18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 21:14
📌 Wojna domowa w Syrii 2024 Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 2024-12-16, 1:00
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 14:26
🔥 Wykręcić 360 to trzeba umieć - teraz popularne

#morderca

Samobójca i morderca
wernetto • 2014-05-21, 9:33
Dwa w jednym. Najpierw zrzucił swoja 7letnią córkę z 5 piętra, a po chwili sam skoczył.

Miejsce akcji: Chiny

Najlepszy komentarz (30 piw)
~Vuko • 2014-05-21, 11:53
IOI napisał/a:

@nowynick - skoro ta dziewucha byla 200 metrow od szpitala i co chwila jakis jej znajomy latal do szpitala (wg Twojej wersji) to czemu jej nie wzieli na rece i nie przyniesli tylko czekali 1,5h ?


bo ta dziewucha to pewnie spasiona locha, a przez karetkę miał na myśli lawetę
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Zastrzelony
wernetto • 2014-05-19, 12:23
na oczach własnego dziecka.



Miejsce akcji: Brazylia.

Mordercą okazał się 17latek, zastrzelony to 28letni mężczyzna.
Zabójcę aresztowano jeszcze tego samego dnia.
Wypadki na drogach
Czajuski90 • 2014-01-19, 11:15
Witam was drodzy sadole. Ostatnio się pojawia sporo tematów na temat pijanych kierowców. Robiłem ostatnio prasówkę i trafiłem na taki oto temat co o tym sądzicie?

Cytat:

Jestem lekarzem, chirurgiem, pracuję w oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali klinicznych. Stołeczne szpitale rotacyjnie dyżurują w zakresie ostrych dyżurów urazowych. W jeden dzień tygodnia przez 24 godziny trafiają do nas ofiary wypadków komunikacyjnych z całego obszaru Warszawy i najbliższych okolic podwarszawskich, a nawet z większych odległości, jeśli pacjent jest w bardzo ciężkim stanie i wymaga specjalistycznego i kompleksowego zaopatrzenia. Na tej podstawie czuję się upoważniony do wyrażenia własnych wniosków co do sytuacji na drogach.

"Ten list lekarza z Warszawy przyszedł do redakcji latem 2009 r. jako głos w naszej akcji ''Polskie drogi''. Co kilka miesięcy zostaje przez czytelników odszukany i udostępniony przez Facebooka. Możemy się tylko domyślać, że może to mieć związek z tragicznymi wypadkami, do jakich dochodzi, np. z wypadkiem w Kamieniu Pomorskim..."

Po pierwsze, media, policja i politycy kształtują całkowicie nieprawdziwy obraz tego, co się na polskich drogach dzieje. Gwoli ścisłości - wszyscy są zgodni, i ja też, bo wiem to z codziennej praktyki, że na polskich drogach trwa nieustający horror. Tysiące ludzi ginie zabitych przez drogowych morderców. To się zgadza.

Natomiast protestuję przeciwko powtarzaniu i powielaniu mitów co do przyczyn tego stanu.

Co wynika z programów informacyjnych wszystkich kanałów telewizyjnych, szczególnie w długie weekendy, w dniu 1 listopada lub w wakacje?

Wszystkie media, policja i politycy kreują następujący obraz największego zagrożenia na polskich drogach.

Według nich jest to młodzieniec lat 20-25, który będąc pod wpływem alkoholu lub amfetaminy, a najlepiej jednego i drugiego, pędzi przez środek miasta 200 km/godz. stuningowaną beemką z ciemnymi szybami, nie zatrzymuje się do kontroli policyjnej i po staranowaniu kilkunastu samochodów zatrzymuje się na latarni.

W lecie pierwszeństwo obejmuje motocyklista, szybkość wzrasta do 250 km/godz., a niektóre serwisy bez żenady mówią nawet o 300 km/godz.

Diagnoza utrwalona od wielu lat i powtarzana jako oczywisty, niepodważalny dogmat jest jedna: główną przyczyną wypadków w Polsce są szybkość, brawura, alkohol. Czasem, z rzadka, gwoli już największego obiektywizmu, ktoś jeszcze wspomni o dziurawych drogach i kiepskim stanie technicznym pojazdów.

Adekwatnie do tak zidentyfikowanych zagrożeń podejmuje się akcje: w długi weekend tysiące policjantów czai się w krzakach z "suszarkami" i alkomatami, słupów na fotoradary (w większości pustych) oraz znaków ograniczenia prędkości jest już więcej niż reklam hurtowni.

I wszyscy niezmiennie demonstrują zdziwienie, szok, oburzenie: znów na drogach w weekend zginęło 80 osób!

To dlaczego zginęło? Na drogi wyległo tysiące policjantów, wszystkie stacje telewizyjne na okrągło pokazywały ich w akcji, kiedy ofiarnie wyskakują z lizakiem tuż przed pędzący samochód, a potem skruszony kierowca dmucha w balonik. Czemu mimo to ci wszyscy ludzie zginęli, a wielokrotnie więcej trafiło w ciężkim stanie do szpitala?

Z moich 20-letnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam, gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają. I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na 70. km "gierkówki", a ktoś zginął na 75.

Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach, niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.

Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.

A wiecie Państwo, kto jest - też w moich statystykach - absolutnym numerem jeden, jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka, kilkanaście razy dziennie.

W 24-godzinny ostry dyżur urazowy w zwykły dzień tygodnia z terenu Warszawy trafia do oddziału ratunkowego co najmniej 15 osób (cięższe przypadki, w tym niektóre skrajnie ciężkie) oraz 30 na ortopedię (lżejsze przypadki - złamania kończyn, bez urazu głowy i narządów wewnętrznych) - osób przejechanych podczas próby przekroczenia jezdni na przejściu dla pieszych. I jeszcze jedna do kilku osób, które trafiają już nie do nas, ale bezpośrednio do Zakładu Medycyny Sądowej - na sekcję zwłok.

Proponuję Państwu redaktorom "Gazety Wyborczej", zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki, kto, gdzie, na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.

Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/godz., prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest!) - to mamy problem.

Bo żadna akcja policyjna ani kampania medialna w dotychczasowej formie nie powstrzyma tej najgroźniejszej grupy morderców drogowych. WPROST PRZECIWNIE - wszystkie te akcje tylko ich uspokajają: "Nie jestem młodym kierowcą, mam zwykły samochód 1,3 litra, 70 koni, nie grzeję "gierkówką" 180 km/godz., nie piłem, więc jadę zadowolony z siebie, prowadzę pewnie, bezpiecznie. Trzask! Lecące w powietrzu ciało uderzonego pieszego. Wtargnęła na jezdnię! Wszyscy widzieli, wtargnęła prosto pod koła, nie miałem szans!".

Myślicie Państwo, że ktoś, kto kogoś przed chwilą zabił, ma chwilę refleksji nad sobą? A może wręcz myślicie, że ktoś taki nie wygrzebie się z wyrzutów sumienia do końca życia? Zapewniam, nic z tego. Policja przywozi sprawców śmiertelnych wypadków do szpitala na pobranie krwi, więc z nimi muszę rozmawiać, choć napełniają mnie wstrętem. Zero refleksji! Zero wyrzutów sumienia! "To ta staruszka wtargnęła na pasy! Jakie czerwone, jeszcze było żółte!" Pani przywieziona przez policję zrobiła w oddziale ratunkowym awanturę mężczyźnie, którego pół godziny wcześniej przejechała wraz z prowadzoną przez niego za rączkę pięcioletnią córeczką na przejściu dla pieszych, a to oni mieli zielone światło: "Gdzie lazłeś, baranie! Ja miałam zieloną strzałkę, a więc pierwszeństwo!".

Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.

Las fotoradarów ani "suszarki" w krzaczorach tego nie poprawią. Jedyne, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby ofiar na drogach, to zdeterminowana, konsekwentna, organiczna, prawdziwa edukacja od najmłodszych lat. I tu akcja "Gazety" odgrywa rolę nie do przecenienia. Jestem wam wdzięczny, że w pierwszym artykule opisaliście nie dresiarza w beemce czy motocyklistę na tylnym kole, ale panią w mercedesie, która zabiła pieszą na przejściu.



Artykuł ze strony wyborczej
Mariusz Trynkiewicz pedofil morderca
J................o • 2014-01-18, 3:10
Rzecz, o której trąbia w radiu, telewizji, internecie - Mariusz Trynkiewicz, seryjny morderca i pedofil, ktory medialnie zapowiedział, że po odbyciu wyroku 25 lat więzienia wciąż będzie zabijał.

A teraz takie moje małe przemyślenie.
Nie szukałem dużo. Wszedłem tylko na wiki i google, próbowałem czegoś się dowiedzieć o człowieku.
Na wiki jest temat o typie pl.wikipedia.org/wiki/Mariusz_Trynkiewicz
Media szaleją z gościem, afera, ludzie się boją, totalne szaleństwo
Lecz wszelkie artykuły o nim mają datę od 2012-2014r. jakoś tak akurat wyczerpanie tematu Katarzyny W.

Nie wiem, może szukam afer, spisku czy chuj wie czego, ale zaczyna się znów sprawdzony schemat - wielka afera jakiej nie było nigdy do tej pory, by odwrócić uwagę od istotniejszych rzeczy.

W związku z tym, że jestem jebanym leniem, proszę Was sadole o sprawdzenie, czy człowiek na prawde istniał?
25 lat siedział?!? Obecni "młodzi" nie żyli jeszcze, kiedy miałaby byc ta zbrodnia, nie było internetu w Polsce i takiego dostępu do informacji jak obecnie, wszystkie gazety i materiały można było popalić. W końcu komuna i cenzura. Albo można wszystko spreparować.

Cytat z wiki "zwabił do swojego mieszkania przy ulicy Działkowej, przypadkowo spotkanego, 13-letniego Wojciecha Pryczka" co jest, nagle nie działa ustawa o ochronie danych osobowych? W przypadku Kasi i Madzi jakoś działała, i sporo było spraw w sądach za upublicznianie nazwiska...

Znacie historie z opowieści rodziców, znajomych, moze nawet dziadków? Czy KTOKOLWIEK słyszał o nim wczesniej? Czy nie jest to kolejny wymysł medialny?

Jakoś nie wydaję mi się, żeby zadeklarowany morderca pedofil przeżył w pierdlu całe 25 i to lat za komuny.
Oznaczony więzień
I................r • 2014-01-03, 16:27


Tłumaczenie:
Więzień, który odsiaduje dożywocie za molestowanie i morderstwo 10-letnie dziewczynki o imieniu Katie, zostały złapany przez współwięzieniów i oznaczony. Pewnie to najmniejsze z jego zmartwien (przyp. tłumacza).
Najlepszy komentarz (111 piw)
d................r • 2014-01-03, 16:28
dobrze tak kurwie niech mu z dupy zrobią wiadro.


Carl Panzram (ur. 28 czerwca 1891, zm. 5 września 1930 w Minnesocie) - amerykański seryjny morderca, gwałciciel, podpalacz i włamywacz.
Znany ze swojej spowiedzi przed swoim jedynym przyjacielem - strażnikiem więziennym Henrym Lesserem. Przyznał się, w bardzo obrazowy sposób, do 22 morderstw i 1000 gwałtów na mężczyznach.

Mizantropia – pojęcie ogólnie określające niechęć do gatunku ludzkiego. Nie jest to uczucie skierowane do poszczególnych jednostek, ale do ogółu populacji (z własną osobą włącznie).

""Polowałem na słabych, nieszkodiwych i niczego nie podejrzewających. Lekcja której mnie nauczono brzmi: sliny ma zawsze racje."
Carl Panzram

Carl Panzram jest przykładem "mordercy z gniewu" (resentment killer), osobnikiem, który wyrastając w nieprzyjaznym środowisku, od wczesnych lat młodości popadł w konflikt z prawem.
Dostawszy się w tryby maszyny instytucji poprawczych doświadczył tam cierpień, za które postanowił odpłacić społeczeństwu gwałcąc, mordując, niszcząc mienie, rabując i podpalając. Jak sam napisał w celi więziennej "w ciągu całego życia zabiłem dwudziestu jeden ludzi, tysiące razy włamywałem się do mieszkań, rabowałem, kradłem, podpalałem oraz dopuściłem się sodomii z ponad tysiącem chłopców i mężczyzn. Nie żałuję ani jednego z popełnionych czynów. Nie mam sumienia, więc nie mam się czym przejmować. Nie wierzę w człowieka, Boga ani diabła. Nienawidzę całej rasy ludzkiej ze sobą włącznie"(1).
Panzram jest również przykładem mordercy ponadprzeciętnie inteligentnego, czytelnikiem Nietzschego i Schopenhauera, jednym z nielicznych, rzeczywiście niemal genialnych seryjnych zabójców. Jego plany zemsty na ludzkości, na szczęście nie zrealizowane, obejmowały na przykład wytrucie ludności całego miasta, wysadzenie w powietrze pociągu, a nawet wywołanie wojny między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią. Carl Panzram za swoje czyny winił społeczeństwo: "Robimy to, co robią z nami. Robiłem to, czego mnie nauczono. Wcale nie różnię się od innych. To wy nauczyliście mnie, jak mam przeżyć życie i postąpiłem zgodnie z waszymi naukami. Nie mam najmniejszego zamiaru się zmieniać. Jedynym moim życzeniem jest zmienienie tych, którzy chcą to uczynić ze mną. Wierzę, że jedynym sposobem prowadzącym do przemiany ludzi jest ich zabijanie"(2).
Swój więzienny dziennik napisał, aby przedstawić własny punkt widzenia "chociaż zwykle takie rzeczy czytuje jedna osoba. Ale jeden czytelnik czy milion, nie ma to dla mnie większego znaczenia. Kiedy jestem skończony, jestem skończony i to sprawę załatwia... Gdybyście jednak podjęli ten trud i mieli dość rozumu i cierpliwości, żeby prześledzić każdą kolejną zbrodnię, okazałoby się, że całe życie postępowałem konsekwentnie i zgodnie z jedną zasadą. Polowałem na słabych, nieszkodliwych i niczego nie podejrzewających. Lekcja, której mnie nauczono, brzmi: silny ma zawsze rację"(3).
Żeby zrozumieć, co spowodowało, że Carl Panzram wyruszył na jednoosobową krucjatę przeciwko ludzkości, należy dokładnie prześledzić przebieg jego życia i kariery przestępczej.
Carl Panzram urodził się 28 czerwca 1891 roku jako czwarte dziecko biednego niemieckiego imigranta, byłego żołnierza, który wyruszył do Ameryki w nadziei dorobienia się fortuny, jednak był zmuszony pracować jako robotnik rolny za marne pieniądze. Kiedy w końcu udało mu się zarobić tyle, aby kupić mafią farmę w Minnesocie, stracił wszystko w czasie suszy. Kiedy Carl miał 7 lat, jego ojciec wyszedł z domu i nigdy nie wrócił. Matka Carla, przepracowana, cierpiąca na nadciśnienie i zawroty głowy, nie miała czasu, żeby okazać mu miłość i zainteresowanie, którego bardzo potrzebował, starał się więc zwrócić jej uwagę, łamiąc prawo.
Pierwszy raz Panzram pojawił się w sądzie w wieku 8 lat oskarżony o pijaństwo. Kiedy skończył 11 lat, postanowił szukać szczęścia na Zachodzie; włamał się do domu bogatego sąsiada, ukradł kawałek ciasta, kilka jabłek, rewolwer i wsiadł do pociągu towarowego. Złapany po przejechaniu kilku mil, został wysłany do stanowego domu poprawczego prowadzonego przez pana Moore'a i panią Martin, osoby, które określił jako "religijnych fanatyków" i których metody wychowawcze obejmowały na przykład tak zwany Warsztat Malarski, gdzie wychowawcy biciem ?malowali ciała (wychowanków) na czarno i na niebiesko"(4). Carl Panzram napisał w swoim pamiętniku, że pan Moore i pani Martin nauczyli go kochać Jezusa "tak cholernie mocno, że najchętniej ukrzyżowałby go jeszcze raz"(5). W odwecie Carl spalił pomieszczenie znane jako Warsztat Malarski i usiłował otruć pana Moore'a wkładając truciznę do puddingu. Przez dwa lata spędzone w domu poprawczym Panzram doświadczył fizycznej i psychicznej przemocy ze strony personelu i te doznania, jak się wydaje, najmocniej wpłynęły na jego późniejsze czyny: "W tym okresie dopiero zaczynałem się uczyć myśleć za siebie. Wydawało mi się, że wszystko, co robiłem, było nie tak. Początkowo myślałem, że spotyka mnie jakaś niesprawiedliwość. Potem zacząłem nienawidzić moich prześladowców. Jeszcze później wiedziałem już, że jak najszybciej zacznę się mścić i jak najczęściej będę się starał wyrządzić komuś krzywdę. Komukolwiek.
Skoro nie mogłem odegrać się na tych, którzy mnie krzywdzili, niech zapłacą za to inni (...).
Kiedy mnie stamtąd wypuścili, wiedziałem wszystko o Jezusie i Biblii, wiedziałem tyle, żeby zdać sobie sprawę, że to wszystko dęta gadka. Wiedziałem więcej. Chrześcijanie nauczyli mnie hipokryzji i nauczyłem się kraść, kłamać, nienawidzić, podpalać i zabijać.
Dowiedziałem się, że chłopięcy penis służy nie tylko do siusiania, a poza wypróżnianiem odbyt można wykorzystać w innym celu. Tak... Dowiedziałem się mnóstwa rzeczy od moich wybitnych instruktorów, których do pracy ze mną skierowało społeczeństwo, a w szczególności stan Minnesota. Ze sposobu, w jaki ze mną postępowano i na podstawie darmowych lekcji, które otrzymałem, wiedziałem, jak spędzę resztę życia. Zdecydowałem, że do końca swoich dni będę rabował, palił, niszczył i zabijał wszystkich i wszędzie. W taki sposób zreformowano mnie w Szkole Poprawczej Stanu Minnesota. Oto powód."(6).
Po wypuszczeniu z zakładu poprawczego Panzram został wysłany do luterańskiej szkoły, gdzie pobił uczniów wyśmiewających jego pobyt w zakładzie. Kiedy jego nauczyciel - kaznodzieja - zbił go za złe zachowanie, usiłował go zastrzelić ze skradzionego rewolweru. Unikając ponownego wysłania do domu poprawczego, Panzram wskoczył do towarowego pociągu jadącego na zachód i w wieku 13 lat rozpoczął życie włóczęgi. Szybko otrzymał kolejną życiową lekcję, kiedy został zgwałcony przez 4 włóczęgów, którym zaproponował miejsce w swoim wagonie: "Krzyczałem, płakałem i błagałem o łaskę i zlitowanie, ale nic, co mógłbym powiedzieć czy zrobić, nie mogło ich odwieść od celu. Wysiadłem z tego wagonu jako smutniejszy i bardziej chory ale i mądrzejszy chłopiec"(7).
Schwytany i osadzony w domu poprawczym za włamanie Carl ponownie został poddany torturom, obejmującym nie tylko bicie, ale również przymusowe obrzezanie. Panzram uciekł stamtąd z innym młodym włóczęgą, z którym przez pewien czas podróżował, włamując się do kościołów i podpalając je po obrabowaniu puszek na datki oraz wywiercając dziury w wagonach przewożących ziarno, tak żeby towar wysypywał się na tory. W wieku 16 lat Carl Panzram zaciągnął się do armii, jednak szybko został postawiony przed sądem wojskowym za kradzież i niesubordynację. Skazany na 3 lata więzienia Carl odsiedział swoją karę w Fort Leavenworth, z czego 6 miesięcy bez przerwy spędził z pięćdziesięciofuntową żelazną kulą przykutą do nagi; spalenie więziennych warsztatów było skuteczną odpłatą za takie traktowanie.
Po zwolnieniu z więzienia Panzram kontynuował życie włóczęgi i rabusia, kradnąc i gwałcąc każdego napotkanego włóczykija, "który nie wyglądał na zbyt brudnego"(8). Jedynym jego uczciwym zajęciem w tym okresie była praca łamistrajka, poza tym większość czasu Carl spędził w różnych więzieniach za drobne włamania. Jednym ze wspomnień z tego okresu był napad na pracownika kolei, którego Carl dokonał podróżując z pewnym Indianinem. Panzram zabrał napadniętemu 35 dolarów, związał mu ręce i nogi, a następnie wsadził mu w usta skarpetkę: "Pomyślałem, że skoro mam taką dobrą okazję, popełnię na nim mafią sodomię... Nadal tam jest, chyba że sępy i kojoty dokończyły go dawno temu"(9).
Podczas licznych pobytów w zamknięciu Panzram nauczył się wielu rzeczy na temat sodomii i wykorzystywał tę wiedzę tak często, jak tylko mógł: "Nauczyłem się na temat sodomii więcej, niż staruszek Oscar Wille mógł kiedykolwiek wiedzieć... Byłem tak zajęty popełnianiem sodomii, że nie miałem czasu na służenie Jezusowi, tak jak mnie nauczono w tych zakładach poprawczych"(10). Nie był jednak homoseksualistą; analny gwałt był dla niego sposobem na zmniejszenie seksualnego napięcia, na danie upustu frustracji i agresji oraz odpłaceniem za doznane krzywdy - nazywał to ?prawem zadośćuczynienia" (Law of Compensation). Uznał, że kobiety nie są dla niego, kiedy zaraził się chorobą weneryczną od prostytutki, od tamtej pory gwałcił chłopców, rabowanych mężczyzn, napotkanych włóczęgów i współwięźniów.
Oprócz skłonności do popełniania gwałtów na męiczyznach Carl wykształcił w sobie jeszcze jedno zboczenie - piromanię, tendencję do przeżywania seksualnej rozkoszy podczas podpalania. W następujący sposób opisał swoje doznania podczas wielkiego pożaru w Houston: "Spacerowałem po mieście, zachwycając się widokiem wszystkich tych płonących budynków, słuchając opowieści rozpaczy, jęków i narzekań tych, których domy i majątki płonęły. Bardzo mi się to podobało"(11).
Kolejne wydarzenie, które podsyciło gniew Carla Panzrama, nastąpiło w roku 1915, kiedy miał 23 lata. Został wtedy aresztowany za obrabowanie domu prezesa banku w San Francisco. Prokurator okręgowy zawarł z oskarżonym układ, na mocy którego za wskazanie miejsca ukrycia łupu Carl miał otrzymać najniższy możliwy wyrok. Panzram wypełnił swoją część umowy, jednak prokurator nie dotrzymał słowa i wdany został wyrok najwyższy - 7 lat więzienia.
Opętany szaleńczą furią i rozwścieczony tą niesprawiedliwością Panzram wyrwał się z celi, zablokował wszystkie zamki w drzwiach, tak że strażnicy nie mogli wejść, zdemolował całe więzienie, ze wszystkich nadających się do podpalenia przedmiotów ułożył stos i podłożył ogień: "zerwałem wszystkie grzejniki i rury, pozrywałem wszystkie kable, wziąłem piecyk kuchenny, wszystkie naczynia, całe jedzenie, wszystkie koce, materace, ubrania, wszystkie meble, ławki, stoły, krzesła, książki i wszystko, co stało luzem albo dało się oderwać od podłogi lub nadawało się do spalenia. Potem ułożyłem z tego stos i podpaliłem"(12).
W wyniku tych wydarzeń Carl tostał osadzony w jednym z najcięższych i nieludzkich więzień w Ameryce - stanowym więzieniu w Oregonie. Postanowił jak najbardziej uprzykrzyć życie strażnikom i naczelnikowi zakładu. Wyczyny Panzrama w nowym więzieniu obejmowały spalenie więziennych warsztatów, upicie współwięźniów sfermentowanym napojem cytrynowym i podburzenie ich, aby wywołali zamieszki (sam Panzram pozostał trzeźwy i nie brał udziału w rozruchach), wielokrotne próby ucieczek i spalenie więziennego młyna. Za swoje czyny Carl był wielokrotnie bity do nieprzytomności, przykuwany kajdankami do drzwi karceru na 30 dni oraz poddawany karze polegającej na chłostaniu więźnia biczami wodnymi, dopóki całe jego ciało nie było pokryte ranami i sińcami. Ta ostatnia kara była zabroniona przez prawo stanowe i zezwalający na jej stosowanie naczelnik Minto został zastąpiony przez nowego, o nazwisku Murphy, który uważał, że więźniowie powinni być traktowani łagodnie i humanitarnie (Panzram zauważył: "Myślałem, że to jakiś śmieć albo czubek. Niech mnie cholera, myliłem się."(13)). Kiedy Murphy dowiedział się, ile razy Panzram usiłował uciec z więzienia i ile razy został za to ukarany zamknięciem w karcerze, polecił wydać niepokornemu skazańcowi dodatkowe racje żywności i książki do czytania.
Kiedy Carl został przyłapany na próbie przepiłowania krat w celi, Murphy postanowił przeprowadzić eksperyment wychowawczy i oznajmił, że Panzram może opuścić więzienie i iść gdziekolwiek będzie chciał, jeżeli da słowo honoru, że wróci do celi przed kolacją. Carl Panzram dał naczelnikowi słowo, nie mając najmniejszego zamiaru go dotrzymać, jednak wiedziony dziwnym, wewnętrznym impulsem, kiedy nadeszła pora kolacji, wrócił do swojej celi. Stopniowo naczelnik Murphy obdarzał niepokornego więźnia coraz większym zaufaniem i coraz większą swobodą. Ta idylla zakończyła się, kiedy, będąc na przepustce w okolicznym szpitalu, Carl upił się z jedną z pielęgniarek, nie wrócił na noc do więzienia i w obawie przed karą zdecydował nie wracać tam w ogóle. Złapany po tygodniu, Panzram usiłował zabić policjantów, którzy go otoczyli (zastrzelił wtedy szeryfa} i został dodatkowo skazany na 10 lat więzienia, wkrótce jednak udało mu się ponownie uciec. Naczelnik Murphy napisał do sędziego, który sądził Panzrama za czyny popełnione podczas ucieczki: "Wiem na pewno, że już nigdy mu nie zaufam, ale jakie kroki podjąć w kierunku jego resocjalizacji, nie mam pojęcia. Skłaniam się ku przypuszczeniu, że jest to beznadziejny przypadek"(14).
Być może zdrada, której dopuścił się w stosunku do naczelnika Murphy'ego, zmieniła Panzrama w seryjnego zabójcę. Uważa tak Colin Wilson, angielski kryminolog piszący o tym, że zdradzając zaufanie, którym go obdarzono, Panzram stracił pewność, że jego nienawiść i przemoc są uzasadnione: "Panzram zaczął nienawidzić siebie tak samo, jak nienawidził innych. Kolejne morderstwa były próbą zabicia czegoś wewnątrz samego siebie."(15). Istotnie, wKrótce po ucieczce z więzienia, w maju 1918 roku Carl Panzram zaczął zabijać.
W Nowym Jorku Panzram załatwił sobie patent żeglarski i popłynął do Ameryki Południowej, gdzie planował porwać mały szkuner i zabić wszystkich na pokładzie. Ten zamysł nie został zrealizowany. Panzram popłynął do Europy, gdzie spędził 6 miesięcy w więzieniu w Glasgow za kradzież. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Carl obrabował dom Howarda Tafta (byłego prezydenta), który jeszcze sprawując urząd sekretarza wojny podpisał wyrok wydany na Panzrama w 1906 roku przez sąd wojskowy (jak napisał Wilson, Panzram ?nigdy nie zapominał i nigdy nie przebaczał."(16).
Za skradzione pieniądze Carl Panzram kupił jacht: "wtedy wymyśliłem, że całkiem niezłym planem byłoby wynająć kilku marynarzy, żeby dla mnie pracowali, sprowadzić ich na mój jacht, upić, zgwałcić, obrabować, a potem zabić. Tak też uczyniłem"(17). Carl opisywał w swoim dzienniku, jak wynajmował po dwóch marynarzy, upijał ich, gwałcił, strzel ał im w głowę, obci ążał ciała karni eni ami i wyrzucał za burtę: "wciąż tam leżą, dziesięć osób"(18). Z ostatnią zatrudnioną dwójką Panzram pożeglował w dół wybrzeża, rabując po drodze napotkane jachty.
Zamierzał zabić również tych pomocników, jednak kiedy jacht, którym płynęli, wpadł na skały i zatonął, zamiast zastrzelić marynarzy, zapłacili im i puścił wolno.
Po kolejnym, 6-miesięcznym pobycie w więzieniu za kradzież z włamaniem, Panzram zatrudnił się jako marynarz i popłynął do Konga Belgijskiego, gdzie pracował dla kompanii naftowej, dopóki nie zgwałcił młodego kelnera. Panzram twierdził, że próbował nauczyć swoją ofiarę "wspaniałej sztuki sodomii praktykowanej przez cywilizowane społeczeństwa, [jednak] dzikus nie docenił dobrodziejstw cywilizacji "(19).
Wkrótce po tym wydarzeniu Panzram porwał murzyńskiego chłopca, zgwałcił go i zmiaidżył jego czaszkę: "Usiadłem w parku, żeby przemyśleć parę spraw. Kiedy tam siedziałem, napatoczył się mały czarny chłopczyk. który miał około 11 czy 12 lat. Szukał czegoś. No i znalazł. Zabrałem go do kamieniołomu około ćwierć mili od głównego obozu Sinclair Oil Company w Luandzie. Zostawiłem go tam, ale najpierw zgwałciłem, a potem zabiłem. Mózg wylewał mu się uszami, kiedy go zostawiłem, i nigdy nie będzie bardziej martwy. Wciąż tam leży. (...) potem wynająłem łódf i 6 czarnuchów i popłynęliśmy polować w zatoce. Szukałem krokodyli. Znalazłem je, całe mnóstwo. Wszystkie były głodne. Nakarmiłem je. Zastrzeliłem wszystkich 6 czarnuchów i wrzuciłem ich do wody (...) Niektórym ludziom o przeciętnej inteligencji zabicie 6 osób na raz wydaje się niemal niemożliwym zadaniem. Jest tak z powodu ich nieznajomości szczegółów. Znacznie łatwiej przyszło mi zabicie tych 6 czarnuchów niż zabicie tyl ko jednego z tych młodych chłopców, których zabiłem późni ej , a niektórzy z ni ch mi el i nie wi ęcej niż 11 czy 12 lat. W Afryce żyją bawoły, które ważą ponad 2 tysiące funtów i są potwornie silne, a jednak krokodyl mierzący 12 lub 15 stóp potrafi zabić i zjeść bawoła. Każdy z tych 6 czarnuchów, których zabiłem, mógłby zabić i zjeść takiego krokodyla. Uzbrojeni w jakieś patyki, trochę trawy i kawałek zgniłego mięsa robią tę sztuczkę każdego dnia w całej Afryce. Ja byłem uzbrojony w wiedzę, którą zgromadziłem, niemiecki pistolet Luger kaliber 9 milimetrów i mnóstwo nabojów. Siedziało nas siedmiu w tej łódce, ich sześciu z przodu, ja za sterem. (...) Czarnuchy niczego się nie spodziewały. Wszyscy byli do mnie odwróceni tyłem. Jestem niezłym strzelcem. Strzeliłem każdemu czarnuchowi w plecy, potem załadowałem nowe naboje i strzeliłem jeszcze raz w mózg każdemu z leżących na dnie łodzi, martwych lub umierających. Potem wyrzuciłem wszystkich za burtę i krokodyle wkrótce dokończyły moje dzieło"(20). Po powrocie do Ameryki w 1920 roku Carl Panzram wróci fi do włamań i rozbojów. Wkrótce zgwałcił i zamordował kolejnego chłopca (ofiarą był 12-letni Henry McMahon) i zastrzelił (tym razem w samoobronie) człowieka, któremu zamierzał sprzedać skradziony jacht.
W New Haven Panzram popełnił ostatni gwałt połączony z zabójstwem: "Parę dni później pojechałem do New Haven, gdzie zabiłem kolejnego chłopca. Dokonałem na nim małego aktu sodomii, a potem zacisnąłem jego pas wokół jego szyi i udusiłem, zabrałem martwe ciało i wrzucił, w jakieś krzaki"(21).
Wkrótce potem został schwytany na włamaniu i skazany na 5 lat więzienia. Ponownie oskarżyciel nie dotrzymał obietnicy niskiego wyroku w zamian za przyznanie się do winy - Carl został osadzony w najcięższym więzieniu w Stanach, w Dannemora. Rozwścieczony ciężkimi warunkami i brutalnością personelu dwukrotnie próbował uciec, za pierwszym razem łamiąc sobie obie nogi w kostce, za drugim razem ponownie łamiąc sobie nogę. Poza tym usiłował spalić więzienne warsztaty i zatłuc jednego z współwięźniów na śmierć. W końcu został wyrzucony z więziennego szpitala po tym, jak próbował zgwałcić innego więźnia, "żeby sprawdzić, czy moje narządy płciowe są wciąż w dobrym stanie"(22).
Wkrótce po wyjściu z więzienia w Dannemora Panzram włamał się do domu w Waszyngtonie. Oskarżony o kradzież radia powiedział policjantom, którzy go złapali, że "oskarżenie [mnie] o kradzież radia jest śmieszne, ponieważ zabiłem zbyt wielu ludzi, żeby martwić się taką drobnostką"(23). Ani policjanci, ani sąd nie uwierzyli Panzramowi, sądząc że przechwala się lub próbuje zyskać na czasie, przyznając się do popełnienia nieistniejących przestępstw. Do tej pory, dzięki posługiwaniu się przez Carla fałszywymi dokumentami i nazwiskami oraz dzięki ogromnej rozpiętości obszaru, na którym były dokonywane morderstwa, nikt nie sądził, że może on być seryjnym zabójcą.
W tym samym czasie w więzieniu pojawił się świeżo zatrudniony młody strażnik, Henry Lesser. Pełen dobrych chęci, liberalny i bardzo lubiany przez więźniów strażnik zwrócił uwagę na Panzrama, wyraźnie bardziej inteligentnego od pozostałych więźniów, jednak często sprawiającego kłopoty i dlatego surowo karanego. Po kolejnym pobiciu do nieprzytomności, Lesser przekazał Panzramowi przez innego więźnia trochę pieniędzy, za które można było kupić dodatkowe jedzenie i papierosy.
Panzram dowiedziawszy się o tym rozpłakał się, podziękował Lesserowi i stwierdziwszy, że nikt nigdy nie zrobił dla niego tyle dobrego, postanowifi odwdzięczyć się strażnikowi, spisując dla niego prawdziwą historię swojego życia i zbrodni. W ten sposób powstała autobiografia Carla Panzrama, jedno z najwybitniejszych dzieł literatury więziennej.
W sądzie, oskarżony o kradzież radia, Panzram zamiast się bronić, wygłosił gniewną przemowę: "Wy, ludzie, oskarżacie mnie o włamanie i kradzież. Jestem winny... To, czego nie ukradłem, zniszczyłem. Gdyby nakrył mnie właściciel, rozwaliłbym mu łeb. (...) Kiedy wy sądziliście mnie, ja również sądziłem was wszystkich. Uznałem was winnymi. Na niektórych z was dokonałem egzekucji. Jeśli będę żył dłużej, jeszcze kilku spośród was zostanie straconych. Nienawidzę całej ludzkości... Wierzę, że cała ludzka rasa powinna zostać eksterminowana. Wykorzystam każdą okazję, aby tak się stało. Spełniłem swoją powinność, teraz wy róbcie swoje"(Z4).
Uznany za winnego, Panzram został skazany na 25 lat więzienia. Nadal jednak nikt, poza nim samym i Lesserem, nie znał całej prawdy. Po nieudanej ucieczce z pociągu transportującego więźniów i próbie zabicia naczelnika aresztu Carl został osadzony w więzieniu w Leavenworth.
Kiedy zastępca naczelnika Zerbst wręczył Panzramowi regulamin więzienny, ten wzruszył ramionami i powiedział: "zabiję pierwszego, który mnie wkurzy"(25). Tak też się stało; dozorca więziennej pralni, w której pracował Carl, stał się jego ostatnią ofiarą. Panzram zgruchotał jego czaszkę łomem, wściekle wrzeszcząc z gniewu i zadowolenia po każdym uderzeniu, a następnie usiłował zabić każdego strażnika i współwięźnia, którego napotkał.
Kiedy jego wściekłość wyczerpała się, Panzram był zaskoczony; nikt nie próbował wtrącić go do karceru, ani ukarać w inny sposób. Wręcz przeciwnie: został umieszczony w przestronnej, pojedynczej celi i choć nie mógł z niej wychodzić, pozwolono mu czytać przez cały dzień. Panzram powiedział potem Lesserowi: "Gdyby od początku traktowano mnie tak jak teraz, nie byłoby tylu ludzi na świecie, którzy zostali ograbieni, zgwałceni i nie byłoby tylu trupów. Możliwe, Że nie siedziałbym teraz za kratkami... Dlaczego jestem, kim jestem? Powiem wam dlaczego. Ja do tego ręki nie przyłożyłem. Inni mnie takim stworzyli"(26). Mimo wielokrotnych namów ze strony Lessera, Panzram nie chci szukać pomocy ani poddawać się próbom resocjalizacji: "Obudź się, dzieciaku... Nie mógłbym się zmienić, nawet gdybym chciał. Do tego stanu umysłu dochodziłem całe życie, trzydzieści osiem lat... Mam taką filozofię życiową, jaką niewielu ludziom udało się wypracować. Jest jakby wypalona w moim ciele i nie sądzę, bym kiedykolwiek mógł zmienić poglądy. Nie zapomnę, ani nie wybaczę rzeczy, które mi zrobiono, tak samo jak inni nie wybaczą mnie. Ja sam nie zapomnę i nie wybaczę. Nie mógłbym, nawet gdybym chciał. Tak samo jest z prawem... Jeśli zgodnie z prawem nie zostanę zabi ty, zabiję się sam. W pełni zdaję sobie sprawę, że nie nadaję się do życia w cywilizowanym społeczeństwie. Nie mam też takiego pragnienia"(27).
Choć psychiatrzy stwierdzili, że Panzram jest niepoczytalny, w roku 1930 ława przysięgłych uznała go winnym morderstwa popełnionego w więzieniu, a sędzia skazał go na karę śmierci. Carl był zadowolony z wyroku i zabronił swojemu obrońcy wniesienia apelacji. Napisał również do prezydenta Stanów Zjednoczonych Herberta Hoovera, aby ten nie korzystał z prawa łaski, w więzieniu próbował popełnić samobójstwo.
Do usiłujących odwlec egzekucję członków stowarzyszenia zwalczającego karę śmierci napisał: "Wolę umrzeć w ten sposób i jeśli mam duszę i jeśli ta dusza miałaby się smażyć w piekle przez milion lat, nadal wolę to od powolnej, bolesnej śmierci w jakimś więziennym lochu czy celi w domu wariatów... Jedyne wyrazy podziękowania, jakie wy i wam podobni kiedykolwiek otrzymacie ode mnie za swoje wysiłki, będą takie, że chciałbym, żebyście wszyscy mieli jedną szyję, na której mógłbym zacisnąć swoje palce... Nie chcę się zmieniać na lepsze. Moim jedynym życzeniem jest zmienić ludzi, którzy chcą zmienić mnie, i wierzę, że jedynym sposobem, aby zmienić ludzi na lepsze, jest zabicie ich. Moje motto to: obrabuj, zgwałć i zabij ich wszystkich!"(28).
Czekając na wykonanie wyroku Panzram napisał: "Mnóstwo ludzi dzięki mnie pozbyło się kłopotów, a teraz sam szukam kogoś, kto uwolni mnie od moich. Za duży ze mnie nędznik, żeby żyć... Mam zamiar odejść z tego świata w taki sam sposób, w jaki na nim żyłem. Do ostatniej minuty będę zbuntowany. Ostatnim tchnieniem przeklnę ten świat i całą ludzkość. Plunę w oczy strażnikowi albo innemu, który założy mi stryczek na szyję, kiedy będę stał na zapadni... Tylko w ten sposób im za wszystko podziękuję"(29). Dzień przed egzekucją Carl powiedział dziennikarzom, że "pokona tych trzynaście schodków, jak ogier pełnej krwi"(30) i prosił strażnika, żeby sprawdził, czy rusztowanie na pewno wytrzyma.
W nocy przed egzekucją Panzram chodził po celi i śpiewał pornograficzną piosenkę, którą sam ułożył. Kiedy drzwi od celi otworzyły się, Panzram zobaczył dwóch księży i wrzasnął: "Czy moje oczy widzą tu jakichś dręczychujków z Bibliami pod pachą? Nie mam nic przeciwko wieszaniu, ale nie potrzebuję tu żadnych hipokrytów z Bibliami. Strażnik, za drzwi z nimi "(31). Idąc korytarzem do miejsca egzekucji, jak odnotowali Gaddis i Long, jego biografowie, Panzram "prawie biegł, niemal ciągnąc za sobą górujących nad nim strażników"(32). Zbuntowany do końca, na pytanie kata o ostatnie życzenie Carl ryknął: ?Pospiesz się ty sukinsynu! Mógłbym powiesić tuzin ludzi w czasie, kiedy ty się obijasz!"(33)
Carl Panzram nie jest najbardziej znanym seryjnym mordercą, nie zabił największej liczby osób. Był jednak być może jednym z najinteligentniejszych seryjnych zabójców, który w dodatku pozostawił po sobie pamiętniki dające nam wgląd w umysł "zabójcy z gniewu". Nieprzeciętna inteligencja Panzrama pozwoliła mu (a tym samym również czytelnikom jego dziennika) uświadomić sobie, że rzeczywistym celem większości seryjnych zabójców, niezależnie od formy jaką przybierają ich działania, jest zemsta na społeczeństwie.
Niektórzy mordercy szukają dla swoich czynów innych uzasadnień - religijnych, wizjonerskich, inni jeszcze w poszukiwaniu sensu swoich czynów odrywają się od rzeczywistości (jak na przykład Herbert Mullins z Kalifornii, który zabijał, aby "zapobiec trzęsieniom ziemi"). Przeważnie zabójcy postrzegają swoją działalność jako rodzaj misji czy krucjaty; niekiedy bardzo wyraźnie (tak jak Panzram), niekiedy mgliście (na przykład de Salvo).
W biografii Carla Panzrama możemy dostrzec charakterystyczne dla większości seryjnych zabójców cechy: wychowanie najpierw w rodzinie dysfunkcjonalnej, z gwałtownym i skłonnym do przemocy ojcem i słabą, uległą matką, potem dorastanie w rodzinie niepełnej, bez opieki i miłości rodzicielskiej, wreszcie pobyt w zakładzie poprawczym, który nauczył Panzrama, że "silniejszy ma rację" i w jaki sposób można rozładować napięcie seksualne poprzez gwait analny. Pozbawiony pozytywnych wzorców Carl Panzram wykształcił w sobie nienawiść do społeczeństwa i wszelkich autorytetów oraz przekonanie, że społeczeństwo jest zbudowane na korupcji, zepsuciu i wykorzystywaniu słabych przez silnych.
Wydaje się, że warto w tym miejscu zacytować obszerne fragmenty więziennych przemyśleń Carla Panzrama na temat przestępczości, społeczeństwa i systemu penitencjarnego Stanów Zjednoczonych pierwszej pofiowy XX wieku, ponieważ są one bardzo przenikliwe i nadal aktualne: "Ten kraj jest w stanie wojny i bardzo niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Wojna, jeśli ją dokładnie przeanalizować, jest przecież niczym innym, jak mordowaniem, rabowaniem i zużywaniem życia ludzkiego oraz majątku. Ten kraj jest dzisiaj w stanie wojny ze zbrodnią. Wiele tysięcy istnień i majątek wartości milionów dolarów są tracone każdego roku. Liczba przestępstw powiększa się o dziesięć procent każdego roku. Całe społeczeństwo zbroi się do walki z przestępstwem i przestępcami. (...) Jak na razie najlepszą rzeczą, jaką udało im się zrobić, to budowanie większych i lepiej strzeżonych więzień i napełnianie ich po brzegi przestępcami. Jak tylko więzienie jest już pełne, zaczynają budowę następnych. I wszystkie są wypełnione. Wciąż jednak przybywa przestępców. (...)Wszyscy wasi policjanci, sędziowie, prawnicy, naczelnicy więzień, lekarze, narodowe komisje do spraw przestępczości i pisarze zjednoczyli swoje siły, żeby znaleźć przyczyny i efekty zbrodni i zapobiec im. Z całą swoją wiedzą i władzą, jaką dysponują, nie osiągnęli niczego poza tym, że pogorszyli sytuację, zamiast ją polepszyć. (...)Oznacza to, że oni i ich system są nie w porządku. Ci, którzy tworzą prawo i wymuszają jego przestrzeganie, są bardziej winni od tych, którzy to prawo łamią. Przestępca nie czerpie korzyści ze swoich zbrodni. To twórcy prawa i jego stróże mają z tego najwięcej korzyści. To oni są prawdziwą przyczyną większości przestępstw. (...)Niewielu uważa za warte zachodu zastanowienie się nad tym, dlaczego jestem tym, kim jestem, i robię to, co robię. Wszystko, co uważają za konieczne, to złapać mnie, osądzić, skazać, wsadzić do wiezienia na kilka lat, zgnoić mnie tam, jak tylko się da, i znowu wypuścić na wolność. Tak wygląda system praktykowany dzisiaj w tym kraju. Konsekwencje są takie, że każdy z osobna i wszyscy razem są świadkami zbrodni, i to wielu. Tych, którzy mają szczery zamiar położyć kres zbrodniom, należy żałować z powodu wszystkich ich wysiłków, które wcale nie przynoszą pożądanych rezultatów. To oni są zwodzeni przez swoją własną ignorancję i przez machinacje i chciwość innych, którzy ciągną korzyści z większości przestępstw. (...) Ci, którzy wrzeszczą najgłośniej i dlatego są najlepiej słyszani, to pisarze, sędziowie, prawnicy i samozwańczy eksperci od kryminologii. Wszyscy ci ludzie prowadzą przyjemne, bogate życie dzięki zbrodniom. Wyeliminować przestępstwa? Nie ma mowy. Tacy ludzie nie sięgną przecież po łopatę ani oskard. To właśnie by się z nimi stało, gdyby naprawdę położyli kres zbrodniom. (...)
Każde dziecko ma tendencje do popełniania przestępstw. Waszym zadaniem jest wyeliminowanie tych cech charakteru i nauczenie prawidłowego postępowania, kiedy są [dzieci] młode i ich umysły dopiero się tworzą. Wtedy, kiedy osiągną wiek samodzielnego myślenia i działania, czyste, uczciwe życie będzie dla nich czymś naturalnym. W ten sposób powstrzymacie przestępczość u jej źródła, zanim się rozwinie. Co do przestępców już istniejących i działających lub tych, których trzymacie w więzieniach, możecie resocjalizować tych, którzy się do tego nadają, a tych kilku niezdolnych do jakiejkolwiek poprawy możecie trzymać tam, gdzie są teraz, w więzieniach, gdzie nikomu nie mogą wyrządzić krzywdy. Te dwie rzeczy możecie zrobić albo możecie dalej postępować tak, jak postępujecie teraz. (...) Jeśli jednak myślicie, że możecie powstrzymać przestępczość, łapiąc nas, zamykając, karząc przez brutalne traktowanie, wieszając, smażąc na krześle elektrycznym, poddając nas sterylizacji czy kastracji, jeśli tak myślicie, to jesteście głupcami"(34).
Równie interesujące przemyślenia dotyczą dzieciństwa Carla Panzrama i drogi, jaką przeszedł stając się seryjnym zabójcą: "Dziecko daje się bardzo łatwo prowadzić. Każde dziecko, jeśli jest odpowiednio wychowywane, będzie żyć tak, jak zostało nauczone. Wszyscy przestępcy są po prostu wyrośniętymi dzieciakami. Wasze ręce kształtują nas lub łamią. My, przez nasze własne działania, jesteśmy życiowymi przegranymi, ponieważ po prostu nie znamy niczego lepszego. Nie wiemy, jak prowadzić porządne, uczciwe życie. Głównym powodem dla którego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, jest nasze niewłaściwe wychowanie, brak wiedzy i nasze środowisko. Światopogląd każdego człowieka jest tworzony przez jego środowisko. Jeśli nie chcecie, żebyśmy was rabowali, gwałcili i mordowali, to waszym zadaniem jest zadbać o to, żeby psychicznie i moralnie nieprzystosowani byli uczeni właściwej ilości przydatnej i sensownej wiedzy oraz umieszczani we właściwym środowisku, gdzie najlepiej będą pasować. W przeciwnym razie pozostaną nieprzystosowanymi i przegranymi, i to z waszej winy, ponieważ oni nie znają niczego innego, a wy znacie.
Mój własny przypadek jest bardzo podobny do tysięcy innych. Urodziłem się jako normalna istota ludzka. Moi rodzice byli ignorantami i przez ich niewłaściwe wychowywanie i niewłaściwe środowisko stopniowo byłem sprowadzany na złą drogę. Ziarnko do ziarnka, od złego do gorszego. Zostałem wysłany do zakładu poprawczego w wieku 11 lat. Od tamtej pory całe moje życie spędziłem wśród moralnie i umysłowo nieprzystosowanych. Wszyscy moi znajomi, całe moje otoczenie, atmosfera oszustwa, zdrady, brutalności, degeneracji, hipokryzji i wszystko co złe, i nic co jest dobre. Czy jest czymś nienaturalnym, że wchłonąłem te rzeczy i stałem się tym, czym jestem dzisiaj, zdrajcą, degeneratem, brutalem, ludzką bestią wyzbytą wszystkich porządnych uczuć, całkowicie pozbawioną sumienia, moralności, żalu, współczucia, zasad czy jakiejkolwiek dobrej cechy? (...)
Jeśli ktoś trzymałby młodego tygrysa w klatce i maltretował go, aż stałby się dziki i krwiożerczy, i wypuściłby go, żeby zapolował na resztę świata, żeby poszedł gdziekolwiek i zabił kogo chce, wtedy rozległby się cholernie głośny krzyk z ust zagrożonych przez wściekłego tygrysa. Wszyscy uważaliby, że postąpiono źle. Jeżeli jednak ludzie robią takie same rzeczy innym ludziom, wtedy świat jest zaskoczony, zszokowany i oburzony z powodu rabunków, gwałtów i zabójstw. A przecież dokładnie to jest robione każdego dnia w tym kraju. Zrobili to mnie i potem nie podobało im się, kiedy oddałem im tę samą porcję, jaką od nich otrzymałem. To samo robią tysiącom innych i ci inni z kolei mszczą się, rabując i mordując.
Jeśli nie lubicie, kiedy się was okrada, gwałci, podpala czy zabija, powstrzymajcie własną niesprawiedliwość, własną brudną robotę.
Przestańcie kłamać i uprawiać hipokryzję. Prowadźcie porządne życie i nauczaj ci e innych, którzy nie są w stanie czynić dobra, chyba że się ich tego nauczy. Jeśli zostaniecie napadnięci, obrabowani, zabici, to jest to coś, co do was wróciło, więc nie zrzucajcie całej winy na tych, którzy was krzywdzą. Część tej winy spada na was, ponieważ nie uczyniliście obiektem waszej troski tego, że wasi bliźni nie powinni żyć w tak złych warunkach. (...)Niewiele wiem, mam jednak tyle inteligencji, co przeciętna osoba, i wiem, że źle mnie wychowano. Mogłem zostać wychowany prawidłowo i, jeśliby się tak stało, jestem pewien, że wiódłbym całkiem inne życie niż to, które przeżyłem.
Jesteście bardziej winni ode mnie. Takie jest moje przekonanie. Jeżeli dalej będziecie uczyć innych tak, jak nauczyliście mnie, będziecie cierpieć tak samo jak ja".
Należy w tym miejscu zauważyć, że przytoczone powyżej wypowiedzi stanowią niewątpliwie próbę ucieczki od odpowiedzialności. Zrzucenie winy za popełnione czyny na społeczeństwo nie może w żadnej mierze przesłonić faktu, że Carl Panzram sam wybrał swoją życiową drogę, która zaprowadziła go na szafot. Panzram porusza jednak w swojej autobiografii wiele interesujących aspektów społecznej genezy zjawiska seryjnego zabójstwa, wydaje się zatem, że - nie zapominając o okrucieństwie jego zbrodni - warto zapoznać się z tak obszernym cytatem."

źródła nie będzie bo nie mogę dodać linku zewnętrznego
Najlepszy komentarz (52 piw)
l................e • 2014-01-03, 23:57
Debile pokazują swoją ułomność nie potrafiąc przeczytać kilku linijek tekstu, a na dodatek się tym chwalą, kolejni debile przyklaskują temu stawiając im piwa.

Moim zdaniem coś jest z wami lekko kurwa nie tak.

Za temacik zasłużone piwko, zimne piwko.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem