18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (1) Soft (2) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 19:49
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:52

#głupota

Zastanawialiście się kiedyś jak jeden palec może wpłynąć na wasze życie? Czy chcielibyście zostać znalezieni martwi w za przeproszeniem "kiblu"? Czy Jack Daniel - słynny producent boskiego napoju miał sejf i czy miał on związek z jego odejściem z tego ziemskiego padołu łez...? Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, że największym, ironicznym i pozbawionym wszelkich skrupułów sadystą jest życie, proszę, poniżej kilka dowodów na potwierdzenie tej teorii... Smacznego.

Żródło

Śmierć z powodu chęci przytulenia księżycowej poświaty

Li Po jest uważany za jednego z największych poetów w historii literatury chińskiej. Był znany z zamiłowania do alkoholu a większość jego twórczości powstała pod znacznym jego wpływem Pewnego dnia wypadłszy z łodzi, utonął w Jangcy. Chciał bowiem przygarnąć do serca Księżyc, a właściwie jego odbicie w wodzie... Oczywiście był wtedy kompletnie pijany...

Śmierć z powodu własnej brody

Austriak Hans Steininger słynął swego czasu z najdłuższej na świecie brody. Niestety właśnie to go zgubiło. Pewnego pięknego dnia (w 1567 roku) w mieście wybuchł pożar, Hans uciekając w pośpiechu zapomniał "zrolować" swój imponujący zarost. W trakcie ucieczki przed płomieniami, niechcący nadepnął sobie na brodę, potknął się, spadł ze schodów i skręcił kark...

Śmierć spowodowana wstrzymywaniem moczu

Duński szlachcic i astronom Tycho Brahe był jak na swoje czasy jednostką wysoce wybitną W jego domu do kolacji posługiwał karzeł siedzący pod stołem, posiadał też domowego pupila w postaci oswojonego łosia. Pewnego dnia stracił własny nos podczas pojedynku, który zastąpił protezą wykonaną ze srebra i złota, lecz to zupełnie inna historia. Podczas jednej z uczt tak długo wstrzymywał mocz (wstanie od stołu w tamtych czasach uznawano za wielki nietakt) że jego pęcherz, napięty do granic możliwości, spowodował w końcu zakażenie, które go zabiło... (inna wersja mówi o zatruciu rtęcią, lecz pierwsza jest dużo bardziej ... malownicza )

Dyrygent - śmiercionośny zawód

Podczas "TeDeum" granego dla francuskiego króla Ludwika XIV w 1687 roku, Jean-Baptiste Lully był tak skoncentrowany na utrzymaniu rytmu (przez uderzanie specjalną laską w podłogę (tak pracowali dyrygenci przed wynalezieniem batuty), że z całym impetem uderzył się w palec u nogi raniąc go boleśnie. Ze względu na króla za nic nie chciał przerwać przedstawienia. Rana ta zamieniła się w zgorzel (gangrenę) która zabiła upartego muzyka. Jak na ironię, hymn TeDeum grany był z okazji odzyskania przez króla zdrowia po ciężkiej i długiej chorobie...

Zabity przez deser

Król Szwecji, Adolf Fryderyk, uwielbiał jeść. Dałby się zabić za jedzenie. Praktycznie tak się stało...

Zmarł w 1771 roku, w wieku 61 lat. Co spowodowało śmierć? Posiłek złożony z: wielkiego homara, słusznej porcji kawioru, kapuśniaku z kiszonej kapusty, wędzonych śledzi, szampana oraz 14 semli (czyli buł suto faszerowanych marcepanem i mlekiem)

Zginął by udowodnić niewinność

Po wojnie domowej, kontrowersyjny polityk z Ohio Clement Vallandigham został prawnikiem, który nader rzadko przegrywał sprawy.

W 1871 roku bronił Thomasa McGehana, który został oskarżony o zastrzelenie człowieka (Myersa) podczas kłótni w barze. Obrońca twierdził, iż Myers zastrzelił się sam podczas dobywania broni w pozycji klęczącej.
Aby przekonać przysięgłych, chwycił za broń (przez pomyłkę załadowaną) i podczas demonstrowania sceny śmiertelnie się postrzelił. Zmarł, jednocześnie udowadniając rację. Klient został uniewinniony...

Śmierć na skutek ugryzienia się w język

Allan Pinkerton (1819-1884), znany detektyw, twórca i propagator wielu technik detektywistycznych (w tym tajnych obserwacji i śledzenia podejrzanych) zmarł na infekcję języka, który przygryzł sobie gdy potknął się na chodniku!

Jack Daniel's Story

Znany gorzelnik, producent whisky, zmarł ponieważ przyszedł wcześniej do pracy. Był rok 1911, wpadł wcześniej do biura by wziąć coś z sejfu, niestety było zbyt rano i nie mógł przypomnieć sobie prawidłowej kombinacji, ze złości kopnął w ciężki sejf, a infekcja która wdała się w palec, okazała się śmiertelna...

Pomarańczowa Śmierć

Bobby Leach, kaskader, jako jeden z nielicznych pokonał Wodospad Niagara w beczce, był również jednym z wybitnych śmiałków ówczesnego świata. Między innymi dlatego jego śmierć wydaje się wyjątkowo ironiczna. Pewnego dnia podczas spaceru ulicą w Nowej Zelandii, Leach poślizgnął się na kawałku skórki pomarańczowej. Paskudnie połamaną nogę należało natychmiast amputować. Leach zmarł z powodu komplikacji po operacji.

Zabójczy kostium wiewiórki

W roku 1911 francuski krawiec Franz Reichelt postanowił przetestować swój wynalazek, połączenie płaszcza i spadochronu, skacząc z Wieży Eiffla. Właściwie powiedział władzom, że chciał użyć manekina, ale w ostatniej chwili zdecydował się sprawdzić to sam. Niestety, wynalazek nie zadziałał zgodnie z oczekiwaniami autora. Podobno na YT można znaleźć film dokumentujący ten skok...

Otruty, zbity, zastrzelony i utopiony

Mowa o Rasputinie, któremu podano truciznę (cyjanek) w dawce mogącej zabić 10 dorosłych mężczyzn - nie zadziałało. Zabójcy postanowili dokończyć dzieła rewolwerem, strzelając w plecy (czterokrotnie) - Rasputin wstał. Obili go zatem kijami lecz widząc żywotność przeciwnika na koniec wrzucili go do lodowatej rzeki Newy. W końcu się udało. Rok 1916.

Zabity przez baseball

Ray Chapman to jedyny zawodnik zabity na boisku baseballowym. 6 seirpnia 1920 roku gracz NY Yankees Carl Mays tak wyrzucił piłkę, że trafiła Chapmana prosto w czaszkę, zabijając go na miejscu.

Zabójczy szalik

Matka tańca nowoczesnego, Isadora Duncan - zginęła, ponieważ uwielbiała nosić długi, jedwabny szalik. Rok 1927. Podczas przejażdżki samochodem z otwartym dachem, szalik powiewający na wietrze wkręcił się w koło pojazdu, wyciągnął pannę Duncan z wozu. Auto pokonało jeszcze kilkanaście metrów, po zatrzymaniu przez szofera i wezwaniu pomocy okazało się, że Isadora zginęła na miejscu, została po prostu uduszona.

Śmieć i śmierć

Bracia Collyer byli chorobliwymi zbieraczami. Nawet na korytarzu pozastawiali pułapki, by żaden intruz nie dobrał się do ich śmieci. W 1947 roku policja otrzymała anonimowe zgłoszenie, że w ich domu znajdują się zwłoki. Po usunięciu prawie 100 ton śmieci odnaleziono ciała braci Collyerów, w stanie częściowego rozkładu oraz w znacznej części zjedzone przez szczury. Jeden z nich niósł swojemu sparaliżowanemu
bratu jedzenie gdy wpadł w jedną z pułapek zastawioną w tunelu z gazet, gdzie zmarł. Sparaliżowany brat po kilku dniach oczekiwań na posiłek również zmarł, z głodu...

Śmierć w talk-show

Jerome Rodale, propagator zdrowego odżywiania i ekologii, żartował że dożyje setki chyba że zabije go wcześniej jakiś taksówkarz pędzący na "cukrowym haju". Aby mógł propagować zdrowy tryb życia zaproszono go do talk-show Dicka Cavetta. Wszystkim uczestnikom rozmowy wydawało się że starszy pan przysnął, gdy prowadzący program żartobliwie powiedział "może teraz znudzony pan Rodale zabierze głos" okazało się, że pan Rodale nie żyje...

Śmierć podczas prowadzenia wiadomości „na żywo”

Christine Chubbuck jest jak dotąd jedyną reporterką, która popełniła samobójstwo prowadząc program „na żywo”. W dniu 15 lipca 1974 r., osiem minut od rozpoczęcia transmisji, przygnębiona powiedziała do widzów: "Zgodnie z polityką kanału 40-tego mówiącą o dostarczaniu Wam najświeższych porcji krwi i flaków, na żywo i w kolorze, macie okazję zobaczyć, jak zwykle jako pierwsi coś zupełnie nowego: oto próba samobójstwa!" Po wygłoszeniu tej kwestii reporterka wyjęła rewolwer i ordynarnie strzeliła sobie w głowę...

Król umarł tam, gdzie zwykł chadzać piechotą

Istnieje kilka przykładów śmierci w/na „kibelku” - niemniej śmierć Presleya jest najbardziej znana. Króla znaleziono leżącego obok „tronu”. Zaczęło się od potężnego pawia puszczonego w trakcie siedzenia, skończyło na zejściu leżąc we „własnej produkcji”... Lekarze stwierdzili, iż przyczyną zgonu był atak serca spowodowany otyłością oraz zbyt wielka dawka leków.

Morderstwo dokonane przez robota

Robert Williams jest pierwszym człowiekiem w historii zabitym przez robota. W dniu 25 stycznia 1979 roku, Williams wszedł na podajnik części, ponieważ podczas pobierania jednej z nich robot się zaciął i przestał działać. Nagle robot włączył się ponownie i wbił swe mechaniczne, ostre ramię prosto w czaszkę zaskoczonego Williamsa.

Niedługo potem, w 1981 roku Kenji Urada, 37-letni japoński inżynier utrzymania ruchu pracował nad uszkodzonym ramieniem robota Kawasaki, niestety nie mógł go wcześniej wyłączyć. Chwilę później, podobno „niechcący” ramię tegoż robota wepchnęło go prosto w wielką zgniatarkę...

Dekapitacja wirnikiem śmigłowca

Aktor Vic Morrow zginął na planie Strefy Mroku gdy śmigłowiec – rekwizyt uległ awarii, eksplodował a jego wirnik wraz z łopatami spowodował, że Vic stracił głowę dla tego filmu...

W wypadku tym zginęło również dwoje dziecięcych aktorów, co wywołało ogromną dyskusję na temat bezpieczeństwa na planie filmowym oraz pracy dzieci.

Pojedynek z kaktusem

W 1982 roku, 27-letni David Grundman i jego współlokator postanowili zaatakować pustynne kaktusy uzbrojeni w dubeltówki.

Pierwszy, mały kaktus poszedł gładko i Grundman zdecydował o zapolowaniu na znacznie większego przeciwnika: 26-metrowej wysokości kaktusa Saguaro który rósł tam co najmniej od 100 lat. Niestety, Grundman odstrzelił jedno z wielkich ramion kaktusa, które spadając rozmazało go na ziemi. Jest to najprawdopodobniej jedyny znany przypadek strzelaniny, w której zwyciężyła roślina...

Kto kapslem wojuje...

Znany, amerykański dramaturg Tennessee Williams zmarł w 1983 roku po tym, gdy zakrztusił się kapslem od butelki w swoim pokoju hotelowym. Owszem, był kompletnie pijany .

Szewc bez butów chodzi, ratownik się topi

W 1985 roku, ratownicy wodni Nowego Orleanu postanowili urządzić przyjęcie z okazji tego, iż w zakończonym właśnie sezonie nie było żadnego utonięcia.
Po zakończeniu balangi 31-letni Jerome Moody został znaleziony martwy na dnie basenu.
Po prostu, gdy przychodzi na ciebie kolej przeznaczenia nie da się oszukać. Na imprezie było 4 ratowników na służbie, ponadto ponad połowa z 200 imprezowiczów była ratownikami... Życie to wredna suka...

Dowcipna śmierć

Dick Shawn (1924-1987) był komikiem, który zmarł na atak serca w trakcie opowiadania dowcipu na scenie.

Właśnie kpił z polityków i ich czczych haseł kampanijnych „Nie spocznę póki coś tam!”, „Nie dam plamy!”, „Padnę trupem, a ...” właśnie wtedy padł na scenę twarzą do ziemi. Publiczność nagrodziła go owacją, ponieważ wszyscy myśleli, że to część przedstawienia. Po chwili kierownik klubu rozpoczął, niestety zakończoną porażką, reanimację. Dick Dropped Dead...

Zabójcze ciało

Brytyjscy zapaśnik Mal "King Kong" Kirk zginął pod wielkim brzuchem Shirleya "Big Daddy" Crabtree.

W sierpniu 1987 roku, w końcowej fazie „walki” Crabtree wykonał swój popisowy numer, coś, co w wolnym tłumaczeniu można nazwać „chlapnięciem bebecha!” - polegało to na wyskoku i zmiażdżeniu przeciwnika na deskach wielkim brzuchem, niestety podczas wykonywania tego „manewru” oponent miał atak serca i zmarł.

Mimo iż lekarze stwierdzili jednoznacznie że była to poważna wada serca i nikt nie miał nic wspólnego z tą śmiercią, Big Daddy nigdy nie wrócił na ring. Przed ostatnią walką Kirk, wychodząc z szatni, zażartował zwracając się do przyjaciela - „Jeśli kiedyś umrę, mam nadzieję, że będzie to w ringu”...

Sztuka może zabić

W 1991 roku artyści Christo i Jeanne-Claude przygotowali instalację artystyczną składającą się z tysięcy wielkich, żółtych i niebieskich parasoli (wysokość 6m, średnica 9m, waga ok 250kg/szt.)
Zamontowane w Californii oraz Japonii stały się wielką atrakcją turystyczną.

Niecałe dwa miesiące po otwarciu, Lori Rae Keevil-Mathews, 33-letnia kobieta, pojechała obejrzeć tę wystawę. Podmuch wiatru wyrwał jeden z parasoli, który przygniótł ją do skały, zabijając na miejscu.
Artyści natychmiast kazali wszystko zdemontować. Niestety, sztuka odebrała jeszcze jedno życie. Operator dźwigu - Masaaki Nakamura został porażony prądem, gdy ramię jego maszyny dotknęło 65000-V linię wysokiego napięcia podczas operacji usuwania parasoli z Japonii...

Śmiertelne deja-vu

W 1991 roku 57-letnia kobieta Yooket Thai Paen przechadzała się po gospodarstwie, kiedy przez przypadek wdepnęła w krowie łajno, poślizgnęła się i próbując ratować się od upadku chwyciła za odizolowany przewód wysokiego napięcia. Efekt był „piorunujący”. Zmarła.

Wkrótce po pogrzebie Pæn, jej 52-letnia siostra Yooket Pan pokazywała sąsiadom jak doszło do wypadku. Niechcący dotknęła tego samego przewodu. Skutek był również podobny...

Zabita przez owce

W 1999 roku, Betty Stobbs, lat 67, z Durham w Anglii, przymocowała do tyłu swojego motocykla siano i pojechała nakarmić stado swoich owiec. Najwyraźniej były bardzo głodne, ponieważ ok 40 z nich rzuciło się na siano tak łapczywie, że zepchnęło Betty z ok 30 metrowej skarpy. Przeżyła upadek, niestety motocykl lecący tuż za nią dokończył dzieła...

Wybuchowy naszyjnik

Dnia 28 sierpnia 2003 r. po południu, dostawca pizzy Brian Wells próbował obrabować bank przy pomocy domowej roboty strzelby.
Kiedy został zatrzymany przez policję, Wells ujawnił, że został do tego zmuszony przez jakichś ludzi którym wcześniej dostarczył pizzę. Zamontowali mu oni na szyi ładunek wybuchowy. Nietypowy naszyjnik eksplodował zanim saperzy go rozbroili (było wiele kontrowersji, głównie związanych z zachowaniem policji, niepoważnym potraktowaniem Wellsa oraz opóźnionym wezwaniem saperów) Do dziś nie wiadomo czy Wells był tylko niewinną ofiarą, współsprawcą czy sam wymyślił całe to przedstawienie. Jedno jest pewne, przypłacił to głową.

Zabójczy „Zabójczy Ocean”

Tę sprawę pamiętają prawie wszyscy, w 2006 roku, australijski ekspert od przyrody Steve "Łowca krokodyli" Irwin zginął dźgnięty prosto w serce kolcem płaszczki (ogończy). Kręcił program pt.: „Zabójczy Ocean”

Śmierć za regałem

Mariesa Weber została odnaleziona we własnym domu, po ponad 2 tygodniach poszukiwań, wciśnięta za regał z książkami (i martwa). Jej matka, Connie, powiedziała lokalnej gazecie: „Szukali jej wszyscy, a ja przez 11 dni spałam tuż obok jej ciała...”
Mariesa wraz z siostrą wchodziły na regał z książkami by poruszać wtyczką od anteny TV. Mariesa, ważąca mniej niż 50kg musiała wpaść za regał głową w dół...
Najlepszy komentarz (25 piw)
BadAttitude • 2013-02-08, 10:25
Aha, a propos skoku z Wieży Eiffel'a...

Efektowna ucieczka przed policją
u................t • 2012-12-15, 18:15
Takie rzeczy tylko w GB:)

Najlepszy komentarz (25 piw)
o................c • 2012-12-15, 19:12
dobrze spierdala nadzieja umiera ostatnia
Koniec świata
Mizantrop • 2012-11-19, 20:40
Jeżeli okaże się, że Majowie prawidłowo przewidzieli koniec świata zostaniemy uznani za najgłupszy gatunek w historii wszechświata. Gatunek, który znając datę końca planety kręcił o tym filmy, opowiadał dowcipy i robił z tej okazji promocje w hipermarketach. Słowem wszystko z wyjątkiem prób ratowania życia.
Najlepszy komentarz (48 piw)
chmyk • 2012-11-19, 22:06
z tym końcem świata to nieprawda kupiłem ketchup z datą ważności do 02.2013 także tego ... lipa
Mamuśka zajęła się psem
MrBartl • 2012-11-08, 19:29
Tym razem scenka z Warszawy.

Dla niecierpliwych akcja od 0:45.

Najlepszy komentarz (41 piw)
rockface123 • 2012-11-08, 20:14
huh, to tylko dziecko uff myślałem że psa potrąci :/
Arcymiłośnik bliźniego.
serenity • 2012-10-24, 8:59
Policjant uwięziony po dąsach przewodniczącego episkopatu polski.

To gorsze, niż gdyby przejechał go samochód. Sierżant Paweł S. Harcerz. Kolekcjoner. Idealista. Były policjant. Obecnie aresztant. W sierpniu zeszłego roku Paweł S. policjant drogówki w Ustrzykach Dolnych, zatrzymał samochód. Kierował nim watykański ksiądz Stival Cianciarello. Jadąc na wycieczkę po Bieszczadach, nie zapalił świateł i przekroczył prędkość o przeszło 30 km/h. Sierżant postanowił wlepić mu 200 zł mandatu i pouczył, że na bieszczadzkich serpentynach trzeba jechać ostrożnie. Do rozmowy włączył się pasażer. Krzyczał na policjanta i machał rękoma. Wysiadł też z samochodu, zachowywał się agresywnie. Ty nie wiesz kim ja jestem – powtarzał wielokrotnie. Ponieważ sierżant nie raz już słyszał takie teksty, nie zareagował, tylko polecił siwemu krzykaczowi wsiąść do auta. Wypisał mandat, życzył szerokiej drogi i pożegnał panów uprzejmie. Zapomniał o tym zdarzeniu, jak o tysiącu innych kontrolach drogowych.

Ludzie z góry

Po miesiącu został wezwany na dywanik do szefa. Ty naprawdę nie wiesz z kim zadarłeś? Wtedy dowiedział się, że ów agresywny pasażer to arcybiskup Józef Michalik. Szef Kościoła katolickiego w Polsce, zadzwonił do komendy wojewódzkiej, skarżąc się na sierżanta.

Ponoszony miłością bliźniego, poprosił o ukaranie „nadgorliwego” policjanta. Prośba najważniejszej osoby w kraju to więcej niż rozkaz. Sprawą zajął się ówczesny zastępca komendanta wojewódzkiego w Rzeszowie Jan Zając. Zapytał sierżanta S. jakiego jest wyznania, dlaczego uderza w Kościół katolicki i czemu zwracał się niegrzecznie do biskupa, nazywając go „proszę pana”, a nie „wasza eminencjo”( w rzeczywistości abepe Michalik jest ekscelencją zaledwie. Przy tym skoro do Boga mówi się Panie, to wypada podobnie do jego urzędników). Wicekomendant zażądał też anulowania mandatu. W trzy tygodnie potem Paweł S. został przeniesiony z wydziału ruchu drogowego do plutonu patrolowego, czyli na posadę krawężnika. – Komendant powiedział mi, że musiał go przenieść, żeby „uciszyć tych ch...w z góry”- mówi mi ojciec sierżanta S. Kogo miał na myśli, strach się domyślać. W noc sylwestrową, gdy sierżant miał interwencję za interwencją, zauważył, że z radiowozu zginął jego zasobnik z bloczkami mandatów karnych oraz część pieniędzy i prawo jazdy. Szybko złożył raport a pieniądze wyjął z własnej kieszeni i wpłacił w kasie komendy. Myślał, że to koniec kłopotów. To jednak był dopiero początek.

Ryzykowny incydent

Niedługo potem usłyszał podobno od przełożonego, komendanta Stanisława Dziedzica, że albo odejdzie ze służby, albo zostanie wyrzucony dyscyplinarnie. Taką wersję potwierdzają też anonimowo jego koledzy policjanci. Chłopak złożył rezygnację, a Dziedzic złożył doniesienie do prokuratury, że S. zniszczył mandaty po to, by przywłaszczyć sobie pieniądze. Te pieniądze, które oddał z własnej kieszeni. Prokuratura w parę dni potem postawiła byłemu już policjantowi zarzut, niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień. – Nie mam sobie nic do zarzucenia- mówi Dziedzic. –Tam były uchybienia. Co prawda przyznaje, że podobnych uchybień w policji jest wiele i kończą się jakąś karą porządkową, a niedoniesieniem do prokuratury, ale pamięta też o kłopotach policji po „incydencie” z arcybiskupem Michalikiem. – Policjant musi zachować się godnie i z szacunkiem do zatrzymanego – komentuje tamto zdarzenie. Zapewnia jednak, ze „incydent” nic go nie obchodzi, a ukaranie mandatem kościelnego dygnitarza nie ma związku z postępowaniem prowadzonym przeciwko S. Mówi też, że nikt z „góry” nie interweniował. Co innego twierdzi Komenda Główna Policji : …interwencja w Komendzie Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych spowodowana była ustną skargą na „wulgarne” zachowanie się policjanta wobec abp. Michalika w trakcie kontroli drogowej.

Kto, z kim, gdzie i kiedy

Prokuratura zdawała sobie sprawę, że postawione Pawłowi S. zarzuty nie utrzymają się w sądzie. Bo jak ukarać za zniknięcie mandatów, które i tak są wpisywane po zakończeniu służby w rejestr nałożonych mandatów? Sierżantowi nic by to nie dało. Z zarzutów pozostał jedynie brak dbałości o dokumenty. A to cienkie. Tymczasem S. wciąż głośno mówił o arcybiskupie i interwencji w tej sprawie komendy wojewódzkiej z Rzeszowa. Wtedy do akcji wkroczyło Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji. Już w niespełna miesiąc później Paweł S. siedział w areszcie. Tym razem otrzymał grube zarzuty. Nielegalne posiadanie broni, jej przetwarzanie i handel nią. Prokurator Aurelia Skiba napisała, że w bliżej nieokreślonym czasie, w bliżej niekreślonym miejscu i z bliżej nieokreślonymi osobami Paweł S. handlował bronią. Przeszukanie w domu sierżanta dało niebywałe wyniki: zabezpieczono dwa telefony komórkowe. Żadnej broni. Skąd więc takie zarzuty? – Wszyscy w okolicy wiedzą, że Paweł ma hopla na punkcie różnych wykopalisk – mówi jego kolega z komendy. – Ciągle wykopywał jakieś orzełki, guziki od mundurów, jakieś bagnety z pierwszej wojny, skorupy. To zapaleniec. Jego zbiory nie raz zasilały okoliczne muzea. – On był po przeszkoleniu pirotechnicznym, nie trzymałby żadnych niebezpiecznych materiałów, bo wie, czym to grozi – dodają koledzy S. Przeszukania dokonano także u rodziców Pawła S. Sześciu funkcjonariuszy z bronią gotową do strzału, w kominiarkach, o szóstej rano wtargnęło do ich domu. Para starszych ludzi była szarpana i popychana.
Przeszukanie trwało godziny. Ani broni, ani mandatów nie znaleziono. Zabezpieczono komputer, telefon komórkowy i zdjęcia wnuków. Razem z sierżantem zatrzymano innych kolekcjonerów. U nich znaleziono atrapy granatów, jakieś łuski po nabojach z wojny i inne żelastwa. Do aresztu trafił jednak tylko S. Prokurator Skiba zrobiła z sierżanta herszta bandy. Przy tym bandy nieistniejącej. Napisała, że zarzucane podejrzanemu czyny popełnione zostały(…) z udziałem osób, których tożsamości jeszcze nie ustalono. Uzasadniając areszt, napisała też, że ponieważ ona nie wie, z kim on jest w tej grupie przestępczej, niewiedza ta uzasadnia niezwłoczne odizolowanie Pawła S. od pozostałych osób. Pewnie od użytkowników Allegro. Gdzie kolekcjonerzy wymieniali się swoimi wykopanymi zdobyczami.

Glina nie podskoczy

Według przełożonego Aurelii Skiby, prokuratora Piotra Krausa, materiał dowodowy oraz okoliczności popełnienia czynów uzasadniały wystąpienie do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec Pawła S. środka zapobiegawczego. Dziś jedynym dowodem są zeznania moim zdaniem tendencyjne. Osoba pozostająca blisko śledztwa mówi mi, że są to drobni przestępcy, którzy poszli na współpracę z prokuraturą oraz….funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych KWP. Prokurator Skiba nadal wnioskuje o przedłużenie aresztu, choć od kwietnia nie prowadzi wobec aresztowanego żadnych czynności procesowych. Prokurator Kraus zapewnia także, że szykany i toczące się postępowanie nie ma żadnego związku z ukaraniem kierowcy arcybiskupa mandatem za popełnione wykroczenie. W każdym razie cały czas chodzi o stare żelastwo z czasów wojny, różne wykopane bagnety, a nie o żadną realną broń. Prokurator Skiba dla dobra śledztwa długo nie pozwalała sierżantowi zobaczyć się z rodziną. Teraz każda taka rozmowa odbywa się w towarzystwie funkcjonariusza BSW. Podczas przesłuchania sierżanta funkcjonariusz BSW Dariusz Piguła sam dzwonił do żony S. z zapytaniem, czy chce widzieć się z mężem. To miało złamać i tak już załamanego policjanta. Potem powiedział sierżantowi, że jeśli się nie przyzna do stawianych mu zarzutów, to rodzina nigdy nie dostanie widzenia. Podobno podał mu czysty protokół do podpisania. On sobie uzupełni…. – Czy to on pani o tym powiedział? – zapytał zdenerwowany Piguła, gdy do niego zadzwoniliśmy. – Skąd pani to wie? Paweł S. ma dwoje malutkich dzieci. Roczna Marysia choruje(ma ataki duszności), a 4-letni Patryk wciąż siedzi w oknie i wypatruje, kiedy wróci tata. Chowa się w koncie z wyimaginowanym telefonem i dzwoni do ojca. Żona policjanta ze względu na chorobę małej nie może pracować. Od miesięcy zdychają z głodu. Ojciec Pawła S. dowiedział się, że szef wszystkich biskupów polskich opowiada podczas różnych spotkań o tym głupim policjancie z Ustrzyk Dolnych, który już się napodskakiwał. Napisał list do abp. Michalika. Zapytał, dlaczego Michalik zrobił taką krzywdę jego synowi. Nie dostał odpowiedzi.

Arcymiłośnik bliźniego

Arcybiskup Józef Michalik jest głową polskiego Kościoła. Mówi na kazaniach, że najważniejsza jest rodzina i dzieci, zwłaszcza te dopiero poczęte. Jest też autorem książki „Kochać Boga – szanować człowieka”. Pisze w niej o miłości do bliźniego, o tym, że trzeba wspierać nawet tych, którzy są naszymi wrogami. A Paweł S.,32 – letni policjant z Ustrzyk Dolnych, gnije w pudle, bo nie nazwał ekscelencji księdza biskupa „eminencją”, tylko zwrócił się „proszę pana”.
Nocne teleturnieje na polsacie
Malan • 2012-10-21, 4:50
I kreatywni widzowie







Najlepszy komentarz (45 piw)
teken • 2012-10-21, 10:05
podziwiam tego, kto poświęci godzinę na obejrzenie tego ...
Taki tam traktat
www_miromiko_pl • 2012-10-09, 12:02

wiedzą o co walczą
Najlepszy komentarz (24 piw)
f................i • 2012-10-09, 14:31
Właśnie tak ma być napisane, gra słów lisboński- lesboński.
Najlepiej się wypowiedzieć nie mając pojęcia...