Znalezione w otchłani internetu.
Przetłumaczone więc mogą znaleźć się błędy.
Witam. Mam na imię Michael. Mam 38 lata i od 10 mieszkam w Rosji. Chciałbym wam opowiedzieć moją historie. Przyleciałem do Rosji w 1995, od razu urzekła mnie ich kultura. sposób bycia. Wcześniej mieszkałem w Anglii, niestety musiałem wyjechać przez problemy z prawem. Od zawsze próbowałem życ na granicy i korzystac z życia. Sprawiało mi to radość do pewnego czasu. Ale to za chwilę. Gdy miałem 15 lat pierwszy raz zabiłem. Było to nieumyślne zabójstwo.
Zabiłem wtedy własną matkę, biła mnie odkąd skończyłem 4lata. Po wypadku i zobaczeniu skutków myślałem, że się przestraszę lub coś w tym stylu. Jednak tak nie było. Czułem coś podobnego do euforii. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałem. Jako, że był to wypadek, (popchnąłem matkę i uderzyła głowa o blat kuchni) nie było prawię żadnych konsekwencji. Po wypadku chodziłem do wszelakich lekarzy. Starali mi pomóc, uporać się z faktem, iż to ja przyczyniłem się do śmierci mamy. Nie wiedzieli o tym, że czułem się z tym dobrze.
Rok po śmierci mamy wpadłem w złe towarzystwo. Zacząłem krasć. Wszystko stało mi się obojętne. Żyłem ze znajomymi z dnia na dzień. Tak przez kilka lat. Do czasu kiedy pewnego razu podczas napadu na warzywniak, pobiliśmy właściciela na śmierć. Wtedy znów to poczułem. Wszyscy moi znajomi którzy brali w tym udział czuli strach. Ja natomiast czułem stoicki spokój, czułem wręcz zadowolenie. Ale znałem konsekwencje i postanowiłem jak najprędzej stąd wyjechać. Nie miałem nic. Matka nie żyła. Ojciec zostawił nas gdy miałem 3 lata. Matka mnie obwiniała o jego odejście. Postanowiłem wyjechać do Rosji. Miałem trochę pieniędzy. Rosja wydawała się dobrym pomysłem. Bardzo duży kraj, wiele ludzi to i w topie się w tłum nie zauważony.
Zacząłem pracować w jakiejś taniej restauracji. Myłem podłogi, naczynia itd. Kombinowałem ile mogłem. Czasem ukradłem trochę jedzenia, czasem okradałem klientów. Jakoś dawałem radę. Aż pewnego razu poznałem Vladimira. 20 letni chłopak, miał już konflikty z prawem. Jego wujek był wysoko postawionym biznesmenem. Ponownie zacząłem robic to samo co w Anglii. Kradłem, napadałem na ludzi. W Rosji jeżeli masz znajomości możesz wszystko. Wynająłem mieszkanie, miałem niezły samochód. Znów żyłem z dnia na dzień. Podczas jednego z napadów pobiłem człowieka na śmierć, jednak nigdy za to nie odpowiedziałem. Znów poczułem swego rodzaju euforię, i radość. Przypomniałem sobie sytuacje z młodości i uczucie, doznania były bardzo podobne. Nic nie powodowało u mnie takich doznań. Postanowiłem zrobić to kolejny raz. Wybrałem czysto przypadkową osobę której nigdy wcześniej nie znałem by nie wzbudzać podejrzeń. Zabiłem mężczyznę lat około 25. Pchnąłem go 14 razy nożem i patrzyłem jak się wykrwawia. Dostałem wtedy takiej euforii, że już byłem pewny o moim problemie. Byłem uzależniony od śmierci. Każdy może nazwać to jak chce. Choroba, obsesją. Ja nazwałem to darem. Tylko nieliczni, jak nie tylko ja mogłem to robić i nie czuć żadnego obrzydzenia, odrzucenia. Moje sumienie po każdym zabójstwie stawało się spokojniejsze. Uważałem zabójstwa za dobre uczynki. Zrobiłem to jeszcze kilka razy. Stałem się w tym profesjonalistą. Ofiary to zawsze były obcy mi ludzie, których nigdy przedtem nie widziałem. Po każdym zabójstwie ubrania paliłem. Miałem łatwiej ponieważ mieszkałem w domku ogrzewanym węglem tak, wiec był tam dosyc dużych rozmiarów. Wszystkie ślady zacierałem. Upodobałem sobie zwykły pistolet Glock 9mm z tłumikiem. Zawsze wkładałem go razem z ręką do worka tak aby, wszystkie odpady z broni (łuski itd.) wpadły do worka i nie zostały żadne ślady. Odstępy miedzy zabójstwem trwały około 2-3miesiace tak aby jak najbardziej zniwelowac podobieństwa do wcześniejszych zabójstw. Trwało to około 2-3 lat.
Do czasu kiedy pewnego razu byłem przygotowany do następnego zabójstwa. Miałem już upatrzoną ofiarę. Niestety popełniłem błąd, później okazało się to nie błędem. Standardowo ubrałem się, wziąłem broń, worek i poszedłem. W domu ofiary jednak zastałem nie tylko kobietę, a też jej dziecko. Fakt spało ale nie mogłem zaprzepaścic takiej okazji Pierw zabiłem matkę. Dziecko zabiłem zaraz za nią. Nic nie poczuła, spała u siebie w pokoju. Gdy to zrobiłem dostałem jakby podmuch wiatru na twarz. Poziom euforii wszedł na wyższy poziom. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Po powrocie długo nad tym myslałem i zastanawiałem się jak to możliwe. Po tym incydencie miałem przerwę około 6 miesięcy. W tym czasie dalej okradałem, napadałem, porywałem ludzi. Z Vladimirem staliśmy się braćmi. Jednak nie trwało to wiecznie. Wujek Vladimira popełnił błąd i poszedł siedzieć na wiele lat. Już nie byliśmy nietykalni. Jego miejsce szybko zajęli inni ludzie. Niedługo później dorwali Vladimira. To był czas żeby zniknąć.
Pojechałem w głąb Rosji. Miałem odłożone dosyć sporo pieniędzy tak więc nie martwiłem się o nic. Wynająłem średniej wielkości dom. Postanowiłem wrócic do pasji. Już po trzech tygodniach w nowym miejscu zabiłem. Była to 9 letnia dziewczynka. Udusiłem ją paskiem do spodni. Pasek należał do jej ojca. Widok konającego dziecka dał mi taki poziom euforii, jakiego jeszcze dotąd nie doświadczyłem. Rosja jest cudownym krajem nikt nie zwraca na zabójstwa dzieci. Ginie tam tyle ludzi, ze nikt nie zwróci uwagi na małe dziecko. Kolejna ofiarę zabrałem do domu. Był to 11 letni chłopczyk. Wcześniejsza powolna śmierc dziecka wniosła mój poziom podniecenia na wyżyny. Postanowiłem go nie zabijać od razu. Piwnice zagospodarowałem do tego przedsięwzięcia. Trzymałem go około tygodnia. W tym czasie go powoli okaleczałem aż w końcu umarł z bólu. Po śmierci chciałem go po prostu wyrzucić, ale zastanawiał mnie fakt jak smakuje ludzkie serce. Zjadłem jego serce i nerki. Próbowałem mózg ale nie dałem rady. Byłem tak dumny ze swojego czynu, że postanowiłem go sobie zostawić. Wyjąłem z niego całe wnętrzności i schowałem do pudełka. Zapach martwego dziecka unosił się w domu. Był to piękny zapach. Chciałem więcej. Padło na 6 letnia dziewczynkę. Przetrzymywałem ją w piwnicy. Wytrzymała tylko 3 dni. Wtedy pierwszy raz w życiu uprawiałem seks. Było zaszczytem robić to z 6 letnia martwa dziewczynką. Poziom mojego podniecenia znów wszedł na wyższy poziom. Byłem tak z niej dumny, ze postanowiłem ją sobie zostawić. Powiesiłem ją bez wnętrzności z otwartym brzuchem w kuchni. Lubiłem jeść pieczeń przy jej zapachu. Od czasu do czasu, od święta używałem jej jako talerza. Traktowałem ją jak własne dziecko. Z nią mijał przyjemnie czas. Ale znów czegoś zaczęło mi brakować. Porwałem kilku miesięczne dziecko. Umarło prawie od razu jak zacząłem się z nią bawić. Potem poszedłem zjeść sobie obiad. Byłem niezłym kucharzem i wpadłem na pomysł aby użyc to dziecko jak rękaw do kurczaka. Jak ktoś nie wie co to jest to powiem. Jest to pewnego rodzaju worek do którego wkłada się wszelakie mięso lub inne przysmaki. Jedzenie robione taką metodą jest zdrowsze. Dbałem o zdrowy tryb życia. Następnego dnia wyjąłem z dziecka wszystko, włożyłem małego kurczaka, duży by nie wszedł. Po czym zaszyłem i włożyłem do piekarnika. Smakowało cudownie. Polecam każdemu szanującemu się kucharzowi. Do pełnego kompletu brakowało mi już tylko naczynia do picia. Wtedy znów porwałem i zabiłem dziecko. Była to dziewczynka lat około 10. Jej głowa posłużyła jako kufel. Jedzenie obiadu ze stworzonych własnoręcznie naczyń wzbudzało u mnie podziw i dumę. Naczynia zmieniałem systematycznie co 2-3 miesiące. Stare naczynia chowałem do pudełek po czym zanosiłem je na strych. Była to pewnego rodzaju kolekcja. Coś niepowtarzalnego. Czułem się jak Artysta. Połączyłem przyjemne z pożytecznym. Można z nich spokojnie jeść, pić. Przygotować jedzenie, a nawet po udanym obiedzie uprawiać z nimi stosunek. Po jakimś czasie wpadłem na pomysł aby naczynia robić z własnych dzieci, Namówiłem kilka kobiet do zajścia w ciąże ze mną, oczywiście za pieniądze pod pretekstem faktu, że moja partnerka nie może urodzić. Skompletowałem naczynia. Byłem już chyba w stu procentach dumny z siebie. Naczynia były podobne do mnie co dawało mi duży poziom satysfakcji. Uważam się z pewnego rodzaju artystę i wynalazcę. Będę robił to do końca swoich dni.
Aktualnie planuje wyjechać do Japonii by zaznać tamtejszej kultury i być może odkryć coś nowego. Tylko mam pewien problem z moją kolekcją. Nie wiem jak ją bezpiecznie przewiesc, a nie chce się z nią rozstawać. Pracowałem nad nią wiele lat. Cięż ko rozstać się ze swoimi dziełami.
Jak było to i tak gówno mnie to obchodzi, namęczyłem się trochę na tłumaczeniu.