#kasa
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Najgłośniejsze skoki na kasę dokonane przez Polaków. Jak kraść to miliony!
Ogarnijcie - stałem w kolejce a kilka osób przede mną jakiś facet chciał kupić olbrzymią ilość puszek psiego żarcia. Wziął całe kartony i chciał utorować sobie drogę po jeszcze, ale kasjerka zdecydowanie mu odmówiła, bo w sklepie nie prowadzi się hurtowej sprzedaży i powiedziała, że nie ma opcji, żeby zabrał cały nakład z magazynu.
Facet się zdenerwował i wyciągnął telefon pokazując, że on ma w domu 20 psów, że prowadzi hodowlę i chce kupić żarcia na zapas, naprawdę się zagotował.
Kasjerka była nieugięta, więc zabrał tylko tyle, co przyniósł do kasy i wkurwiony wyszedł ze sklepu.
A teraz najlepsze. Za nim stał jakiś inny typ i kiedy kasjerka powiedziała mu "dzień dobry", ten rozpiął rozporek i pokazał kasjerce swojego naganiacza. Przysięgam. Niemal wyłożył go na kasę. Poruszenie, krzyk, jakaś staruszka zaczęła go wyzywać. Sprzedawczyni spytała, co najlepszego wyprawia, a facet na to: "Chciałem kupić dużo kondomów na zapas, a widziałem, że facet przede mną musiał udowadniać, że ma psy, no to sobie pomyślałem, że zawczasu pokażę pani, po co mi te gumki, żeby na pewno pani sprzedała!". Kolejka w ryk, ja w ryk, sprzedawczyni ma minę, jakby ktoś przeciągnął ją na sankach bez sanek.
Na końcu kolejki jeden facet krzyknął: "Uwaga, ja będę brał dużo papieru toaletowego!".
Zajebane z pejsbuka
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
No ale przecież wiadomo, że są w plecy 5 miliardów tylko na programie patologiczno-socjalnym dodatku alkoholowoego 500+, więc jak to powiedział jeden z PiSiorków "kasa jakoś się znajdzie" - wiadomo że jak tak rząd mówi, to trzeba pilnować kieszeni.
Czy Skarb Państwa wyprowadzi z PGE ponad miliard złotych ponad głowami bełchatowskich górników i energetyków, posiadaczy akcji PGE? W tym roku dywidenda dla posiadaczy akcji będzie dużo mniejsza.
Ministerstwo Skarbu Państwa chce przenieść 5,6 mld zł kapitału zapasowego, a więc zysku z lat poprzednich Polskiej Grupy Energetycznej, w skład której wchodzą m.in. bełchatowska kopalnia i elektrownia, do kapitału zakładowego PGE. Ma się to odbyć poprzez podniesienie wartości nominalnej akcji PGE z 10 do 13 zł.
Co to oznacza dla kilku tysięcy górników i energetyków z Bełchatowa oraz kopalniano-elektrownianych emerytów, którzy posiadają akcje PGE? Niewiele, bo wartość nominalna akcji nic nie znaczy, a ich cenę reguluje giełda. Po ogłoszeniu planów rządowych, cena akcji PGE spadła o prawie 5 proc., ale...
Wszystko wskazuje na to, że na przeksięgowaniu kapitału PGE zarobi Skarb Państwa, bowiem od tej transakcji PGE zapłaci 19 proc. podatku, czyli ponad miliard zł. W kopalni i elektrowni wrze, bo cała operacja odbywa się ponad głowami mniejszościowych akcjonariuszy.
Przypomnijmy, że w czerwcu Skarb Państwa, jako większościowy akcjonariusz (państwo ma 58,39 proc. akcji PGE) zdecydował o zmniejszeniu dywidendy z zysku za 2015 r. Zamiast 92 groszy od akcji, zaproponowanych przez zarząd PGE, akcjonariusze otrzymają zaledwie 25 groszy dywidendy za akcję.
Podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy zdecydowano o wypłacie 467 mln zł na dywidendę, zamiast 1,72 mld zł rekomendowanego przez PGE, co tłumaczono sytuacją ekonomiczno-finansową spółki oraz strategicznymi inwestycjami.
Taki ruch Skarbu Państwa krytykują m.in. pracownicy bełchatowskiej elektrowni.
Odbiór jest fatalny z dwóch powodów. Po pierwsze nie wykazano się żadnym szacunkiem wobec mniejszościowych akcjonariuszy - Wykorzystywanie kruczków prawnych , które stosuje się często w prywatnych spółkach, nie przystoi Skarbowi Państwa, bo traci on w oczach akcjonariuszy - mówi Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów.
Drugi powód, zdaniem szefa największego związku w bełchatowskiej elektrowni, to fałszywy wydźwięk powtarzanego od miesięcy uzasadnienia dla drakońskich oszczędności w zakładach pracy należących do PGE.
Dla nas to jasny sygnał: jeśli stać właściciela, aby w taki sposób traktować spółkę i akcjonariuszy, to powinniśmy jeszcze mocniej walczyć o prawa pracownicze - mówi Andrzej Nalepa.
W Elektrowni Bełchatów są pracownicy, którzy mają nawet po 8 tys. akcji PGE, więc uszczuplenie dywidendy to dla nich finansowa strata. Skarb Państwa jednak i tak zarobi.
dzienniklodzki.pl/strefa-biznesu/a/dywidenda-pge-w-2016-r-bedzie-duzo-...
1000 zł plus VAT – tyle musi zapłacić archidiecezji krakowskiej każdy restaurator, które chce, by w jego lokalu pielgrzymi mogli realizować talony żywieniowe podczas Światowych Dni Młodzieży. Do tej pory umowy z organizatorami ŚDM podpisało ok. 250 lokali gastronomicznych.
Dlaczego restauratorzy muszą płacić? Kontrowersyjna opłata – jak tłumaczy odpowiedzialny za wyżywienie podczas Światowych Dni Młodzieży ks. Józef Gubała – jest potrzebna na pokrycie kosztów związanych z ŚDM, w tym wynikających z organizacji systemu żywienia talonowego i produkcji talonów. Dla organizatorów ma to być także zabezpieczenie, że restauracje podpisujące umowy wywiążą się ze zobowiązania, będą realizować talony i serwować posiłki po ustalonych cenach.
„To się nie opłaca”
Jednak wielu restauratorów, także tych, którzy umowy już podpisali, twierdzi, że są one nieopłacalne. Przedstawiciel jednego z punktów gastronomicznych w Miasteczku Studenckim AGH twierdzi, że był poniekąd „skazany” na podpisanie umowy na realizację talonów, ponieważ jego punkt działa przy akademiku, w którym zamieszka kilkuset pielgrzymów. – Będziemy mieć zarobek niewielki, a kłopot duży. Jak policzymy podatek, koszty pracownicze, to się nie opłaca – mówi.
Menadżer prestiżowej restauracji w centrum Krakowa Patryk Baran tłumaczy zaś, że lokal nie zawarł umowy z komitetem organizacyjnym ŚDM, bo wartość talonów nie przyniosłaby restauracji dochodu. – Urząd Skarbowy mógłby nas ścigać za sprzedaż bez marży – dodaje.
Czysty zysk.. dla Kościoła
Mimo że umowy są nieopłacalne, organizatorzy ŚDM podpisali z restauratorami i właścicielami barów mlecznych z Krakowa i okolic już około 250 porozumień. Łatwo policzyć, że oznacza to dla Kościoła zysk wysokości 250 tys. złotych. A, jak mówi ks. Gubała, codziennie zgłasza się od kilku do kilkunastu kolejnych restauratorów. Do tego doliczyć trzeba jeszcze dochody z pakietów pielgrzyma z wyżywieniem, które wybrało do tej pory prawie 260 tys. osób. Cena takich pakietów waha się od 310 do 760 zł (zależnie od tego, co jeszcze wchodzi w skład pakietu). Wyżywienie przewidziano także w 2 z 3 pakietów dla wolontariuszy. Oczywiście także płatnych: od 50 (wersja bez talonów żywieniowych) do 300 zł.
Restauracje, które podpisały umowy, zapewnią młodzieży obiad i kolację w ramach talonów żywieniowych. Talon gwarantuje stałą cenę i upoważnia do zamówienia posiłku bez kolejki. Obiad złożony będzie z dwóch dań – każde po 10 zł. Koszt kolacji to 15 zł. Punkt gastronomiczny musi zapewnić pielgrzymowi także bezpłatną wodę. Śniadanie młodzież będzie jadła w miejscach zakwaterowania.
Ci, którzy wykupili pakiet pielgrzyma bez wyżywienia oraz ci, którzy takiego pakietu w ogóle nie kupili, na miejscu w Krakowie nie będą mogli kupić talonów żywnościowych. Mimo to będą mogli zamówić posiłki, takie jak pielgrzymi posiadający talony i w podobnych cenach. Oprócz restauracji pielgrzymi będą mogli realizować talony w punktach gastronomicznych, które będą m.in. przy Błoniach i pod Wawelem. Mają też działać oddzielne strefy z napojami.
Światowe Dni Młodzieży potrwają w Krakowie i Brzegach od 26 do 31 lipca. Swój udział w nich zadeklarowało 360 tys. osób ze 187 krajów, ale podczas finałowych wydarzeń organizatorzy spodziewają się nawet 1,5 mln pielgrzymów.
źródło
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
-Zapraszam do kasy obok.
Jak informują niemieckie media, Syryjczyk montował w przydzielonym mu mieszkaniu szafkę, którą podarowała mu jedna z organizacji charytatywnych. Okazała się, że w szafce była skrytka, w niej uchodźca znalazł 50 tysięcy euro oraz książeczki oszczędnościowe z wkładem wysokości ponad 100 tysięcy euro.
Młody Syryjczyk powiedział w rozmowie ze stacją Radio Westfalica:
"Jestem muzułmaninem, a w Koranie Bóg, Allah i prorok Mahomet mówią nam, że powinniśmy postępować słusznie i że nie wolno nam brać niczego, co do nas nie należy."
O postawie uchodźcy z najwyższym uznaniem wypowiada się policja, podkreślając, że zwrot tak wielkiej sumy jest czymś wyjątkowym.
Wp.pl
Pomijając bzdurny szczegół w tekście o samodzielnym montowaniu szafki przez syryjczyka (jak on nie wiedzą do czego służy nawet krzesło) mamy kolejny przykład wytrysku medialnego jacy to oni porządni ci uchodźcy - w końcu jakiś się znalazł....
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów