Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Dawniej jak pies wywinał taki numer to dostawał szpadlem przez łeb.
A nie daj Boże jak zagryzł kure albo ugryzł dziecko, wtedy zdychał w męczarniaj powieszony na stalowej lince. Wiadomo bylo że jak poczuł krew to dalej będzie mordował. Zawsze znajdzie drogę by zaspokoic swoje instynkty i żadna tresura nie dawała rady. Z resztą kto miał czas tresować psa. Albo pies wiedział że nie moze zagryzać zwierząt, albo jego zywot radykalnie się skracał.
A jak ktos nie chcial się pozbyć takiego psa mordercy, to zawsze pomagali sasiedzi i podrzucali kawałek podwawelskiej ze szkłem.
gieie napisał/a:
Kot "domowy" z obcinanymi pazurami.
Mam koty "domowe" i takie które spacerują wolno.
Te "wolne" to by tego kundla pazurami rozpłatały.
Nie wypuszcza się kota bez pazurów na zewnątrz bo tak kończą.
Dobrze "wypasiony" kocur (10-12 kg) radzi sobie praktycznie z każdym psem.
Jest w tym sporo racji, nie raz szczuło się psa na kota i jak sierściuch był dziko chowany to dawał sobie rade z pchlarzem, a przynajmniej miał czas by spierdolić. Drapał po nosie i po oczach. Pamiętam jak kiedyś pizdusiowaci mysliwi przyszli z pretensjami bo kot podrapał ich teriery po nosie i moga stracić wech.
Własciciel do odstrzalu. Do psów nic nie mam tak zostaly wychowane.
Racja. Pieskom powiedzieć, że to złe i że tak nie wolno i już nigdy nikogo i niczego nie zagryzą.
Może to i wina właściciela i chuj mu w dupę, ale jednak są wyznaczone rasy psów mniej i bardziej agresywnych, więc kwestie wychowania możecie sobie powsadzać w dupę. Bo nie wierzę, że ktoś bierze psa z tych agresywnych po to, żeby nie był agresywny, bo to się mija z celem.
I kurwa prawidłowo też noszę jak idę ze swoim psem kosę w plecaku czy gdzieś tam. Tyle tych jebanych śmieci z pitbullami i innymi kurwidłami amstafami chodzi. Zawsze to jakieś zjeby umysłowe są, jakieś tipsiary dające dupy za nowy błyszczyk czy białe murzyny, które udają wielkich gangsta hip hopowców. I zawsze jakaś cieniutka smyczka, brak kagańca, a często nawet brak smyczki bo HADES jest grzeczny. Zwracanie uwagi nic nie daje zwykle "nie zaatakuje, spokojnie".
Tylko mam zagwozdkę - gdy będę ratował życie swoje albo swojego psa i będę ucinał łeb jakiemuś jebanemu sukrwolowi i w tym momencie zaatakuje mnie właściciel i jemu też w obronie będę musiał uciąć łeb, to dzwonić po karetkę czy śmieciarkę?
Łapiesz takie gówno za tylne łapy, robisz karuzel i z całej siły pierdolniesz jego łbem o słup czy beton. Po dwóch takich strzałach masz u niego szacun na dzielni i jeśli przeżyje tę zabawę, to sra pod siebie gdy cię słyszy za rogiem, nawet nie musi cię widzieć.
U znajomej był jamnik, który zawsze do mnie miał jakieś uwagi. Albo mnie dziabnął w udo, albo za rękę łapał, próbował gryźć po rękach. No i szczekał. Boże, jak on wiecznie szczekał. Zapytałem, czy mam go uspokoić? Zgodziła się pod warunkiem, że nie zrobię mu krzywdy. Przy następnym jego numerze, złapałem go, przekręciłem na plecy i przycisnąłem na podłodze, jednocześnie zacząłem na niego warczeć ile sił w płucach. Zaczął skowyczeć, piszczeć jak szczenie i zlał się ze strachu, niestety ucierpiały trochę moje spodnie z tego powodu. Teraz jak przychodzę, to grzecznie łapkę na przywitanie podaje, liże po rękach, a gdy usiądę, koniecznie chce leżeć obok moich nóg. Najlepszy przyjaciel normalnie.
A nie daj Boże jak zagryzł kure albo ugryzł dziecko, wtedy zdychał w męczarniaj powieszony na stalowej lince. Wiadomo bylo że jak poczuł krew to dalej będzie mordował. Zawsze znajdzie drogę by zaspokoic swoje instynkty i żadna tresura nie dawała rady. Z resztą kto miał czas tresować psa. Albo pies wiedział że nie moze zagryzać zwierząt, albo jego zywot radykalnie się skracał.
A jak ktos nie chcial się pozbyć takiego psa mordercy, to zawsze pomagali sasiedzi i podrzucali kawałek podwawelskiej ze szkłem.
Jest w tym sporo racji, nie raz szczuło się psa na kota i jak sierściuch był dziko chowany to dawał sobie rade z pchlarzem, a przynajmniej miał czas by spierdolić. Drapał po nosie i po oczach. Pamiętam jak kiedyś pizdusiowaci mysliwi przyszli z pretensjami bo kot podrapał ich teriery po nosie i moga stracić wech.