Wiem zdjęcie zrobione kalkulatorem
#kibice
Wiem zdjęcie zrobione kalkulatorem
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Teraz nawet za świeczkę urodzinową można dostać mandat...
j.w.
Białystok ostatni bastion
Przybliżam sylwetke "nożownika" o wdzięcznej ksywie "misiek"
Poniżej zdjęcia opisywanej persony i wybrane fragmenty "biografii".
Pięć minut Miśka
Gazeta Krakowska" i podaje, powołując się na innego kibola, krótką charakterystykę "Miska". - Gość był inteligentny, ale nie w sensie wykształcenia, tylko takiej bystrości, zaradności życiowej, intuicji. No i oczywiście miał ogromną charyzmę. Jak został przywódcą? Był najodważniejszy, najbardziej pierdrdolnięty, a przy okazji ogarniał sytuację.
17.11.1998
Pawła M. -- "Miśka" - szalikowca Wisły Kraków, który zranił nożem Dino Baggio, poznałem 4 lata temu. Miałem wtedy 17 lat, on 15. Letnia przerwa w rozgrywkach ligowych dobiegała końca, właśnie zakończył się sparring Wisły z Wisłoką Dębica.
Na metalowe rusztowanie wyszedł niewysoki, barczysty, ogolony "na zero" chłopak, ze śmiesznie wystającą dolną wargą. To był "Misiek". Zaczął wołać: Idziemy na "żydów". "Żydami" w nomenklaturze kibiców nazywa się fanów Cracovii. Wokół "Miśka" skupiła się grupa ok. 40 osób, w większości jeszcze młodszych od niego. Zostałem też ja. Z ciekawości. Poszliśmy do "Cricolandu" - wesołego miasteczka, gdzie zwykli przesiadywać kibice Cracovii. Pamiętam, że "Misiek" szedł na przedzie, krzyczał, żeby się nie rozchodzić, nie wsiadać do autobusu, klął, pokazywał gruby metalowy łańcuch. ..
Gdy okazało się, że w "Cricolandzie" nie ma ani jednego "żyda", był zawiedziony. Stałem wtedy blisko niego. Wyglądał zupełnie jak piętnastolatek, któremu nie udało się umówić na randkę z dziewczyną. Mówił, żeby poczekać, poszukać. Zrezygnował dopiero wtedy, gdy znalazł ofiarę - przypadkowo przechodzącego chłopca. "Misiek" po sakramentalnym: "Skąd jesteś? ", bez dalszych wstępów uderzył go pięścią w twarz. Chłopak upadł i dostał jeszcze kopniaka.
Pewnie nie wiedział, dlaczego ktoś bije go bez powodu. Nikt nie wytłumaczył mu, że trafił na "oficjalnego chuligana", któremu do mordobicia nie jest potrzebny żaden pretekst. "Misiek" już wtedy był " oficjalnym chuliganem" -- młodym człowiekiem, który lepiej czuje się na ulicy niż w szkole, chodzi na mecze piłki nożnej i bardzo lubi używać swoich pięści.
"Misiek" wcześnie zdążył poznać smak nie tłumionej agresji, brutalnej walki, bezkarności, jaką daje wielotysięczny tłum. W pociągach, którymi jeździł na wyjazdowe mecze Wisły, nasłuchał się opowieści o "bohaterach", którzy sami rzucili się na dwudziestu wrogów, zdarli flagę z płotu, pobili policjanta. Nauczył się działania w grupie. Zauważył, że istnieje środowisko, w którym brutalność i brawura są powszechnie cenione, a kryminalistów otacza się szacunkiem i podziwem. Zrozumiał, jak łatwo wśród szalikowców zdobyć autorytet. Być może już wtedy postanowił, że też chce być szanowany i podziwiany, że chce być na ustach wszystkich. Normalne życie nie dawało mu takich szans -- po ukończeniu szkoły podstawowej "Misiek" poszedł do zawodówki. Wybrał znaną mu z opowieści drogę szalikowca-chuligana. Cztery lata temu "Miśka" znało niewielu kibiców. Szybko zaczął jednak zdobywać mołojecką sławę. Był na każdym wyjeździe, brał udział w każdej zadymie. Gdy walczył, był brutalny i odważny w sposób graniczący z głupotą. Nie pracował, nie uczył się. Rytm życia wyznaczały mu mecze i libacje. Zaczęto go rozpoznawać na trybunach.
Mówiono o nim, że jeśli ktoś nie wpakuje mu noża w brzuch lub on nie pójdzie do więzienia, to ma szansę stać się największym zadymiarzem w historii Wisły.
Wydarzenia na boisku nie obchodziły go wcale. Najczęściej stał odwrócony tyłem do murawy i rozmawiał przez telefon komórkowy.
Cała Polska zobaczyła "Miśka" po raz pierwszy na ekranach telewizorów w maju podczas meczu Ruch Chorzów -- Wisła Kraków. Policjanci, pacyfikując sektor Wisły, strzelali wtedy gumowymi kulami. Półnagi "Misiek" rzucał się na nich zpasem owiniętym wokół dłoni. Na każdy cios pałką odpowiadał dwoma uderzeniami stalowej klamry. Był wtedy po amfetaminie. W tym czasie miał już na swoim koncie konflikt zprawem -- pobicie. Potem pojawił się kolejny -- też pobicie. Tym razem policjanta. Nie wiem, dlaczego go nie zatrzymano. Mieszkał w swoim domu, nadal chodził na mecze, organizował rozróby.
Dla nas -- normalnych fanów -- "Misiek" był czymś egzotycznym. Stanowił ciekawostkę. Wiedzieliśmy, że już nie jest kibicem, że przekroczył granicę oddzielającą nawet najbardziej chuligańskie kibicowanie od zwykłego bandytyzmu. Jednak nikt nie protestował, gdy "Misiek" nadal przychodził na mecze iprzez telefon komórkowy umawiał się na kolejne rozróby. Nie było sensu. Wiedzieliśmy, że on szuka na meczu czegoś innego niż kibicowanie, ale skoro nie przeszkadzało to policji i władzom klubu, to dlaczego miałoby przeszkadzać nam? Wreszcie przyszedł mecz z Parmą. "Misiek" znów zrobił coś nieodpowiedzialnego, brutalnego i głupiego. Nożem rzuconym z trybun zranił w głowę Dino Baggio.
"Misiek" ma sławę, jakiej nigdy sobie nie wyobrażał. Zna go pół Polski. Jest na ustach wszystkich w Krakowie. Ma swoich 5 minut. Ma też szansę, żeby odsiedzieć za kratkami 10 lat. Prawdziwi kibice nie będą go odwiedzać. Nawet, jeśli bardzo żałuje tego, co zrobił.
Sąd był jednak łaskawszy i zasądził jedynie 6,5 roku pozbawienia wolności.
Misiek wyrok odsiedział w całości i z tonu nie spuszcza , chociaż może rozmachu nieco mniej..
(artykuly z gazet lata 2007-2011)
Po wyjściu na wolność Paweł M. stale wdawał się w konflikty z prawem. W maju tego roku policja zatrzymała go za udział w bójce pod Hotelem Europejskim w centrum Krakowa. Bili się między sobą pesudokibice Wisły, w ruch poszła m.in. maczeta.
Policjanci z krakowskiego CBŚ, komendy miejskiej i wojewódzkiej zatrzymali Pawła M. oraz jego 23-letniego kompana w czwartek, gdy obaj mężczyźni wychodzili z jednego z krakowskich mieszkań. Z policyjnej obserwacji wynikało, że przed chwilą w lokalu doszło do kolejnej transakcji zrealizowanej przez gang handlujący narkotykami. Jego członkowie wywodzą się w dużej mierze spośród stadionowych chuliganów.
W samochodzie, którym przyjechał "Misiek", znaleziono pół kilograma marihuany. W mieszkaniu, z którego wyszedł, odkryto jeszcze 3,5 kilograma amfetaminy oraz 53 gramy kokainy.
"Miśkowi" i jego znajomemu przedstawiono zarzut posiadania narkotyków. Paweł M. wyszedł jednak na wolność za poręczeniem w wysokości 7 tys. zł, bo całą winę na siebie wziął drugi z zatrzymanych, twierdząc, że narkotyki są jego. Wciąż poszukiwany jest mężczyzna, który wynajmował mieszkanie, gdzie znaleziono narkotyki.
Paweł M. wraz z kolegami próbował ukraść maczety do wycinania krzaków, tzw. karczowniki. Na akcji zostali zatrzymani w... porsche w czasie kontroli drogowej. W bagażniku policjanci drogówki znaleźli niebezpieczne narzędzia i zarekwirowali je.
Żeby odbić sobie straty, mężczyźni postanowili okraść pobliski market budowlany. Zabrali z półki narzędzia i przeszli do części ogrodowej sklepu, znajdującej się na zewnątrz obiektu. Wcześniej tuż przy ogrodzeniu zaparkowali samochód. Kiedy próbowali przerzucić towar i schować go w aucie, zareagowali pracownicy ochrony sklepu. Wezwana policja zatrzymała trzech mężczyzn - mieszkańców Krakowa - w wieku od 29 do 34 lat.
Maczety zabrane przez "Miśka" i jego kolegów były warte około 500 złotych. Mężczyźni mieli przy sobie gotówkę w wysokości 5 tys. złotych. Sprawcy będą odpowiadać za dokonanie przestępstwa kradzieży, za co grozi kara do 5 lat więzienia.
W 2011 roku "Misiek" był podejrzewany o współudział w brutalnym zabójstwie Pawła C. ps. "Człowiek", przywódcy chuliganów Cracovii (zmarł od 57 ciosów zadanych nożem, widłami i maczetami).
Polska mistrzem Polski!
Nie taki kibic głupi, jak go malują.
Z różnych stron możemy usłyszeć, że kibic piłkarski to w gruncie rzeczy niewykształcony, głupi człowiek. Niektórzy wspierają tę opinię, inni z nią walczą. Jednak ostatnio zmierzono się z tym w profesjonalny sposób. Jaki jest, więc fan futbolu?
Ekstraklasa S.A. wspólnie z Millward Brown SMG KRC przeprowadziła badania, które objęły reprezentatywną grupę 3000 osób. Celem było ustalenie, kim jest kibic piłki nożnej by móc sprostać jego oczekiwaniom.
Jak się okazało fani piłkarscy, oglądający mecze na żywo, są dobrze wykształceni. Raport na ten temat mówi:
Kibice, którzy oglądają mecze na stadionach, to najczęściej osoby młode i co ważne, lepiej wykształcone niż przeciętny Kowalski. Ponad 50 proc. ma mniej niż 34 lata, prawie 60 proc. z nich to osoby z wyższym i średnim wykształceniem.
Oprócz tego fani ze stadionów to osoby częściej uprawiające sport. Nie chodzi tu o siłownie i sztuki walki. Badania wyrażają się jasno:
Kibice piłkarscy, zwłaszcza ci, którzy oglądają mecze na stadionach, to też osoby zdecydowanie bardziej aktywne sportowo niż statystyczny Polak. Ponad 54 proc. z nich w miarę regularnie uprawia sport; najchętniej jeżdżą na rowerze, biegają, pływają lub grają w piłkę nożną. To prawie trzykrotnie więcej niż w całej populacji. W Polsce regularne uprawianie sportu deklaruje 20 proc. Polaków.
Sport nie jest jedyną dziedziną, w której fani futbolu wykazują się aktywnością.
Kibice piłkarscy, a zwłaszcza ci, którzy oglądają mecze na stadionie, to osoby, które częściej sięgają po gazety, słuchają radia, korzystają z internetu. Ci, którzy chodzą na stadiony, to też osoby dużo bardziej zaawansowane technologicznie. Korzystają z najnowszych mediów: częściej posiadają tablety, telefony komórkowe z internetem. 70 proc. ze stadionowych kibiców sięga po codzienne gazety, ponad 80 proc. regularnie korzysta z internetu, prawie 1/3 ściąga regularnie aplikacje na telefon, co dziewiąty posiada tablet w domu, a prawie 60 procent posiada konto na portalu społecznościowym
- mówi nam dalsza część raportu.
Wyniki badania mogą być dla wielu zaskoczeniem. Od dawna jednak wiadomo, że kibice to grupa o największym przekroju społeczeństwa. Wśród nich znajdują się bezrobotni, osoby na wysokich stanowiskach, dobrze wykształceni i słabsi intelektualnie. Ciężko jest zmienić panującą opinię na temat fanów piłki nożnej, bo nie kreuje ją rzeczywistość, lecz media.
źródło: Ekstraklasa piłkarskiego biznesu 2013
wmeritum.pl
Jak dla mnie środowiska kibicowskie są bardzo skrajne, znajdzie się jeden debil i na jego podstawie, różne organizacje,którym kibice nie są przychylni, będą budować obraz całej reszty kibiców.
Tak.
Sam często chodzę na mecze i nigdy, ale to NIGDY, nie byłem świadkiem, ani nie słyszałem, żeby kibic pobił "od tak" zwykłego przechodnia.
Podczas piątkowego meczu z Polską ukraińscy kibice planują, w ramach protestu wobec działań FIFA, "patriotyczną" demonstrację - informuje dziennik "Siegodnia". Fani zamierzają przynieść na to spotkanie dużo czerwono-czarnych flag, które symbolizują zbrodniczą UPA, odpowiedzialną za rzezie Polaków podczas II wojny światowej.
Początkowo mecz w Charkowie miał odbyć się przy pustych trybunach. Taką karę oraz grzywnę w wysokości 45 tys. franków szwajcarskich i zakaz rozgrywania spotkań el. MŚ 2018 we Lwowie FIFA nałożyła za zachowanie ukraińskich kibiców podczas wrześniowego meczu z San Marino. Fani mieli rozwiesić flagi o rasistowskiej treści a także naśladować odgłosy małp, kiedy przy piłce był reprezentant gospodarzy Edmar.
Ostatecznie światowa federacja zmieniła zdanie i kibice będą mogli obejrzeć mecz z Polakami. Działania FIFA wywołały jednak wściekłość wśród ukraińskich fanów, którzy planują w piątkowy wieczór urządzić demonstrację swoiście pojmowanego "patriotyzmu".
Jak informuje dziennik "Siegodnia", dominującymi barwami podczas pojedynku z Polakami mogą być nie niebiesko-żółte Ukrainy, ale czerwono-czarne. Takie kolory nosiły sztandary UPA - organizacji odpowiedzialnej za ludobójstwo Polaków na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej. Tymczasem dla niektórych Ukraińców, takie postaci jak Stepan Bandera czy Roman Szuchewycz czczone są jako narodowi bohaterzy...
- Wierzymy w nasze patriotyczne symbole i zamierzamy pokazać FIFA, że ukraińscy kibice nie porzucą swoich idei - powiedział gazecie jeden z przywódców fanów z Charkowa.
Podobnie do fanów zareagowali również działacze Karpat Lwów, którzy na oficjalnej stronie klubu ogłosili, że od przyszłego sezonu jego oficjalnymi barwami w miejsce dotychczasowych zielono-białych staną się czerwono-czarne.
Ode mnie parę słów... Te symbole powinny być w jednym worze ze swastyką, sierpem i młotem! A taki gest jest chamskim policzkiem dla NAS POLAKÓW! Pluję na ich czarno-czerwone ścierwo.
Cześć poległym na Wołyniu, pokój ich duszom!
To najbardziej zaskakujące zakończenie sprawy. Białostocki sąd uznał, że 11 kibiców Jagiellonii Białystok obwinionych o skandowanie obrażających premiera haseł nie poniesie żadnej kary, bo doszło do przedawnienia. Dlatego też zdecydowano o umorzeniu postępowania karnego.
Jednak, jak można by sądzić z uzasadnienia wyroku, gdyby ten zapadł w ciągu dwóch lat od popełnienia czynu, byłby zdecydowanie inny. Jak mówił sędzia Dariusz Niezabitowski, konstytucja nie daje nieograniczonego przyzwolenia na obrażanie polityków. Zwrócił uwagę, że mimo większych praw do krytyki wobec polityków, nie powinna naruszać czci i dobrego imienia.
Choć ogłoszone rozstrzygnięcie jest korzystne dla obwinionych kibiców, ich obrońca nadal twierdzi, że korzystali oni z prawa do wolności słowa. Jak wskazuje mecenas Wojciech Wójcicki, ustawodawstwo i orzecznictwo Trybunału w Strasburgu wskazuje, że polityków można krytykować bardziej niż zwykłych obywateli.
Z kolei kodeks wykroczeń daje wzmożoną ochronę przed krytyką osobom publicznym. Być może jest on nawet sprzeczny z Konstytucją – mówi mecenas.
Proces dotyczył wydarzeń z maja 2011 roku. Kilkudziesięciu kibiców demonstrowało przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim, gdzie z uwagi na niebezpieczne sytuacje ogłaszano decyzję o zamknięciu części trybun miejskiego stadionu dla kibiców. Zgromadzeni rozwiesili wtedy transparenty i wykrzykiwali między innymi hasło „Donald matole – twój rząd obalą kibole”.
Źródło: IAR/R.Minko, PR Białystok/to/dj
ja tu widzę:
walczą o flagę, która sami potraktowali jak szmate i po niej deptali
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów