Historia z dzisiaj.
Jechałem sobie tramwajem, wjeżdżając w centrum warszawy.Zatrzymując się na przystanku przy palmie, pasażerowie wsiadali,wysiadali, i jako że mnie to jebało czytałem sobie cały czas książkę. Aż tu nagle poczułem jakby stado metalowych kutasów zaczęło penetrować moje biedne uszy, z taką siłą z jaką dobierałby się gwałciciel do małej dziewczynki po środku lasu
odwróciwszy wzrok nie mogłem się mylić. Mój mózg przetworzył pewne informacje, i w ułamku sekundy zaczął wyć mój cyganowy alarm.Podczas gdy ten zasrany brudas zaczął uniemilać mi dzień
, odruchowo sprawdziłem czy mam wszystko w kieszeni bo może wysłał jakieś małe pomioty do penetracji pobliskich kieszeni czy chuj go wie co.Ale do puenty.Pograł sobie, sratatata i przyszedł moment na zabawe w ZUS.
Myśląc, ba, będąc pewny że tylko stracił czas i zaraz sobie pójdzie w pizdu z pustym kubkiem, do moich uszu zaczęły dochodzić odgłosy które chyba każdy zna, pieniędzy wrzucanych do kubka.Odwróciłem się i oczom nie wierze. Z 10 na jakieś 13-14 osób( ! ) które siedział za mną, wrzuciło temu brudasowi pieniądze ! Najgorsze chyba jest to, że wszyscy wyglądali na w miarę młodych i ogarniętych umysłowo..
I jak tu wyplenić to gówno, skoro "polaczki" nie obrażając polaków karmią tego chwasta
Wiem długie, nie przeczytałeś, jebie mnie to. Pozdro!