18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (2) Soft Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 56 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: 15 minut temu

#polacy

Polskie kolonie zamorskie - "Kiedyś w Afryce"
D................k • 2013-06-25, 11:38
Plan kolonizacji Afryki.

Blitzkrieg i atak Niemiec na kraje sąsiadujące
D................k • 2013-06-25, 9:23
Dokument Discovery z polskim lektorem.

Nasze matki, unsere Väter
LICH0 • 2013-06-24, 10:35
Ostatnio huczy o tym przekłamanym serialu niemieckim, w którym niemcy(a może już Zjednoczone Emiraty Niemieckie?) zrzucają na nas winę z mordowanie żydków.
Miłego!

Najlepszy komentarz (76 piw)
Stokrotek • 2013-06-24, 12:20
Uwielbiam gościa, mądrze gada, a jeśli chodzi o film to Niemcy już od dawna dokonują tzw. "przesunięcia winy" za II Wojnę Światową. Nawet nieźle im to wychodzi, bo już większość państw wierzy w winę Polaków co mnie dziwi, bo sami Polacy się nie bronią w tej kwestii. Za niedługo dojdzie do tego, że sami Polacy w to uwierzą i jeszcze zaczną cały świat przepraszać za swoje "winy", co dla mnie będzie popie... ale przy naszym rządzie jest to całkiem możliwe!
Niemcy odebrali Polakom dziecko
Vof • 2013-06-23, 23:41
Przyjechali do Berlina za pracą i chlebem. Nieuczciwy pracodawca wyrzucił ich na bruk, a pracownicy Jugendamtu odebrali sześciotygodniowego synka. Od trzech tygodni polscy rodzice koczują w samochodzie w oczekiwaniu na wynik rozprawy w sądzie opiekuńczym. - Nie wrócimy do kraju bez naszego dziecka - mówią zrozpaczeni.



Wojciech Pomorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech nie ma wątpliwości, że na ulicach Berlina rozgrywa się nowy dramat pod starym tytułem: nadgorliwy Jugendamt kontra polscy emigranci, nie znający niemieckiego i przysługujących im praw.

- Chodzi o zwykłą rodzinę ze Śląska, żadną patologię - zastrzega Wojciech Pomorski.- To co ich spotkało jest ewidentnym przykładem dyskryminacji Polaków. Wyrządzono im niewyobrażalną krzywdę. Proszę sobie wyobrazić, jak czuje się matka karmiąca piersią, której odebrano sześciotygodniowe niemowlę? To barbarzyńskie postępowanie w majestacie prawa. Nikt mi nie powie, że służy dobru dziecka.

Po sześciu latach emigracji zarobkowej w Wielkiej Brytanii operator koparek Leszek C. razem ze swoją partnerką Danielą M. postanowili poszukać pracy w Berlinie. W połowie kwietnia urodził mu się syn, Wiktor. Pana Leszka zatrudnił Polak z niemieckim obywatelstwem, właściciel firmy budowlanej. Niestety pracodawca okazał się oszustem. Nie dość, że nie wypłacił zaległych poborów, to wyrzucił rodzinę z mieszkania służbowego. Jednocześnie odebrano im zasiłek socjalny. Polacy zostali bez dachu nad głową i środków do życia. Pani Daniela zamieszkała w domu samotnej matki z dzieckiem. Pan Leszek bezskutecznie szukał nowej pracy. W końcu postanowili, że na początku czerwca wrócą do Polski. Nie zdążyli. O ich planach dowiedział się Jugendamt. W dniu 31 maja urzędnicy w asyście 15 policjantów odebrali Polakom sześciotygodniowego Wiktora i oddali do niemieckiej rodziny zastępczej.

- Sposób odebrania dziecka woła o pomstę do nieba. Policjanci obezwładnili matkę, powalili na ziemię i wykręcili jej ręce, jakby była groźnym przestępcą. Pan Leszek nie ułomek, musiało go przytrzymywać czterech funkcjonariuszy - opowiada oburzony Wojciech Pomorski. - Nie ulega wątpliwości, że Polacy potrzebowali pomocy, ale Jugendamt jak zwykle wybrał sposób najgorszy z możliwych. Powołując się na „dobro dziecka” siłą rozłączył je od rodziców zamiast zrobić wszystko, aby zostali razem.

Szukają pomocy

Zdesperowany ojciec poprosił o pomoc stowarzyszenie Dyskryminacja.de, walczące od 2007 roku o prawa polskich rodziców i dzieci pokrzywdzonych przez niemieckie sądy rodzinne. - Nie mieli pieniędzy, jedzenia, myli się pod uliczną pompą. Skrzyknąłem członków naszego Stowarzyszenia i zorganizowaliśmy łańcuch ludzi dobrej woli - mówi Wojciech Pomorski. - Jedni zapraszają rodziców do domu na ciepły posiłek. Inni udostępniają łazienkę. Ze skromnych funduszy wygospodarowaliśmy dla nich 70 euro na pokrycie najpilniejszych wydatków. No i zaalarmowaliśmy naszego prawnika.

Mecenas Markus Matuschczyk przyjechał do Niemiec w wieku sześciu lat. Mieszka w Hanowerze od wielu lat, ale nie zapomniał o polskich korzeniach. Od trzech lat współpracuje z Polskim Stowarzyszeniem Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. - Z mojej praktyki zawodowej wynika, że większość interwencji urzędów ds. dzieci i młodzieży wobec Polaków nie dotyczy rodzin z marginesu społecznego, lecz osób, które znalazły się w tarapatach życiowych, często nie z własnej winy - stwierdza prawnik. - W przypadku rodziny ze Śląska pracownicy Jugendamtu argumentowali, że musieli przystąpić do działania, ponieważ polska rodzina nie ma uregulowanej sytuacji mieszkaniowej i jest praktycznie bezdomna. Urzędnicy obawiali się, że podobny los spotka sześciotygodniowego Wiktora. Jednak zapomnieli, że to decyzje niemieckich urzędników ściągnęły kłopoty na polską rodzinę. W maju pan Leszek i pani Daniela złożyli podanie o pomoc socjalną i do tej pory nie rozpatrzono ich wniosku. Jednym słowem jedni urzędnicy skazali rodzinę na bezdomność odbierając środki do życia, a drudzy dodatkowo ukarali za opieszałość kolegów.

Drugiego lipca sąd rodzinny dla berlińskiej dzielnicy Tempelhof zadecyduje, czy polscy rodzice odzyskają rodzone dziecko. - Wysłaliśmy do urzędu ds. dzieci i młodzieży pismo z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego rodzinie odebrano dziecko. Cały czas czekamy na odpowiedź. Na pewno będziemy na wtorkowej rozprawie w sądzie rodzinnym - informuje Michał Bolewski, I sekretarz ambasady RP w Berlinie, odpowiedzialny za pomoc prawną. Do tego czasu pani Daniela i pan Leszek spotykają się z synkiem dwa razy w tygodniu po półtorej godziny. „Widzenia“ odbywają się w siedzibie Jugendamtu pod czujnym okiem urzędników.

- Bierzemy pod uwagę dwie opcje. Pierwsza, że wygramy sprawę przed sądem socjalnym i rodzice dostaną zasiłek. Wówczas będą mieli środki finansowe, aby wynająć w Berlinie mieszkanie. Wtedy Jugendamt odda im dziecko. Drugą alternatywą - równie realistyczną - jest wyjazd do kraju.

Jugendamt żąda „twardych” dowodów, że rodzice po powrocie do Polski będą mieli środki do życia i dach nad głową. Tymczasem Pan Leszek i pani Daniela nie mają w Polsce własnego mieszkania. Babcia, mieszkająca w Ustroniu obiecała, że przyjmie ich pod swój dach. Pomoc zaofiarowało również Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne, aby polska rodzina spełniła warunki formalne, stawiane przez Jugendamt. - Nie wiemy tylko, jakie dokumenty zadowolą niemieckich urzędników i rozwieją ich podejrzenia - mówi Markus Matuschczyk.

Kto ma dziecko, ten ma władzę

- Zdajemy sobie sprawę, że na rynku pracy panuje trudna sytuacja, ale bez stałego zajęcia rodzina nie będzie w stanie podołać obowiązkom wychowawczym - stwierdza urzędniczka Jugendamtu w berlińskiej dzielnicy Tempelhof-Schöneberg. Zgodziła się porozmawiać z Wirtualną Polską, bo przez pomyłkę wzięła naszą korespondentkę za opiekunkę środowiskową.

Czy nie byłoby lepiej, gdyby pozwolono Polakom powrócić kraju? - A kto zagwarantuje, że rodzice zapewnią dziecku właściwe warunki opieki? - odpowiada urzędniczka. - Jednak musi pani przyznać, że to nieludzkie, aby matka widywała się z dzieckiem dwa razy w tygodniu? - nie daję za wygraną. - Jesteśmy zadowoleni, że tak szybko udało się nam znaleźć rodzinę zastępczą dla niemowlaka. Liczba spotkań nie jest idealna, ale zgodna z przepisami. Proszę pamiętać, że rodzice zastępczy mają również inne obowiązki - wyjaśnia. - Czy Jugendamt miał prawo ingerować w problemy rodziny z polskim obywatelstwem? - Narodowość rodziców nie ma dla nas znaczenia. Uruchamiamy procedury, jeśli jest zagrożone dobro dziecka - kończy moja rozmówczyni.

Czy Jugendamty rzeczywiście zachowują się równie bezkompromisowo wobec innych narodowości, żyjących w Niemczech, tak jak w przypadku polskich rodziców?

- Machina biurokratyczna Jugendamtów nie oszczędza także rodzin niemieckich, choć wobec Turków i Arabów zachowują większą wstrzemięźliwość - odpowiada Markus Matuschczyk. - To rodziny wielodzietne o całkowicie odmiennej kulturze i mentalności. Natomiast urzędnicy bardzo chętnie wkraczają do rodzin z jednym lub dwojgiem dzieci, zwłaszcza wychowanych w kulturze europejskiej. Powód jest oczywisty. Dzieci te nadają się do łatwiejszej socjalizacji w Niemczech niż ich rówieśnicy z innych kultur.

Celem działalności Jugendamtów jest szeroko rozumiana prewencja dla dobra dziecka. Poparta ogromnymi uprawnieniami stanowi groźną i nieobliczalną broń. Jugendamty nie podlegają kontroli ze strony państwa i organów wykonawczych. Trzeba wiedzieć, że każde dziecko i każda rodzina przebywająca na terenie Niemiec z mocy prawa automatycznie podlega pieczy lokalnego Jugendamtu.

- Urzędnicy często insynuują sytuacje, które wcale nie muszą się wydarzyć - opowiada Uwe Kirchof, długoletni pracownik Jugendamtu w Hanowerze i placówek opiekuńczych dla młodzieży. - Na przykład matka jest Polką więc w głowach urzędników natychmiast rodzi się podejrzenie, że zechce pani wyjechać z dzieckiem do Polski.

Uwe Kirchof przyznaje, że od dawna Niemcy mają spory problem etyczny z Jugendamtami. - Pracownicy socjalni często podejmują interwencje sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, burzące spokój rodziny. Urzędnicy powinni włączyć logiczne myślenie, a nie tylko wypełniać decyzje, wpisujące się w schematy paragrafów.

- Nie jest tajemnicą, że Jugendamty stosują dyskryminujące praktyki wobec niektórych narodowości, zwłaszcza z Europy Wschodniej - kontynuuje Uwe Kirchof. - Nie będę ukrywał, że należą do nich także Polacy. Urzędnicy działają wobec rodziców w myśl zasady: wiemy lepiej, co jest dla was dobre. Po odebraniu dziecka rodzice biologiczni muszą udowadniać urzędnikom, że są porządnymi ludźmi. Dziecko staje się kartą przetargową, zakładnikiem urzędu. W myśl dewizy: kto ma dziecko, ten ma władzę.

"Omijajcie Jugendamty szerokim łukiem"

Działania Jugendamtu rozpoczynają się w różny sposób. Urzędnicy często otrzymują informacje od „życzliwych” sąsiadów albo szpitali, gdy lekarze zauważą u małych pacjentów „coś niepokojącego”. Niedawno Markus Matuschczyk zajmował się tego rodzaju przypadkiem. Polskie dziecko wybudziło się po operacji z narkozy i zaczęło przeraźliwie krzyczeć. Szpital w Karlsruhe wezwał psychologa, a ten zdiagnozował głęboką psychozę. Doszedł do przekonania, że dziecko jest w domu systematycznie bite. Natychmiast zawiadomiono Jugendamt. Historia rozgrywała się w szpitalu miejskim, a te podobnie jak Jugendamty podlegają samorządom i działają ręka w rękę. Później okazało się, że psycholog postawił błędną diagnozę, ale wystarczyła do odebrania dziecka. Na szczęście polski prawnik odkręcił całą sprawę i chłopiec szybko wrócił do domu.

- Może to marne pocieszenie, ale wielu niemieckich rodziców także boi się zwracać o pomoc do Jugendamtów - opowiada Uwe Kirchof. - Ten fakt powinien dawać Polakom wiele do myślenia. Chyba z naszymi urzędami ds. dzieci i młodzieży jest coś nie tak, skoro ich pomoc budzi paniczny lęk. Skutki pomocy mogą być opłakane i wpędzić rodziców w jeszcze większe tarapaty. Dziwię się, że polskie władze reagują tak spokojnie na działania Jugendamtów, często naruszających prawa polskich obywateli.

Niemieckie sądy opiekuńcze prowadzą na zlecenie Jugendamtówco co roku 80 tys. postępowań w sprawie regulowania kontaktów rodziców z dzieckiem. Urzędy ds. dzieci i młodzieży odbierają rodzicom 40 tys dzieci rocznie. To ewenement na skalę europejską.

W grudniu 2009 roku Jugendamty znalazly się pod ostrzalem Parlamentu Europejskiego. Komisja Petycji PE stwierdziła, że niemieckie urzędy ds. dzieci i młodzieży dopuszczają się licznych naruszeń zasady niedyskryminowania ze względu na narodowość i powinny być poddane demokratycznej kontroli. Komisja postulowała zacieśnienie współpracy pomiędzy resortami sprawiedliwości i ministerstwami ds. rodziny poszczególnych państw UE. Eurodeputowani zapowiedzieli, że będą patrzeć na ręce niemieckim urzędnikom. - Może i patrzą, ale póki co nie odczuwamy żadnej poprawy - ocenia Wojciech Pomorski.

Do stowarzyszenia zgłasza się coraz więcej polskich rodziców, szykanowanych przez Jugendamty. W tym tygodniu wpłynęła kolejna sprawa: matka magister ekonomii, ojciec muzyk w Operze Bydgoskiej. Jugendamt stwierdził, że "nie sprawują właściwej opieki zdrowotnej nad 2-letnią córką". W ciągu dziesięciu minut sąd rodzinny w Cottbus odebrał rodzicom prawa rodzicielskie. Rodzice nagrali na komórki przebieg rozprawy. - Przesłuchałem nagranie i jestem zaszokowany - opowiada Wojciech Pomorski. - Sędzina wyzywała matkę, traktowała ją jak element przestępczy. Na szczęście Jugendamt nie zdążył odebrać córeczki, bo rodzice natychmiast wyjechali do Polski.

Wojciech Pomorski ostrzega polskie matki i ojców o konsekwencjach przyjazdu do Niemiec. - Pamiętajcie, że w przypadku rozwodu, utraty pracy, konfliktu z prawem Jugendamt w majestacie niemieckiego prawa może wam odebrać dzieci i oddać do pogotowia rodzinnego albo niemieckiej rodziny zastępczej - stwierdza na zakończenie. - Pocztą otrzymacie rachunki za pobyt dziecka w rodzinie zastępczej. Mogą wynieść nawet kilka tysięcy euro.

źródło: wp.pl
Najlepszy komentarz (25 piw)
LxDead • 2013-06-23, 23:50
Żeby to pierwsze. Poczytaj co działo się na Dolnym Śląsku zaraz po wojnie. Dzieci z Lebensborn i Polskich domów dziecka były wywożone do rodzin niemieckich. Co najlepsze szkopski personel pracował w takich ośrodkach jeszcze kilka lat po wojnie. Jedna z takich kinderfarm znajdowała się nawet niedaleko Ślęży bodajże w Sobótce. Tyle ile matek z dziećmi porozdzielali to się w pale nie mieści. Pierdolone szwaby.


Imię i Nazwisko: Stefan "Lew" Starzyński
Urodzony: 19 sierpnia 1893 , Warszawa
Zmarł: 17 października 1943 , KL Dachau
Stanowisko: Prezydent Warszawy
Stopień Wojs.: Major


BIOGRAFIA
Urodził się 19 sierpnia 1893 w Warszawie przy ulicy Dobrej nr 33.W domu rodzinnym trwałe były tradycje powstańcze i patriotyczne. W Warszawie brał czynny udział w działalności Związku Młodzieży Postępowo-Niepodległościowej, działającym wśród młodzieży w polskich szkołach średnich i akademickich w Królestwie. Za działalność w Związku został w wieku 17 lat aresztowany, sądzony i skazany na miesiąc pobytu w twierdzy. Siedział w areszcie w Cytadeli Warszawskiej. Przez to naukę musiał ukończyć w prywatnym gimnazjum im. E. Konopczyńskiego w Warszawie (obecnie IV LO im. Adama Mickiewicza w Warszawie).

W pierwszych dniach I wojny światowej, chcąc uniknąć służby w armii carskiej opuścił Warszawę i udał się do Łodzi.22 października 1914 r. wstąpił do Legionów Polskich. Starszy brat Roman zwerbował go do Ekspozytury Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego (NKN). Na wiadomość o możliwości oblężenia Krakowa 9 listopada wraz z Departamentem Wojskowym NKN, ze Szkołą Podchorążych i kompanią garnizonową bracia Starzyńscy ewakuowali się na południe Polski.
Zakończył służbę w stopniu kapitana. Za odwagę i ofiarność odznaczony Krzyżem Walecznych. Od 1927 zmieniano mu przynależność mobilizacyjną. Najpierw do 1 pułku artylerii ciężkiej (pac), później do Centrum Wyszkolenia Artylerii i w końcu do 8 pac. 1 stycznia 1934 r. mianowany majorem Wojska Polskiego.

Na rozkaz Marszałka Polski J. Piłsudskiego w latach 1922–1924 przejął obowiązki sekretarza generalnego Polskiej Komisji Reewakuacyjnej i Specjalnej, powołanej do realizacji polsko-rosyjskiego traktatu Ryskiego.
W 1924 opublikował pod pseud. St. Stepol dwie prace: "Jak jest naprawdę dzisiaj w Rosji" i "Zagadnienia narodowościowe w Rosji Sowieckiej". Był zwolennikiem niezależnej, demokratycznej Ukrainy. W pracy poddał krytyce działalność publicystyczną Stalina, traktującą o problemach narodowościowych.
W 1937 zaangażował się w polityczną działalność Obozu Zjednoczenia Narodowego. W tym samym roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

2 sierpnia 1934 został mianowany komisarycznym prezydentem m.st. Warszawy. Lubił być popularny. Nie znosił pustki wokół siebie. Był pełen energii i inicjatywy. Był niejednokrotnie apodyktyczny, lecz nie bał się robić sobie wrogów w obronie spraw które uważał za słuszne.
Przy pomocy prezydenta I. Mościckiego, wicepremiera i ministra Skarbu E. Kwiatkowskiego, ministra Rolnictwa J. Poniatowskiego i ministra Oświecenia W. Świętosławskiego doprowadził do opracowania 4 letniego planu rozwoju gospodarczego m.st. Warszawy na lata 1938/1939–1941/1942. Plan przewidywał intensywny rozwój budownictwa mieszkaniowego w kierunku zachodnim od dworca Głównego, budowę Dworca Zachodniego i w związku z tym rozwój Ochoty, Koła i rejonu Czyste. Miała sie rozwijać południowa Warszawa, tzw. Dzielnica Reprezentacyjna marszałka Piłsudskiego, miał się rozbudowywać Mokotów. W dzielnicy siekierkowsko-czerniakowskiej planował budowę ośrodka sportowo-rekreacyjnego, z myślą o zorganizowaniu w Warszawie igrzysk olimpijskich w latach pięćdziesiątych. Plan przewidywał rozwój i modernizację Powiśla, Żoliborza, Bielan i Powązek ale oraz przygotowanie projektu budowy mostu Piłsudskiego i sieci metra, modernizacja tras wylotowych Warszawy, modernizacja siedmiu szpitali. 27 lipca 1939 napisał testament, w którym własne zbiory sztuki zapisał Muzeum Narodowemu.

Podczas Kampanii Wrześniowej po odmowie wykonania rozkazu ewakuacji ze stolicy, sprawował funkcję komisarza cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy. Na propozycję odlotu z Warszawy samolotem przysłanym przez E. Rydza-Śmigłego, odpowiedział gen. J. Rómmlowi jako dowódcy obrony stolicy: "Tak jak Pan dzieli los swoich żołnierzy – tak i ja pozostanę wśród swoich". Był znakomitym organizatorem , podtrzymywał ducha oporu ludności żarliwymi przemówieniami radiowymi. Zachowało się nagranie, w którym wypowiedział pamiętne słowa: "Chciałem, by Warszawa była wielka (...) I dziś widzę ją wielką ...".

Został wreszcie aresztowany przez Niemców 27 października 1939 w ratuszu, był więziony kolejno na Pawiaku w Warszawie, od grudnia 1939 w Moabicie w Berlinie, a następnie w obozie koncentracyjnym w Dachau gdzie prawdopodobnie został zamordowany.






Informacje z google brane.
Z serii Sadol uczy Sadol Bawi.

" WIELCY POLACY " - Stanisław Rewera Potocki

Stanisław Rewera Potocki urodzony w 1579 w Podhajcach. Herbu Pilawa. Polski hetman wielki koronny. Znakomity dowódca i wojownik.


W roku 1607 rozpoczął swą świetną karierę wojskową, walcząc przeciwko rokoszanom wraz z ojcem i stryjami: Jakubem, Janem i Stefanemd po stronie Zygmunta III w bitwie pod Guzowem. Następnie brał udział w wyprawie stryjów na Wołoszczyznę celem osadzenia na jej tronie Konstantego Mohyły i w oblężeniu Smoleńska , w czasie wojny polsko-rosyjskiej. Walczył też pod Cecorą i Chocimiem . Brał udział w wojnie ze Szwecją (1626-1629); zastępując chwilowo Stanisława Koniecpolskiego poniósł klęskę pod Górznem w 1629. W 1628 mianowany kasztelanem kamienieckim, w 1636 – wojewodą podolskim. Walczył ze zbuntowanymi Kozakami w latach 1637-1638.
W czasie powstania Chmielnickiego, pod Zborowem uratował Jana Kazimierza.
W 1652 mianowany hetmanem polnym koronnym. Jako hetman wielki koronny dowodził armią polską przeciwko Rosjanom i Kozakom Bohdana Chmielnickiego.
Ostatni raz bił się przeciw rokoszanom Lubomirskiego, ponosząc klęskę pod Częstochową 1665. W swej karierze wziął udział w 46 bitwach.

Zmarł z przyczyn naturalnych w 27.02.1667 pochowany zaś został w kościele Trójcy Świętej w Podhajcach.

Ciekawostka: Przydomek Rewera został nadany Stanisławowi Potockiemu z powodu częstego używania przez niego łacińskich słów re vera (w rzeczy samej).

Informacje brane z Wikipedii i google.
Polacy w UK
mKlamot • 2013-06-22, 21:00
Jak mnie to wkurwia, wciskanie obcojęzycznych słów do języka polskiego. No kurwa po co. Ostatnio w pracy sytuacja:
-Michał chodź na maszyne na chwilę!
- Nie mogę, jestem BUSY!
No kurwa jakie BUSY! nie można powiedzieć "zajęty"? polskie słowa, gadasz z POLAKIEM, co za wieśniarstwo totalne, albo "Ide na BREAK'a no kurwa, "Ide na PRZERWE" aż tak ciężko? Chuj, że 3/4 polaków w Anglii nie zna angielskiego, ale czemu na siłe chcą, udowodnić, że jednak są tak zajebiści, że znają język a wychodzą na totalnych idiotów, w oczach innych ;/ Gadasz z polakiem, gadaj po polsku. Proste jak jebanie.
Najlepszy komentarz (192 piw)
rockface123 • 2013-06-22, 21:06
Ale RAGE

buy se maść na ból assa
PKB per capita 2012
vitharis • 2013-06-21, 20:21
Nikogo nie zdziwi fakt, że Polska plasuje się na 4 miejscu od końca. Za nami jest tylko Łotwa, Bułgaria i Rumunia, co zabawniejsze, większe PKB ma nawet Litwa.


Trzeba liczyć na to, że przy następnych wyborach Polacy zagłosują na partie typu RN (jeszcze nie partia tylko ruch, ale pewnie będą kandydować, piszę to bo zaraz by ktoś się przepierdalał w komentarzach) czy NP, a nie na złodziei którzy ich okradają. Przypomnę tylko, że Polacy pracują średnio prawie najdłużej w Europie.

Źródło: korwin-mikke news
Lotnictwo - Symulatory
Wiercik102 • 2013-06-18, 17:04
Witajcie, dziś obejrzałem nieoficjalny teaser nowego IL-2 Battle of Stallingrad. Pewno znajduje się spora grupa ludzi którzy kojarzą temat i latali ale są inni a więc w/w tytuł jest jednym z najlepszych symulatorów lotnictwa IIWW.

Tutaj wspomniany teaser:



A tu jak się Polacy bawią na IL2 1946 UltraPack 3.0
Dywizjon 303 - prawdziwa historia
N................c • 2013-06-16, 11:11
Ciekawy dokument o dywizjonie 303
Najlepszy komentarz (25 piw)
juki • 2013-06-16, 13:19
Czesc i chwla boahterom!