Mam nadzieje, że Polska też się w końcu obudzi.
#merkel
Mam nadzieje, że Polska też się w końcu obudzi.
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
kwejkowskie ale pasuje na sadola
Niemcy chcą zmienić Europę w jedno wielkie państwo. Planują stworzyć nową konstytucję, a kompetencje rządów i parlamentów przekazać Brukseli. Orędowniczką planu jest kanclerz Angela Merkel.
Pomysł przeforsowania europejskiej unii politycznej poprzez paneuropejskie referendum zdobył poparcie kanclerz Angeli Merkel, ministra finansów Wolfganga Schaeublego oraz szefa dyplomacji i równocześnie lidera koalicyjnych wolnych demokratów Guido Westerwellego. Mam nadzieję na powstanie prawdziwej europejskiej konstytucji i na przyjęcie jej w drodze referendum – powiedział Westerwelle w rozmowie z „Bildem”. – Potrzebujemy unii politycznej. A to oznacza przekazywanie Europie stopniowo kolejnych kompetencji – mówiła z kolei kanclerz Merkel w wypowiedzi dla stacji ARD.Ni
Najambitniejszy scenariusz zwolenników federalizacji zakłada przekształcenie całej UE w rodzaj superpaństwa. Właśnie przy takim rozwoju wydarzeń zorganizowanie euroreferendum jest najbardziej prawdopodobne. W przeciwnym wypadku łatwo będzie podważyć integracyjne idee jako pozbawione demokratycznej legitymacji.
Propozycje w scenariuszu maksymalistycznym idą w stronę, jaką zasygnalizowano podczas ostatniego kongresu macierzystej partii Merkel, Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) w Lipsku. Liczący 24 strony dokument przewiduje m.in. wybór przewodniczącego Komisji Europejskiej w głosowaniu powszechnym i przekształcenie Rady UE w izbę wyższą Parlamentu Europejskiego.
Obie izby PE zostałyby wzmocnione poprzez przyznanie im inicjatywy ustawodawczej. Unia polityczna pociągnęłaby za sobą integrację gospodarczą. W ramach KE powstałby urząd komisarza ds. oszczędności, który badałby narodowe budżety pod względem zgodności z zapisanymi w pakcie fiskalnym limitami zadłużenia. Brukselscy rozmówcy DGP podkreślali, że w takim wypadku Berlin zrobiłby wiele, by obsadzić ten urząd swoim człowiekiem. – Kto daje pieniądze, ten chce kontrolować ich wydawanie – tłumaczył nam niemiecki punkt widzenia Oliver Grimm, korespondent austriackiej „Die Presse” w Brukseli.
W założeniu w ten sposób miałaby wyglądać cała „28” (po przyjęciu Chorwacji w 2013 r. UE będzie liczyć 28 państw). Trudno się jednak spodziewać, by tak daleko idące zmiany zaakceptowali wszyscy członkowie Wspólnoty, zwłaszcza Wielka Brytania, która poważniej rozważa opcję wyjścia z UE niż zacieśnienia unii politycznej. Nawet w Niemczech istnieją silne, skupione wokół trybunału konstytucyjnego środowiska sprzeciwiające się dalszemu przekazywaniu suwerenności.
W tej sytuacji opcją numer dwa byłoby ograniczenie kolejnego etapu integracji tylko do państw strefy euro. W takim układzie większe uprawnienia uzyskałyby Eurogrupa (obecnie półformalne spotkania ministrów finansów „17”) oraz tzw. grupa frankfurcka, nieformalne, aczkolwiek wpływowe ciało łączące brukselskich biurokratów z władzami Francji i Niemiec. Unia fiskalna i bankowa, która zakładałaby m.in. uwspólnotowienie gwarancji bankowych i otworzyła drogę do emisji euroobligacji, objęłaby wówczas najpewniej wyłącznie państwa strefy euro. W takim wypadku kraje te mogłyby się taniej zadłużać, wzrosłaby za to rentowność obligacji emitowanych przez państwa spoza twardego jądra UE, w tym Polskę.
Gdyby jednak i takiej opcji nie udało się przeforsować (najpewniej wymagałoby to bowiem zmian w traktatach, a podobne zmiany napotykają trudności w ratyfikacji), pozostaje opcja minimalistyczna, czyli faktyczne utrzymanie status quo z nieznacznymi przesunięciami kompetencji. Pakt fiskalny, ograniczający możliwość zadłużania się państw, mógłby wówczas podzielić los paktu stabilności i wzrostu, który od momentu przyjęcia został złamany kilkadziesiąt razy. Pierwsza jaskółka już się pojawiła: KE przychyliła się do prośby Hiszpanii o zwiększenie limitu deficytu budżetowego na ten rok. W tym samym czasie Węgrom, choć znacznie skuteczniej tnącym wydatki, zagrożono odebraniem środków unijnych.
wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/401352,niemcy-chca-zrobic-z-euro...
Kuba zadaje proste pytania j. niemieckiego, np. Jak nazwiesz Gdańsk w j. niemieckim? Policz do dziesięciu po niemiecku.
Odwiedź nas na:
youtube.com/MaturaToBzduraTV
Miss Polonia 2011
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Nie rozumiem tego stwierdzenia.
Polska może się obudzić (trochę dziwnie brzmi teraz to słowo po marszu PISu z Solidarnościowcami) z tego koszmaru jakim jest prowadzenie polityki naszego państwa przez byłych komuchów, sprzedawczyków, nieudolnych pajaców i specsłużby, to tak, wtedy może się z tego obudzić.
Natomiast sytuacja w Grecji wygląda zupełnie inaczej (pomijając to, że Eurokołchoz coraz bardziej przypomina ZSSR, to w tym akurat przypadku mają rację), mianowicie Grecy żyli sobie już od kilkunastu lat znacznie ponad stan, żyli dosłownie na kredyt, komunizm pełną parą, a kto teraz protestuje? Protestują ludzie ze związków zawodowych, którzy mają z pracą tyle wspólnego co Tusk z prawdą, protestują urzędasy których armia w Grecji liczy pół miliona osób (trochę dużo jak na 11 milionowy kraj), którzy się oburzają, że lewacki rząd chce zmniejszyć ich stan o marne 15 tysięcy, reszta protestantów to leniwe łajzy, które dostawały premie za przyjście do pracy na czas, a czternastka to była dla nich rzecz oczywista.
Można nie lubić Niemców, ale już widzę, jak każdy z was jest chętny do dorzucenia się na Greków, żeby mieli za co iść do kawiarni 4 razy dziennie...