18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (10) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 5:31
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne

#kurs

Kurs na hydraulika
Verbatim369 • 2015-08-11, 10:25
Pierwsze słowa jakie padają na kursie dla hydraulików to:

- Po pierwsze! Zapomnijcie o wszystkim czego dowiedzieliście się z filmów porno!
Najlepszy komentarz (176 piw)
Verbatim369 • 2015-08-11, 11:39
Misiek_KRK napisał/a:

@Verbatim369 - przyznaj się, że skończyłeś kurs hydraulika bo myślałeś, że zaruchasz a tu nic, dalej na ręcznym



Synku. Żona od 20 lat. Dwójka dzieci. O czym Ty do mnie pierdolisz stulejkowcu? Ale wybaczam Ci, bo jesteś z Krakowa. A to wiele tłumaczy. Maczetę naostrzyłeś?
Kurs zimowy snajperów
szymy • 2015-02-23, 16:14
Ćwiczenia żołnierzy 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich.

#1 Hipotermia



#2 Podejście do strzału



Kanał na yt
Najlepszy komentarz (121 piw)
Kashero007 • 2015-02-23, 17:28
@UP

Kolego, spróbuj zanurzyć się po pachy w lodowatej wodzie. Wytrzymać 5 min i swobodnie odpowiadać na wszystkie pytania.
Bardzo dobry, i ciekawy tekst o szkoleniu dla dziennikarzy, którzy chcą pojechać w strefy ogarnięte działaniami wojennymi.



Od kiedy istnieją nowoczesne media, na liniach frontu obok żołnierzy pojawiali się ci ludzie. Z notesami, kamerami, dyktafonami, magnetofonami czy jakimkolwiek innym sprzętem, służącym nagraniu i przekazaniu informacji. Korespondenci wojenni. Znacie ich twarze z TV, Internetu, gazet. Oriana Fallaci, Winston Churchill, Radek Sikorski, Waldemar Milewicz, Ryszard Kapuściński… Szacunek, co?

Według mnie to elita dziennikarstwa. To oni nadstawiają łbów, byśmy w wiadomościach mogli zobaczyć wściekły tłum na egipskim placu Tahrir, czy zagazowanych w Syrii ludzi. Kiedy więc dowiedziałem się, że Ministerstwo Obrony Narodowej organizuje dla chętnych kursy przygotowujące do tego zawodu, powiedziałem sobie – będę tam. No i pojechałem. Było to pięć trudnych, ale cholernie wartościowych dni.

Kurs odbywał się w kieleckim Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych. Dotarliśmy tam w poniedziałek. W sumie – 14 osób. Młodych, najstarszy z nas miał może 35 lat. Cztery kobiety, dziesięciu facetów. Część już była w krajach ogarniętych konfliktami, część (w tym ja) dopiero się do takiego wyjazdu przygotowywała. Po dojechaniu rozlokowano nas w dwuosobowych „bichatach” – takich samych, w jakich mieszkają nasi żołnierze w Afganistanie, Bośni, czy Mali.

Mały, dwuosobowy barak z klimą. Szafki, łóżka, krzesła, jakiś stolik… Spartańsko. Potem wiadomo: mała integracja, zapoznanie i do łóżka. Bo śniadanie miało być o siódmej rano. Jak się nie załapałeś – twój pech. A że pospać lubię, moją ostatnią myślą przed zaśnięciem było „o kurwa…”.

Następny dzień to wykłady. Prowadzone tak przez cywili, jak i wojskowych. Ludzi, którzy wojnę widzieli nie tylko na zdjęciach z Onetu czy migawkach w TVN 24. Jak cywile to doświadczeni korespondenci, po kilku – kilkunastu wyjazdach. Np. Rafał Stańczyk z TVP. No i żołnierze, rzecz jasna. Z Iraku, Afganistanu… Tacy, którzy na misjach byli nie raz i nie dwa. Nie jako kucharze. To żołnierze z bojówek. Ci, którzy prowadzili patrole i w nich uczestniczyli. Jako dowódcy, ganerzy na wieżach Hummerów i MRAP-ów. Tych ludzi słuchało się z zapartym tchem, bo oni wiedzieli co mówią. I niejedno WIDZIELI. Także rany i śmierć kumpla, z którym na ten patrol wyruszyli…

Plan dnia prosty jak lufa Beryla. Śniadanie (7.00) – wykłady – obiad (14.00) – wykłady – kolacja (18.00). Aha, przerwa na wydanie sprzętu – kamizelek kuloodpornych, hełmów. Nielekkich. Kamizelka z pełną płytą to około 12 kg. Hełm – kolejne 1,5. Sporo. Spróbujcie w takim pancerzu pobiegać. Zapewniam, nie jest to łatwe. Po wszystkim trochę czasu wolnego. I spać, bo następny dzień się szykował już dość konkretnie. Ale nikt nie przewidział, że pospać tej nocy nie będzie nam dane…

O 5.40 w środę rano mój sen przerwały kolejno: wybuchy granatów hukowych, wycie syreny i wściekły ryk dowodzącego kursem kapitana: „SCHRON, SCHRON, SCHRON!!!”. W takiej chwili nieważne czy śpisz, siedzisz na klopie, czy myjesz zęby. Wtedy łapiesz kamizelkę, hełm, buty (opcjonalnie) i gonisz ile sił w nogach do najbliższego schronu. Bo wiadomo, że w bazie dzieje się coś złego – na przykład poleciały rakiety.

Nie ma żartów.

Chowasz się, jeśli ci twoja dupa miła. W naszym kampie schron był odległy o osiem metrów. Ale kiedy w połowie śpisz, a dookoła walą granaty hukowe i jest pełno dymu, gubisz się. Nie ma bata. W prawdziwej bazie nie masz prawa tego zrobić. Bo mogą cię znaleźć odłamki i do końca życia będziesz chodził z rurką i słoikiem przywiązanym do nogi.

Potem znowu ćwiczenia. Współdziałanie z żołnierzami. Ochrona. Musisz wiedzieć, kiedy możesz wysiąść z wozu. Gdzie postawić krok. Bo jak postawisz go źle – to możesz pożegnać się z nogą. Pierwsza pomoc. Opuszczanie budynku. Eskorta. Wszystko, co potrzebne. Po południu zaczęło padać. A wtedy wszyscy zajęci byli budowaniem schronów w lesie i konstruowaniu ognisk. Nic fajnego. Jesteś brudny, mokry i machasz saperką… I tak do wieczora.



Prawdziwa zabawa zaczęła się w czwartek. Zamiast stołówki były suche racje wojskowe. Potem wyjazd na patrol i spotkanie ze „starszym” z afgańskiej wioski (swoją drogą w realiach podkieleckiej wsi, facet ubrany w burkę i arafatkę to niezły surrealizm). Następnie mozolne ćwiczenia fizyczne. Po godzinie krav magi wszyscy byli poobijani, a trzeba było zebrać się i w nocy ruszyć w mniejszych grupach w las. Marsz na azymut w nocy, w pełnym oporządzeniu: kamizelka, hełm, moro, plecak. Czas ograniczony. Pot zalewa oczy, gałęzie drapią po gębie. A jak źle postawisz krok, to o zwichnięcie nietrudno… W końcu jakoś dotarliśmy na miejsce bytowania. Konserwa nad ogniskiem, 1,5 godziny snu, bo warty. A noc zimna.

Rano kolejny patrol. I nagle padają strzały. Silniki pojazdów gasną, a eskorta ginie. Do twojego samochodu podbiega gość w kominiarce na głowie i z kałachem w łapie. Słyszysz „Wysiadaj, kurwa!”, a po chwili już jesteś na glebie. Ktoś zakłada ci worek na głowę. Już wiesz, że masz pecha i zostałeś porwany. A jak posiedzisz kilka godzin na betonie polanym wodą, w kajdankach i z workiem na łbie, to choć wiesz, że to ćwiczenia, zaczynasz mieć dość.

Zachodni dziennikarz to łakomy kąsek dla porywaczy. Obojętnie w Syrii, Mali czy Afganistanie. Tak, jak porwany w lipcu Marcin Suder. Pewnego dnia po prostu zniknął. Wyparował. Ale nie myślcie, że facet przepadł. Co to, to nie.

Pomyślcie czasem o ludziach, którzy mówią o tym, co dzieje się w kraju, którego nazwę czasem trudno wymówić, a co dopiero zapamiętać. Oni… my… pracujemy także dla was. Żeby świat nie zagubił się do reszty między kolejnym odcinkiem „M jak Samo życie na Wspólnej”, a kolejnym odcinkiem telewizji śniadaniowej. Mam nadzieję, że kiedyś ja też będę do was mówił sprzed kamery:

„500 metrów za mną przebiega linia frontu…”.

wyszlo.com/kajdanki-worek-na-glowie-i-mokry-beton-czyli-jak-dziennikar...
Najlepszy komentarz (24 piw)
Pan_Generał • 2013-09-20, 23:21
Kim ty w ogóle kurwa jesteś palancie? Jak Ci się nie podobają tematy to możesz spieprzać, nikt Cię tu kurwa nie trzyma na siłę.

Kurs bezstresowości
K_T • 2013-02-02, 0:32
Siara i wszystko jasne

Najlepszy komentarz (32 piw)
calasty • 2013-02-02, 3:10
@Aikenlól
"Pamiętam jak często przesiadywałem z rodzicami jeszcze u nich w domu i rozmawialiśmy bardzo często, bardzo długo. Właśnie wtedy popołudniami leciała "ale plama", niesamowicie zabawny program jeśli się w niego wsłuchuje, rozumie każde zdanie i dosłownie, wysila żeby słuchać, ale jeśli się go nie słuchało, tylko rozmawiało z rodzicami (jak w moim przypadku) tak ten program w ogóle nie był nawet zabawny, swoista rzecz nie zdarzająca się czesto w teraźniejszej telewizji, bo teraz albo cos jest faktycznie dobre i zabawne, albo poprostu do rozbicia o kant dupy.
Takie przemyślenia ode mnie na dobranoc )"

Kurwa, czytając Ciebie podczas oglądania poczułem się jak Ty przy Twoich starych tamtego czasu
Nauka jazdy - gałeczka
antyk77 • 2012-09-22, 10:51
Gałeczka zawsze pomocna, nawet podczas kursu na prawo jazdy
Najlepszy komentarz (23 piw)
Kaef • 2012-09-22, 11:13
Patrząc na to co się dzieje na drogach, "gałeczka" pomogła zdać pewnie wielu kobietom i mężczyznom prawko :/
Smutna historia
H................g • 2012-05-02, 18:18
Wiem, że to sadistic, ale kurwa mam to w dupie.

Przyjechałem pod adres do klienta i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. To miał być to mój ostatni kurs tego wieczoru i pomyślałem że wrócę do "bazy", ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!" - odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze...
Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska, na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych. U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.

Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem. "Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?" - zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.

Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika. Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. "To nic" - powiedziałem - "Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę."

"Och, jesteś takim dobrym chłopcem" - odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: "Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?

"To nie jest najkrótsza droga" - odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty.

"Och, nie mam nic przeciwko temu" - powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum..."

Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. "Nie mam już nikogo z rodziny" - mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..."

Wyłączyłem licznik... "Którędy chce Pani jechać?"

Przez następne dwie godziny jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicę, w której żyła z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła bym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.

Czasami prosiła bym zwolnił przy danym budynku lub skrzyżowaniu i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.

Gdy pierwsze promienie Słońca zaczęły pojawiać się nad horyzontem, powiedziała nagle "Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę". Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.

Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi...

Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim.

- Ile jestem panu winna? - Spytała, sięgając do torebki.
- Nic - powiedziałem.
- Trzeba zarabiać na życie - zaoponowała.
- Są inni pasażerowie.

I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno.

- Dałeś staruszce małą chwilę radości - powiedziała - Dziękuję.

Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka... Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia...

Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca lub niecierpliwy aby zakończyć swoją zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?

Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.

Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.

Tymczasem piękne chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich...
Najlepszy komentarz (197 piw)
H................g • 2012-05-02, 18:31
@Bloodwar jak ja lubię takich krzykaczy, a jak się trafi coś naprawdę sadystycznego to taki chuj jak Ty nie postawi nawet piwa. Więc się przymknij i wypierdalaj gdzie indziej.