nawet komor wygląda na przyjemnego człowieczka
#jak
nawet komor wygląda na przyjemnego człowieczka
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
a potem na ręcznym w zaciszu domowym.
Jak było to strasznie CHUJOWO otagowane do kurwy jebanej
Witam, z tej strony Sebastian. Postanowiłem, że króciutko opiszę sytuację w jakiej się znajduję. Może, ktoś udzieli mi cennych rad...zmotywuje do dalszego działania. Pragnę zaznać spokoju, znów odżyć ... ale po kolei.
Żyję w zachodniej części naszego "pięknego" kraju, w małym mieście ok. 20 tysięcy mieszkańców. Mam 29 lat, po maturze, wbrew temu co zrobili koledzy, poszedłem na studia, oni wyemigrowali. Od pewnego czasu wydaje mi się, że to był mój największy błąd w życiu. Przepraszam jeśli kogoś zanudzę, ale wydaje mi się, że muszę napisać to w takiej postaci, i z takimi informacjami.
W 2009 roku zdobyłem tytuł Inżyniera, w 2011 doszedł do tego magister. Od 10 lat jestem półsierotą. Po śmierci ojca mieszkałem w domu z matką i siostrą. W trakcie studiów dorabiałem sobie jako pomocnik cieśli-dekarza, w między czasie trafiały się inne prace, w zależności od miejsca gdzie się uczyłem, i możliwości. W końcu przyszedł czas końca studiów, a ja szczęśliwy czekałem na nowe możliwości i horyzonty, które teoretycznie powinny stanąć przede mną otworem. Koledzy w UK już dawno ustawieni, pracują, mają rodziny, są szczęśliwi, ja ślepo wierzyłem, że coś w tym kraju się poprawi, i że opłaca się tutaj zostać. Jakże się myliłem. Studia skończyłem, szukałem nowej pracy, ta oczywiście na mnie nie czekała. Aby jakoś żyć, wciąż pracowałem jako pomocnik cieśli dekarza, rozsyłając CV gdzie tylko się dało. Jestem technologiem żywności, i tak się składa, że w pobliżu jest tylko jeden zakład, gdzie mógłbym pracować po swojej szkole. Oczywiście, tam nikt nie chce Świeżaka bez doświadczenia, i bez znajomości. Więc dalej pracuję na dachach, praca na czarno, czy mróz, czy deszcz, czy skwar, żyć jakoś trzeba. W między czasie zakład w którym matka pracowała 20 lat, został z prywatyzowany, i przejęty przez jednego z "kolegów" mamy, a ona sama dostała wypowiedzenie. Zakład po prywatyzacji został obsadzony w całości pracownikami z rodziny nowego szefa, tym samym moja matka dostała wielkiego kopniaka w tyłek. 20 lat pracy na nocki poszło z hukiem, zarejestrowała się w urzędzie pracy, gdzie pobierała zasiłek na zabójczą kwotę 900 zł. Po pewnym czasie zasiłek jej przestał przysługiwać, i teraz chodzi do urzędu po podpisy, a pieniędzy nic. W międzyczasie, ja zapisałem się do urzędu, tam nic dla ludzi z moim wykształceniem nie ma, o czym zostałem miło poinformowany przez panią za biurkiem. Mi oczywiście też się nic nie należy, a że żyć jakoś trzeba, wciąż pracuję na dachach. Na kolejnych rozmowach o pracę dowiadywałem się, że albo mam za wysokie kwalifikacje na stanowisko o które się ubiegam, albo, że nie mam doświadczenia. Więc wciąż robię dachy. W zeszłym roku pracowałem przy -14 stopniach, nie mal straciłem kciuka na pile, wtedy doszło do mnie, że mam dość. Pracowałem ciągle, nawet podczas dziennych studiów, próbowałem jakoś wiązać koniec z końcem, bylem i jestem uczciwym obywatelem, nigdy nikomu nie zrobiłem krzywdy, zawsze pomagałem innym...teraz nie mam nic, pracę straciłem, przyszedł kryzys, ludzie już tak się nie budują jak kiedyś, do tego zima ciężka. Co dzień szukam pracy w internecie, a tam nowa moda, "zatrudnię z orzeczeniem o niepełnosprawności". Mam już tego dość, nie mam nic, nie mam pracy, pieniędzy, ochoty do życia.
Przyszedł czas na emigrację, ale jak to zrobić bez grosza przy duszy?, za ostatnie pieniądze wyrobiłem paszport. Gdybym tylko znalazł kogoś, kto przyjąłby mnie do pracy w Kanadzie, pożyczam pieniądze na bilet i lecę do Kanady. Ale czy taki sposób szukania pracy jest bezpieczny? Co doradzilibyście komuś na moim miejscu? jest ze mną dziewczyna, także chętna do emigracji. Oboje pragniemy zacząć nowe życie w kanadzie, aby w końcu móc zaznać szczęścia, tego którego na próżno szukaliśmy w naszym kraju. Historia wyżej opisana, jest oczywiście wielkim skrótem, nie chciałem, Was tutaj zadręczać. Sednem sprawy natomiast jest fakt, że zrobię wszystko aby dostać się do kanady, zacząć tam życie, i z czasem sprowadzić rodzinę, wspomóc matkę. Czy warto polecieć do Kanady na wizę turystyczną w ciemno, i wtedy dopiero szukać pracodawcy, i starać się o work permit czy może doradzicie mi inny sposób? Pewnie uznacie mnie za głupka, nie ma pieniędzy a chce się dostać do Kanady, wiem brzmi głupio... doradzicie coś? pozdrawiam
dalsze losy pana "maxreal" można śledzić na : emigracjadokanady.ca/poznajmy-sie/1045-pragniemy-kanady-ale-czy-to-moz...
Jeśli dziewczyna też będzie pracowała i zarabiała minimum to po 2-3 miesiącach macie na wynajem całego mieszkania, po ok roku stać was na zakup porządnego samochodu z drugiej ręki nie sprowadzonego z Niemiec i nie "kręconego" ale lepiej kupić coś taniego a jeżdżącego tak do 1000 funtów. Autem można wygodnie zwiedzać UK - drogi tam są PIĘKNE w porównaniu z naszymi.
Przy rozsądnym gospodarowaniu pieniędzmi będzie Was stać na wakacje na Hawajach czy na Ibizie może już na drugi rok - w sumie gdzie Wam się spodoba. Wszystko zależy od potrzeb. Mam ciągle na myśli ciągłą pracę (5 dni po 8h) i stałą minimalną wypłatę co tydzień. Na te wakacje wszystkich oszczędności nie dacie rady wydać - serio.
Znajomość angielskiego w mowie i piśmie to podstawa oczywiście.
Byłem w UK, widziałem jak to działa, wiem, dlatego to piszę. Ogólnie jak komuś się tam spodoba to śmiało może siedzieć i korzystać z życia a nie z wegetacji. Mnie tam wkurwiała angielska mentalność, i to pojebane "hi mejt", a odzywkę "sorry" można usłyszeć 100x w ciągu dnia. No i od zajebania ciapatych i innego gówna które ma się za królów i panów. No i te olbrzymie dupy i ohydne angielki... te wszędzie prujące się z ciapatymi i innym chujostwem z kasą polki i ukrainki... po prostu swoboda obyczajów absolutna. Ogólnie syf i masakra ale pieniędzy tam nikomu w zasadzie nie brakuje bo podejrzewam że nawet zasiłek dla "bezdomnego" jest tam wyższy niż minimalna w PL....
-----------------------------------
A póki co teraz jestem może w nieco zbliżonej sytuacji jednak mam pracę na miejscu i na wypłatę nie narzekam.
Niestety to co się dzieje dookoła tutaj jest przytłaczające i nie napawa optymizmem...
Studiuję zaocznie (wiem że tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji) i wiem jakie plany ma większość młodszych ludzi: SPIERDALAĆ Z POLSKI I NIE WRACAĆ. Wielu z nich ma swoje "drugie połówki" już za granicą i tylko chcą tutaj jeszcze skończyć studia bo zwykle studia za granicą są w chuj drogie.
Tutaj chcą skończyć edukację, może się jeszcze ochajtać, i SPIERDALAĆ. Większość nie ma planów związanych z Polską. Niemcy, UK, Szkocja, Holandia, Dania - te kraje najczęściej są celem w ich życiu. Rodzić dzieci? "pojebało cię? tutaj?" - tak brzmi przeciętna odpowiedź młodej studentki na tej uczelni.
Z moich znajomych w Polsce zostały niedobitki, z ludzi z którymi chodziłem do podstawówki (klasa 38 osób) wiem że ponad połowa spierdoliła z kraju z całymi rodzinami (kuzyni, ciotki, dziadki itp).
Mi najbliżsi od dziecka przyjaciele, koledzy i koleżanki wyjechali. Brat wyjechał, drugi się "pakuje" tylko szkołę skończy.
Ja też tak jak autor posta chyba naiwnie liczę na to że coś jeszcze mnie w tym kraju czeka lepszego ale coraz mniej w to wierzę. Jeśli żona będzie miała ochotę na wyprowadzkę to zakup biletów w jedną stronę i spierdalamy - żaden problem. A póki jej nie mam (żony) to jeszcze tutaj sobie jakiś czas wygodnie posiedzę bo aż tak tragicznie nie jest.
Taka sytuacja... cóż zrobić . Ostatni i tak zgasi światło.
polskabieda.com/?opcja=graf&nr=1
Jak powiesić zegar na ścianie
Jak zapalić zapałkę bez draski
Jak zrobić Cole
Jakowlew Jak-38 – samolot szturmowo-rozpoznawczy pionowego startu, jednomiejscowy. Jak-38 jest maszyną wielozadaniową typu VOLT z jednym silnikiem odrzutowym. Został zbudowany w technologii V/STOL (Vertical/Short Take-Off and Landing - Pionowy/Skrócony Start i Lądowanie) na terenie byłego ZSRR. Jego pierwszy lot ślizgowy miał miejsce 22.09.1970 r., zaś pierwszy podwójny lot przejściowy 25.02.1972 r. Maszyna wywodzi się z modelu Jak-36. Stacjonowała na lotniskowcach klasy Kijów. Od 1981 r. prowadzono nad nią prace nad zmodernizowaną wersją z mocniejszym silnikiem, oznaczoną jako Jak-38M.
Maszyna zademonstrowała swe właściwości w 1967. Ten samolot pionowego startu i lądowania był konstrukcją całkowicie eksperymentalną, mającą na celu umożliwienie badania nowego zespołu napędowego. Jak-38 startuje i ląduje przeważnie pionowo, ale może też wykonywać to w sposób normalny, jak każdy inny samolot. Główna para dysz jest wbudowana skośnie ku przodowi pod kątem 10 stopni, co ma na celu zrównoważenie skierowanego do tyłu ciągu dwóch silników startowych (wbudowanych pionowo jeden za drugim) znajdujących się za kabiną. Lądowanie jest wspomagane przez komputer pokładowy. Do zadań Jaka-38 należy niszczenie patroli morskich, rozpoznanie i atakowanie celów morskich.
Dane techniczne
Wymiary:
Rozpiętość skrzydeł 7,32 m;
Długość (A) 15,5 m, (B) 17,68 m;
Wysokość 4,37;
Powierzchnia nośna 18,5 m2 (inne dane: 15,80m2).
Masy: Własna: (A) 7485 kg, (B) 8390 kg, maksymalna (obie wersje) 11700 kg.
Osiągi: Prędkość maksymalna (bez podwieszeń na dużej wysokości) 1009 km/h (Ma=0,95), na poziomie morza 1041 km/h (Ma=0,85); początkowa prędkość wznoszenia 4500 m/min; pułap praktyczny 12000 m; zasięg bojowy (maksymalna masa uzbrojenia, mała wysokość) 240 km, zasięg - 680 km
Maks. Prędkość: 1010 km/h
Pułap: 12 000 m
Silniki: Główny: silnik turboodrzutowy - jeden dwuprzepływowy ze sterowanym wektorem ciągu Lulka AL-21 o ciągu 8160 kG (7800 daN), startowe: dwa silniki Kolesow ZM o ciągu 3570 kG (2500daN) każdy
Załoga: 1
Uzbrojenie: podwieszane o masie 2000 kg przy krótkim starcie, 600 kg przy starcie pionowym (Na 4 pylonach, w tym zasobniki z działkami GSz-23L kal. 23mm, rakiety powietrze-powietrze R-60 (w kodzie NATO: AA-8 Aphid), wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych lub bomby do 3600 kg lub rakiety powietrze-woda AS-7 Kerry; brak stałego uzbrojenia).
Urocze dziewcze mówi jak wyglądaja telegry od tej drugiej strony
10kafli i utrzymanie na koszt firmy w zamian za 3h pracy? Zycie jak w madrycie?
Nie.. niestety nic tym nie ugrał.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Ale gryfny syneczek. Piwko leci