Czy brutalne gry mogły się przyczynić do zeszłotygodniowej tragedii w Denver? Zdaniem arcybiskupia Wiktora Skworca, tak.
Podczas niedzielnego kazania w Rudzie Śląskiej, arcybiskup pytał:
"Czy sprawca masakry nie jest produktem uczenia zabawowego zabijania ludzi bez ponoszenia konsekwencji oraz czy zabójca nie inspirował się filmowymi postaciami, aż do zatarcia granicy między nierzeczywistą przestrzenią a rzeczywistością? (...) Jeśli nie chcemy aktów przemocy wobec kogokolwiek, to wychowujmy dzieci i młodzież do pokoju, także poprzez zakaz propagowania gier z aktami przemocy, łącznie z usunięciem z odpustowych kramów wszystkich militarnych zabawek!"
Zanim pobiegniecie po widły i pochodnie weźcie pod uwagę, że gry zostały tutaj uznane tylko za jeden z elementów naszej pełnej przemocy kultury. Sam "zakaz propagowania" nie jest jednoznaczny z "zakazem grania w", choć ma pewnie tyle samo sensu i skuteczności co zakaz reklamowania alkoholu czy papierosów.
Choć oczywiście ocenianie na podstawie doniesień prasowych co sprawiło, że James Holmes postanowił zabić kilkanaście niewinnych osób, jest bezcelowe.
Ważniejsze jest pytanie, czy otaczająca nas popkultura może sprawiać, że niektórzy przestaną zauważać różnicę pomiędzy fikcją, a rzeczywistością. Nie jestem psychologiem, nie jestem psychiatrą. Nie jestem w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi przeczącej czy twierdzącej.
Pamiętajcie - żadnych zabawek militarnych , żadnych gier i filmów zawierających brutalne akty !! Bo będziecie po tym strzelać do ludzi