Powybijane szyby, pourywane klamki - w nocy ktoś zdewastował cztery baraki na wrocławskim osiedlu Tarnogaj, w którym miejsce mieli znaleźć m.in. Romowie z koczowiska. W pomieszczeniach są cegłówki i kamienie większe od ludzkiej głowy.
Mieszkańcy pobliskiego schroniska dla bezdomnych nic nie słyszeli. Zorientowali się dopiero nad ranem. - Też miałem zamieszkać w jednym z tych baraków. A co, gdyby ktoś był w środku? Od uderzenia takim kamieniem mógłby zginąć - mówi mieszkaniec schroniska Leszek Herliczka. Władze schroniska już zgłosiły to na policję.
- Jeżeli to się stało przeciwko Romom, to to jest straszne, paskudne. Wręcz świństwo - kwituje bezdomny.
Od kilku dni mieszkańcy osiedla Tarnogaj protestują. Nie chcą, żeby w barakach przy schronisku pojawili się Romowie z koczowiska. W klatkach schodowych, na słupach, witrynach sklepowych rada osiedla wywiesiła takie ogłoszenie: "
Kontenery już są, nie dopuśćmy do tego, by ponownie zaistniały liczne kradzieże, degradacja środowiska w osiedlu i kradzieże mienia społecznego oraz włamania do samochodów. Protestujemy przeciwko decyzjom Urzędu Miejskiego".
We wtorek wieczorem, w siedzibie rady osiedla, zebrało się kilkudziesięciu mieszkańców. Chcą zebrać pod protestem jak najwięcej głosów i przekazać je prezydentowi miasta Rafałowi Dutkiewiczowi. Jeśli to nie poskutkuje, nie wykluczają ostrzejszych form protestu.
Przed wrocławskim sądem toczy się proces o eksmisję Romów z koczowiska. Pozwała ich gmina Wrocław, bo Romowie zajmują teren należący do miasta.
Źródło
Kto wie, może Wrocławianie wywalczą kiedyś czyste miasto