#kolumbia
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
13 lutego 2003 roku w tropikalnych lasach rozciągających się w górach Kolumbii awaryjnie wylądował samolot, na pokładzie którego znajdowało się trzech amerykańskich cywilnych pracowników kontraktowych: Marc Gonsalves, Keith Stansell i Tom Howes. Oszołomieni, wstrząśnięci i zakrwawieni, wydostali się z samolotu pomimo odniesionych ran oraz świszczących wokół kul. W jednej chwili stali się więźniami FARC, kolumbijskiej marksistowskiej organizacji terrorystycznej, oraz amerykańskimi zakładnikami w toczącym się w Kolumbii od blisko pięćdziesięciu lat wybuchowym konflikcie.
Gonsalves, Stansell i Howes opowiadają o sztuce przetrwania, przyjaźni i ocaleniu, opisując pięć i pół roku, które spędzili jako więźniowie FARC. To niezwykłe i fascynujące studium tego, jak daleko trzej Amerykanie potrafili się posunąć w walce o przetrwanie dla siebie, swoich rodzin oraz siebie nawzajem.
Źródło: empik.pl
Przeczytałem tę książkę i polecam ją każdemu sadolowi. Nie owija w bawełnę (no chyba, że chodzi o komentarze dotyczące amerykańskiej polityki i ogólnie Ameryki) w opisach sytuacji. Nie ma tu wyrafinowanych, koloryzowanych dialogów, nie zobaczymy tutaj rajdu przez dżunglę niczym Rambo. Książka idealnie porusza tematykę niewoli i rzeczy, do których może się posunąć zniewolony człowiek. Szczególnie gdy trafi do tak absurdalnego świata jakim jest rzeczywistość FARC. Potrafi trzymać w napięciu i idealnie ukazuje rzeczywistość lewackiego terroru. Do tego wszystko oparte na faktach. Co tu dużo mówić? Przeczytasz - nie pożałujesz.
Podobno
Caño Cristales to rzeka przepływająca przez Kolumbię. Ma 100 km długości i 20 m szerokości.
Za niesamowitą kolorystykę rzeki odpowiedzialne są glony Macarenia clavigera. Przez większość roku rzeka nie wyróżnia się niczym szczególnym. W porze deszczowej mchy pozbawione są światła słonecznego, w porze suchej za niski jest poziom wody. Między porą deszczową a suchą - przypada zazwyczaj na okres od września do listopada - następuje jednak gwałtowny rozkwit mchów i glonów, czego efektem są nieziemskie kolory. Wyjątkowa jest zwłaszcza barwa czerwona, nie brakuje jednak również odcieni żółci, zieleni, błękitu i szarości.
tekst: Katarzyna Jakubowska
Reszta w komentarzach.
no kurwa ! Sadistic ! jeszcze to gówno dostanie się na główną.oczywiście gimbusiarnia sie tu dostać musiała żeby wszystko spierdolić. jeśli chcecie żeby tu było tak jak kiedyś nie wpierdalajcie tu takich gówien.
PS:jeszcze będę miał usuniętego posta za wulgaryzm kurwa. Administracja w ogóle pamięta jak tu kiedyś wyglądało ? czy wy tak samo gimbusy ?
Konto od 16 stycznia 2012 i pierdolisz o tym jak tu kiedyś było ?? Może się ogarnij i podziel sadistica na działy: HARD i ten dział w którym właśnie się znajdujemy. Wyzywasz kogoś od ''gimbusów'' a sam w kilku zdaniach nawaliłeś tyle błędów że nie do końca mam pewność ,że skończyłeś podstawówkę.
Luis Garavito (a właściwie: Luis Alfredo Garavito Cubillos) - to człowiek zwany "La Bestia" albo "Tribblin" (po hiszpańsku "Goofy"). Określony przez media, jako "najgorszy seryjny morderca" zabił sto czterdzieści ofiar. Przez ten okrutny czyn stał się jednym z niesławnych "rekordzistów". Urodzony 25 stycznia 1957 roku w Kolumbii, najstarszy z siedmiu braci. Na narodziny psychopaty znaczący wpływ mogło mieć spaczone dzieciństwo, przez które szybko wyrósł na maszynę do zabijania. Garavito już od najmłodszych lat był bity, molestowany i poniżany przez ojca.
W lutym 1998 znaleziono trzy nagie ciała dzieci zakopane na wzgórzu niedaleko miasta Genua w Kolumbii. Później, jak się okazało, ofiary Luisa Garavito były mordowane w ten sam sposób. Wszystkie ciała miały związane ręce, zaś szyje i genitalia drastycznie zmasakrowane. Wokół grobów znaleziono też plamy krwi oraz nóż, których - niestety - nie można było poddać badaniu DNA. Przeszkodą okazały się wysokie koszty. W tym samym czasie w Kolumbii znanych było wielu seryjnych morderców. Początkowo znalezione zwłoki chciano przypisać zabójcy, znanemu jako Pedro Alonzo Lopez, który miał już na swoim koncie blisko 70 morderstw. Ofiarami Lopeza padały jednak tylko dziewczynki. Poza tym, trudność we wprowadzaniu w życie właściwych procedur i kompletny brak funduszy utrudniało odpowiednie profilowanie seryjnego mordercy. Po badaniu ciał stwierdzono, że chłopcy mieli 11-13 lat i mieszkali w okolicznym miasteczku.
Przez długi okres czasu na terenie Kolumbii znajdowano ciała zamordowanych chłopców. Zgłaszanych przypadków były setki, jednak powiązanie jakichkolwiek z konkretnym zabójcą było niezwykle trudne. Słaba organizacja policji, brak pieniędzy i trudne śledztwo spowodowały, że przez niemal całe lata dziewięćdziesiąte Luis Garavito pozostawał bezkarny. Identyfikacja zwłok była o tyle trudna, że zdecydowana większość dzieci nie miała zrobionych zdjęć dentystycznych, a tylko taka metoda porównawcza mogłaby być zastosowana.
Luis Garavito niejednokrotnie był bliski wpadki. Zdawał się nie okazywać lęku przed zatrzymaniem, działał niemal bezczelnie i na oczach świadków uprowadzał swe przyszłe ofiary. Wczesnym popołudniem 8 czerwca 1996 roku , w miasteczku Boyaca zaginął chłopiec. Ciało znaleziono pięć dni później. Odcięta głowa i pokaleczone genitalia jednoznacznie poświadczyły o bestialskim gwałcie i morderstwie. Matka chłopca natychmiast wszczęła poszukiwania zabójcy. Szybko dowiedziała się, że jej syn widziany był po raz ostatni w lokalnym sklepie w towarzystwie innych dzieci i obcego mężczyzny, który kupował im słodycze. Świadkowie rozpoznali w nim Garavitę, który zatrzymał się w miasteczku. Policja przesłuchała podejrzanego, ale ustaliła tylko fakt zakupu słodyczy przez nieznajomego, który miał następnie zostawić dzieci w sklepie i odejść. Po czterech dniach Garavito zabił 13-letniego chłopca w sąsiednim mieście - Pereira.
Nadmieniony wcześniej schemat zabijania, który stosował Luis, był niezwykle okrutny. Morderca przetrzymywał dzieci w wydzielonych przez siebie "sektorach". Związywał ofiary tak, by mogły powoli chodzić po pomieszczeniu i torturował je za pomocą noża. Po rozkładzie ciała trudno było wyznaczyć dokładną przyczynę śmierci, ale wiele wskazywało na dekapitację (lub jej próby). Wykonane nożem V-kształtne nacięcia na czwartym kręgu szyjnym występowały przy każdej ofierze. O wspomnianych sektorach opowiedział sam aresztowany Luis. Miał przetrzymywać jedno dziecko na wyznaczonej strefie i tam je mordować. Potem zmieniał lokację i powtarzał cykl zabijania. Co ciekawe, spokrewniona z Garavitą osoba przekazała policji pudełko, w którym znaleziono nie tylko notes (Luis zaznaczał w nim kreskami kolejne ofiary), ale też wycięte z paszportów fotografie wielu nieżyjących dzieci - jedyne trofea zabójcy. Poza tym w pudełko znajdował się też kalendarz z zaszyfrowanymi notatkami. Jak się później okazało - zawierał listę ofiar wraz z datami mordów.
Aresztowanie Luisa Garavito miało miejsce w 1999 roku w okolicy miasta Villavicencio. Na podstawie zeznań bezdomnego sporządzono rysopis mężczyzny, który próbował uprowadzić małego chłopca w zaroślach. Tego samego dnia, taksówkarze spostrzegli pasującego do opisu człowieka i zawiadomili policję. Garavito nie miał przy sobie dokumentów, podał więc imię i numer dowodu osobistego znajomego polityka z małego miasteczka. Z braku odpowiedniego sprzętu nie można było zweryfikować podanych informacji. Zapytany, dokąd idzie, odpowiedział, że zmierza do miasta. Wskazał jednak zły kierunek, co wzbudziło podejrzenia funkcjonariuszy. Jako, iż podejrzany podobny był do mężczyzny z rysopisu, szybko go zatrzymano i umieszczono w więzieniu.
Luis Garavito przyznał się do 140 okrutnych mordów dokonanych na dzieciach, chociaż, od roku 1992, ich faktyczna ilość mogła przekroczyć nawet 300. Większość jego ofiar to mieszkańcy ulicy - ubodzy, błąkający się tu i ówdzie chłopcy. Zarówno sposób uprowadzania swych "zdobyczy", jak i metoda mordu były w przypadku Luisa Garavito schematyczne. Wszystkie zabójstwa cechowała wyjątkowa bestialskość oprawcy.
Początkowo Garavito skazany został za swe wszystkie zabójstwa na blisko 2,600 lat odsiadki. Jednak z powodu kolumbijskiego prawa, które mówi, że wyrok nie może wynieść więcej niż 30 lat, oraz dzięki współpracy z policją, "La Bestia" dostał tylko 22 lata więzienia. Przetrzymywany jest w nieznanym miejscu, z obawy przed samosądem.
Dla zainteresowanych:
Źródło
(zaraz poleci odpowiedź CIOTA i ta osoba zdobędzie zapewne zgrzewkę piwa
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów