Ładny prawda? – Facet mówił z wyraźnym, niemieckim akcentem.
Kiwnąłem tylko głową. Nie miałem ochoty na rozmowę z hitlerowskim potomkiem.
Chciałby pan taki mieć? – Zapytał po chwili.
Kiwnąłem tylko głową. W mojej wyobraźni widziałem siebie pędzącego autostradą w tym wspaniałym samochodzie. Największym klasyku motoryzacji jaki powstał.
No to może założymy się o niego? - Zapytał facet dosiadając się do naszego stolika.
Odwróciłem głowę w jego stronę. Moje przećpane, przekrwione oczy po chwili zdołały się skoncentrować na jego twarzy.
Niestety nie dysponuję takimi pieniędzmi w tym momencie –odparłem z sarkazmem.
Kto tu mówił o pieniądzach? Proponuję panu zupełnie inny zakład. – Uśmiechnął się a w jego oku ujrzałem szelmowskim błysk. Coraz bardziej nerwowo obracałem w dłoniach zapalniczkę którą bawiłem się od pół godziny.
Co pan ma na myśli? – Niemiec popatrzył na mnie a potem na zapalniczkę.
Stawiam ten samochód że nie odpali pan tej zapalniczki dziesięć razy pod rząd. – jego twarz była tak poważna że wiedziałem że nie żartuje. Zacząłem się zastanawiać od kiedy mam tą pieprzoną zapalniczkę. W jakim stanie może być kamień. Ile może się w niej znajdować gazu.
No dobrze ale co w przypadku gdy przegram? – Zapytałem czując podstęp.
Hmm… Powiedzmy że… Odetnę panu serdeczny palec prawej dłoni – Powiedział facet kładąc na stole kluczyki i dokumenty wozu.
Dopiero po chwili dotarło do mojego mózgu to co mi zakomunikował. Popatrzyłem jeszcze raz na samochód. Za plecami mojego kumpla stanął barman który od początku słyszał naszą dyskusję. Czułem jak stróżki potu płyną po moich skroniach.
Zgadzam się – odparłem cicho. Podjąłem tą decyzję od tak po prostu. Nie zastanawiałem się nad nią. Byłem tak naćpany że to THC przemawiało za mnie.
Barman dosiadł się do nas. Facet klasnął w dłonie i powiedział: Zaczynajmy.
Zacisnąłem zapalniczkę mocno w dłoniach i potrzymałem ją tak chwilę. Jeśli było w niej mało gazu to pod wpływem ciepła zaczął się rozprężać. To zwiększało moje szanse. Jedną niewiadomą był stan kamienia. Pierwsza próba. Zapalniczka zapaliła od razu. Także dwie następne zakończyły się sukcesem. W oczach barmana ujrzałem niespotykane wręcz napięcie. Żyły na jego skroniach nabrzmiały tak jak gdyby miały zaraz eksplodować. Czwarta próba również została zakończona sukcesem. Zapalniczka jednak zaczęła się dławić. Czułem że coś jest nie tak. Być może do środka wpadł mały paproch. Próba piąta też zakończyła się sukcesem. Niemiec oblizał się nerwowo.
Przy szóstej próbie już wiedziałem co się dzieje. Pod wpływem napięcia zbyt mocno naciskałem na plastykowy zapalnik. Tak mocno że … zaczął pękać. Poczułem lodowatą falę zalewającą mnie od czubka głowy po ostatnie kręgi. Serce szalało w klatce piersiowej. Niemiec chyba tez wiedział co się stało bo na jego twarzy zobaczyłem paroksyzm tryumfalnego uśmiechu. Siódma próba jakimś cudem też zakończyła się płomieniem. Wtedy już bardzo wyraźnie poczułem że plastyk się złamał. Moja dłoń zaczęła się bezwiednie trząść. Moją jedyną szansą było to że przy ostatnim zapaleniu trafię spadającym z kółka kciukiem w końcówkę złamanego plastyku. Napięcie stało się nieznośne.
Ty bydlaku co tutaj robisz – usłyszałem damski głos za moimi plecami.
Przede mną stanęła bardzo ładna, biuściasta blondynka. Stanęła obok Niemca. Była wściekła. Niemiec wyraźnie się zmieszał.
Ależ Alicjo, to tylko taki mały zakładzik, prawda – popatrzył na mnie jakby wołał o pomoc.
Tak proszę pani. Ten pan założył się ze mną o samochód i… -
O ten samochód? – zapytała blondyna.
Kiwnąłem tylko głową. Blondynka popatrzyła na nas z wyraźną pogardą.
Ten samochód jest mój – odparła zaciskając usta. – Wszystko jest moje. Prawda Hermanie?
Niemiec spuścił tylko głowę.
Ty nie masz już nic. NIC! – zabrała ze stolika kluczyki i dokumenty wozu.
Wtedy to zobaczyłem. Jej prawa dłoń miała tylko palec wskazujący i kciuk… Nie miała też ucha…