18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia Soft (2) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 21:18
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: 18 minut temu
🔥 Zguba motocyklisty - teraz popularne
🔥 Napastnik z długą rurką - teraz popularne

#lublin

"Brutalny napad w centrum Lublina. 14-latka i 19-latka pobiły parę na rogu ul. Lipowej i al. Racławickich w Lublinie. Zostały szybko złapane dzięki kamerom monitoringu.

W czwartek przed północą pracownicy obsługujący miejski monitoring zauważyli dwie dziewczyny, które podbiegły do pary. Starsza z nich chwyciła dziewczynę z tyłu za włosy, zadawała ciosy i ciągnęła oszołomioną dziewczynę po chodniku. Druga z dziewczyn zaatakowała towarzysza dziewczyny.

- 19-letnia mieszkanka Lublina doznała licznych obrażeń na twarzy i nogach oraz obrażenia głowy. Jest pod opieką lekarską. Jej 20-letni kolega nie odniósł obrażeń"



źródło: mmlublin
Najlepszy komentarz (103 piw)
Zona_Putina • 2013-07-27, 9:51
Koleś widać kulturalny, ale powinien odwinąć tej 14-latce aż by jej się oranżada z komunii odbiła.Z niej i tak damy nie będzie.
Zając na torze
R................Q • 2013-07-12, 21:11
"Zobacz jak po lubelskim owalu hasał zając, który zapragnął ustanowić nowy rekord szybkości toru.
Do tej niecodziennej sytuacji doszło 30 czerwca tuż przed zawodami, w których Lubelski Węgiel KMŻ Lublin przegrał z Orłem Łódź."

Źródło: ITVL

Studenci UMCS i sesja
Mestiner • 2013-06-28, 15:11
Czyli co robią studenci europeistyki tudzież innego podobnego kierunku w czasie sesji.

Najlepszy komentarz (48 piw)
dominik_jachas • 2013-06-28, 15:46
hamusq napisał/a:

51 sekunda po lewej stronie... Co to kurwa jest!?


Rudy baran, świętujący chuj wie jaki dzień związany z UE, ubrany w flagę... Ukrainy... Swoją drogą taki to ma przejebane... nigdy roboty nie znajdzie - nie dość, że rudy, to jeszcze po Europeistyce.
Zawsze drugi, czyli jak szukałem pracy w urzędach
x................r • 2013-06-26, 14:04
Poniżej wklejam artykuł z Dziennika Wschodniego, po tagach nie znalazłem zeby tu było, a jak było spalić i zakopać, generalnie dobrze opisana historia jednego z mieszkańców Lublina, enjoy

Przez ponad cztery lata pracowałem w jednym z urzędów centralnych w Warszawie. Typowa kariera. Gdy odchodziłem, zajmowałem stanowisko starszego specjalisty w jednym z departamentów. Na dziewięć możliwych służbowych stopni urzędnika służby cywilnej, mam dwa.

Postanowiłem wrócić do swojego rodzinnego miasta. Gdy nie udało mi się przenieść do Lublina ścieżką oficjalną, nie przejąłem się tym. Pomyślałem: wystartuję w paru konkursach i szybko znajdę pracę.

To było półtora roku temu. Dziś mam za sobą dziesięć konkursów w różnych lubelskich urzędach . W większości z nich dochodzę do ostatniego etapu. A potem okazuje się, że jestem drugi.

Drugi po raz pierwszy

Kwiecień - Czerwiec 2009: Lubelski Urząd Wojewódzki szuka osoby ds. obsługi spotkań kierownictwa. Test napisałem najlepiej ze wszystkich kandydatów; na rozmowie też chyba wypadłem nieźle. Byłem drugi.

Wtedy specjalnie mnie to nie zdziwiło. Ktoś może mieć przecież gorsze kwalifikacje, ale z różnych innych względów lepiej pasować to tej konkretnej urzędniczej maszyny.

W tym czasie starałem się też o stanowisko w Departamencie Strategii i Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego. Po teście byłem w pierwszej piątce. Ale przegrałem z pracownikiem sekretariatu tego departamentu. To dało mi trochę do myślenia. Ale nie na tyle, by nie próbować dalej.

Do 15 różnych urzędów wysłałem pisma z ogólną propozycją współpracy. Na połowę z nich dostałem odpowiedzi. Standardowe – że w najbliższym nie szykują się żadne wakaty.

Zadzwoniła do mnie jedna osoba: Komendant Straży Pożarnej. Powiedział, że aktualnie potrzebują księgowych i zapytał, ile mam lat. Gdy odpowiedziałem, zasugerował mi wstąpienie do służb mundurowych. Podziękowałem. To nie dla mnie.

Znów drugi

Szukanie pracy to ciężka praca. Do testu przygotowuję się około tygodnia. Pytania są dość trudne, za każdym razem dotyczą różnych ustaw. Nie startuję więc wszędzie. Wybieram stanowiska, gdzie rzeczywiście mogę coś z siebie dać.

W lipcu ogłoszono konkurs na inspektora ds. mediów w Kancelarii Marszałka. Test nie poszedł mi najlepiej. Miałem 52 proc., byłem w pierwszej siódemce. Tym razem wygrał chłopak, który był na stażu w urzędzie.

Może dla niektórych to dziwne, ale zawsze staram się skontaktować z kimś z komisji konkursowej. Jestem ciekaw, dlaczego znów przegrałem. Sprawdzam też w sieci osoby, które okazały się lepsze ode mnie. Facebook i Nasza-Klasa nie kłamią.

Teraz też spotkałem się z jednym z członków komisji. Tak dowiedziałem się, że po rozmowie byłem drugi. Znowu... Zapytałem wprost, jak mógłbym dostać się do urzędu w sposób legalny. Bo w mojej sytuacji nie mam szans na staż. Może dopiero gdybym się rozwiódł, to jako ojciec samotnie wychowujący dziecko miałbym szansę się załapać?

Próbuję nadal

Jeszcze w lipcu spróbowałem swoich sił w Urzędzie Miasta w Lublinie. Tak kiepsko przeprowadzonego konkursu nie widziałem już dawno. Miały być trzy etapy, były cztery. Nie lubię, jak w trakcie zmienia się zasady. Zresztą chyba nie tylko ja.

Pierwsze dwa etapy przeszli wszyscy. Kolejny to rozmowa po angielsku, ale... nikt z członków komisji nie podjął się jej przeprowadzenia. W końcu poproszono kogoś z zewnątrz. Na pytanie, czy znam jakichś dziennikarzy z Lublina, odpowiedziałem zgodnie z prawdą: nie, ale skompletowanie pełnej listy zajmie mi kilka dni. Moja odpowiedź nie zadowoliła komisji. Trudno... Konkurs wygrał pracownik biura prasowego kancelarii Prezydenta.

W sierpniu się trochę podłamałem, ale złożyłem papiery do Centrum Promocji Województwa Lubelskiego. Po teście byłem w pierwszej piątce. Zresztą jako jedyny mężczyzna. Tym razem pracę dostały dwie dziewczyny, które wcześniej pracowały w Lubelskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. Pewnie miały wyższe kwalifikacje. Powoli przestawałem się temu wszystkiemu dziwić.

Nie poddaję się

Końcówkę wakacji miałem ostrą. Najpierw konkurs na starszego referenta w Lubelskim Urzędzie Skarbowym. W teście z ustaw dostałem 25 punktów na 30. Powoli zaczynałem traktować to wszystko jak sport.

Czekając na rozmowę kwalifikacyjną z naczelnikiem spisałem nazwiska osób, które wchodziły do pokoju. Wszystkie dziewięć. Wyobraźcie sobie jak się zdziwiłem, gdy pracę dostał ktoś, kogo nawet na tych rozmowach nie było! W papierach pewnie jest w porządku, bo mógł przecież przyjść drugiego dnia, prawda?

Nie mówię, że jestem świetny. Nie można być dobrym we wszystkim. Chodzi o coś zupełnie innego.
We wrześniu starałem się o posadę w kuratorium. Wydawało mi się, że to stanowisko stworzone dla mnie: podobnymi rzeczami zajmowałem się już w Warszawie. Ale, niestety, komisję bardziej interesowało to, że jestem urzędnikiem służby cywilnej. Zaczynam mieć wrażenie, że bardziej mi to przeszkadza niż pomaga. Taką osobę trudniej zwolnić, trzeba jej też więcej płacić.

Ze stażystą nie wygrasz

W rekrutacji prowadzonej przez Komendę Miejską Policji i lubelski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad poległem już na pierwszym etapie. Nie przeszedłem dalej, chociaż spełniałem wymogi formalne. W dyrekcji pracę dostała osoba, która od dawna pracuje na tym stanowisku. Łatwo było to sprawdzić na stronie internetowej GDDKiA.

Znów próbuję w kancelarii marszałka. Tym razem na stanowisko ds. organizacji pracy Marszałka i członków Zarządu. Z planowanych dwóch etapów rekrutacji zrobili trzy, ale – co tam – powoli zacząłem się przyzwyczajać. Po teście zostało pięć osób. Wśród nich pewna pani stażystka. Od razu wiedziałem, że wygra.

Gdy czekaliśmy na korytarzu, powiedziałem tym, którzy najbardziej liczyli na ta robotę, by nie cieszyli się na zapas. Bo skoro wśród nas jest stażysta, to już wszystko wiadomo. Oni byli tacy, jak ja pół roku wcześniej. Pełni nadziei, ambitni i naiwni.

Siadłem przed komisją. – Zawsze przegrywam ze stażystami. Czy teraz będzie tak samo? – zapytałem. Ktoś mi odpowiedział: Proszę próbować dalej. Więc spróbowałem. Ale już tylko raz.

Drugi, bo nie z Kraśnika?

Specjalista ds. edukacji – to stanowisko w Urzędzie Statystycznym byłoby dla mnie idealne. I kontakt z ludźmi, i służba cywilna. Po zdanym teście trzeba było zrobić prezentację. Temat bardzo ogólny: statystyka. Zależało mi na tej pracy, postanowiłem zrobić najlepszą prezentację, jaką potrafię. I... znów byłem drugi. Tym razem przegrałem z kobietą spod Kraśnika.

Wydaje mi się, że to kolejna prawidłowość. W lubelskich urzędach pracę znajdują zwykle osoby pochodzące z dwóch regionów: z okolic Kraśnika i Chełma. Ciekawe...

Napisałem wtedy do Szefa Służby Cywilnej w Polsce. O tym, że stanowiska tworzone są pod konkretne osoby, a w trakcie trwania konkursu zmienia się jego zasady.

Nie chodziło mi o to, by komuś zaszkodzić. Raczej o to, by trzymać się ustalonych z góry reguł. Mam za sobą szkolenia, na których wiele się mówiło o podnoszeniu jakości pracy czy etyce w służbie publicznej. W Lublinie te zasady są łamane.

Wszelkie podręczniki o szukaniu pracy też można wyrzucić do kosza. Nie ma sensu profesjonalnie pisać CV, skoro rzadko kto je czyta? (mam za sobą dziesięć różnych rozmów kwalifikacyjnych, pytanie o rzecz z CV padło raz). Znajomość języków? A po co, jeśli członkowie komisji przeważnie nie potrafią tego sprawdzić.

Odpowiedź z Warszawy dostałem dość szybko: Nie są w stanie w każdej komisji posadzić obserwatora z zewnątrz. Tak się dzieje tylko na konkursach na wyższe stanowiska w służbie cywilnej.

Jak na Lublin

Dlaczego tak się uparłem? Bo zawsze, bardziej niż pieniądze, liczyło się to, co robię. Zawsze też chciałem pracować w administracji. Nawet pracę magisterską pisałem o etyce pracy w urzędzie. Nigdy też nie zależało mi na kasie.

W Warszawie zaczynałem od 1100 zł na rękę. Po 4,5 roku zarabiałem 4 tys. zł. Tutaj wystarczyło, bym na początek dostał 1500. Do tego przysługuje mi 700 zł dodatku dla urzędnika służby cywilnej (pracodawca wykłada z tego tylko 200 zł – resztę pokrywa ministerstwo). Razem to 2200. Przyzwoicie jak na Lublin.

Rok temu wydawało mi się, że wracam do Lublina z jakimś doświadczeniem. Ale pozycja "praca w stolicy” w CV wcale mi nie pomogła. Okazało się, że w Lublinie hasło "Warszawa” działa jak płachta na byka. Tylko że to nie jest tak. Znam siebie, wiem jak pracuję. Jestem ambitny, ale potrafię grać drugie skrzypce.

Czym jest dla mnie ten wywiad? Pożegnaniem z administracją.

źródło: http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110304/MAGAZYN/952456900
Najlepszy komentarz (35 piw)
zygmuntor • 2013-06-26, 14:47
Co za jebany pasożyt z tego bohatera artykułu. Do normalnej roboty nie pójdzie, tylko się na darmozjada do urzędu pcha!
Ulewa na Lublinem
ramzes12 • 2013-06-07, 13:50
Ulica Głęboka w Lublinie.
Najlepszy komentarz (44 piw)
greene • 2013-06-07, 14:09
W tle lubelski plebs..
Lubelska hydraulika
kulkiry • 2013-05-01, 12:15
Jedna z toalet lubelskiej hali MOSIR i genialna hydraulika.



Wie ktoś o co biega?
Najlepszy komentarz (108 piw)
lg0r • 2013-05-01, 15:10
Spoko, w Gnieźnie w akademiku kumpel ma gorącą wodę w spłuczce. Gówno zawsze spłynie, nie trzeba szczotki do czyszczenia sracza używać.
Zima nakurwia
turkowizorka • 2013-04-16, 9:15
Wiem, że temat nieco off top. Ale znalazłem dziś na dysku filmik sprzed kilku tygodni, kiedy mieliśmy w Polsce do czynienia z intensywnymi opadami śniegu. Chcecie zobaczyć drogę jak na Syberii? Proszę bardzo



Trasa S12 Lublin-Chełm dnia 15 marca tego roku
Materiał nie mój i chuj
Kebab
voytek1112 • 2013-04-09, 10:19
Witam, chciałem dzisiaj się z Wami drodzy Sadole podzielić anegdotką a może dowcipem który zasłyszałem dzisiaj w autobusie linii nr 8 w Lublinie
No więc jadę sobie na miasto załatwić parę spraw i w mojej miejscowości weszła grupka dzieciaków z podstawówki wraz z opiekunka. Dzieci jak to dzieci głośno rozmawiają i podziwiają piękne widoki (pewnie większość po raz pierwszy miała ten zaszczyt jechać autobusem MPK ) gdy po 30 minutach dojechaliśmy szczęśliwie do miasta na ul. Narutowicza (gdzie jest dużo budek z kebabami robionymi przez ciapatych) jeden z uczniów na połowę autobusu wykrzykną "Patrzcie, RUDY OPERATOR KEBABA!" po czym wiele osób zaczęło się śmiać jak opętani. ^^ Mnie osobiście moocno to rozbawiło

Od razu mówię że kierowca autobusu się nie zatrzymał i nie zaczął bić braw

To mój pierwszy temat więc wiecie co ze mną zrobic
Najlepszy komentarz (66 piw)
cys23 • 2013-04-09, 10:33
Za każdym razem, kiedy czytam te wasze wypociny, uświadamiam sobie jakie smutne jest moje życie...

Wszystkim przytrafiają się śmieszne i ciekawe sytuacje w autobusie/tramwaju, tylko ja, jedyny, gdy podrózuję komunikacją miejską, widzę starych ludzi, bananowców z ipodami i nic więcej...