18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (1) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 20:34
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:47

#janusz

Jeżeli kwejk to spalić, generalnie obrazuje idealnie szopkę, którą wielu Januszy odstawia...znicz lepszy od sąsiada, wiązanka na 2metry...



Najlepszy komentarz (75 piw)
Halman • 2017-11-01, 19:27
jak widzę takie memy to zastanawiam sie kto jest wiekszym januszem
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Czy znacie tego motocykliste?
InnyName • 2017-09-19, 19:43
Taka sytuacja

Najlepszy komentarz (128 piw)
pasiasty55 • 2017-09-19, 19:51
Ja jebie tak ludziom zepsuć "najpiękniejszy dzień w życiu". W tym przypadku hejt na pałacjantów. Powinni zapytać czy go znają, jak nie to szerokiej drogi a nie aferę kręcić.
Ci tolerancyjni
Polnischefuhrer • 2017-07-15, 3:02
Lewacy niby tacy poprawni, tolerancyjni i kochający, a nabijają się z Korwina, że się jąka, krztusi i ma kiepski akcent
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Kurwa! Ten facet ma ponad 70 lat, to cud, że on się potrafi przywitać po angielsku
Najlepszy komentarz (69 piw)
~Velture • 2017-07-15, 8:28
Amur napisał/a:

twożycie

Cytat:

popszez

Cytat:

ludó

Cytat:

głópje

Cytat:

jesteźcie


Ja pierdolę
Kolejna opowieść z tego samego profilu na FB. Chyba nie było, więc wklejam.

Historia dość długa, ale długa też była moja podróż pociągiem, którą za chwilę postaram się Wam przedstawić. Podróż ta, odbyła się pod hasłem Passat, Janusz i hemoroidy.
Do tego dnia, nie wiedziałem kompletnie dlaczego jest ostatnio taki pocisk na te Passaty, choć przyznam że starałem się zgłębić temat żeby śmiać się na równi z internetem, ale no jakoś nie trafiało to do mnie. Ta podróż odmieniła nie tylko moje poczucie humoru, ale również moje życie. Już nigdy nie będę takim samym człowiekiem.
Lipiec, godzina około 8 rano. Stoję na dworcu i czekam na pociąg, który miał mnie zabrać do Trójmiasta, gdzie miałem trochę poimprezować z ekipą. Przez kilka długich tygodni tylko pracowałem i nawet nie miałem możliwości żeby powąchać piwo. Zaopatrzyłem się więc sprytnie w dwa piwa na drogę. Droga krótka, bo raptem 3 godzinki. Starczy – pomyślałem.
Podjeżdża ten rozklekotany dyliżans z lekkim opóźnieniem. Wsiadam. W poszukiwaniu swojego przedziału przeciskam się przez ludzi stojących na korytarzu chuj wie po co, co najmniej jakby nie widzieli nigdy dworca na zabitej dechami wsi. Dodam, że miejsce w przedziałach było, po prostu stali tam, żeby wkurwiać wsiadających. Dobra, znalazłem swój przedział, ku mojemu zdumieniu pusty.

Matko bosko kochano – pomyślałem. Niechaj tak będzie do Trójmiasta to idę oddać krew, do kościoła i jeszcze dam pierwszemu napotkanemu bezdomnemu 50zł.

Wrzucam plecak na górę, siadam i siedzę. Patrzę tak na swoje odbicie w szybie, ono patrzy na mnie. No cóż, trzeba odpalić browara, nie będę się tak patrzył na samego siebie, bo jakoś tak on sam się dziwnie na mnie patrzy się. Sięgnąłem do plecaka, wyjąłem puszkę piwa, którą od razu otworzyłem i siedzę. Pociąg rusza. Nikt nie wsiadł.

No to kulturka – myślę sobie. Tak to ja mogę jeździć tym PKP, nikt nie wkurwia. Nikt nie zrzędzi. Nikt nie...

I w tym momencie skończyłem rozmowę z samym sobą, bo drzwiach zjawił się on. Pierwsza myśl – Janusz – wielce modne teraz określanie kogoś grubego, z wąsem i ewidentnie gorszego.

Spokój, nie oceniaj innych powierzchownie ty chamie – powiedziałem sam sobie w duchu.

Janusz, którego już nieskromnie ochrzciłem (jak się później okazało wcale nie omylnie) zasiadł bezpośrednio przede mną.

Nosz kurwa mać, cały przedział wolny, to kurwa usiadł naprzeciwko mnie. Ja pierdole i teraz sztucznie będę musiał uciekać wzrokiem od jego gorszego spojrzenia. Ale spokojnie, spokojnie. Nie uprzedzaj się! - wmawiałem sobie.

Patrzyłem tak przez okno i popijałem spokojnie piwo, gdy nagle głos Janusza rozbrzmiał.

- Dzień dobry, Janusz jestem.

Już chciałem powiedzieć. Wiem. Widzę.

- Adam.

Jedziemy tak dłuższą chwilę. Myślę sobie:

Spoko, jednak nie pierdoli nic do mnie. Nie będzie tak źle.

- A wie Pan kupiłem właśnie Passata.

Nieśmiało zerknąłem tylko, czy przypadkiem nie gada on przez zestaw bluetooth. Ale nie. Kurwa nie! Wypierdolił prosto z mostu do mnie z takim tekstem. Do obcego typa. Po kilkunastu minutach siedzenia obok niego. Ja pierdole. Taki chuj jak w spokoju dojadę do Trójmiasta.

- Mhmmm... - przytaknąłem głową i nerwowo popiłem piwo.
Oj powiem Panu to jest jednak klasa samochód. Drogi. Nie powiem, że nie, ale człowiekowi po tylu latach harówki coś od życia się należy.

Jak to opowiadał. Wierzcie lub nie. Piął się przy tym jak paw i głaskał się jakoś dziwnie po cyckach. A miał większe od niejednej panny.

- Śmiać mi się chce z ludzi, którzy kupują jakieś zajechane szmelce z przebiegiem ponad 200tyś. Ja to powiem Panu – tutaj wyraźnie się wyprostował i strzelił szelkami – kupiłem igiełkę z Niemiec, pierwszy właściciel, lekko ponad 100 tys. A wiesz Pan co to znaczy?
- No co? - zapytałem widząc swoją minę w lusterku które było nad siedzeniami na przeciwko. Wyglądałem jakbym co najmniej za chwilę miał zostać ścięty. Blady. Opadnięte poliki. Lekko przymknięte oczy. Dodam, że do pociągu wsiadałem funkiel nówka.
100 tyś, w 1.9tdi to oznacza, że on jest jeszcze na dotarciu! Tak.. tak.., dobrze Pan słyszał.
- No to nieźle – celowo nie zdobywałem się nawet na resztki zaciekawienia i fascynacji.
- Oj żebyś Pan wiedział. Za chwileczkę wracam. Rozumie Pan, fizjologia...

Ja pierdole, nie wierze co właśnie widzę. Skurwiel bierze papier toaletowy i wyłazi. Skurwysyn właśnie dumnie mi oznajmił, że idzie się zesrać. Dlaczego ja pojechałem PKP nosz kurwa mać. Odżałowałbym te picie piwa w drodze i pojechał furą. Zachciało się podziwiania krajobrazów. Nigdy kurwa więcej mać!

Szybki rzut oka na zegarek. 8:45.

Mój kurwa panie Jezu, weź mnie już do siebie, bo nie ujadę. Kurwa nie ujadę...

Wrócił po 20 minutach w kibla, zasapany i czerwony jakby co najmniej rodził. Ja pierdole.
Usiadł znów naprzeciwko mnie.

Nie będę się odzywał, to może mnie nie zauważy – no kurwa na pewno – już umysł płatał mi figle.

Siedziałem w bezruchu. Puszkę wsadziłem między nogi, które trzymałem złączone jak ministrant na zakrystii. Łapy też trzymałem przy sobie aż mi się pachy zrosiły niemiłosiernie.

Kurwa komfort jak chuj. Po co ja tak siedzę? Przecież to nie jakieś dzikie zwierze, które za chwilę mnie rozjebie, bo się poruszę. Jebać biedę!

W momencie jak przechyliłem piwo do mojej paszczęki jego kaprawy ryj spojrzał nad moją głowę.

Kurwa mać... plecak z piwem. Nie zapiąłem go.

Podniosłem wzrok na tego podczłowieka i zobaczyłem jak oblizał wąsa.

- Oj, ale piwka to bym się napił takiego zimnego. Zimne? - zadając to pytanie aż przybliżył do mnie ryj, jak ciekawska małpa za świeżym bananem
- No tak średnio, już trochę czasu ze mną jedzie i w zas... - tutaj gruba szmata weszła mi w słowo. Za chuja nie dało się go zniechęcić.
Widzę, że masz tam Pan jeszcze jedno. Oj napiłby się człowiek takiego piwka

Ja pierdole ty jebana cebulo, masz WARS! Odżałuj te parę zł i kup. Kurwa no nie mam na tyle chamstwa w sobie i mu tego nie powiem. No ja pierdole.

- Mam akurat JEDNO – wyraźnie to zaznaczyłem w nadziei, że skurwiel załapie, ale gdzie tam. Jak tylko skończyłem zdanie jebany już siedział z moim piwem w łapie. Nawet nie wiem kiedy to zrobił. Sięgnął jeszcze po coś do kieszeni i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Jebany kiep, zaczął otwierać puszkę otwieraczem z logo VW. PUSZKĘ KURWA!
- Aaaa... to jest to – pierdolnął pod nosem aż mu podgardziel zafurkotał. Nie wiem jak on to zrobił, ale ujebał sobie całe jebane wąsiska jakby co najmniej pił z kufla. Nie kurwa wierze.
Jak już tak jedziemy i sobie gadamy...

To tylko ty gadasz nalana kupo gówna. Ja chcę żyć! Ja chcę tylko spokojnie dojechać do celu! Mamo kurwa!

- ...to się Panu z czegoś zwierzę. Jak kupiłem tego Passacika, to to jest taka sportowsza wersja BASIK (napisałem tak jak powiedział) na pompowtrysku, idzie to jak szatan. 101 km robi swoje. Mam wszystkie czerwone, jeśli Pan rozumiesz co to znaczy he he he - uśmiechając się odsłonił swoje pomarańczowe zębiska jak u chomika.

Jebany debil nie wie co gada. Ktoś mu wcisnął jakiegoś ulepa, a ten mi tu siedzi ze świtostanem i pierdoli.
Niech Ci te pompowtryski padną chuju, to dom razem z rodziną będziesz sprzedawał żeby to naprawić.


- No, ale tego... rozumiesz pan – tutaj siorbnął łyka piwa jakby pił pierwszy raz w życiu – mam taką przypadłość, że nie mogę za bardzo na twardym siedzieć. A w tej sportówce, to sam Pan rozumiesz, fotele lotnicze prawie, żeby na zakręcie trzymało i trochę twardkawo. Koraliki na fotel kupiłem i niby trochę pomogło.

Bałem się tego słowa, które za chwilę padnie. Dłoń, którą trzymałem puszkę miałem cała mokrą od potu.

- Mam straszne hemoroidy.

Kurwa mać! Upuściłem puszkę. Autentycznie, na chwilę straciłem tomność, puszka mi się wyśliznęła i spadła na szczęście w pozycji pionowej na podłogę.

Zabijcie mnie póki jeszcze dycham.

- Tak, tak... To nie jest nic przyjemnego mówię Panu.

Jebany tucznik wstał, odłożył piwo i zaczął odpinać pasek. Przez chwilę myślałem, że chce go sobie poluźnić, ale on zdjął spodnie. Pierdolony debil, zdjął jebane, wytarte, ciemno-zielone sztruksy i pokazał mi swoje grube dupsko w białych, prążkowanych gaciach z rynku.

- Widzisz Pan? Tutaj pokazał i wcisnął wyraźnie jakiś wzgórek w okolicach odbytu na gaciach.

HEMOROID! KURWA! BOŻE DLACZEGO TU NIKT NIE WSIADA?! RATUNKU!

Jak ten zbity pies na deszczu, ze złączonymi nóżkami przyglądałem się wszystkiemu co się koło mnie dzieje. Nie potrafiłem zareagować. Nie wiedziałem co się robi w takiej sytuacji. Nie wiedziałem kurwa...

- Widzę, widzę..., ale może niech już Pan się ubierze.
- Spokojnie he he he – uśmiechnął się dumnie zakładając spodnie – Mój lekarz mówi, że mam największe z jego pacjentów, ale ja tam się nie lubię chwalić – zasiorbując się głośno piwem dodał – skromny raczej jestem. Tak mam.

Wydałem z siebie dźwięk coś na styl przydepniętej hieny przez słonia. Ni to podśmiechujka, ni to skowyt, ni to lament.

- Słucham? - zapytał odczepiając puszkę piwa od mordy
- Nie, nic nic – odpowiedziałem szybko zapijając piwem błagalne wołanie duszy o pomoc. To wyła moja dusza..., moja godność...
- Może Panu wydać się dziwne, że skoro sobie taką lemuzyne kupiłem, to jadę pociągiem. Jakoś nie chcę go psuć po polskich drogach. Do kościółka, na działeczkę owszem, ale nie po tych dziurach cholernych – tu wyraźnie zmarszczył brwi i aż odsłonił zębiska ze zdenerwowania.

Dalsza podróż mijała już raczej w milczeniu. O dziwo.
Pod sam koniec Janusz wstał i pomimo że do końca było jeszcze dobre 15 minut, to już wylazł z przedziału i udał się w okolice kibla żeby za wszelką cenę być pierwszym przy wysiadaniu z pociągu. Nigdy tego nie zrozumiem. Z pociągu wysiadłem niemal jak po gwałcie. Spocony, zmęczony, blady i ze złamaną godnością. Zatem... Janusze, hemoroidy i Passaty... idą ze sobą w parze.
Najlepszy komentarz (33 piw)
Conscribo • 2017-07-07, 22:37
Wolałbym wersję:

- A wie Pan kupiłem właśnie Passata.
A weź spierdalaj.
Januszowy suchar
damian19990 • 2017-07-07, 16:16
Jak jest Janusz po angielsku
.
.
.
.
.
.
.

I'm a knife
Wymyślone podczas pracy, jak słabe to
Najlepszy komentarz (45 piw)
jbone • 2017-07-07, 16:21
poprawnie byłoby chyba: Me knife.
OSTATNI ŚLEDŹ
czarnyblack • 2017-07-06, 22:37
Przeglądając swojego fejsa natrafiłem na taki oto dość długi post. Nie wiem, czy to urban legend, czy prawdziwe, bo też skądś było udostępnione.

OSTATNI ŚLEDŹ.

Kurwa mać! Takimi właśnie oto słowami chciałem zacząć moją krótką opowieść, bo właśnie takimi słowami zacząłem mój krótki wypoczynek – i dodam, że wcale nie były to słowa podyktowane ekscytacją związaną ze spędzeniem wolnego czasu, oj nie... No ale, do rzeczy.
Czas i miejsce akcji nie są tu ważne. Nadmienię tylko, że zachodnia Polska, jezioro. W robocie wziąłem sobie kilka dni wolnego żeby najnormalniej w świecie odpocząć, od ludzi, od telefonów, od pracowników, od dosłownie wszystkiego co mnie wokół wkurwiało. Byłem już do tego stopnia przemęczony, że nawet wkurwiałem się sam siebie. Zatem, po wstaniu z kolan i skończeniu błagania o urlop (błagałem całe 4 dni łącznie z weekendem) – wystarczy - stwierdziłem. Naładuję baterie, przyjdę do tej chujowej pracy z porcją nowej, świeżej energii i może jakoś dociągnę do emerytury. W końcu to raptem tylko 40 lat.
Pracę skończyłem jak co dzień, jak co piątek, jak co roku, jak od 4 lat, o godzinie 16. Gdy już wystałem się w korkach dotarłem do domu po 18. Na szczęście mój sprytny umysł inżyniera pozwolił mi spakować się wcześniej i dzięki temu wpadłem do domu, już tylko po graty (miałem dom po drodze nad jezioro, a musiałem odwiedzić jeszcze porcelanowy tron, nie mogę srać jak te zwierzęta z pracy, w pracy). Jak już ukręciłem małego murzynka, wziąłem tobołki i w drogę.
Dawno nie czułem takiego podekscytowania, praca zabiła we mnie cała świeżość i pogodę ducha. Praktycznie czułem motylki w brzuchu jak pędziłem swoim bolidem raptem 100km od miasta, żeby rozbić namiot nad moim ulubionym jeziorkiem. Na miejsce dotarłem po 20, było jeszcze jasno, ale powoli zaczynało się ściemniać. Dobrze znając swój ulubiony punkt przy samej linii brzegowej jeziora, zabrałem ekwipunek biwakowicza i ruszyłem w drogę. Celowo wybrałem miejsce, którego nikt nie zna, żeby mieć ciszę i spokój. W ogóle mało kto znał to jezioro. Po 30 minutach pieszej wędrówki dotarłem do celu. Moja oaza. W końcu. Szybko zacząłem rozbijać namiot. Ręce trzęsły mi się z podniecenia jakbym co najmniej miał za chwilę posmarować olejkiem Penelope Cruz. Sam z siebie się śmiałem, że na tyle zabiłem w sobie wszystko tą pracą, że głupi wypad pod namiot, który niegdyś był codziennością za małolata, wywołuje u mnie tyle emocji, aczkolwiek było to przyjemne. Miałem już kończyć wbijać śledzie, gdy usłyszałem w zaroślach jakiś szelest. Zamarłem w bezruchu i nasłuchiwałem. Sądziłem, że to jakiś dziki zwierz, ale zmartwiło mnie to, że szelest ustał w momencie jak ja zacząłem nasłuchiwać. Jakby obserwował. Coraz ciemniejsza aura popychała moją pojebaną wyobraźnię do wzmożonej pracy. Kurwa. Czupakabra? Yeti? Dzik? Gdy przez minutę nasłuchiwania szelest nie pojawił się , wziąłem się dalej za swoją robotę. I oto on, ostatni śledź, miałem zamiar wbić go niczym załoga NASA flagę USA na księżycu. Już miałem w dłoni swoją „flagę” która za chwilę miała zostać zatknięta na moim „księżycu”, na mojej samotni. Wziąłem głęboki wdech celebrując tą chwilę i w momencie gdy śledź posmakował gleby, w krzakach znowu coś zatrzeszczało, ale tym razem znaczniej głośniej i znacznie bliżej. Następnym dźwiękiem było głośnie warknięcie, chrząknięcie, albo inny skowyt połączony z beknięciem. Szybko odłożyłem tego śledzia i wstałem żeby rozejrzeć się za źródłem tego dźwięku. Kurwa, dobrze że mam scyzoryk w kieszeni. Sięgnąłem doń ręką i nerwowo zacząłem się rozglądać. Nagle z ciemności błysnęły małe oczka, ale zdecydowania za wysoko na dzika, za nisko na Yeti. Postać zaczęła się do mnie zbliżać, a ja, jak ta ciota stałem w bezruchu ze scyzorykiem w ręku i sercem napierdalającym jak Ojciec syna w patologicznej rodzinie. Majacząca postać w tle była już ode mnie dosłownie o kilka metrów, a ja nadal nie potrafiłem rozpoznać co do mnie zmierza. Gdy ujrzałem już go z bliska, żałowałem że nie była to ani czupakabra, ani Yeti, ani żaden inny stwór. Był to wędkarz. Jebany polski kurwa wędkarz, z kamizelką moro z milionem kieszonek, wąsem, brzuchem od chlania piwska i przegryzania mielonymi przed jebanym Elemisem po robocie, i wędką. Najwięcej błysku, polotu i inteligencji przy nim prezentowała właśnie ta wędka.

- Czołem! - odburknął wyraźnie zadowolony z mojej obecności śmieć.
- Żeby Ci matka boska na oczy naszczała jebany gównojadzie – pomyślałem – Witam... – odburknąłem żeby na dzień dobry nie wykazywać choć odrobiny zadowolenia z jego wizyty. Czym prędzej zabrałem się do roboty żeby udać wyraźnie zapracowanego i zacząłem wyciągać wszystkie śledzie po kolei i mocować je na nowo, co najmniej jakby były wcześniej źle wsadzone... Cały zachwyt spowodowany wcześniej wyjazdem, przyjazdem i rozbijaniem namiotu w ułamku sekundy znikł i przerodził się we wkurwienie połączone z załamaniem. Mieszanka wybuchowa w moim wypadku.

- Widzę, że kolega pod namiocik się wybrał. Fajnie, fajnie. A z daleka?
- Z daleka...
- O widzę coś Pan nie w humorze, ale nic. Wypocznie Pan sobie nad wodą, cisza i spokój tutaj.

WYPIERDALAJ, WYPIERDALAJ, WYPIERDALAJ

- Też kiedyś z moją Halynką jeździlim pod namiot. Oj to były czasy...

WYPIERDALAJ, WYPIERDALAJ, WYPIERDALAJ

- ...był pan?
- Hę?
- No w Bułgarii czy pan kiedyś był na wczasach.

Jebane kurwa polskie, wścibskie ścierwo już zdążyło mi chyba powiedzieć o swoich wczasach w Bułgarii zapewne w czasach PRL, w momencie gdy ja w głowie od nie pamiętam kiedy miałem tylko jedno słowo. WYPIERDALAJ.

- Nie byłem... - ton mojej odpowiedzi powinien każdemu kto ma chociaż jedną komórkę mózgową więcej od gówna dać do zrozumienia, że nie mam weny na rozmowę kurwa jego jebana w dupę mać
- Aj panie, jakie to były wczasy... No ale, długo by opowiadać. A dużo to taki namiocik kosztuje? - Wypowiadając te słowa ze swojej parszywej, nalanej mordy, odłożył wędkę na ziemię, zarzucił swoje kurwa balerony, które miały imitować ręce za plecy, a raczej garb i zaczął robić obchód koło mojego namiotu.
- Mało, 1500zł – Oczywiście skłamałem, żeby chociaż mieć kapkę satysfakcji jak mu ból dupę ściśnie.
- Łooo, to Pan widzę bogacz. No, no. Ja tam nie lubię przepłacać, wole dać mniej i samemu coś poprawić, niż płacić niepotrzebnie za coś.
- Jebany nawet nie pochwali, że ktoś ma dobry sprzęt, tylko nawet jakbym stawiał tu wille, to on i tak by jebnął swoimi pięcioma groszami, że on to woli namiot. Jebane kurwa samobieżne gówno.
Na chwilę zamilkł i myślałem, że już sobie poszedł, bo ja, nadal mocując się z tymi śledziami, łeb miałem opuszczony możliwie nisko i gdy spojrzałem na mojego nieszczęsnego śledzia, który został mi jako ostatni do wbicia, poczułem ten jebany oddech polaka na plecach i muśniecie wąsami.
- Oj widzę, że coś licho Panu idzie do rozstawianie. Może pomogę?
- NIE KURWA MAĆ!
Od razu ode mnie odskoczył i diametralnie zmienił swój ton.
- Hooo Hooo, widzę coś nie w humorze królewicz jego mać. Trochę kultury gówniarzu! Z resztą zaraz dzwonię na straż leśną, że tu Pan rozbijasz nielegalnie obóz.
Niewytrzymałem. Wstałem i podszedłem do tej nalanej kupy gówna. Spojrzałem prosto w oczy i przez zaciśnięte żeby wycedziłem.
- WYPIERDALAJ...
- Słuchaj no gnojku jeszcze raz...
Popchnąłem śmiecia na tyle mocno, że wypadła mu komórka. Uruchomiłem się.

O ty skurwysynu! - Burknął jebany wąsacz i wstał szybciej niż się spodziewałem. Ruszył na mnie galopem jak jakiś jebany dzik, ale dostał ode mnie takie sprzęgło, że jak padł na glebę to aż się ptaki z drzew poderwały. Spał. Chrapał. Ja w ferworze furii wyjebałem komórkę do wody, złamałem mu ten jebany kij do maczania w wodzie i zacząłem zwijać namiot. Zmyłem się stamtąd szybciej niż zjawiłem zostawiając chrapiącego Janusza nad wodą. Pisząc to ręka napierdala mnie do teraz, a przede mną jeszcze dwa dni wolnego, które spożytkuje zapewne nic nierobieniem. Wszystko, przez jebanego Janusza, który nie potrafił zamknąć łypy i nie podłazić do mnie. Wizją niewbitego ostatniego śledzia chyba idealnie obrazuje całe moje jebane życie. Niech to wszystko chuj...
Najlepszy komentarz (76 piw)
L................a • 2017-07-07, 0:13
Przykro się to czyta. Polactwo tak schamiało, że nawet na kilka słów niezobowiązującej rozmowy reaguje agresją. Zrozumiałbym, gdyby wędkarz wlazł kolesiowi na jego prywatny teren. Zbieranina pojebanych frustratów, nic więcej.Życzę wędkarzowi nieco milszych "towarzyszy wypoczynku", a temu bucowi od namiotu spotkania z TIRem podczas drogi na następny wypad.
Typowy Janusz na stacji
suhar92 • 2017-02-01, 11:28
Sluchajcie co sie odjebalo. 10 rano jedna ze stacji benzynowych w Kielcach. Zatankowałem samochód wbijam na stację, nic nadzwyczajnego. Ochroniarz popija poranną kawę, elegancka pani w szpilkach płaci przy kasie za zatankowane wcześniej paliwo. Podchodzę do kasy, płacę, odwracam się i nagle wchodzi on. Człowiek, którego styl bycia od razu można poznać, styl życia Andrzeja. Zaś wygląd ów Pana można opisać jednym prostym stwierdzeniem, typowy Janusz. Siwy wąs, kamizelka i inne atrybuty kojarzące się z tą właśnie grupą społeczną. Janusz, tak będę go dalej nazywał, wchodzi na stację rozgląda się i mówi: "mam problem". Tak szybko jak Janusz skończył mówić, tak szybko pojawił się jeden z pracowników stacji. "Jakiż to problem tego pięknego poranka?" pyta pracownik.
- Zatankowałem za dużo paliwa i nie mam jak za nie zapłacić.
- Nie ma problemu, wystawimy fakturę, którą będzie mógł Pan opłacić przez 24h.
I tu pojawił się prawdziwy problem Janusza, który ze stoickim spokojem rzekł "Ale ja nie chce płacić za ten nadmiar paliwa" Jak się za chwile okazało Janusz zatankował coś koło 114 zł a miał tylko 100 ale nie to było jego zmartwieniem. Pracownik powiedział, że nie ma możliwości na niezapłacenie za paliwo pobrane z dystrybutora. Wtedy mina Janusza zrzedła, na twarzy zaczęły pojawiać się wypieki a z ust z prędkością karabinu maszynowego wyrzucane były kolejne słowa. "JAK TO SIĘ NIE DA! PROSZĘ TO WYPOMPOWAĆ I SOBIE ZABRAĆ MNIE TO NIE INTERESUJE!" krzyczy szanowny Pan. "Ale nawet jeśli wypompujemy benzynę nadal będzie musiał Pan za nią zapłacić". Wtedy Janusz nie wytrzymał. Popatrzył na ludzi znajdujących się na stacji i krzyknął "SKURWYSYNY! Jak to mam zapłacić. Nie zapłacę i chuj mi zrobicie, zabieraj tą stówę i sam dopłać resztę. To jest firmowy samochód, firmowe pieniądze i nikt mi ich nigdy nie odda!". Janusz jak by stanął w płomieniach, furia porównywalna do tej jaką zaprezentował Jeży Janowicz po nie tak dawno przegranym meczu, trenowanie po szopach itd. Już wtedy wiedziałem, że ten dzień będzie dobrym dniem. "W takim razie dzwonimy po policję" mówi jedna z kasjerek. Zostałem poproszony o poczekanie na przyjazd radiowozu żeby zeznać w jak skandaliczny sposób zachowywał się ten uciemiężony człowiek pracy ale i tak od początku wiedziałem, że nie mogę tego opuścić. Po 10 może 15 minutach przyjeżdża policja, spisuje zeznania i podchodzi do Janusza.
- Proszę zapłacić z benzynę, którą Pan pobrał.
- Nie
- W takim razie sprawę kierujemy do sądu. Proszę jakiś dokument tożsamości.
- Nie
- Proszę Pana, ma Pan obowiązek wylegitymowania się.
Janusz wkurwiony rzucił w policjanta portfelem i wyszedł na zewnątrz. Od razu po opuszczeniu stacji z wewnętrznej kieszeni swojej kamizelki wyjął papierosy i odpalił jednego tuż przed rozsuwanymi szklanymi drzwiami. Wtedy jeden z policjantów podszedł do pracownika ochrony i zaczął coś do niego mówić pół głosem. Z całej rozmowy zrozumiałem tylko jedno, jedyne słowo klucz! "GAŚNICA!" Pracownik chwycił gaśnicę stojącą na jednej z półek po czym poszedł negocjować z wąsatym Panem.
- Proszę zgasić papierosa
- Nie
- Powtarzam po raz ostatni proszę zgasić papierosa, to jest stacja benzynowa tu nie można palić
- Nie
I to był błąd. Tego dnia Janusz przegrał z systemem. Został pokonany w tej nierównej walce. Jak tylko ostatnia litera partykuły wylała się z jego ust pracownik stacji bez wahania ODPALIŁ GAŚNICE! I JEB W JANUSZA. JANUSZ NIE WIE CO MA ROBIĆ, KRZYCZY COŚ WKURWIONY. Wyzywa wszystkich na około. Nagle proszek się skończył, kurz bitwy opadł. I stoi sam na środku placu wkurwiony Janusz. Ale jak on był wkurwiony, tego po prostu nie da się opisać. Był tak czerwony, że czerwień przebijała się przez grubą warstwę proszku gaśniczego. W tym momencie Janusz rzucił się do samochodu, jednak szybszy był policjant, który jebnął Panem o maskę i zakuł go w kajdanki. I pomyśleć, że to wszystko o jebane 14 zł!
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Najlepszy komentarz (204 piw)
janlew • 2017-02-01, 12:57
A kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać!!!
Zapomniałeś dodać że to ci się przdażyło o 10.00 rano 3 lata temu:
http://www.wykop.pl/wpis/8653702/coolstory-pasta-truestory-kielce-pokaz-spoiler-a-w/
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem