18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (5) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:15
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 0:14

#los angeles

ANIME EXPO 2013 COSPLAY
Grycan • 2013-07-08, 11:47
Anime Expo odbywa się co roku w Los Angeles.
Wiem, że niektórzy tutaj za anime nie przepadają, ale może to pooglądają i im się coś spodoba? ;] W tym filmiku pojawiają się głównie postacie z gier, a najwięcej z gry League of Legends.
Enjoy.

Najlepszy komentarz (80 piw)
RockyWood • 2013-07-08, 15:26
Jaranie się Iron manem i supermanem to też pedalstwo. Otrząśnijcie się - różni ludzie różne fascynacje równe upodobania.

Jedni zbierają znaczki/monety/pocztówki, inni sklejają modele z papieru, jeszcze inni oglądają anime, inni horrory a pedały gay-porno. Tak nawiasem co Was to kurwa obchodzi?
W UK po ulicach chodzą ludzie ubrani jak chcą - u niektórych budzą odrazę u innych zaciekawienie ale nikt tam kurwa nie płacze z tego powodu na forach w internetach. Nikt nikomu krzywdy tym nie robi. Wszędzie istnieją granice przyzwoitości których nikt nie przekracza - w Polsce te granice są bardzo BARDZO cienkie.

W Polsce nie da się wyjść na ulicę w pieszczochach albo w "czarnym" makijażu bo ludzie gwizdać wołać będą że pedał że gej. Dlatego rzygać mi się chciało już na samą myśl o powrocie do tego zacnego pięknego kraju.

Kiedy czytam te hejty na wszystko co tylko się da to myślę sobie od razu "ahh Polska... ten piękny tolerancyjny kraj który wszystko i wszystkich dookoła ma w dupie."
Barton Fink
D................k • 2013-05-02, 15:07


Moim skromnym zdaniem jeden z najlepszych filmów braci Coen.


Cytat:

Nowy Jork, rok 1941. Zaangażowany społecznie scenarzysta, Barton Fink, właśnie przedarł się na deski Broadwayu. Fakt ten nie uszedł uwadze Fabryki Snów. Wynajęty przez Hollywood Barton, opuszcza zgiełk wielkiego miasta, by wyruszyć do krainy wielkich gwiazd. L.A. oferowało znakomity klimat twórczy, ale Fink szybko stracił w nim wenę. Jednakże dzięki pomocy niezwykłej asystentki (Judy Davis) i uroczego sąsiada (John Goodman), zdoła odnaleźć inspirację w najbardziej złowieszczy z możliwych sposobów.

Czekoladowy rambo i krucjata na LAPD
o................n • 2013-02-09, 17:24
Zacznijmy od faktu, że od kilku dni w "kolebce wolności i równouprawnienia" jest blokada medialna oraz media wolą pisać o największej śnieżycy od 30 lat zamiast o największym polowaniu na człowieka od 40 lat... O tym nie przeczytacie na onecie.



Przez kilka ostatnich dni, pomimo blokady medialnej, Stany żyją dramatyczną historią człowieka, który rozpoczął prywatną krucjatę przeciw skorumpowanym policjantom w Los Angeles. Nie jest to jednak ani gangster, ani drobny przestępca, tylko jeden z policjantów, który obserwował rozkład systemu od środka przez wiele lat i wreszcie powiedział dosyć. O ile zwykły policjant może być niebezpieczny dla kolegów, to ten człowiek służył w US Army w Afganistanie i Bahrainie jako strzelec wyborowy, zna taktykę walki partyzanckiej, zgromadził zapasy amunicji oraz broni na wiele dni, i jest totalnie zdeterminowany.



Trzeźwo myśląca osoba pomyśli, że taka wojna to misja samobójcza. Tak właśnie uznał sam Dorner, który przed popełnieniem pierwszych morderstw rozesłał 20-stronicowy manifest, w którym opisał powody swoich drastycznych działań. Tłumaczy w nim m.in. , że nie chce skrzywdzić nikogo, ale inaczej nikt nie zwróci uwagi na degrengoladę systemu wymiaru sprawiedliwości w Los Angeles. Pisze też, że ograniczy się do polowania na skorumpowanych policjantów i ich rodziny, i następnie z dużą dokładnością opisuje przestępstwa policjantów których był świadkiem. Wymienia też listę osób przeznaczonych do likwidacji.

*Kontrowersji dodaje fakt, że policjantów w Stanach praktycznie nie wyrzuca się ze służby. Co chwilę trafiają do mediów jakieś filmy z przypadkami skrajnej brutalności służb, bardzo rzadko ktokolwiek ponosi w takich sprawach odpowiedzialność. Dorner jednak, po zgłoszeniu kilku incydentów swoim przełożonym (oraz na linię telefoniczną specjalnie do tego celu założoną) został usunięty z pracy. Ludzie odpowiedzialni za różne przewinienia, m.in. znęcanie się nad zakutą w kajdanki chorą psychicznie osobą, nie ponieśli żadnych konsekwencji.

Walka Christophera Dornera zaczęła się mniej więcej w niedzielę, drugiego lutego (nic o tym nie słyszałem, a wy?), kiedy zabił dwie osoby. Kobietę, córkę policjanta, który go wyrzucił z pracy, oraz jej narzeczonego. Kolejne strzały padły w czwartek w trakcie kontroli policyjnej, kiedy ranny został policjant patrolujący San Diego County. Kilka minut później, wezwane posiłki zostały przez Dornera zlikwidowane - jeden policjant zabity strzałem w głowę, drugi będąc ciężko ranny zdołał uciec. Policja LAPD wpadła w taką panikę, że sama udowodniła część zarzutów Dornera, m.in. to, że nie liczą się z życiem cywili. W czasie poszukiwań szarego SUV Nissana, którym poruszał się podejrzany (Dorner jest czarnoskóry, ma dwa metry wzrostu) dwóch policjantów wystrzelało bez ostrzeżenia po magazynku w niebieską Toyotę, którą jechały dwie azjatki rozwożące czasopisma. Obie w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. Kolejne szaleństwo LAPD skoczyło się dla innego kierowcy szczęśliwiej, bo co prawda podziurawiono jego SUVa, ale jemu samemu nic się nie stało.




Dorner wtedy (prawdopodobnie żeby uniknąć kolejnych pomyłkowych ofiar policji, lub zatrzeć ślady) spalił swoje auto w górzystej okolicy San Brernardino. Wkrótce po odnalezieniu wraku, zaczęło się w tym rejonie największe w Stanach od wielu lat czasu polowanie na człowieka z wykorzystaniem sił policyjnych całego stanu, i wielu innych agencji z trzema literkami w nazwie. Ogromne opady śniegu z ostatnich dni utrudniły pracę helikopterom z kamerami na podczerwień, psy gończe straciły trop, największe w historii przeszukiwanie przez oddziały SWAT dom po domu też nie przyniosły rezultatów.



Do obecnej chwili, Czekoladowy Rambo, pozostaje nieuchwytny i prawdopodobnie planuje kolejny atak. LAPD jest spanikowane jak nigdy wcześniej, spełnił się w końcu dla nich najczarniejszy sen - walczy z nimi człowiek świetnie znający metody pracy policji, wojska, przeszkolony, i gotowy na wszystko. Na facebooku powstały już grupy popierające walkę tego człowieka z zepsutym systemem. Można zaryzykować stwierdzenie że prawie każdy poza LAPD uważa, że gość jest w porządku.



Problem policji polega także na sprawach wizerunkowych. Dorner prawie na każdym zdjęciu prezentuje jowialny, szczery uśmiech miłego człowieka. W dziesiątkach zdjęć z jego facebooka na każdym wygląda podobnie pozytywnie, trudno go więc zaprezentować jako kryminalistę. Nie jest to stereotypowa gęba mordercy, problemem dla władz jest także jego uczciwe życie. Kiedy przeprowadzano zwolnienie ze służby, przesłuchiwano różnych świadków żeby zdobyć na niego obciążające dowody. Nie zebrano od jego znajomych żadnych takich zeznań, wszyscy równo twierdzili, że jest świetnym, uczciwym facetem. Tak samo oceniają go koledzy i przełożeni z wojska. Wyszła też historia sprzed kilku lat, kiedy Dorner jako policjant zwrócił właścicielom znalezione przy drodze pieniądze(kilka tysięcy dolarów!), chociaż absolutnie nie musiał tego robić i nikt nigdy by się o tym nie dowiedział. Kolejny punkt dla Rambo.

Murzyn, ale twardy zawodnik

Link do źródeł i większej ilości zdjęć:
wykop.pl/ramka/1406927/czekoladowy-rambo-terroryzuje-los-angeles/

kradzione z wykopu
Najlepszy komentarz (122 piw)
stefan szufla • 2013-02-09, 17:51
Czemu pojeba? Gosciu sie wkurwił miał dość i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce ot co
RallyCross
o................9 • 2012-12-16, 18:44
Dirt 2 w realu
Sebastian Loeb wymiata

Fajna sprawa
Wypadek awionetki
łysa_pała • 2012-11-10, 18:54
We wtorek koło południa, podchodząc do lądowania na lotnisku w Los Angeles, rozbił się mały dwumiejscowy samolot. Spadł na domek jednorodzinny w latynoskiej dzielnicy. Ze zgliszcz budynku straż pożarna do chwili obecnej wydobyła 45 ciał ofiar.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Tajemnice bitwy o Los Angeles
mati3004 • 2012-08-25, 23:08
Dlaczego w 1942 r. 37 Brygada artylerii wybrzeżnej wystrzelała 1.430 pocisków przeciwlotniczych w kierunku UFO?

25 lutego 1942 r. w Los Angeles wykonano legendarną fotografię: w silnym świetle reflektorów, ostrzeliwany dziesiątkami pocisków, tkwi zagadkowy pojazd przypominający latający talerz. Rozgardiasz jaki zapanował wtedy wśród jednostek obrony przeciwlotniczej i obywateli wynikał z wciąż żywych wspomnień o masakrze na Pearl Harbor. Przyczynił się też do tego, że do dziś nie wiadomo, do czego tak naprawdę wystrzelono 10 ton amunicji…



23 lutego 1942 r. japońska łódź podwodna I-17 zaatakowała Ellwood k. Santa Barbara w stanie Kalifornia. Odpłynęła wystrzeliwszy kilkadziesiąt pocisków, od których zapaliła się cysterna z ropą. Była to jedna ze skromnych japońskich prób ataku na zachodnie wybrzeże USA będąca elementem wojny nerwów. Choć japońskie rajdy nie wyrządzały wielkich szkód, skutecznie oddziaływały na zbiorowe poczucie bezpieczeństwa Amerykanów, którzy wciąż przeżywali atak na bazę Pearl Harbor.

25 lutego zdarzyło się coś, co uważano za kolejny aspekt tego typu działań. Około 2:25 w Los Angeles – największym mieście zachodniego wybrzeża (ok. 1.5 mln mieszkańców), rozbrzmiał „czerwony alarm”. Wywołało go wykrycie przez radary „niezidentyfikowanego samolotu”, który zbliżał się od strony oceanu. Wkrótce w stan gotowości postawiono jednostki na wybrzeżu. Aby utrudnić bombardowanie, w mieście wyłączono światła. Niedługo po godzinie 3 rano 37. Przybrzeżna Brygada Artylerii Powietrznej rozpoczęła ostrzał, który trwał przez 20 minut i zasypał okolice gradem odłamków.

Zapanował chaos; pogłoski odnośnie tego, co zagroziło „Miastu aniołów” nie cichły. Według relacji Los Angeles Examiner, cywile mówili o ok. 50 wrogich maszynach. Jeden z dziennikarzy tej gazety twierdził, że obserwował przelot 25 samolotów w formacji przypominającej literę „V”. Były to tylko niektóre z szacunków. Równie rozbieżne relacje płynęły także od obrony powietrznej. W odpowiedzi na rzekomy atak sekretarz wojny, Henry Stimson oświadczył, że alarm spowodowało prawdopodobnie 15 samolotów, które znalazły się gdzieś w okolicach Los Angeles. Jednak następnego dnia, mimo szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej, nie znaleziono szczątków japońskich maszyn.

W sprawie pojawił się jeszcze jeden zagadkowy czynnik: świadkowie z okolic Los Angeles mówili o obserwacji podłużnego „samolotu” wyglądającego bardziej jak „sterowiec”, który obniżył pułap lotu i poruszał się bardzo powoli. To on widnieć ma na czarno-białym zdjęciu w otoczeniu promieni. Sprawa stała się bardzo kontrowersyjna i z braku jasnych przesłanek, coraz częściej oficjalnie mówiono o fałszywym alarmie lub pomyłce wywołanej obserwacją „swoich” maszyn (żadna jednostka nie przyznała się jednak do lotów). Pojawiły się też pogłoski, iż świadkowie za obce samoloty brali wybuchające pociski przeciwlotnicze oświetlane reflektorami.

Sekretarz marynarki, Frank Knox, nazwał incydent „fałszywym alarmem” (jak się okazało, obiekt który zbliżał się do wybrzeża zawrócił przed wydaniem polecenia ostrzału). Wkrótce w prasie pojawiła się fala krytyki. New York Times pisał: „Jeśli baterie przeciwlotnicze strzelały w pustkę, jak twierdzi sekretarz Knox, jest to wyraz ogromnej niekompetencji. Jeśli strzelano do prawdziwych samolotów, które jak twierdzi Stimson, przelatywały na wysokości prawie 2500 m., dlaczego atak był nieefektywny? Dlaczego amerykańskie samoloty nie zrobiły nic, aby zidentyfikować te maszyny?”

Pretekstów do kontrowersyjnej wojny z widmowym przeciwnikiem zaczęto szukać w balonach meteorologicznych wypuszczanych co kilka godzin przez nadbrzeżne jednostki. Ustalono, że w czasie, gdy w mieście trwał alert związany z nadciągającymi wrogimi maszynami, z 203. jednostki artyleryjskiej wypuszczono balony, które zostały zniesione przez wiatr, a następnie ostrzelane.

Wnioski Littletona

Ponieważ odpowiedzialność za alarm z 25 lutego uległa rozproszeniu, winnych zaczęto szukać w niekonwencjonalnych obiektach. Podstawę stanowiły relacje świadków i słynne zdjęcie, na którym widać oświetlany przez reflektory obrony przeciwlotniczej obiekt o pozornym kształcie latającego spodka.

Jedną z osób, która pamiętała rajd na Los Angeles i zajęła się jego ufologiczną interpretacją był emerytowany wykładowca, Scotty Littleton, którego relacja dolała oliwy do ognia. Jako 8-latek mieszkał on na plaży Hermosa Beach. Jak twierdzi, w dniu ataku obserwował wraz z rodziną manewry obiektu, który przeleciał nad morzem, zbliżył się do wzgórz, a następnie oddalił się. Zaobserwowany pierwszy raz, tkwił nieruchomo w powietrzu. Obserwacji towarzyszyła ogłuszająca kanonada pocisków przeciwlotniczych, których odłamki spadały na plaże. Jak dodał Littleton, po ustaniu ostrzału pojawiły się samoloty, które najwyraźniej ścigały obiekt.

W późniejszych latach, wraz z innymi ufologami, zaczął on gromadzić relacje na temat tego, co rzeczywiście widziano nad Los Angeles. Mieszkańcy okolic miasta twierdzili, że obserwowali ogromny elipsoidalny obiekt o pomarańczowym lub białym kolorze. Z racji „inteligentnych manewrów” i odporności na ostrzał, upatrywano w nim „czegoś więcej” niż zbłąkanego balonu.

W 2011 r. w archiwach University of California w Los Angeles, publicysta Simon Elliot odnalazł oryginał słynnego zdjęcia z „Bitwy o Los Angeles”. Jak twierdzi, rozpowszechniana przez prasę wersja bywała odpowiednio wyretuszowana, aby lepiej było widać na niej promienie reflektorów. Na jego podstawie znany analityk zdjęć UFO, Bruce Maccabee, postanowił oszacować rozmiary obiektu. Przyjmując, że znajdował się on na wysokości 2.4 km stwierdził, że mógł mierzyć ok. 100 m. długości (balony meteorologiczne mierzyły 1.2 m. średnicy). Są to jednak czyste przypuszczenia. Do dziś nie wiadomo, co tkwiło w centrum reflektorów, które jak pisał Los Angeles Times, zbudowały na niebie „wigwam ze świateł”. Maccabee twierdzi, że był to bardziej „solidny” obiekt niż sugerowany przez niektórych gęsty kłąb dymu (świadczy o tym m.in. jeden z promieni po prawej, który wygląda na światło odbite od powierzchni obiektu).

Jak donosiła prasa, „bitwa” o Miasto aniołów pochłonęła 8 osób, w tym troje zmarłych na atak serca oraz ofiary wypadków i spadających odłamków. Następnego dnia aresztowano ok. 100 podejrzanych o rozbój w czasie, gdy w mieście wyłączono prąd. Rozpoczęto także aresztowania Amerykanów japońskiego pochodzenia, których podejrzewano o dywersję.

Czy wielkie zamieszanie wokół nalotu na największe miasto zachodniego wybrzeża wynikało z przeczulenia atakiem na Pearl Harbor? Jeśli tak, nikt nie przyznał się do błędu, który przyniósł straty w ludziach mimo nieobecności wroga. Mając w pamięci słynną „Wojnę światów” i rodzące się zainteresowanie UFO, wiele osób doszło do wniosku, że zdarzenie z 25 lutego można wyjaśnić w podobny sposób.

Trudno dziś o jasne przesłanki wskazujące, że w 1942 r. miała miejsce pierwsza „masowa obserwacja” niezidentyfikowanego obiektu latającego. Rodząca się miejska legenda była jednak na rękę armii – historia o UFO była łatwiejsza do wyjaśnienia niż to, dlaczego rozlokowane wokół Los Angeles potężne siły rozpętały walkę z niewidocznym przeciwnikiem.
Najlepszy komentarz (27 piw)
J................i • 2012-08-26, 5:03
A moim zdaniem jest to dosyć dziwne, że te rzekome cywilizacje pozaziemskie, które są w stanie opanować technologie podróżowania z prędkością światła, nie mogą pokonać bariery komunikacyjnej i docierając na Ziemię stać je jedynie na kilka kółek nad miastem albo narobienie szkód w zbożu

Snoop Dogg, właściwie Cordozar Calvin Broadus Jr. (ur. 20 października 1971 w Long Beach w Kalifornii) – amerykański raper i aktor. Do 1998 roku znany jako Snoop Doggy Dogg

Snoop Dogg współpracował z takimi wykonawcami jak: Dr. Dre, Eminem, Ice Cube, Tupac Shakur, Game, B-Real, Tha Dogg Pound, Coolio, Mariah Carey, Akon, P. Diddy, Pharrell Williams, 50 Cent, Nate Dogg, Justin Timberlake, Bow Wow, Katy Perry, Korn, Limp Bizkit, Gorillaz, Beck, Marilyn Manson, David Guetta, T-Pain i Red Hot Chili Peppers. W 2001 r. ukazała się jego autobiografia. Pod koniec października 2007 roku wziął udział w telewizyjnej gali stacji VH1 – Hip Hop Honors 2007 oraz poprowadził galę rozdania nagród MTV Europe Music Awards w Monachium.


Snoop Dogga już nie ma. Jeden z najbardziej znanych amerykańskich raperów "umarł" i "odrodził się" jako Snoop Lion. Nowe imię nadali mu kapłani rastafarianizmu. Teraz jako "nowe wcielenie Boba Marleya" chce tworzyć reggae.

"Przemiana" Snoop Dogga w Liona miała zajść podczas "niedawnej podróży na Jamajkę", gdzie miał szukać sensu życia i źródła inspiracji dla swojej twórczości.

Przemiana w lwa

Jak oznajmił artysta, wizyta na karaibskiej wyspie była elementem jego przemiany. - Nie chciałem być Snoop Doggiem na drodze do reggae. Chciałem pogrzebać Snoop Dogga i odnowić się jako Snoop Lion, ale nie wiedziałem tego aż do momentu, kiedy odwiedziłem świątynię - wyjaśniał z pełnym zaangażowaniem raper.

W rastafariańskiej świątyni kapłan miał oznajmić Amerykaninowi, że "już nie jest Snoop Doggiem". "Jesteś światłem, jesteś lwem" - miał powiedzieć. - Od tego momentu wreszcie zrozumiałem, dlaczego tam się znalazłem - zapewnił ex Snoop Dogg, mówiąc, że jego "trzecie oko" jest teraz szeroko otwarte.
Podczas konferencji prasowej związanej ze swoją przemianą stwierdził również, że "zawsze czuł się nowym wcieleniem Marleya".

Snoop Dogg 2.0

Wielka przemiana rapera odbyła się podczas podróży na Jamajkę, gdzie wybrał się, by nagrać swoją pierwszą płytę reggae o tytule "Reincarnated", czyli "Reinkarnowany". W podróży towarzyszyła mu ekipa filmowa, która przyszykowała film dokumentalny o jego duchowej "przemianie".

Pierwszym elementem nowej kampanii promocyjnej artysty opartej o jego nawrócenie się na rastafarianizm było ujawnienie piosenki "La La La" promującej nowy album.

Chyba szamani z Jamajki wbili mu tripa.
Źródła : tvn24,wikipedia,twitter,facebook
Najlepszy komentarz (41 piw)
Anders Breivik • 2012-08-04, 14:57
@up
jesteś taki ograniczony
sam słucham rapu, rocka, metalu, muzyki klubowej, i nie ubliżam nikomu kto słucha czegoś co mi się nie podoba.
Fanka w akcji
90krzysiek • 2011-07-14, 21:30
Czyli co głupiego można zrobić, by zdobyć autograf (zgrupowanie Realu Madryt w Los Angeles)

Drift BMW w centrum Los Angeles
ĸuń • 2011-06-29, 17:43
na wysokości 310,3 m

Najlepszy komentarz (35 piw)
X................8 • 2011-06-29, 18:20
Ma ktoś może filmik jak wjeżdża tam po schodach?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów