością państwa, a następnie został sprzedany szwedzkiej firmie z zapisem, że nadal będzie przeznaczony dla żeglarzy i innych turystów.
Jeśli inicjatywa o uratowaniu wyspy nie została podjęta, dziś Flakfortet mógłby być wielką mielizną.


Fort Alexander to morska forteca na Zatoce Fińskiej, w pobliżu Sankt Petersburga i Kronsztadu, powstała na sztucznej wyspie w połowie XIX wieku. Nazywana była często Fortem Dżuma, bo w latach 1899-1917 znajdowało się tu laboratorium prowadzące badania nad tą chorobą, oraz innymi, wywołanymi przez bakterie. Twierdza wyposażona w 103 armaty nie brała udziału w żadnych działaniach zbrojnych, jednak w czasie wojny krymskiej (1853-1856) chroniła rosyjską bazę morską w Kronsztadzie przed zagrożeniem ze strony brytyjskiej i francuskiej marynarki wojennej. Budynek łudząco podobny do Fortu Boyard mierzy 90 na 60 metrów, ma trzy piętra, na których niegdyś mogło przebywać nawet 1000 osób.


Fort Boyard umiejscowiony jest między wyspami Île-d'Aix i Île d'Oléron w cieśninie Pertuis d'Antioche na zachodnim wybrzeżu Francji.
Fort Boyard miał załogę 250 osób. Ma 61 metrów długości, 31 metrów szerokości, a ściany mają wysokość 20 metrów.
Z czasem zasięg dział został zwiększony, a fort stał się bezużyteczny. Dochodziło bowiem do sytuacji kiedy ogień krzyżowy dział z Fortu Boyard i z położonego na wyspie Oleron Boyardville powodował wzajemny ostrzał własnych jednostek. Był następnie wykorzystywany jako wiezienie jeńców pruskich i austriackich.
Podczas Komuny Paryskiej fort służył jako przejściowe więzienie dla więźniów politycznych zanim zostaną oni wywiezieni na Nową Kaledonię. Parę lat później został całkiem porzucony.
Od roku 1990 Fort Boyard jest używany jako miejsce rozgrywania popularnego teleturnieju o tej samej nazwie. Dobudowano wtedy do fortu platformę, która ułatwiła dostęp ekipom telewizyjnym.
Obecnie rząd francuski przejął piecze nad zabytkiem, który do niedawna pozostawał własnością prywatną.

Źródła:
noshit.pl
wodniacy.pl
wikipedia.org
turystyka.wp.pl

Reszta w komentarzach...
Najlepszy komentarz (24 piw)
yacek • 2012-08-16, 19:19

Fort Jefferson jest największym obiektem z cegły na półkuli zachodniej. Został zbudowany z 16 milionów cegieł, a jego powierzchnia zajmuje prawie 20 hektarów.
Początkowo wybudowano w tym miejscu jedynie latarnie morską, znaną jako Garden Key Light, ponieważ stwierdzono, że wyspy te nie mają żadnego znaczenia strategicznego. W 1828 roku komodor John Rogers zatrzymał się w rejonie Dry Tortugas i stwierdził, że idealnie nadaje się on do celów morskich i jeżeli zajmie je inny kraj, może stworzyć ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, natomiast gdy zostanie zajęte i ufortyfikowane przez Stany, będzie stanowić stanowisko obronne wybrzeża.
Seria badań technicznych i opóźnień biurokratycznych spowodowała, że budowa Fortu Jefferson (nazwany na cześć trzeciego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Thomasa Jeffersona) została rozpoczęta dopiero w 1846 roku. Budowy do dzisiaj nie zostałą dokończona, podczas jej trwania fort służył m.in. jako więzienie oraz miejsce kwarantanny.
W dniu 4 stycznia 1935 roku prezydent Franklin D. Roosevelt, który odwiedził ten teren statkiem, nazwał ten obszar Fort Jefferson National Monument. 10 listopada 1970 roku fort został zapisany w Krajowym Rejestrze miejsc o znaczeniu historycznym, w 26 października 1992 na terenie wysp Dry Tortugas (w tym Fort Jefferson) powstał Park Narodowy. Wyspy nie posiadają żadnej stojącej wody, a nawet sezonowych strumieni świeżej wody, stąd słowo "suchy" w ich nazwie.


Fort Louvois powstał na podwodnej skale u wybrzeży zachodniej Francji już pod koniec XVII wieku, w czasach króla Ludwika XVI. Zewnętrzne mury twierdzy mają kształt podkowy. Wieża, do której wiedzie zwodzony most, jest otoczona fosą, a całość przypomina średniowieczny zamek. W czasie odpływu do fortu można dotrzeć 400-metrowym trapem, który łączy twierdzę ze stałym lądem. W lecie, w czasie przypływu, na wyspę kursuje darmowy prom.


Fort Pampus znajduje się na sztucznej wyspie, na przybrzeżnym jeziorze IJmeer, w pobliżu Amsterdamu. Ukończony pod koniec XIX wieku był częścią Linii Obrony Amsterdamu (hol. Stelling van Amsterdam). W 1996 roku obiekt został wpisany na listę UNESCO, a w 2007 roku częściowo zrekonstruowany. Można go zwiedzać od kwietnia do października. By się tam dostać, trzeba skorzystać z przeprawy promowej z Muiden.


Fort Roughs (Rough Tower) o wymiarach 40x14m został zbudowany w 1942 roku. PołożonY jest na Morzu Północnym, ok. 11 km od wybrzeża Harwich we wschodniej Anglii na wodach przybrzeżnych Suffolk. Obejmuje on nadbudówkę z dwiema wieżami, połączonymi pokładem, na którym mogą być wznoszone inne budowle. W wieżach znajdowały się pomieszczenia, które mieściły sprzęt radarowy. Bliźniacze wieże zostały podzielone na siedem pięter, gdzie znajdowały się m.in. jadalnia, sypialnie, obszary składowania amunicji i generator prądu. Platformę wyposażono w dźwig, który używany był do wciągania dostaw lub ludzi na pokład. W 1967 roku kiedy opuszczona platforma została zajęta przez Roya Batesa, powstał na niej mikrokraj Seeland, a Bates ogłosił się jego księciem.


Fort No Man's Land znajduje się na wodach Cieśniny Solent, ok. 2 kilometrów od Wyspy Wight. Był częścią fortów Palmerston, chroniących w II połowie XIX wieku angielskie Portsmouth. Jego budowa kosztowała wówczas ok. 462 tysiące funtów - przeliczają po współczesnym kursie to ok. 170 milionów złotych! W XX wieku fort został przekształcony w luksusowy hotel z dwoma lądowiskami dla helikopterów i krytym basenem. Ze względu na lokalizację zatrzymywali się tu bogaci turyści ceniący prywatność. Jednak w 2004 roku, w wyniku zatrucia wody groźnymi bakteriami, obiekt został zamknięty, a następnie sprzedany. Istnieją plany ponownego otwarcia hotelu w tym miejscu, jednak nie wiadomo, kiedy to nastąpi. W forcie No Man's Land kręcono sceny popularnego w Wielkiej Brytanii serialu Doctor Who.


Forty Maunsell, do których należy siedem wież Red Sands powstały u ujścia Tamizy i rzeki Mersey w 1942 roku. Miały chronić brytyjskie wybrzeże przed atakami z powietrza oraz z morza. Po wojnie zostały opuszczone przez wojsko, a w połowie lat 60. służyły nawet jako stacje nadawcze pirackich rozgłośni radiowych. Obecnie istnieją plany renowacji wież Red Sands, aby udostępnić je turystom.
Cios w jaja
Gemmil • 2012-08-08, 21:29
Mogło zaboleć
Najlepszy komentarz (45 piw)
P................n • 2012-08-08, 21:38
Czy tylko mnie nie dziwi, że on jest czarny?
Jezus II: POWRÓT
J................. • 2012-07-30, 17:36
Świetna parodia amerykańskiego kina (patrz Pasja), jak i również samej wiary chrześcijańskiej: