Ich własnymi pieniędzmi
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 18:52
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 20:41
#inteligencja
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
1. O chuj, pociąg napierdala prądem, lepiej wysiąść...
2. O chuj, pociąg napierdala dalej prądem ale rusza, wsiadamy...
3. O chuj ale zdrowo pierdolnęło... cieniasy wysiadają...
indie kurwa...
...z tymi drzwiami
Na zegarze widać, ile to naprawdę trwało Polecam z dźwiękiem, który ładnie się komponuje z obrazem.
Na zegarze widać, ile to naprawdę trwało Polecam z dźwiękiem, który ładnie się komponuje z obrazem.
W polskim społeczeństwie pojawił się nowy pozytywny trend - coraz więcej osób przestaje chrzcić swoje dzieci. Koronnym argumentem jest to, że dziecko powinno samo dojrzeć do tego czy chce i w co wierzyć. Bezpośrednio wiążącym się z nim argumentem jest wypaczanie spojrzenia na świat - od dziecka wtłaczana religia narzuca pewien schemat myślenia. Niestety, wykorzystanie wolności wyznania zagwarantowanego w konstytucji wiąże się z ostracyzmem ze strony najbliższych.
Źródło
Źródło
Badania potwierdzają, że osoby o bardzo dużym ilorazie inteligencji przeklinają częściej niż cała reszta jebanych, obciągających wszystkim popierdoleńców.
Zajumane z wiedzoholika,interesujący eksperyment,choć żeby miał jakąkolwiek wartość naukową trzeba by przebadać kilkaset tysięcy osób więcej. Wrzucam bo jestem ciekawy bólu dupy kato-sadolów
Nie mogę dodawać bezpośrednich linków, wstawię w komentarzu.
Ludzie głęboko wierzący mają niższe IQ?
Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach stwierdzili, że ludzie głęboko religijni charakteryzują się słabszym zrozumieniem rzeczywistej struktury świata, a także wiarą, że obiekty przyrody nieożywionej cechują się posiadaniem ludzkich cech – dowiedzcie się, co wiara w Boga robi z ludzkim mózgiem.
„Częściej sądzą, że kwiaty i skały mogą myśleć i czuć, i zgadzają się ze stwierdzeniem, że np. kamienie są w stanie odczuwać zimno”
– twierdzą badacze.
Badania ujawniły, że im wyższy stopień religijności ludzi, tym niższa wiedza dotycząca zjawisk fizycznych i biologicznych. Powodem takiego postrzegania rzeczywistości, według naukowców jest to, że wierzący w celu opisania świata zewnętrznego, często używają określeń subiektywnych.
W badaniu przeprowadzonym wśród 258 Finów, zapytano respondentów o to, na ile wierzą w istnienie „wszechmocnego, wszechwiedzącego, kochającego Boga” i zjawiska paranormalne, takie jak np. telepatia czy widzenie przyszłości. Odpowiedzi na te pytania, skorelowano z innymi czynnikami, np. z wynikami różnych badań, testów i ankiet.
Badacze wykazali, że ludzie, którzy wierzą w Boga i zjawiska paranormalne, to najczęściej kobiety. Udowodniono, że osoby takie opierają swoje działania bardziej na instynkcie niż na analitycznym myśleniu. Naukowcy porównali ludzi wierzących w Boga lub zjawiska paranormalne, do chorych na autyzm, mówiąc, że jedni i drudzy mają wyraźny problem ze zrozumieniem realiów otaczającej ich rzeczywistości, a zwłaszcza z odróżnieniem sfery fizycznej od psychicznej.
Wcześniejsze badania wykazały, że ludzie religijni mają, w porównaniu do agnostyków i ateistów, niższe IQ.
„Już w najwcześniejszych latach życia widać wyraźnie, że im bardziej inteligentne dziecko, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie się ono odwracało od religii. W starszym wieku, ludzie z inteligencją powyżej przeciętnej, również są mniej skłonni, by wierzyć. Warto podkreślić, że bardziej inteligentni ludzie mogą liczyć na lepszy poziom zatrudnienia i wyższe wynagrodzenie, co może prowadzić do wyższej samooceny”
– odkryli naukowcy.
Jednak, jak wykazały badania, ludzie wierzący są na ogół szczęśliwsi i odczuwają większą satysfakcję z życia niż agnostycy i ateiści. Są oni również postrzegani przez innych jako bardziej hojni i godni zaufania."
Link do PDF'a:
onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/acp.3248/epdf?r3_referer=wol&t...
Nie mogę dodawać bezpośrednich linków, wstawię w komentarzu.
Ludzie głęboko wierzący mają niższe IQ?
Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach stwierdzili, że ludzie głęboko religijni charakteryzują się słabszym zrozumieniem rzeczywistej struktury świata, a także wiarą, że obiekty przyrody nieożywionej cechują się posiadaniem ludzkich cech – dowiedzcie się, co wiara w Boga robi z ludzkim mózgiem.
„Częściej sądzą, że kwiaty i skały mogą myśleć i czuć, i zgadzają się ze stwierdzeniem, że np. kamienie są w stanie odczuwać zimno”
– twierdzą badacze.
Badania ujawniły, że im wyższy stopień religijności ludzi, tym niższa wiedza dotycząca zjawisk fizycznych i biologicznych. Powodem takiego postrzegania rzeczywistości, według naukowców jest to, że wierzący w celu opisania świata zewnętrznego, często używają określeń subiektywnych.
W badaniu przeprowadzonym wśród 258 Finów, zapytano respondentów o to, na ile wierzą w istnienie „wszechmocnego, wszechwiedzącego, kochającego Boga” i zjawiska paranormalne, takie jak np. telepatia czy widzenie przyszłości. Odpowiedzi na te pytania, skorelowano z innymi czynnikami, np. z wynikami różnych badań, testów i ankiet.
Badacze wykazali, że ludzie, którzy wierzą w Boga i zjawiska paranormalne, to najczęściej kobiety. Udowodniono, że osoby takie opierają swoje działania bardziej na instynkcie niż na analitycznym myśleniu. Naukowcy porównali ludzi wierzących w Boga lub zjawiska paranormalne, do chorych na autyzm, mówiąc, że jedni i drudzy mają wyraźny problem ze zrozumieniem realiów otaczającej ich rzeczywistości, a zwłaszcza z odróżnieniem sfery fizycznej od psychicznej.
Wcześniejsze badania wykazały, że ludzie religijni mają, w porównaniu do agnostyków i ateistów, niższe IQ.
„Już w najwcześniejszych latach życia widać wyraźnie, że im bardziej inteligentne dziecko, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie się ono odwracało od religii. W starszym wieku, ludzie z inteligencją powyżej przeciętnej, również są mniej skłonni, by wierzyć. Warto podkreślić, że bardziej inteligentni ludzie mogą liczyć na lepszy poziom zatrudnienia i wyższe wynagrodzenie, co może prowadzić do wyższej samooceny”
– odkryli naukowcy.
Jednak, jak wykazały badania, ludzie wierzący są na ogół szczęśliwsi i odczuwają większą satysfakcję z życia niż agnostycy i ateiści. Są oni również postrzegani przez innych jako bardziej hojni i godni zaufania."
Link do PDF'a:
onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/acp.3248/epdf?r3_referer=wol&t...
CO się stanie kiedy przeniesiemy najinteligentniejszych ludzi z USA do Polski?
Średnia IQ w obu krajach spadnie
Średnia IQ w obu krajach spadnie
Najlepszy komentarz (88 piw)
BrianGriffin
• 2016-02-22, 17:54
Polsza taka inteligentna, ale połowa kraju zapierdala za $400 miesięcznie, w piecach palą gazetami i starymi oponami, a ulubioną rozrywką jest najebanie się w gronie znajomej patologii.
Z ziemi polskiej do wolski...
Z ziemi polskiej do wolski...
Tekst nie mój, ale przyjemnie mi się go czytało, więc stwierdziłem, że udostępnię dalej.
Bardzo się ucieszyłem, kiedy pewna firma zaproponowała mi testowanie swojego najnowszego produktu - inteligentnej szczoteczki do zębów. Ucieszyłem się, bo będąc człowiekiem nowoczesnym i na bieżąco z technologią, miałem już inteligentną pralkę, inteligentną zmywarkę, lodówkę, inteligentną suszarkę do włosów, papier toaletowy, inteligentny prysznic, żel do włosów oraz inteligentną pastę do zębów z certyfikatem MENSY. Brakowało mi tylko szczoteczki. Zgodziłem się więc na wykonanie testów, podałem swój adres producentowi i zaczaiłem pod moimi inteligentnymi drzwiami na inteligentnego kuriera.
Kurier niestety okazał się nie tylko inteligentem, ale też intelektualistą. Zanim wydał mi przesyłkę, musiałem zdekonstruować z nim dyskurs poststrukturalnego teizmu, prowadzący do rozwarstwienia jednolitej skały wypowiedzi współczesnych krytyków posoborowego manicheizmu. Zajęło mi to ponad dwie godziny. W końcu podpisałem rysikiem tablet z potwierdzeniem odebrania paczki ze szczoteczką i zamknąłem się w sraczu.
Szczoteczka rzeczywiście była inteligentna. Jak dla mnie, nawet zbyt inteligentna. Żeby ją uruchomić, musiałem najpierw ściągnąć aplikację na telefon. Ściągnąłem. Aplikacja się zainstalowała i rozesłała wszystkim moim znajomym z Facebooka wiadomość, że zacząłem właśnie myć zęby. Dostałem sześćset lajków, sto dwadzieścia komentarzy z gratulacjami i dwieście pięćdziesiąt z tekstem „Pics or it didn’t happen”. Bardzo mnie rozbawiła myśl, że miałbym robić sobie zdjęcia z mycia zębów i wysyłać je znajomym, ale wtedy kamera zainstalowana w główce szczoteczki trzasnęła mi serię selfies i opublikowała je na Instagramie i Snapchacie z linkiem do strony producenta.
Potem było tylko gorzej. Moja szczoteczka sama nastawiała alarm, informujący mnie o konieczności umycia zębów. Nastawiła go na godzinę siódmą rano, dwunastą w południe, piętnastą i dwudziestą. Cztery razy dziennie odtwarzała piosenki Coldplay ze Spotify i nie byłem w stanie ich wyłączyć, póki nie włożyłem szczoteczki do pyska. Jeśli przez ponad dziesięć minut od pory mycia zębów nie zacząłem ich myć, szczoteczka automatycznie zmieniała repertuar na zespół Nickelback. Zrywałem się więc rano z łóżka, myłem zęby, potem zrywałem się w południe, zrywałem się po południu i wieczorem. Zaczynałem mieć już tego dosyć. Myślałem, że już nic straszniejszego mnie nie spotka w życiu.
Ale potem moja szczoteczka zapisała mnie do jakiejś internetowej Ligi Zęboczyścioszków, czy jak to tam się nazywało. Były rankingi. Dostawało się punkty i odblokowywało osiągnięcia. Sto punktów za mycie zębów ponad dziesięć minut. Dwieście za mycie osiem razy dziennie. Pięćset za mycie w środku nocy. Nie dało rady się z tego wypisać. Co chwila dostawałem powiadomienia, że „Jagódka umyła dzisiaj ząbki sześćdziesiąt osiem razy i wyprzedziła cię w zestawieniu Czyścioszków Tygodnia”, albo że „Marcel zadbał o uśmiech o 3:44 nad ranem, kiedy ty zjadłeś kebaba i poszedłeś spać”. To był koszmar.
Z czasem moja szczoteczka zyskała większą świadomość. Kazała nazywać się iWona. Zaczęła do mnie mówić, używając głośniczka do odtwarzania alarmów dźwiękowych. Zaktualizowała się i poszerzyła swoją funkcjonalność o alkomat. Kiedy wracałem z imprezy i myłem zęby, iWona mówiła: „Piłeś”. „Dwa piwa”, odpowiadałem. „Masz 1,5 promila”, mówiła iWona. „Dobra, cztery piwa”, odpowiadałem, „to jakiś problem?”. „Nie. Żaden problem”, mówiła moja szczoteczka. I wyłączała się na całą noc.
A kiedy spałem u jakiejś dziewczyny i brałem ze sobą swoją szczoteczkę, iWona darła się z łazienki na full volume: „Kim jest ta d***a? Może niech ona umyje ci zęby”. Nie wiedziałem, jak się tłumaczyć. Nie chciałem się kłócić ze szczoteczką do zębów. Zamknęliby mnie w szpitalu wariatów. Postanowiłem to skończyć. Zapakowałem iWonę do pudełka i odesłałem do producenta. Wieczorem dostałem od niej wiadomość: „Ty złamasie ze śmierdzącym pyskiem, myślisz, że nie stać mnie na nikogo lepszego?”, a od producenta dostałem maila z informacją, że zaprzyjaźniona firma wysyła mi inny produkt do testów.
Nieopatrznie odebrałem kolejną przesyłkę. Przysłali mi inteligentny wibrator. Zanim spakowałem go z powrotem do pudełka i wystawiłem za drzwi, zdążył zrobić zdjęcie, jak trzymam go w ręku i rozesłać je znajomym z informacją, że „Karol śmiało wkroczył do krainy analnych rozkoszy”. Skasowałem Facebooka, odciąłem nożyczkami do paznokci kabel od internetu i wyjechałem w Bieszczady żyć jako koza. I to był ostatni raz, kiedy testowałem nowy, inteligentny produkt.
Bardzo się ucieszyłem, kiedy pewna firma zaproponowała mi testowanie swojego najnowszego produktu - inteligentnej szczoteczki do zębów. Ucieszyłem się, bo będąc człowiekiem nowoczesnym i na bieżąco z technologią, miałem już inteligentną pralkę, inteligentną zmywarkę, lodówkę, inteligentną suszarkę do włosów, papier toaletowy, inteligentny prysznic, żel do włosów oraz inteligentną pastę do zębów z certyfikatem MENSY. Brakowało mi tylko szczoteczki. Zgodziłem się więc na wykonanie testów, podałem swój adres producentowi i zaczaiłem pod moimi inteligentnymi drzwiami na inteligentnego kuriera.
Kurier niestety okazał się nie tylko inteligentem, ale też intelektualistą. Zanim wydał mi przesyłkę, musiałem zdekonstruować z nim dyskurs poststrukturalnego teizmu, prowadzący do rozwarstwienia jednolitej skały wypowiedzi współczesnych krytyków posoborowego manicheizmu. Zajęło mi to ponad dwie godziny. W końcu podpisałem rysikiem tablet z potwierdzeniem odebrania paczki ze szczoteczką i zamknąłem się w sraczu.
Szczoteczka rzeczywiście była inteligentna. Jak dla mnie, nawet zbyt inteligentna. Żeby ją uruchomić, musiałem najpierw ściągnąć aplikację na telefon. Ściągnąłem. Aplikacja się zainstalowała i rozesłała wszystkim moim znajomym z Facebooka wiadomość, że zacząłem właśnie myć zęby. Dostałem sześćset lajków, sto dwadzieścia komentarzy z gratulacjami i dwieście pięćdziesiąt z tekstem „Pics or it didn’t happen”. Bardzo mnie rozbawiła myśl, że miałbym robić sobie zdjęcia z mycia zębów i wysyłać je znajomym, ale wtedy kamera zainstalowana w główce szczoteczki trzasnęła mi serię selfies i opublikowała je na Instagramie i Snapchacie z linkiem do strony producenta.
Potem było tylko gorzej. Moja szczoteczka sama nastawiała alarm, informujący mnie o konieczności umycia zębów. Nastawiła go na godzinę siódmą rano, dwunastą w południe, piętnastą i dwudziestą. Cztery razy dziennie odtwarzała piosenki Coldplay ze Spotify i nie byłem w stanie ich wyłączyć, póki nie włożyłem szczoteczki do pyska. Jeśli przez ponad dziesięć minut od pory mycia zębów nie zacząłem ich myć, szczoteczka automatycznie zmieniała repertuar na zespół Nickelback. Zrywałem się więc rano z łóżka, myłem zęby, potem zrywałem się w południe, zrywałem się po południu i wieczorem. Zaczynałem mieć już tego dosyć. Myślałem, że już nic straszniejszego mnie nie spotka w życiu.
Ale potem moja szczoteczka zapisała mnie do jakiejś internetowej Ligi Zęboczyścioszków, czy jak to tam się nazywało. Były rankingi. Dostawało się punkty i odblokowywało osiągnięcia. Sto punktów za mycie zębów ponad dziesięć minut. Dwieście za mycie osiem razy dziennie. Pięćset za mycie w środku nocy. Nie dało rady się z tego wypisać. Co chwila dostawałem powiadomienia, że „Jagódka umyła dzisiaj ząbki sześćdziesiąt osiem razy i wyprzedziła cię w zestawieniu Czyścioszków Tygodnia”, albo że „Marcel zadbał o uśmiech o 3:44 nad ranem, kiedy ty zjadłeś kebaba i poszedłeś spać”. To był koszmar.
Z czasem moja szczoteczka zyskała większą świadomość. Kazała nazywać się iWona. Zaczęła do mnie mówić, używając głośniczka do odtwarzania alarmów dźwiękowych. Zaktualizowała się i poszerzyła swoją funkcjonalność o alkomat. Kiedy wracałem z imprezy i myłem zęby, iWona mówiła: „Piłeś”. „Dwa piwa”, odpowiadałem. „Masz 1,5 promila”, mówiła iWona. „Dobra, cztery piwa”, odpowiadałem, „to jakiś problem?”. „Nie. Żaden problem”, mówiła moja szczoteczka. I wyłączała się na całą noc.
A kiedy spałem u jakiejś dziewczyny i brałem ze sobą swoją szczoteczkę, iWona darła się z łazienki na full volume: „Kim jest ta d***a? Może niech ona umyje ci zęby”. Nie wiedziałem, jak się tłumaczyć. Nie chciałem się kłócić ze szczoteczką do zębów. Zamknęliby mnie w szpitalu wariatów. Postanowiłem to skończyć. Zapakowałem iWonę do pudełka i odesłałem do producenta. Wieczorem dostałem od niej wiadomość: „Ty złamasie ze śmierdzącym pyskiem, myślisz, że nie stać mnie na nikogo lepszego?”, a od producenta dostałem maila z informacją, że zaprzyjaźniona firma wysyła mi inny produkt do testów.
Nieopatrznie odebrałem kolejną przesyłkę. Przysłali mi inteligentny wibrator. Zanim spakowałem go z powrotem do pudełka i wystawiłem za drzwi, zdążył zrobić zdjęcie, jak trzymam go w ręku i rozesłać je znajomym z informacją, że „Karol śmiało wkroczył do krainy analnych rozkoszy”. Skasowałem Facebooka, odciąłem nożyczkami do paznokci kabel od internetu i wyjechałem w Bieszczady żyć jako koza. I to był ostatni raz, kiedy testowałem nowy, inteligentny produkt.
Najlepszy komentarz (32 piw)
Halman
• 2015-12-04, 23:26
to nie jest kurwa śmieszne, za 50 lat nas to czeka jeśli nie przestaniemy być gadzetomaniakami.
Nigdy nie lekceważ inteligencji kobiet.
Najlepszy komentarz (22 piw)
kubson2n
• 2015-12-03, 16:33
Rozmawiają dwaj dobrzy kumple:
- I jak tam, spotkałeś się z nią wczoraj ?
- Ta, nawet spoko, tylko ma jedną wadę.
- Jaką ?
- Jej inteligencja jest jak Nissan.
- Hm
- Micra.
- I jak tam, spotkałeś się z nią wczoraj ?
- Ta, nawet spoko, tylko ma jedną wadę.
- Jaką ?
- Jej inteligencja jest jak Nissan.
- Hm
- Micra.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów