Podoba się lub nie, pocałujcie misia w dupę.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:34
📌
Konflikt izraelsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:47
🔥
Przesłanie do kozojebców
- teraz popularne
#korupcja
Witaj użytkowniku sadistic.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Jeden z najbardziej lukratywnych publicznych przetargów o wartości 34 mln zł – na obsługę polskiej prezydencji w UE – był ustawiony pod jedną z firm, która wygrała przetarg – twierdzi CBA i warszawska prokuratura. Skandal jest tym większy, że powiązany z tą spółką Janusz J. był partnerem życiowym wysoko postawionej urzędniczki w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, odpowiedzialnej w resorcie za przetargi - wynika z ustaleń "Rzeczpospolitej".
CBA zatrzymało wczoraj w sumie 18 osób w tym Monikę F. i Janusza J. w ich wspólnym mieszkaniu w Warszawie.
Na ślad korupcji w MSZ miał naprowadzić śledczych 40-letni Janusz J., wiceprezes spółki informatycznej Netline Group, bohater największej afery korupcyjnej w rządowych przetargach sprzed dwóch lat. Mężczyzna wraz z dyrektorem CPI MSWiA trafił do aresztu pod zarzutem korupcji.
Janusza J. odwiedzała w areszcie Monika F. Kiedy wyszedł na wolność nadal zdobywał rządowe zlecenia tym razem przez spółkę EasyLog z Warszawy. Także przetarg na "Kompleksową obsługę spotkań i konferencji prezydencji RP w Radzie UE", za którego przeprowadzenie odpowiadała właśnie Monika F. Kobieta została naczelnikiem wydziału zamówień publicznych w Biurze Dyrektora Generalnego MSZ miesiąc temu - pochwaliła się tym w internecie.
Sikorski: urzędniczka wydalona ze służby
- Jeszcze dziś urzędniczka ministerstwa zatrzymana przez CBA zostanie wydalona ze służby zagranicznej - zapowiadał w radiowej Trójce Radosław Sikorski, szef MSZ. Ze względu na utratę nieposzlakowanej opinii straci pracę. Radosław Sikorski zapowiedział też, że sprawdzone zostaną wszystkie przetargi, w których uczestniczyła.
"Monika F. już wydalona ze służby zagranicznej. Sprawdzimy wszystkie przetargi, w których uczestniczyła. Dziękuję CBA za skuteczność" - napisał potem minister na Twitterze.
Szef dyplomacji pytany w Trójce, "czy MSZ jest przeżarte rakiem korupcji", odpowiedział: "niestety chyba tak. W wyniku działań i bliskiej współpracy z CBA została zatrzymana pracownica ministerstwa, która jeszcze dziś zostanie wydalona ze służby zagranicznej". Jak dodał, straciła ona "nieposzlakowaną opinię".
Minister Sikorski zapowiedział zdecydowaną walkę z korupcją i współpracę z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
- Za każdym razem będziemy współpracowali z CBA, (będziemy) twardo wyciągać w takich przypadkach konsekwencje wobec winnych - zapewnił Sikorski.
Minister powiedział, że działania resortu w czasie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej zostały pozytywnie skwitowane przez Najwyższą Izbę Kontroli. Musiało więc dojść do oszustwa, którego nie udało się wcześniej wykryć zwykłymi metodami.
W związku z aferą korupcyjną w dawnym MSWiA CBA zatrzymało wczoraj 15 przedstawicieli firm informatycznych, dwóch pracowników GUS i jednego z MSZ. Ma to związek z prowadzonym przez stołeczną prokuraturę apelacyjną śledztwem dot. zamówień na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych b. MSWiA oraz KGP. Źródło: Rzeczpospolita, Trójka Polskie Radio, PAP
CBA zatrzymało wczoraj w sumie 18 osób w tym Monikę F. i Janusza J. w ich wspólnym mieszkaniu w Warszawie.
Na ślad korupcji w MSZ miał naprowadzić śledczych 40-letni Janusz J., wiceprezes spółki informatycznej Netline Group, bohater największej afery korupcyjnej w rządowych przetargach sprzed dwóch lat. Mężczyzna wraz z dyrektorem CPI MSWiA trafił do aresztu pod zarzutem korupcji.
Janusza J. odwiedzała w areszcie Monika F. Kiedy wyszedł na wolność nadal zdobywał rządowe zlecenia tym razem przez spółkę EasyLog z Warszawy. Także przetarg na "Kompleksową obsługę spotkań i konferencji prezydencji RP w Radzie UE", za którego przeprowadzenie odpowiadała właśnie Monika F. Kobieta została naczelnikiem wydziału zamówień publicznych w Biurze Dyrektora Generalnego MSZ miesiąc temu - pochwaliła się tym w internecie.
Sikorski: urzędniczka wydalona ze służby
- Jeszcze dziś urzędniczka ministerstwa zatrzymana przez CBA zostanie wydalona ze służby zagranicznej - zapowiadał w radiowej Trójce Radosław Sikorski, szef MSZ. Ze względu na utratę nieposzlakowanej opinii straci pracę. Radosław Sikorski zapowiedział też, że sprawdzone zostaną wszystkie przetargi, w których uczestniczyła.
"Monika F. już wydalona ze służby zagranicznej. Sprawdzimy wszystkie przetargi, w których uczestniczyła. Dziękuję CBA za skuteczność" - napisał potem minister na Twitterze.
Szef dyplomacji pytany w Trójce, "czy MSZ jest przeżarte rakiem korupcji", odpowiedział: "niestety chyba tak. W wyniku działań i bliskiej współpracy z CBA została zatrzymana pracownica ministerstwa, która jeszcze dziś zostanie wydalona ze służby zagranicznej". Jak dodał, straciła ona "nieposzlakowaną opinię".
Minister Sikorski zapowiedział zdecydowaną walkę z korupcją i współpracę z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
- Za każdym razem będziemy współpracowali z CBA, (będziemy) twardo wyciągać w takich przypadkach konsekwencje wobec winnych - zapewnił Sikorski.
Minister powiedział, że działania resortu w czasie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej zostały pozytywnie skwitowane przez Najwyższą Izbę Kontroli. Musiało więc dojść do oszustwa, którego nie udało się wcześniej wykryć zwykłymi metodami.
W związku z aferą korupcyjną w dawnym MSWiA CBA zatrzymało wczoraj 15 przedstawicieli firm informatycznych, dwóch pracowników GUS i jednego z MSZ. Ma to związek z prowadzonym przez stołeczną prokuraturę apelacyjną śledztwem dot. zamówień na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych b. MSWiA oraz KGP. Źródło: Rzeczpospolita, Trójka Polskie Radio, PAP
Nic dodać nic ująć.
LUDZIE, OTWÓRZCIE OCZY!
LUDZIE, OTWÓRZCIE OCZY!
Najlepszy komentarz (52 piw)
Z................o
• 2013-10-17, 12:42
Stare i mowa o dawnym pzpn za grzsia
Recykling w rękach mafii. Bertold Kittel odkrył śmieciową szarą strefę, korupcję w CBA i bezradność państwa.
Dziwi Was zamieszanie wokół ustawy śmieciowej? To lektura dla Was. Bertold Kittel w najnowszym reportażu opisuje, jak mafia przejmuje rynek gospodarowania odpadami. W rozmowie z naTemat dziennikarz śledczy uchyla rąbka tajemnicy: wyjaśnia, jak to się dzieje, że w Polsce można wylać na pole setki ton toksycznych odpadów, pokazuje korupcję w CBA i mechanizmy, wskutek których prędzej, czy później każdy z nas ucierpi.
Jak ci się podobał?
Twój reportaż?
Mój reportaż.
Koszmarny.
Wierzyłaś w segregowanie śmieci?
Szczerze? Czułam się z tym całkiem nieźle. I wtedy twoje wydawnictwo podesłało mi książkę.
(śmiech)
A Ty segregujesz?
Nie. Raz, że Warszawa nie segreguje śmieci. Dwa, mam już trochę inne spojrzenie na cały temat, niż rok temu.
Dlaczego nagle zainteresowałeś się śmieciami?
Dostałem informację, że dwaj funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego współpracują z przestępcami. Dowiedziałem się, że ci funkcjonariusze niebawem odchodzą na emeryturę, więc miałem możliwość zdobywania materiału o nich niejako od początku. Zastanowiło mnie, co będą robić ci ludzie później? Dokąd pójdą?
Twoje śledztwo zaczyna się w chwili, gdy z ekipą telewizyjną nagrywacie pożegnanie tych funkcjonariuszy – w towarzystwie przełożonych, z szablami oficerskimi jako prezentami.
Dopiero kiedy już je mieliśmy, zaczęliśmy badać, o co tak naprawdę chodzi. Początkowo myślałem, że sprawa dotyczy wyłudzeń w handlu złomem.
A znalazłeś tony szkła.
Najważniejsze było dla nas, żeby ogarnąć cały ten biznes, wejść w niego i przeprowadzić prowokację. Tak trafiliśmy między innymi na sprawę DPR-ów, czyli dokumentów potwierdzających recykling.
Jeśli firma wprowadza na rynek dużo opakowań, na przykład szklanych, musi zapłacić państwu pewną kwotę za to, że te opakowania trzeba będzie odzyskać. DPR-y pozwalają uniknąć tych opłat za nieprawidłowe gospodarowanie śmieciami.
Na czym to polega?
Jeśli taki Polmos wprowadza na rynek dajmy na to 100 tys. ton szklanych butelek, to powinien zebrać z rynku i przekazać do przetworzenia kilkadziesiąt tysięcy ton szkła rocznie. Może też to zlecić innej firmie, która zrobi to za niego. Taka firma wystawia DPR, a producent ma z głowy.
Problem polega na tym, że kiedy ta firma nie zbierze z rynku opakowań, nic jej nie grozi, a na wystawianiu dokumentów za recykling zarabia konkretne pieniądze. To oczywiste, że w takich warunkach wyrośnie szara strefa. Do niej trafili właśnie ci agenci CBA.
Pisałeś, że w statystykach europejskich Polska jest liderem jeśli chodzi o zbiórkę odpadów. Królestwem recyklingu.
To jest bzdura kompletna, ale rzeczywiście w papierach to tak wygląda, bo państwo wykazuje te lewe faktury i jest szczęśliwe, że mamy super zbiórkę szkła. Według dokumentów mamy taką zbiórkę szkła, że odzyskujemy go więcej, niż możemy przerobić. A jaka jest prawda? Huty płaczą o surowiec. Nie mają czego przetapiać.
To jest do tego stopnia absurdalne, że zgodnie z przepisami grupa, którą opisuję w reportażu zgłosiła do starostwa założenie własnej huty szkła. Po dwóch tygodniach starostwo wystawiło wszystkie dokumenty: na to, że faktycznie ją założyli, mogą przerabiać szkło i wystawiać zaświadczenia potwierdzające recykling. Ale ona nigdy nie powstała. Chodzi o to, żeby wytworzyć alibi dla firm, które kupują te lewe papiery i mogą powiedzieć: my przecież działaliśmy w dobrej wierze.
Pytanie brzmi: co dzieje się z tym całym szkłem, które powinno zostać przetworzone? Ono przecież fizycznie istnieje.
Nikt tego nie kontroluje. Generalnie mam wrażenie, że w sytuacjach związanych z ochroną środowiska prokuratorzy wychodzą z założenia, że nie ma zwłok, więc nie ma ofiary.
Tymczasem ty opisujesz całkiem poważne konsekwencje. Na przykład Zawiercie.
W Zawierciu ludziom wyrzucono pod domami kilkadziesiąt, albo kilkaset tysięcy ton skrajnie toksycznych odpadów. Grupa, o której piszę zbiera na całym Śląsku poprzemysłowe odpady z hut, z galwanizacji i wylewa to gdzie bądź. To nie jest sytuacja, która wydarzyła się kiedyś. To trwa teraz. To jest realne w wielu miejscach Polski.
W reportażu opisujesz też przypadek rolnika, któremu na pole wylano toksyczne odpady. On dostał wyższą grzywnę, niż ludzie, którzy to zrobili.
Śledztwo w tej sprawie miało dwie fazy. W pierwszej zostało umorzone, ale sąd zdecydował się je wznowić. Nigdy nie widziałem zresztą tak kuriozalnego uzasadnienia. Sąd opisał, jak prokurator stwierdził niemożność wykrycia sprawcy, pomimo że w aktach śledztwa występuje jego nazwisko. Absurd po prostu.
To pokazuje, jak na niższych szczeblach funkcjonuje prokuratura. Ten prokurator oczywiście nadal pracuje.
Konsekwencje są łatwe do przewidzenia.
W Kampanii kilka lat temu okazało się, że ich podstawowy produkt żywnościowy, mozarella di buffala jest skażona, bo krowy jadły skażoną trawę. Prędzej, czy później ktoś uzna, że normy w serze są przekroczone, zabroni jego eksportu na teren Unii Europejskiej i cały ten region zbankrutuje. W Polsce szczycimy się tym, że mamy zdrowe rolnictwo, ekologiczne. Jeśli będziemy traktować odpady tak, jak do tej pory, to się skończy.
Wracam do Zawiercia; te skażone odpady wciąż tam leżą!
Który rok?
Czwarty albo piąty. Skala tego skażenia jest tak wielka, że nikt w Polsce nie ma pieniędzy, żeby to usunąć, rzeczoznawcy wycenili koszty na 25 mln zł. Samorządu na to nie stać, firma nawet dostała karę, ale odwołuje się. Zresztą nawet jeśli wyrok się uprawomocni, pozostaje pytanie: kto ściągnie od małej firmy krzak 25 mln?
Pytaliśmy o to służby ochrony środowiska. Oni uważają, że to powinno być usunięte, bo rzecz jest znacznie poważniejsza niż się wydaje – trujące odpady z zakładów, które w PRL produkowały chemiczne nawozy, leżą w dużym wyrobisku, które kiedyś było kamieniołomem. To jest formacja krasowa, a więc taka, przez którą przesiąka woda. Tam, w Zawierciu skała tworzy wielką skorupę nad podziemnym jeziorem zasilającym w wodę 50 tys. osób., a biegli stwierdzili, że te odpady zaczną w końcu do niego przesiąkać. Nie wiadomo, kiedy może już to zrobiły, a może to się stanie za pięć lat. Wyobraź sobie konsekwencje. Ta woda jest dostarczana prosto do kranów.
Pisałeś też o odpadach medycznych.
No tak, bo nie chodzi tylko o szkło. Okazało się, że jeden mężczyzna zbierał bardzo drogie w utylizacji odpady medyczne, czyli mówiąc wprost: fragmenty ludzkich ciał. Brał za to pieniądze od szpitali, następnie pakował to w różne worki, pudła, część mielił, rozsypywał w różnych miejscach, na działkach. Totalny koszmar.
Tu dochodzimy do kolejnego wątku twojego reportażu gdzie są służby, które powinny temu wszystkiemu przeciwdziałać? Jak to się dzieje, że można wyrzucać do lasu tony szkła, lub toksycznych odpadów?
To był przykład tego, jak niewielkie kompetencje ma ochrona środowiska w Polsce. W ramach wychodzenia naprzeciw przedsiębiorcy musi na przykład informować o kontroli trzy dni wcześniej. Oni nie kontrolują dokumentów, tylko szukają nielegalnych substancji. Wiadomo, że jeśli ktoś je ma, to usunie!
Bardzo ważne w twoim reportażu jest też tło polityczne i historyczne.
Tutaj mamy historię, która jest ciekawa z kilku punktów widzenia. Z jednej strony ona pokazuje działalność funkcjonariuszy CBA, którzy wchodzą w przestępczy biznes jeszcze jako członkowie służby. Z drugiej, w tej historii pojawiają się też politycy, między innymi brat premiera.
Wiele osób mówi, że odkąd w Polsce działa CBA, skończyła się tu korupcja. Postanowiłem sprawdzić, czy to jest prawdziwe zdanie. Nie jest. Korupcję widać w rzeczywistych przypadkach. Ja w reportażu opisuję pewien splot wokół MSW, czyli instytucji, która jako nadzorująca policję, służby specjalne, powinna być absolutnie poza wszystkimi podejrzeniami, bo odpowiada za dziedziny, które mają realne przełożenie na obywateli.
Przykłady: jeśli opóźnia się wdrażanie numeru 112, to ktoś nie otrzyma w porę pomocy. Jeśli nie udaje się zbudować lądowisk dla helikopterów, to ludzie przez to umierają. To generalnie nie jest czysta statystyka, gdzie chodzi o jakąś fakturę, bo za tym są bardzo konkretne rzeczy. I ludzie, którzy za nie odpowiadają, biorą najwyższe w historii łapówki. Dlatego wciąż nie jesteśmy w stanie zrobić systemu, w którym nie musimy się meldować. To nas ośmiesza. Takie rzeczy się dzieją nieustannie, one niekiedy wychodzą w gazetach, ale informowanie o tym rozkłada się w czasie.
Brakuje pełnego obrazu?
Zobacz, mamy taką informację z ostatnich dni, że facet, który pracował na budowie został niemal zamordowany przez swojego szefa. Oczywiście historia interesująca sama w sobie, ciekawe human story. Ale co za tym stoi? Jego szef prowadził prace przy remoncie szkoły. Szkoły podstawowe w 90 procentach są publiczne. To znaczy, że dostał zlecenie z publicznej kasy. Jakim cudem bandyta dostaje zlecenie z publicznej kasy, zatrudnia ludzi na czarno i wszyscy to mają gdzieś?
Boję się, że umknęło nam zjawisko zajmowania kolejnych gałęzi gospodarki przez struktury mafijne. Pozwoliliśmy na to i nie jesteśmy tego świadomi, bo cały system, który powinien nas przed tym ostrzegać: prokuratura, dziennikarze, politycy, nie widzi problemu, bo on wyszedł już poza sztywne ramy systemu. Okazuje się, że najbardziej niebezpieczna korupcja jest w samorządach - tam, gdzie styka się biznes, polityka, mafia i służby.
U ciebie w reportażu głównym negatywnym bohaterem nie jest jednak żaden z agentów CBA, ale niejaki Marcin Kozera.
To jest bohater, od którego wszystko się zaczyna, idę jego tropem, bo jest zwornikiem wszystkich rzeczy. Miał swoje trzy grosze w Zawierciu, pracuje w grupie firm, które zajmują się DPR-ami i przeciągnął na złą stronę agentów CBA. Na końcu okazuje się, że kryje się za nim pierwszoligowa przestępczość. Udowadnia, jak bliskie są związki służb specjalnych, polityki, biznesu i mafii. Takiej, którą znamy z jedynek w gazetach, bo ludzie, którzy tam występują to bandyci, którzy tworzyli gang pruszkowski.
Oni weszli teraz w niby-legalne biznesy. Robią to po swojemu: biją, gwałcą, robią pewne rzeczy nie do końca legalnie, ale funkcjonują w obrocie gospodarczym.
Co z tym wszystkim można zrobić?
Niestety jest tak, i widać to było przy sprawie z Amber Gold, że prokuratura powinna być centralnym organem jeśli chodzi o walkę z przestępczością zorganizowaną, ale nie zawsze sobie z tym radzi. Prawdopodobnie dobrym modelem byłby powrót do scentralizowania jednego ze szczebli prokuratury, stworzenie zespołu ludzi, którzy myślą kilka kroków do przodu, potrafią wyłapywać pewne trendy. Sądzę, że coś takiego pomoże kontrolować pewne zjawiska. Ale przestępczość i tak zostanie.
Jak w kontekście tego, co się dowiedziałeś, myślisz o ustawie śmieciowej i całym zamieszaniu, które wokół niej powstało?
Rozmawiałem ostatnio z jednym z głównych bohaterów mojego reportażu. Spytałem go o to, a on w odpowiedzipo prostu się zaśmiał. Ustawa nie ma sensu, bo furtka polega na tym, że organizuje się przetarg i prędzej, czy później, każdy samorząd który ma na głowie szkoły, inwestycje i tak dojdzie do wniosku, że najważniejszym dla niego kryterium wykonania usługi jest cena. A jeśli myślimy w ten sposób, to wracamy do punktu wyjścia. Bo samorząd podpisze umowę z tymi, którzy dają świetną cenę, chociaż wie, że za takie pieniądze nie da się zutylizować odpadów, odpowiednio ich składować.
Tym razem to nie wielkie firmy, ale samorząd staje się współsprawcą.
źródło: natemat.pl/74269,recykling-w-rekach-mafii-bertold-kittel-odkryl-smieciowa...
Dziwi Was zamieszanie wokół ustawy śmieciowej? To lektura dla Was. Bertold Kittel w najnowszym reportażu opisuje, jak mafia przejmuje rynek gospodarowania odpadami. W rozmowie z naTemat dziennikarz śledczy uchyla rąbka tajemnicy: wyjaśnia, jak to się dzieje, że w Polsce można wylać na pole setki ton toksycznych odpadów, pokazuje korupcję w CBA i mechanizmy, wskutek których prędzej, czy później każdy z nas ucierpi.
Jak ci się podobał?
Twój reportaż?
Mój reportaż.
Koszmarny.
Wierzyłaś w segregowanie śmieci?
Szczerze? Czułam się z tym całkiem nieźle. I wtedy twoje wydawnictwo podesłało mi książkę.
(śmiech)
A Ty segregujesz?
Nie. Raz, że Warszawa nie segreguje śmieci. Dwa, mam już trochę inne spojrzenie na cały temat, niż rok temu.
Dlaczego nagle zainteresowałeś się śmieciami?
Dostałem informację, że dwaj funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego współpracują z przestępcami. Dowiedziałem się, że ci funkcjonariusze niebawem odchodzą na emeryturę, więc miałem możliwość zdobywania materiału o nich niejako od początku. Zastanowiło mnie, co będą robić ci ludzie później? Dokąd pójdą?
Twoje śledztwo zaczyna się w chwili, gdy z ekipą telewizyjną nagrywacie pożegnanie tych funkcjonariuszy – w towarzystwie przełożonych, z szablami oficerskimi jako prezentami.
Dopiero kiedy już je mieliśmy, zaczęliśmy badać, o co tak naprawdę chodzi. Początkowo myślałem, że sprawa dotyczy wyłudzeń w handlu złomem.
A znalazłeś tony szkła.
Najważniejsze było dla nas, żeby ogarnąć cały ten biznes, wejść w niego i przeprowadzić prowokację. Tak trafiliśmy między innymi na sprawę DPR-ów, czyli dokumentów potwierdzających recykling.
Jeśli firma wprowadza na rynek dużo opakowań, na przykład szklanych, musi zapłacić państwu pewną kwotę za to, że te opakowania trzeba będzie odzyskać. DPR-y pozwalają uniknąć tych opłat za nieprawidłowe gospodarowanie śmieciami.
Na czym to polega?
Jeśli taki Polmos wprowadza na rynek dajmy na to 100 tys. ton szklanych butelek, to powinien zebrać z rynku i przekazać do przetworzenia kilkadziesiąt tysięcy ton szkła rocznie. Może też to zlecić innej firmie, która zrobi to za niego. Taka firma wystawia DPR, a producent ma z głowy.
Problem polega na tym, że kiedy ta firma nie zbierze z rynku opakowań, nic jej nie grozi, a na wystawianiu dokumentów za recykling zarabia konkretne pieniądze. To oczywiste, że w takich warunkach wyrośnie szara strefa. Do niej trafili właśnie ci agenci CBA.
Pisałeś, że w statystykach europejskich Polska jest liderem jeśli chodzi o zbiórkę odpadów. Królestwem recyklingu.
To jest bzdura kompletna, ale rzeczywiście w papierach to tak wygląda, bo państwo wykazuje te lewe faktury i jest szczęśliwe, że mamy super zbiórkę szkła. Według dokumentów mamy taką zbiórkę szkła, że odzyskujemy go więcej, niż możemy przerobić. A jaka jest prawda? Huty płaczą o surowiec. Nie mają czego przetapiać.
To jest do tego stopnia absurdalne, że zgodnie z przepisami grupa, którą opisuję w reportażu zgłosiła do starostwa założenie własnej huty szkła. Po dwóch tygodniach starostwo wystawiło wszystkie dokumenty: na to, że faktycznie ją założyli, mogą przerabiać szkło i wystawiać zaświadczenia potwierdzające recykling. Ale ona nigdy nie powstała. Chodzi o to, żeby wytworzyć alibi dla firm, które kupują te lewe papiery i mogą powiedzieć: my przecież działaliśmy w dobrej wierze.
Pytanie brzmi: co dzieje się z tym całym szkłem, które powinno zostać przetworzone? Ono przecież fizycznie istnieje.
Nikt tego nie kontroluje. Generalnie mam wrażenie, że w sytuacjach związanych z ochroną środowiska prokuratorzy wychodzą z założenia, że nie ma zwłok, więc nie ma ofiary.
Tymczasem ty opisujesz całkiem poważne konsekwencje. Na przykład Zawiercie.
W Zawierciu ludziom wyrzucono pod domami kilkadziesiąt, albo kilkaset tysięcy ton skrajnie toksycznych odpadów. Grupa, o której piszę zbiera na całym Śląsku poprzemysłowe odpady z hut, z galwanizacji i wylewa to gdzie bądź. To nie jest sytuacja, która wydarzyła się kiedyś. To trwa teraz. To jest realne w wielu miejscach Polski.
W reportażu opisujesz też przypadek rolnika, któremu na pole wylano toksyczne odpady. On dostał wyższą grzywnę, niż ludzie, którzy to zrobili.
Śledztwo w tej sprawie miało dwie fazy. W pierwszej zostało umorzone, ale sąd zdecydował się je wznowić. Nigdy nie widziałem zresztą tak kuriozalnego uzasadnienia. Sąd opisał, jak prokurator stwierdził niemożność wykrycia sprawcy, pomimo że w aktach śledztwa występuje jego nazwisko. Absurd po prostu.
To pokazuje, jak na niższych szczeblach funkcjonuje prokuratura. Ten prokurator oczywiście nadal pracuje.
Konsekwencje są łatwe do przewidzenia.
W Kampanii kilka lat temu okazało się, że ich podstawowy produkt żywnościowy, mozarella di buffala jest skażona, bo krowy jadły skażoną trawę. Prędzej, czy później ktoś uzna, że normy w serze są przekroczone, zabroni jego eksportu na teren Unii Europejskiej i cały ten region zbankrutuje. W Polsce szczycimy się tym, że mamy zdrowe rolnictwo, ekologiczne. Jeśli będziemy traktować odpady tak, jak do tej pory, to się skończy.
Wracam do Zawiercia; te skażone odpady wciąż tam leżą!
Który rok?
Czwarty albo piąty. Skala tego skażenia jest tak wielka, że nikt w Polsce nie ma pieniędzy, żeby to usunąć, rzeczoznawcy wycenili koszty na 25 mln zł. Samorządu na to nie stać, firma nawet dostała karę, ale odwołuje się. Zresztą nawet jeśli wyrok się uprawomocni, pozostaje pytanie: kto ściągnie od małej firmy krzak 25 mln?
Pytaliśmy o to służby ochrony środowiska. Oni uważają, że to powinno być usunięte, bo rzecz jest znacznie poważniejsza niż się wydaje – trujące odpady z zakładów, które w PRL produkowały chemiczne nawozy, leżą w dużym wyrobisku, które kiedyś było kamieniołomem. To jest formacja krasowa, a więc taka, przez którą przesiąka woda. Tam, w Zawierciu skała tworzy wielką skorupę nad podziemnym jeziorem zasilającym w wodę 50 tys. osób., a biegli stwierdzili, że te odpady zaczną w końcu do niego przesiąkać. Nie wiadomo, kiedy może już to zrobiły, a może to się stanie za pięć lat. Wyobraź sobie konsekwencje. Ta woda jest dostarczana prosto do kranów.
Pisałeś też o odpadach medycznych.
No tak, bo nie chodzi tylko o szkło. Okazało się, że jeden mężczyzna zbierał bardzo drogie w utylizacji odpady medyczne, czyli mówiąc wprost: fragmenty ludzkich ciał. Brał za to pieniądze od szpitali, następnie pakował to w różne worki, pudła, część mielił, rozsypywał w różnych miejscach, na działkach. Totalny koszmar.
Tu dochodzimy do kolejnego wątku twojego reportażu gdzie są służby, które powinny temu wszystkiemu przeciwdziałać? Jak to się dzieje, że można wyrzucać do lasu tony szkła, lub toksycznych odpadów?
To był przykład tego, jak niewielkie kompetencje ma ochrona środowiska w Polsce. W ramach wychodzenia naprzeciw przedsiębiorcy musi na przykład informować o kontroli trzy dni wcześniej. Oni nie kontrolują dokumentów, tylko szukają nielegalnych substancji. Wiadomo, że jeśli ktoś je ma, to usunie!
Bardzo ważne w twoim reportażu jest też tło polityczne i historyczne.
Tutaj mamy historię, która jest ciekawa z kilku punktów widzenia. Z jednej strony ona pokazuje działalność funkcjonariuszy CBA, którzy wchodzą w przestępczy biznes jeszcze jako członkowie służby. Z drugiej, w tej historii pojawiają się też politycy, między innymi brat premiera.
Wiele osób mówi, że odkąd w Polsce działa CBA, skończyła się tu korupcja. Postanowiłem sprawdzić, czy to jest prawdziwe zdanie. Nie jest. Korupcję widać w rzeczywistych przypadkach. Ja w reportażu opisuję pewien splot wokół MSW, czyli instytucji, która jako nadzorująca policję, służby specjalne, powinna być absolutnie poza wszystkimi podejrzeniami, bo odpowiada za dziedziny, które mają realne przełożenie na obywateli.
Przykłady: jeśli opóźnia się wdrażanie numeru 112, to ktoś nie otrzyma w porę pomocy. Jeśli nie udaje się zbudować lądowisk dla helikopterów, to ludzie przez to umierają. To generalnie nie jest czysta statystyka, gdzie chodzi o jakąś fakturę, bo za tym są bardzo konkretne rzeczy. I ludzie, którzy za nie odpowiadają, biorą najwyższe w historii łapówki. Dlatego wciąż nie jesteśmy w stanie zrobić systemu, w którym nie musimy się meldować. To nas ośmiesza. Takie rzeczy się dzieją nieustannie, one niekiedy wychodzą w gazetach, ale informowanie o tym rozkłada się w czasie.
Brakuje pełnego obrazu?
Zobacz, mamy taką informację z ostatnich dni, że facet, który pracował na budowie został niemal zamordowany przez swojego szefa. Oczywiście historia interesująca sama w sobie, ciekawe human story. Ale co za tym stoi? Jego szef prowadził prace przy remoncie szkoły. Szkoły podstawowe w 90 procentach są publiczne. To znaczy, że dostał zlecenie z publicznej kasy. Jakim cudem bandyta dostaje zlecenie z publicznej kasy, zatrudnia ludzi na czarno i wszyscy to mają gdzieś?
Boję się, że umknęło nam zjawisko zajmowania kolejnych gałęzi gospodarki przez struktury mafijne. Pozwoliliśmy na to i nie jesteśmy tego świadomi, bo cały system, który powinien nas przed tym ostrzegać: prokuratura, dziennikarze, politycy, nie widzi problemu, bo on wyszedł już poza sztywne ramy systemu. Okazuje się, że najbardziej niebezpieczna korupcja jest w samorządach - tam, gdzie styka się biznes, polityka, mafia i służby.
U ciebie w reportażu głównym negatywnym bohaterem nie jest jednak żaden z agentów CBA, ale niejaki Marcin Kozera.
To jest bohater, od którego wszystko się zaczyna, idę jego tropem, bo jest zwornikiem wszystkich rzeczy. Miał swoje trzy grosze w Zawierciu, pracuje w grupie firm, które zajmują się DPR-ami i przeciągnął na złą stronę agentów CBA. Na końcu okazuje się, że kryje się za nim pierwszoligowa przestępczość. Udowadnia, jak bliskie są związki służb specjalnych, polityki, biznesu i mafii. Takiej, którą znamy z jedynek w gazetach, bo ludzie, którzy tam występują to bandyci, którzy tworzyli gang pruszkowski.
Oni weszli teraz w niby-legalne biznesy. Robią to po swojemu: biją, gwałcą, robią pewne rzeczy nie do końca legalnie, ale funkcjonują w obrocie gospodarczym.
Co z tym wszystkim można zrobić?
Niestety jest tak, i widać to było przy sprawie z Amber Gold, że prokuratura powinna być centralnym organem jeśli chodzi o walkę z przestępczością zorganizowaną, ale nie zawsze sobie z tym radzi. Prawdopodobnie dobrym modelem byłby powrót do scentralizowania jednego ze szczebli prokuratury, stworzenie zespołu ludzi, którzy myślą kilka kroków do przodu, potrafią wyłapywać pewne trendy. Sądzę, że coś takiego pomoże kontrolować pewne zjawiska. Ale przestępczość i tak zostanie.
Jak w kontekście tego, co się dowiedziałeś, myślisz o ustawie śmieciowej i całym zamieszaniu, które wokół niej powstało?
Rozmawiałem ostatnio z jednym z głównych bohaterów mojego reportażu. Spytałem go o to, a on w odpowiedzipo prostu się zaśmiał. Ustawa nie ma sensu, bo furtka polega na tym, że organizuje się przetarg i prędzej, czy później, każdy samorząd który ma na głowie szkoły, inwestycje i tak dojdzie do wniosku, że najważniejszym dla niego kryterium wykonania usługi jest cena. A jeśli myślimy w ten sposób, to wracamy do punktu wyjścia. Bo samorząd podpisze umowę z tymi, którzy dają świetną cenę, chociaż wie, że za takie pieniądze nie da się zutylizować odpadów, odpowiednio ich składować.
Tym razem to nie wielkie firmy, ale samorząd staje się współsprawcą.
źródło: natemat.pl/74269,recykling-w-rekach-mafii-bertold-kittel-odkryl-smieciowa...
Najlepszy komentarz (41 piw)
M................y
• 2013-09-10, 14:28
Wkrótce popełni samobójstwo... Strzeli sobie 4 razy w głowę, czy "upadnie" na nóz kilkanaście razy?
... w tym szefowej biura premiera
Rzecznik oddziału policji do zwalczania przestępczości zorganizowanej (UOOZ) potwierdził, że jednostkę wysłano na akcję, ale nie podał żadnych szczegółów. Rzecznik UOOZ Pavel Hantak zapowiedział, że jeszcze w czwartek zostaną udostępnione informacje na ten temat.
Według wydań internetowych dziennika "Mlada fronta Dnes" i bulwarówki "Blesk" do interwencji policji doszło po nocnym posiedzeniu rządu. Wśród zatrzymanych są m.in. Jana Nagyova, politycy rządzącej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) - były minister rolnictwa Ivan Fuksa i były wiceminister zdrowia Marek Sznajdr, a także były szef wywiadu wojskowego Ondrej Palenik.
Rzecznik rządu Jan Hrubesz nie potwierdził zatrzymań.
Jak coś znajdziecie konkretnego to wrzucajcie w komentarzach, bo szykuje się gruba afera !!!
na foto Premier Czech Petr Neczas.
Rzecznik oddziału policji do zwalczania przestępczości zorganizowanej (UOOZ) potwierdził, że jednostkę wysłano na akcję, ale nie podał żadnych szczegółów. Rzecznik UOOZ Pavel Hantak zapowiedział, że jeszcze w czwartek zostaną udostępnione informacje na ten temat.
Według wydań internetowych dziennika "Mlada fronta Dnes" i bulwarówki "Blesk" do interwencji policji doszło po nocnym posiedzeniu rządu. Wśród zatrzymanych są m.in. Jana Nagyova, politycy rządzącej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) - były minister rolnictwa Ivan Fuksa i były wiceminister zdrowia Marek Sznajdr, a także były szef wywiadu wojskowego Ondrej Palenik.
Rzecznik rządu Jan Hrubesz nie potwierdził zatrzymań.
Jak coś znajdziecie konkretnego to wrzucajcie w komentarzach, bo szykuje się gruba afera !!!
na foto Premier Czech Petr Neczas.
Podobno były prezes PZPN Michał Listkiwiewicz po zdegradowaniu Polonii Warszawa ostro wział sie za szukanie sponsorów dla jego ukochanego klubu. Ciekawe kiedy poznamy 1sze efekty jego wytęzonej pracy.
Najlepszy komentarz (34 piw)
Miles87
• 2013-05-29, 12:32
o kurde ale chłop walczy. Twardy zawodnik nie poddaje się a już pewnie wydłubał rdzeń kręgowy.
O Bogactwach geodezyjnych Polskich,ktore nie sa juz nasze.
a wystarczyłoby tylko wrócić do ustawy z 1921r.
Najlepszy komentarz (79 piw)
S................4
• 2013-02-09, 16:40
Jak by Piłsudski zmartwychwstał to by im taki przewrót majowy pierdolnął że hej
- Jarosław Ziętara - dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych.
- Janusz Zaporowski - dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu - zmarł 07.10.1991.
W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca Lancii, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku.
- Michał Falzmann - kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ - umiera "na serce" 18.07.1991 r.
- Walerian Pańko - Prezes NIK i szef Felzmanna - ginie wkrótce po nim w tajemniczym wypadku samochodowym 7.10.1991 r
Z jego sejfu zniknęły ważne dokumenty w sprawie FOZZ. Śledztwo wykazało że samochód rozpadł się w wyniku wybuchu bomby umieszczonej pod autem. Jednak trzej policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu wypadku, utonęli kilka miesięcy później podczas weekendowego wypoczynku (wszyscy trzej świetnie pływali). Oficjalnie podano że śmierć Pańki była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
Jego kierowca został... skazany na więzienie i wkrótce... również zmarł.
- W 1991r. roku został zastrzelony Andrzej Struglik - były oficer kontrwywiadu wojskowego PRL, który pracował w firmie handlującej bronią. Struglik chciał się zwolnić, gdy kazano mu nielegalnie sprzedawać broń do innych krajów.
- Piotr Jaroszewicz - premier PRL - zamordowany 01.09.1992 r, wraz z żoną.
- Jacek Sz.- oskarżony w sprawie FOZZ - umarł w 1993r.
- W 1997 roku w tajemniczym wypadku zginął były poseł Tadeusz Kowalczyk, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii.
- Marek Papała - Komendant Główny Policji - zamordowany 25.06.1998 r.
- Ireneusz Sekuła - poseł na Sejm - samobójstwo, 3-krotnie strzelił sobie w brzuch 29.04.2000 r.
- Jacek Dębski - polityk, były minister sportu - zamordowany 12.04.2001 r.
- W 2001 roku zamordowany został Stanisław Faltynowski - kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb. Oficjalnie jego śmierć uznano za samobójstwo.
- w lutym 2002 roku, zamordowany został Zdzisław Majka - drugi kluczowy świadek w sprawie mafii paliwowej. Jego zgon również uznano za samobójstwo, a syna który zabiegał o sekcję zwłok i rzetelne śledztwo, wsadzono na 3 miesiące do aresztu.
- Marek Karp - był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego.
"Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim" ? mówił do swojego przyjaciela Stanisława Nowakowskiego Marek Karp na kilka dni przed śmiercią.
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia 2004r. w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie według oficjalnej wersji "zmarł z powodu powikłań powypadkowych". Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwych okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś.Przed śmiercią badał sprawę przejmowania polskiego sektora energetycznego przez rosyjskie spółki kontrolowane przez KGB i GRU. Podobno była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych.
- Daniel Podrzycki - kandydat na prezydenta w 2005r. Zmarł podczas kampanii wyborczej w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym. W latach 90. współpracował z gen. Tadeuszem Wileckim i Andrzejem Lepperem, W 1997 wraz z Andrzejem Lepperem, Wł. Bojarskim i W. Michałowskim podpisał zawiadomienie do prokuratury w związku z nadużyciami podczas podpisywania kontraktu na budowę Rurociągu Jamalskiego.
- Podpułkownik Barbara P. - popełniła samobójstwo 19.01.2009 r, powiesiła się w swoim domku letniskowym korzystając z nieobecności męża.
W delegaturze spekuluje się, że przyczyną mógł być mobbing ze strony szefostwa ABW.
Samobójstwo Barbary P. nie jest pierwszą taką tragedią związaną z ABW. W kwietniu 2008 r. w Garwolinie powiesił się sędzia, któremu ABW przeszukało biuro, podejrzewając go o korupcję.
- Chorąży Stefan Zielonka - szyfrant w kancelarii premiera, lat. Zielonka dysponował wiedzą o tajnikach łączności w NATO oraz miał dostęp do najściślejszych danych, m.in. wiadomości nadawanych z placówek zagranicznych do centrali.
Zaginął 13 kwietnia 2009, Wywiad nie przekazał informacji o zaginięciu Zielonki ani do prokuratury wojskowej, ani do żandarmerii, o zaginięciu powiadomiono po 2 dniach. Utopiony, zwłoki znaleziono 27 kwietnia 2010 przy brzegu Wisły. Zgniło niemal doszczętnie wszystko, ale wyciągi z banków pozostały nienaruszone,bo znajdowały się w wodoszczelnej teczce, żeby policjantom ułatwić identyfikację (?). Przyczyny śmierci Stefana Zielonki nie zostały ustalone, a prokuratura nie potwierdziła, że żołnierz popełnił samobójstwo.
- Prof.Stefan Grocholewski - ekspert od odczytywania nośników cyfrowych, wykrył manipulacje w nagraniach cz. skrzynek z CASY. "Zmarł" 31.03.2010r.
- p Mieczysław Cieślar, "zginął w wypadku samochodowym" dokładnie 18.04.2010 r, miał być następcą Adama Pilcha, który zginął w Smoleńsku. Podobno otrzymał telefon ze Smoleńska od A.Plicha.
- Grzegorz Michniewicz - Dyr.Gen.Kancelarii Premiera Tuska, a wcześniej czł. Rady Nadzorczej PKN Orlen, zaufana osoba Donalda Tuska i Tomasza Arabskiego. Natychmiast po śmierci Michniewicza znikła z internetu większość wiadomości i artykułów związanych z osobą samobójcy. Chyba musiał odkryć coś wyjątkowo przerażającego.
Powiesił się 23 grudnia 2010 na kablu od odkurzacza, w dniu, w którym z remontu w Samarze wrócił samolot TU-154, który potem rozsypał się w drobny mak na Siewiernym.
Pan Michniewicz powiesił się, choć jeszcze tego dnia cieszył się z rychłego spotkania z rodziną w Boże Narodzenie.
To był 23 grudnia, tuż przed Wigilią. Czy czas Świąt Bożego Narodzenia to okres podatny na samobójstwa?
W śledztwie nie sprawdzono bilingów rozmów Michniewicza. Lekarz dokonujący sekcji zwłok nie określił nawet godziny zgonu Michniewicza, zaś prokuratura nie odtworzyła przebiegu ostatnich godzin z życia rzekomego samobójcy. Prokurator uznał, że nie doszło do ingerencji osób trzecich, a śledztwo szybko zakończono.
- Krzysztof Knyż - operator Faktów, pracował z W. Baterem (tym, który pierwszego dnia podał poprawną godzinę katastrofy Tu-154, co media odkryły po 10 dniach). Zmarł w Moskwie na sepsę 2 czerwca 2010r.Śmierć całkiem przemilczana.
- Prof.Marek Dulinicz - szef grupy archeologicznej - zginął 6 czerwca 2010 w wypadku samochodowym w trakcie oczekiwania na wyjazd do Smoleńska.
- Dariusz Ratajczak - dr historii, autor tematów niebezpiecznych, zbioru esejów historyczno-politycznych skazany za kłamstwo oświęcimskie. 11 czerwca 2010 znaleziono jego zwłoki w zaparkowanym samochodzie pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu, w którym mogły przeleżeć wg śledczych kilka dni, sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku zatrucia alkoholem.
- Eugeniusz Wróbel - wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, poddawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to TU-154 o nr 101.
Pocięty piłą mechaniczną 16.10.2010 r przez swego syna, który zdołał zabić i pociąć swego ojca, usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć wszystko.
Złego stanu swego "chorego psychicznie" syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą.
- Dr Ryszard Kuciński - prawnik A.Leppera - "zmarł" w maju 2011 r.
- Wiesław Podgórski - był doradcą A.Leppera, gdy ten by ministrem rolnictwa, znaleziony martwy w biurze Samoobrony pod koniec czerwca 2011r. Jako przyczynę śmierci podano samobójstwo.
- 12 czerwca 2011 roku samobójstwo przez powieszenie popełnił oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, służący w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie. Żołnierz posiadał najwyższą klauzulę dostępu do materiałów niejawnych.
- Róża Żarska - adwokatka Leppera - "zmarła w lipcu 2011 r. w Moskwie.
- Andrzej Lepper - szef Samoobrony, poseł, wicemarszałek, wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Marcinkiewicza i J.Kaczyńskiego. Znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011r.
Od 1-go dnia, zanim zrobiono sekcję zwłok przyjęto wersję samobójstwa przez powieszenie bez udziału osób trzecich.
A.Lepper - Twardziel, bokser i trybun ludowy, mający dziwnym trafem dostęp do szczegółowych informacji, kto, z kim, gdzie i o której godzinie robił mętne interesy (wypowiedzi Leppera z trybuny sejmowej w 2001 roku, podczas posiedzenia, na którym debatowano nad odwołaniem go z funkcji wicemarszałka sejmu: sypie tam konkretnymi nazwiskami, można to obejrzeć na You Tube).
Jeszcze dzień wcześniej Andrzej Lepper snuł plany na przyszłość, żywił nadzieje, iż jego syn wyjdzie z poważnej choroby, a już następnego dnia skorzystał z paska od spodni i powiesił się, przy czym w godzinę później przedstawiciel prokuratury stwierdził, że to było samobójstwo.
Nawet odrobina nadziei podnosi cierpliwość i wytrwałość rodziców, czasami do poziomu zupełnie wcześniej niewyobrażalnego. Tym bardziej w sytuacji poprawy stanu dziecka!
Stan psychiczny rodziców chorych dzieci jest ewidentnie sprzeczny z sugestią mediów i "świadków" typu Tymochowicz.
- Dariusz Szpineta - zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy w łazience ośrodka wczasowego w Indiach.
Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot Tu-154M był lotem wojskowym. To kolejny człowiek, który podważał rządowo- FSB-owską wersję wydarzeń. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek samobójcze zamiary, czy choćby zły nastrój. Ciekawe, czy SMS-y były też wysyłane...
- Janusz Zaporowski - dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu - zmarł 07.10.1991.
W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca Lancii, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku.
- Michał Falzmann - kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ - umiera "na serce" 18.07.1991 r.
- Walerian Pańko - Prezes NIK i szef Felzmanna - ginie wkrótce po nim w tajemniczym wypadku samochodowym 7.10.1991 r
Z jego sejfu zniknęły ważne dokumenty w sprawie FOZZ. Śledztwo wykazało że samochód rozpadł się w wyniku wybuchu bomby umieszczonej pod autem. Jednak trzej policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu wypadku, utonęli kilka miesięcy później podczas weekendowego wypoczynku (wszyscy trzej świetnie pływali). Oficjalnie podano że śmierć Pańki była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
Jego kierowca został... skazany na więzienie i wkrótce... również zmarł.
- W 1991r. roku został zastrzelony Andrzej Struglik - były oficer kontrwywiadu wojskowego PRL, który pracował w firmie handlującej bronią. Struglik chciał się zwolnić, gdy kazano mu nielegalnie sprzedawać broń do innych krajów.
- Piotr Jaroszewicz - premier PRL - zamordowany 01.09.1992 r, wraz z żoną.
- Jacek Sz.- oskarżony w sprawie FOZZ - umarł w 1993r.
- W 1997 roku w tajemniczym wypadku zginął były poseł Tadeusz Kowalczyk, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii.
- Marek Papała - Komendant Główny Policji - zamordowany 25.06.1998 r.
- Ireneusz Sekuła - poseł na Sejm - samobójstwo, 3-krotnie strzelił sobie w brzuch 29.04.2000 r.
- Jacek Dębski - polityk, były minister sportu - zamordowany 12.04.2001 r.
- W 2001 roku zamordowany został Stanisław Faltynowski - kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb. Oficjalnie jego śmierć uznano za samobójstwo.
- w lutym 2002 roku, zamordowany został Zdzisław Majka - drugi kluczowy świadek w sprawie mafii paliwowej. Jego zgon również uznano za samobójstwo, a syna który zabiegał o sekcję zwłok i rzetelne śledztwo, wsadzono na 3 miesiące do aresztu.
- Marek Karp - był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego.
"Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim" ? mówił do swojego przyjaciela Stanisława Nowakowskiego Marek Karp na kilka dni przed śmiercią.
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia 2004r. w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie według oficjalnej wersji "zmarł z powodu powikłań powypadkowych". Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwych okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś.Przed śmiercią badał sprawę przejmowania polskiego sektora energetycznego przez rosyjskie spółki kontrolowane przez KGB i GRU. Podobno była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych.
- Daniel Podrzycki - kandydat na prezydenta w 2005r. Zmarł podczas kampanii wyborczej w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym. W latach 90. współpracował z gen. Tadeuszem Wileckim i Andrzejem Lepperem, W 1997 wraz z Andrzejem Lepperem, Wł. Bojarskim i W. Michałowskim podpisał zawiadomienie do prokuratury w związku z nadużyciami podczas podpisywania kontraktu na budowę Rurociągu Jamalskiego.
- Podpułkownik Barbara P. - popełniła samobójstwo 19.01.2009 r, powiesiła się w swoim domku letniskowym korzystając z nieobecności męża.
W delegaturze spekuluje się, że przyczyną mógł być mobbing ze strony szefostwa ABW.
Samobójstwo Barbary P. nie jest pierwszą taką tragedią związaną z ABW. W kwietniu 2008 r. w Garwolinie powiesił się sędzia, któremu ABW przeszukało biuro, podejrzewając go o korupcję.
- Chorąży Stefan Zielonka - szyfrant w kancelarii premiera, lat. Zielonka dysponował wiedzą o tajnikach łączności w NATO oraz miał dostęp do najściślejszych danych, m.in. wiadomości nadawanych z placówek zagranicznych do centrali.
Zaginął 13 kwietnia 2009, Wywiad nie przekazał informacji o zaginięciu Zielonki ani do prokuratury wojskowej, ani do żandarmerii, o zaginięciu powiadomiono po 2 dniach. Utopiony, zwłoki znaleziono 27 kwietnia 2010 przy brzegu Wisły. Zgniło niemal doszczętnie wszystko, ale wyciągi z banków pozostały nienaruszone,bo znajdowały się w wodoszczelnej teczce, żeby policjantom ułatwić identyfikację (?). Przyczyny śmierci Stefana Zielonki nie zostały ustalone, a prokuratura nie potwierdziła, że żołnierz popełnił samobójstwo.
- Prof.Stefan Grocholewski - ekspert od odczytywania nośników cyfrowych, wykrył manipulacje w nagraniach cz. skrzynek z CASY. "Zmarł" 31.03.2010r.
- p Mieczysław Cieślar, "zginął w wypadku samochodowym" dokładnie 18.04.2010 r, miał być następcą Adama Pilcha, który zginął w Smoleńsku. Podobno otrzymał telefon ze Smoleńska od A.Plicha.
- Grzegorz Michniewicz - Dyr.Gen.Kancelarii Premiera Tuska, a wcześniej czł. Rady Nadzorczej PKN Orlen, zaufana osoba Donalda Tuska i Tomasza Arabskiego. Natychmiast po śmierci Michniewicza znikła z internetu większość wiadomości i artykułów związanych z osobą samobójcy. Chyba musiał odkryć coś wyjątkowo przerażającego.
Powiesił się 23 grudnia 2010 na kablu od odkurzacza, w dniu, w którym z remontu w Samarze wrócił samolot TU-154, który potem rozsypał się w drobny mak na Siewiernym.
Pan Michniewicz powiesił się, choć jeszcze tego dnia cieszył się z rychłego spotkania z rodziną w Boże Narodzenie.
To był 23 grudnia, tuż przed Wigilią. Czy czas Świąt Bożego Narodzenia to okres podatny na samobójstwa?
W śledztwie nie sprawdzono bilingów rozmów Michniewicza. Lekarz dokonujący sekcji zwłok nie określił nawet godziny zgonu Michniewicza, zaś prokuratura nie odtworzyła przebiegu ostatnich godzin z życia rzekomego samobójcy. Prokurator uznał, że nie doszło do ingerencji osób trzecich, a śledztwo szybko zakończono.
- Krzysztof Knyż - operator Faktów, pracował z W. Baterem (tym, który pierwszego dnia podał poprawną godzinę katastrofy Tu-154, co media odkryły po 10 dniach). Zmarł w Moskwie na sepsę 2 czerwca 2010r.Śmierć całkiem przemilczana.
- Prof.Marek Dulinicz - szef grupy archeologicznej - zginął 6 czerwca 2010 w wypadku samochodowym w trakcie oczekiwania na wyjazd do Smoleńska.
- Dariusz Ratajczak - dr historii, autor tematów niebezpiecznych, zbioru esejów historyczno-politycznych skazany za kłamstwo oświęcimskie. 11 czerwca 2010 znaleziono jego zwłoki w zaparkowanym samochodzie pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu, w którym mogły przeleżeć wg śledczych kilka dni, sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku zatrucia alkoholem.
- Eugeniusz Wróbel - wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, poddawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to TU-154 o nr 101.
Pocięty piłą mechaniczną 16.10.2010 r przez swego syna, który zdołał zabić i pociąć swego ojca, usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć wszystko.
Złego stanu swego "chorego psychicznie" syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą.
- Dr Ryszard Kuciński - prawnik A.Leppera - "zmarł" w maju 2011 r.
- Wiesław Podgórski - był doradcą A.Leppera, gdy ten by ministrem rolnictwa, znaleziony martwy w biurze Samoobrony pod koniec czerwca 2011r. Jako przyczynę śmierci podano samobójstwo.
- 12 czerwca 2011 roku samobójstwo przez powieszenie popełnił oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, służący w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie. Żołnierz posiadał najwyższą klauzulę dostępu do materiałów niejawnych.
- Róża Żarska - adwokatka Leppera - "zmarła w lipcu 2011 r. w Moskwie.
- Andrzej Lepper - szef Samoobrony, poseł, wicemarszałek, wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Marcinkiewicza i J.Kaczyńskiego. Znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011r.
Od 1-go dnia, zanim zrobiono sekcję zwłok przyjęto wersję samobójstwa przez powieszenie bez udziału osób trzecich.
A.Lepper - Twardziel, bokser i trybun ludowy, mający dziwnym trafem dostęp do szczegółowych informacji, kto, z kim, gdzie i o której godzinie robił mętne interesy (wypowiedzi Leppera z trybuny sejmowej w 2001 roku, podczas posiedzenia, na którym debatowano nad odwołaniem go z funkcji wicemarszałka sejmu: sypie tam konkretnymi nazwiskami, można to obejrzeć na You Tube).
Jeszcze dzień wcześniej Andrzej Lepper snuł plany na przyszłość, żywił nadzieje, iż jego syn wyjdzie z poważnej choroby, a już następnego dnia skorzystał z paska od spodni i powiesił się, przy czym w godzinę później przedstawiciel prokuratury stwierdził, że to było samobójstwo.
Nawet odrobina nadziei podnosi cierpliwość i wytrwałość rodziców, czasami do poziomu zupełnie wcześniej niewyobrażalnego. Tym bardziej w sytuacji poprawy stanu dziecka!
Stan psychiczny rodziców chorych dzieci jest ewidentnie sprzeczny z sugestią mediów i "świadków" typu Tymochowicz.
- Dariusz Szpineta - zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy w łazience ośrodka wczasowego w Indiach.
Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot Tu-154M był lotem wojskowym. To kolejny człowiek, który podważał rządowo- FSB-owską wersję wydarzeń. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek samobójcze zamiary, czy choćby zły nastrój. Ciekawe, czy SMS-y były też wysyłane...
Cytat:
Kod:[list][center][/center] :roll: :roll: :roll: :roll: [/list]
Najlepszy komentarz (65 piw)
k................7
• 2012-03-08, 12:30
tomkararek napisał/a:
ni huja nie bede czytal tego
kurwa i to jest podejscie typowo polskie. nie czytaj ty tepy zjebie, poogladaj obrazki.
Running Scared (Potęga strachu). Film w Polsce nie zrobił oszałamiającej kariery, ale warto obejrzeć, choćby dla tej sceny. ;D
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
kolejny po tobie tak?