18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (6) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:27
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 3:27

#powstanie warszawskie

Powstanie warszawskie w Londynie
M................7 • 2013-08-06, 20:06
Pierwszego sierpnia kibice Legii Warszawa i sympatycy Patriae Fidelis wywiesili taki transparent na Tower Bridge!

"We wanted to be free and owe this freedom to nobody - 1944"

"Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać"



Źródło:
Patriae Fidelis
Najlepszy komentarz (31 piw)
borisklinga • 2013-08-06, 20:37
dzisiaj trzeba powstania ? rwolucji ??

trzeba kurwa krwawej rzeźni dla tych oszustów i zlodzieji, wrogów państwa Polskiego,

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Żołnierz i poeta
metalhead1 • 2013-08-05, 11:32
Krzysztof Kamil Baczyński był polskim poetą czasów wojennych. Jako żołnierz Armii Krajowej dotarł do stopnia podchorążego, był również podharcmistrzem Szarych Szeregów. W czasach okupacji ściśle związany z pismem „Płomienie” i miesięcznikiem „Droga”. Śmierć poniósł jako żołnierz batalionu „Parasol” Armii Krajowej w czasie powstania. Urodził się 22 stycznia w Warszawie. Był synem Stanisława Baczyńskiego oraz Stefanii Zieleńczyk. Ojciec był związany z PPS, a matka katoliczką zasymilowaną z rodziny żydowskiej.

W czasach gimnazjalnych Krzysztof odznaczał się jako znawca literatury jego czasów. Znał także ponadprzeciętnie literaturę francuską, również zdarzało mu się pisać w tym języku. Należał do Organizacji Młodzieży Socjalistycznej „Spartakus” pod patronatem PPS. Był sympatykiem trockizmu. Nie chodził do szkoły co niosło ze sobą, że miał słabe oceny. W 1937 roku został członkiem Komitetu Wykonawczego „Spartakusa” oraz został współredaktorem pisma „Strzała”.

W momencie wybuchu wojny chciał podjąć studia na Akademii Sztuk Pięknych. Po utworzeniu getta w 1940 r. został wraz z matką po aryjskiej stronie, ryzykując życie gdyby rozpoznano ich żydowskie pochodzenie. 3 czerwiec 1942 r. był szczęśliwą chwilą w jego życiu, gdyż ożenił się w tedy z Barbarą Drapczyńską w kościele św. Trójcy na Solcu. Od jesieni 1942 aż do lata 1943 studiował polonistykę na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Od lipca 1943 r. działał pod ps. „Krzysztof Zieliński” jako sekcyjny w II plutonie „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu Zośka Ak w stopniu starszego strzelca. Porzucił studia dla konspiracji w AK. Uczestniczył w akcji wykolejenia pociągu niemieckiego na odcinku Tłuszcz-Urle 27 kwietnia 1944 r.

Po zakończeniu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola”, komendant por. „Gustaw” otrzymał stopień strzelca podchorążego rezerwy piechoty. Jednocześnie kierował działem poezji miesięcznika społeczno-literackiego „Droga”, wydawanego od grudnia 1943 r. do kwietnia 1944 r. Z rozkazu pchor. Andrzeja Romockiego „Morro” z 1 lipca 1944 r. został zwolniony z funkcji w 2. kompanii batalionu „Zośka” jednocześnie poproszony o objęcie nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii. Kilka dni potem przeszedł do harcerskiego batalionu „Parasol”. Objął tam stanowisko zastępcy dowódcy III plutonu 3. kompanii. Przyjął pseudonim „Krzyś”. W momencie wybuchu powstania warszawskiego znajdował się w okolicy pl. Teatralnego, gdzie został wysłany po odbiór butów dla oddziału. Nie mógł się przedostać na miejsce koncentracji swojej jednostki, przyłączył się więc do ochotniczego oddziału dowodzonego przez ppor. „Leszka” (Lesława Kossowskiego).

Krzystof Kamil Baczyński umarł na posterunku w pałacu Blanka 4 sierpnia 1944 r. około godziny 16. Został śmiertelnie raniony przez niemieckiego strzelca wyborowego prawdopodobnie znajdującego się w Teatrze Wielkim. W powstaniu warszawskim zginęła także jego żona. Pośmiertnie został odznaczony Medalem za Warszawę 1939-1945 i Krzyżem Armii Krajowej. Pochowany na tyłach Pałacu Blanka. Po wojnie jego ciało przeniesiono na Cmentarz Wojskowy na Powązkach.

tekst skopiowany z portalu wmeritum

Do posłuchania wiersz Baczyńskiego "Elegia o... (chłopcu polskim)" w pięknym wykonaniu Fortecy.
1. TO NIESPRAWIEDLIWE I NIEHISTORYCZNE, BY POTĘPIAĆ UCZESTNIKÓW POWSTANIA WARSZAWSKIEGO NA PODSTAWIE MATERIAŁÓW UJAWNIONYCH PO FAKCIE, KTÓRE W TAMTYCH CZASACH NIE BYŁY ZNANE.

Na przykład teraz wiemy, że Armia Czerwona wstrzymywała się z wkroczeniem do Warszawy. Jednak pod koniec lipca/na początku sierpnia 1944 roku polscy przywódcy i dowódcy sowieccy wierzyli, że Armia Czerwona wkroczy do miasta. Ósmego sierpnia Marszałkowie Żukow i Rokossowski nawet nakreślili plan ofensywy na Warszawę i dalej. Tak więc niemożliwe jest wymagać od Polaków, by „wiedzieli co Stalinowi chodziło po głowie”. W tamtym momencie nikt nie wiedział jakie są zamiary Stalina. Nawet on sam.



2. DECYZJE O ROZPOCZĘCIU POWSTANIA PODJĄŁ 25 LIPCA POLSKI RZĄD W LONDYNIE PO DŁUGICH KONSULTACJACH Z ZACHODNIMI ALIANTAMI.

Nie została ona podjęta lekkomyślnie czy niedbale. Przeszła po serii ostrych debat w gabinecie. Rząd przekazał dalsze decyzje odnośnie daty i operacji podległym mu dowódcom AK w Warszawie. Zarówno politycy jak i wojskowi działali odpowiedzialnie.

Premier Mikołajczyk za radą amerykańskiego prezydenta Roosevelta natychmiast poleciał do Moskwy, by skoordynować plany ze Stalinem. To była wina dyplomacji alianckiej, a nie tylko premiera Mikołajczyka, że jego misja się nie powiodła. Co do samych przywódców AK to po prostu wykonywali oni rozkazy. Zgodnie z dostępnymi informacjami dobrze wyznaczyli „Godzinę W”.

3. 1 SIERPNIA WSZYSCY SPECJALIŚCI WOJSKOWI – NIEMIECCY, SOWIECCY, POLSCCY, BRYTYJCCY I AMERYKANCCY – BYLI ZGODNI, ŻE POWSTANIE NIE MOGŁOBY TRWAĆ DŁUŻEJ NIŻ 6-7 DNI.

Uznano, że w ciągu tygodnia Armia Krajowa musiałaby się poddać albo Niemcom, albo nacierającym Sowietom. Generał Bór-Komorowski w rozmowie ze swoją żoną 31 lipca powiedział, że jeżeli nie zginie, to w ciągu tygodnia wyląduje w sowieckiej celi. Nikt nie zdołał przewidzieć tego, co się później wydarzy: a) Wehrmacht rozpocznie udaną kontrofensywę, która odeprze Sowietów od linii Wisły; b) SS nie będzie w stanie stłumić AK.

4. ARMIE MOGĄ JEDYNIE BYĆ ROZLICZANE ZGODNIE ZE SWOIMI CELAMI. NIE MOGĄ BYĆ POTĘPIONE ZA TO, ŻE NIE OSIĄGNĘŁY ZWYCIĘSTW, KTÓRYCH NIGDY NAWET NIE PRÓBOWAŁY OSIĄGNĄĆ.

Na przykład Armia Krajowa nigdy nie miała złudzeń, że „pokona Wehrmacht”, czy że „wyzwoli i utrzyma Warszawę na czas nieokreślony”. Ich założenia były skromniejsze i bardziej realistyczne. Zamierzali przejąć znaczną część miasta na okres 5-6-7 dni w taki sposób, by osłabić niemiecką linię obrony. Chcieli także, by świat usłyszał o tym, że Warszawa jest polskim miastem i że patriotyczni polscy żołnierze wewnątrz miasta są gotowi dać odczuć swoją obecność. Wszystkie te cele zostały osiągnięte. W rzeczy samej dziewięciokrotnie przekroczyły te założenia. Z punktu widzenia militarnego był to zaskakujący i znakomity sukces .

5. TO NIEPRAWDA, ŻE DOWÓDZTWO ARMII KRAJOWEJ POZOSTAWAŁO OBOJĘTNE NA LOS CYWILÓW.

Orientowali się, że niektórzy cywile byli przeciwni Powstaniu. Równocześnie mieli dobre powody ku temu, by uważać, że NIE rozpoczęcie Powstania może przynieść skutki katastrofalne. Najgorszym scenariuszem dla cywili byłaby długa bitwa frontowa pomiędzy Wehrmachtem a Armią Czerwoną, która toczyłaby się w obrębie miasta. (Nieco wcześniej dziesiątki tysięcy mieszkańców Mińska białoruskiego zginęło w taki sposób).

Nie mieli wątpliwości, że SS było zdolne do morderczych odwetów – takich jak później popełniło na Woli. Jednak powszechnie oczekiwano, że w ciągu tygodnia Sowieci wkroczą do miasta. Raz jeszcze nikt nie przewidział, jakie działania podejmą Naziści, gdyby Sowieci nie weszli. Tylko na początku września Himmler powiedział Hitlerowi, że nadarza się szansa na totalne unicestwienie miasta „które od siedmiuset lat blokuje niemiecką drogę na Wschód”.

6. KAPITULACJA, KTÓRA OSTATECZNIE MIAŁA MIEJSCE W PAŹDZIERNIKU, PO 63 DNIACH, REPREZENTUJE TRIUMF DETERMINACJI I UMIEJĘTNOŚCI ROKOWAŃ.

Te warunki zostały ustalone gdyż SS nie było w stanie zakończyć Powstania w taki sposób w jaki sobie życzyli – bezwarunkowym poddaniem, które poprzedziłoby ogólna masakrę. Polacy zmusili niemieckich negocjatorów, by wyjątkowo uznać AK za legalnych kombatantów i odesłać ich do obozów jenieckich, a nie do obozów koncentracyjnych, a cywile mieli być ewakuowani w spokojny i zorganizowany sposób.

7. ANI POLSKI RZĄD, CZY ZACHODNI ALIANCI NIE UWAŻALI, ŻE WYNIK POWSTANIA WARSZAWSKIEGO BĘDZIE GŁÓWNYM DETERMINANTEM PRZYSZŁOŚCI POLITYCZNEJ POLSKI.

W 1944 roku zachodnie siły wciąż działały w wierze, że wszystkie problemy zostaną uzgodnione podczas wielkiej międzynarodowej konferencji pokojowej zbliżonej do tej, która rozstrzygnęła Pierwszą Wojnę Światową w 1919 roku. Do tego momentu uważano, że decyzje podjęte na konferencji w Teheranie za tymczasowe. O Jałcie, jeszcze nikt nie myślał. Natomiast Rządowi na uchodźstwie powiedziano bez ogródek, że przyszłość Polski będzie zagrożona, jeśli Armia Krajowa NIE będzie walczyła.

8. JEŚLI KTOŚ SZUKA NAJBARDZIEJ FUNDAMENTALNYCH POWODÓW, DLA KTÓRYCH POWSTANIE WARSZAWSKIE ZAKOŃCZYŁO SIĘ TAK TRAGICZNIE, TRZEBA SZUKAĆ GŁĘBIEJ NIŻ POLSKIE DECYZJE I POLSKIE DZIAŁANIA. POLSKA BYŁA CZĘŚCIĄ WIELKIEJ MIĘDZYNARODOWEJ KOALICJI I GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ TEJ TRAGEDII BYŁ OPŁAKANA W SKUTKACH PORAŻKA KOORDYNACJI WSPÓLNYCH DZIAŁAŃ KOALICYJNYCH.

W tej porażce Polacy na pewno odegrali swoją rolę. To ich stolica była zagrożona i mogli byli przedstawić bardziej zjednoczony front, by skuteczniej zwrócić uwagę swoich sojuszników na dramatyczna sytuacje w kraju. Z drugiej strony Rząd Polski w 1944 roku był osłabionym partnerem w naradach Aliantów. Polska nie może być uważana za głównego winowajcę. Dwóch siłaczy, którzy mogliby zapobiec tragedii to po pierwsze Roosevelt, który już trzymał klucze do kwatermistrzostwa Armii Czerwonej, a po drugie Stalin.

źródło: natemat.pl
Jak co roku Warszawiacy uczcili rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego.
Najlepszy komentarz (107 piw)
SoNyCS • 2013-08-01, 21:17
Nie lubie warszawiaków ale co roku jak oglądam 1 sierpnia to co wyczynia się na ulicach, aż sie łezka kręci w oczku
Jako, że dzisiaj wyjątkowy dzień mam do zaprezentowania wyjątkowy filmik.

Cytat:

Siódmy z archiwalnych "Kwadransów Jacka Kaczmarskiego". Kwadranse komentowały bieżące sprawy w Polsce i na Świecie. Każdy z nich zaczynał się refrenem "Zbroi", był to znak rozpoznawczy a zarazem hymn Jacka Kaczmarskiego. W skład kwadransu "Powstanie Warszawskie" wchodzą następujące piosenki:
1 Dylemat
2 Barykada
3 Czołg
4 Mury '87



Oczywiście wszystko opatrzone krótkim komentarzem mistrza, który pozwoli lepiej zrozumieć utwory.



Źródło: youtube.com/watch?v=QM3c6QB1wWk
Powstanie Warszawskie w kolorze.
P................4 • 2013-07-30, 17:27
Zapowiedź wersji kinowej.

Najlepszy komentarz (173 piw)
d................r • 2013-07-30, 17:45
Cześć i chwała Bohaterom !
Miasto 44
Vof • 2013-05-28, 12:05
Powstaje film o Powstaniu Warszawskim. Będzie długo jeśli cię to nie interesuje to przewijaj dalej.

"Miasto 44" - Jan Komasa kręci film o Powstaniu Warszawskim
Młody reżyser, niedoświadczeni aktorzy, wielkie pieniądze. I jeden z najświętszych polskich mitów opowiedziany na nowo. W ostatnią sobotę ruszyły zdjęcia do „Miasta 44”, superprodukcji o Powstaniu Warszawskim.



Trudno go wypatrzyć w eleganckim tłumie wypełniającym Muzeum Powstania Warszawskiego. W pierwszym rzędzie minister kultury Bogdan Zdrojewski, obok prezes TVP Juliusz Braun, zaraz za nimi weterani Powstania Warszawskiego, ludzie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, producenci, ekipa, tłum dziennikarzy, PR-owcy i fotoreporterzy. Jan Komasa siedzi schowany w którymś z dalszych rzędów.

Ze sceny padają poważne słowa: o doniosłym wydarzeniu, o święcie polskiej kinematografii, tragicznej historii. Oczekiwania są wielkie, nikt ich nie wypowiada wprost, ale to chyba jasne dla wszystkich. „Miasto 44”, jedna z największych polskich produkcji ostatnich lat, z 24-milionowym budżetem i premierą na Stadionie Narodowym zaplanowaną na 70. rocznicę Powstania Warszawskiego, ma być czymś więcej niż zwykłym filmem. Ma być dla generacji dorastającej w wolnej Polsce czymś takim, czym był „Kanał” Andrzeja Wajdy dla tych, którzy pamiętali wojnę.

– Nie przeraża cię ta oprawa? – pytam Komasę, kiedy siadamy w kawiarni na piętrze muzeum. Konferencja dobiegła końca, ekipa rozmontowująca scenę bierze się do pracy, właściciel kawiarni oddycha z ulgą po tym, jak przez godzinę większa część lokalu pełniła funkcję studia fotograficznego. Mniej przytomne dzieciaki rozglądają się jeszcze za autografami, jednak za chwilę limuzyny, taksówki i autokary odjeżdżają, a budynek zaczyna znowu przypominać muzeum.

– Trochę tak, ale to nieuniknione przy takim budżecie. Dużo ludzi daje dużo pieniędzy, trzeba im pokazać, jakie to wydarzenie – odpowiada Komasa. Niedawno skończył trzydziestkę, wygląda trochę jak nad wyraz dojrzały chłopiec. Teraz ktoś temu chłopcu dał mnóstwo pieniędzy i pozwolił zrobić superprodukcję. Na dodatek taką, która stanie się przedmiotem narodowej dyskusji.


Heinz Reinefarth rozmawia z żołnierzami na Wolskiej w Warszawie (Żródło: Stanisław Kopf, "63 dni Warszawy")

– Jakbym nie zaczął wreszcie robić tego filmu, pewnie bym zwariował – przyznaje Komasa, trochę żartem, ale też trochę na serio. Na pomysł „Miasta” producent Michał Kwieciński wpadł osiem lat temu. Chciał, by zrobił to ktoś młody, bez doświadczenia, ale z talentem i odpowiednimi ludźmi. Gdy zobaczył „Warszawę”, nowelę, którą Komasa nakręcił w ramach filmu „Oda do radości”, zrozumiał, że znalazł odpowiedniego człowieka. Tylko że ten człowiek wcale nie chciał robić filmu historycznego. Dla niego, podobnie jak dla sporej części pokolenia urodzonego w latach 80. i wychowanego na amerykańskim kinie klasy B, odkryciem były filmy w rodzaju „Trainspotting” czy „Traffic”.
Dynamiczne, eksperymentujące z formą, szukające kontrowersji w ulicznych tematach, łączące mainstream ze stylem kina niezależnego. – Nigdy nie myślałem ani o kinie historycznym, ani o obrazach stricte artystycznych. Już prędzej bym zrobił film SF, uwielbiam fantastykę. Moim marzeniem jest nakręcić „Thorgala” – przyznaje Komasa.

Ale podjął wyzwanie. Zdjęcia do „Miasta 44” miały ruszyć już w 2006 roku, ale projekt okazał się trudniejszy, niż można było przypuszczać. Komasa wyciągnął więc z szuflady napisaną jeszcze na studiach historię o nastolatku, który nie radząc sobie z problemami, zbyt głęboko wchodzi w rzeczywistość wirtualną. „Sala samobójców”, jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat, pokazała talent młodego reżysera i zapewniła mu kredyt zaufania u sponsorów.

– Tam miałem pełną swobodę, do tego stopnia, że nawet starałem się dbać o to, żeby to wyglądało mainstreamowo. Teraz, przy całym tym budżecie, przy wielkich oczekiwaniach, chcę w tym filmie znaleźć trochę intymności – deklaruje.

– Chcę unikać patosu, nie iść w pompę. Nie każdy reżyser marzy o filmie z takim budżetem, ja marzyłem od zawsze. Żeby mając te zabawki, znaleźć głębię psychologiczną. Dlatego lubię Nolana, bo on tego w swoich „Batmanach” pilnował – mówi reżyser. Christopher Nolan pojawia się w naszej rozmowie nie przypadkiem. Za efekty specjalne w „Mieście” ma odpowiadać Richard Bain, pracujący m.in. nad jego głośną „Incepcją”.
– A kontekst narodowej tragedii? Nie paraliżuje cię to? – pytam.
– Wiadomo, że historię trzeba uszanować. Przyjąć ten temat z całym dobrodziejstwem, a na końcu zrobić swoje. To jak z aktorami, można im było dać pamiętniki powstańców i mieć z głowy. Ale ja chcę, żeby oni to sami wykreowali, tłumaczę im: „To jest przede wszystkim wasze”. Tu musisz najpierw dowiedzieć się wszystkiego o tym temacie, rozmawiać z ludźmi, czytać książki, poznawać historię. A potem w jakimś sensie musisz to zostawić i zająć się kreacją.

Wiele umiejętności przydatnych w pracy nad dużymi produkcjami Komasa zdobył, kręcąc reklamy. Jogurty dla dzieci, proszki do prania, banki, telefonia komórkowa. Z czegoś trzeba żyć, kiedy z filmów się nie da. – Poza tym – uśmiecha się – w reklamie dostajesz zabawki, których na co dzień nie masz. Uczysz się ich używać, to bardzo przydatne. Bardzo wielu reżyserów to robi, duże nazwiska również. Tylko nie każdy się przyznaje.

W reklamie nauczył się też pracować pod presją. – Masę trzęsień ziemi przeżyłem o różne głupstwa. Wiesz, jak jest budżet, powiedzmy, milion złotych, to jeśli coś idzie nie tak, zaczyna się histeria – mówi. Teraz presję chce wziąć na siebie, tak by nie czuli jej aktorzy, którzy nie zdążyli nawet oswoić się z wywiadami, nie wspominając o wysokobudżetowych przedsięwzięciach. – Chcę być takim rodzajem bufora między wielkimi pieniędzmi a nimi. Chcę, żeby czuli się swobodnie. Bo im więcej kasy jest za tobą, tym bardziej się spinasz. Powiem więcej, jeśli to ma wyjść tak, jak chcę, muszę w pewnym sensie stanąć między budżetem a story tego filmu.

– Nie obawiasz się awantur po premierze? – pytam.
– Wiadomo, że będą, jak nie z lewa, to z prawa. Czegokolwiek byś dotknął w tym temacie, będzie kilka różnych zdań, nawet wśród powstańców. Ten film ma pokazywać Europejczyków, sąsiadów, wcale tak bardzo od siebie się nieróżniących, którzy zaczynają się zabijać. To ma być film antywojenny, pokazujący szaleństwo wojny. Może to naiwne, ale wszystko się sprowadza do tego, że wojna bierze się z nienawiści. Wzbudzenie nienawiści jest bardzo proste.

Większość obsady to studenci szkół aktorskich, świeżo upieczeni absolwenci, a nawet licealiści, zwykle bez filmowego doświadczenia. Aktorów wyłoniono podczas trwających prawie trzy lata castingów. Komasa szukał odpowiednich ludzi, łączył ich w grupy i przyglądał się relacjom, w jakie ze sobą wchodzą. Celowo zrezygnował z udziału gwiazd, bo to indywidualiści, a tu ważny jest bohater zbiorowy.

Józefa Pawłowskiego, odtwórcę jednej z głównych ról, spotykam w drodze z wywiadu dla jednej z telewizji na sesję zdjęciową. W stroju z epoki, z lekko zmęczonym uśmiechem. Nie przepada za wywiadami. – Przerażają mnie – przyznaje. – Strasznie słabo się czuję w tych sprawach.

Pawłowski kończy szkołę teatralną, rola w takiej produkcji to dla niego nowość. Dlaczego postanowił starać się o rolę? – Warto przyjrzeć się ludziom, którzy walczyli w powstaniu – tłumaczy. – Dotknąć tego, co przeżywali, jak bardzo byli inni od nas. Nie wiem, czy lepsi, czy gorsi. Ale na pewno mógłbym się od nich wiele nauczyć. Oni naprawdę rozumieli, co znaczy carpe diem. Była okupacja, zabrano im młodość, szkołę, pasje. A oni o to walczyli i chcieli żyć. Przecież oni się uczyli, na inżynierów, na lekarzy, mimo strasznych warunków walczyli o siebie. Ten głód rozwoju, głód życia, to jest dla mnie genialne.

Pawłowski, podobnie jak reszta aktorów, dostał od Komasy listę lektur. Przyznaje jednak, że choć dziś dobrze zna historię powstania, nie chce wchodzić w spory u zbiegu historii i polityki. – Nienawidzę tego polskiego krzykactwa. Żadnej rzeczowej dyskusji, tylko krzyk. Dla mnie ważne jest to, jak oni się zachowali w tej strasznej sytuacji. I jak ja bym się zachował, gdybym miał 20 lat i odebrano by mi młodość.

Maurycy Popiel, w filmie grający Górala, na casting do filmu poszedł na trzecim roku krakowskiej PWST. Teraz ma już dyplom i pierwsze doświadczenia przed kamerą. Zagrał niedużą rolę w „Małej maturze 1947” Janusza Majewskiego. Film przeszedł bez większego echa. Tym razem raczej nie ma na to szans. – Trochę mnie niepokoi ten szum wokół „Miasta” – przyznaje. – To zwiększa odpowiedzialność, a ja jeszcze nie miałem okazji się przekonać, czy jestem w tym dobry, czy nie.

18-letnia Zosia Wichłacz, jedna z najmłodszych w ekipie, na pierwszy casting poszła półtora roku temu. – Zafascynowała mnie moja bohaterka – opowiada. – Widzę w niej dużo z siebie. Ale ma też takie cechy, które są dla mnie wyzwaniem. My jesteśmy pokoleniem dzieciaków, które z góry dostały wszystko. Nie wiem, jak teraz byśmy się zachowali w tej sytuacji. Te ich ideały, marzenia, nie wiem, czy to istnieje w świecie, w którym wszystko jest na wyciągnięcie ręki.

– Masz młodych, pełnych entuzjazmu aktorów, duże pieniądze, profesjonalną ekipę, wszyscy ci dobrze życzą. Można chcieć czegoś więcej? – prowokuję Komasę.
– Kocham niezależność, zazdroszczę tym, którzy nie muszą pytać ludzi, czy ma być tak, czy siak. Kiedy robisz coś naprawdę tak, jak czujesz i się na tym wywalisz, to trudno, bo robisz to dla siebie. Ja muszę wejść w świat, który jest naszym dobrem narodowym i wywalczyć w nim przestrzeń dla siebie. Zrobić z tego mój świat.

Komasa mówi, że „Miasto 44” będzie specyficznym kinem drogi. Inaczej niż „Kanał” Wajdy rozgrywający się na Mokotowie, film będzie podzielony na kolejne rozdziały, tak by pokazać cały szlak powstańców, dzielnica po dzielnicy. Historia ma rozpocząć się na krótko przed wybuchem powstania, będziemy mieć szansę zobaczyć w głównych bohaterach zwykłych ludzi, próbujących przeżywać młodość w okupowanej Warszawie.

Wszyscy członkowie ekipy podkreślają, że fabuła ma koncentrować się na młodych powstańcach i emocjach, które towarzyszyły im podczas walk. Brzmi może banalnie, ale jeśli się nad tym dobrze zastanowić, być może takie podejście pozwoli uniknąć sztuczności. Pokolenie Facebooka nie może przecież nagle zacząć udawać, że utożsamia się z mitem heroicznych powstańców. Może za to próbować zrozumieć swoich rówieśników sprzed prawie 70 lat. Sprowadzenie jednego z najważniejszych polskich mitów do ludzkich historii, opowiedzianych przez młodych i dla młodych, może być największą siłą „Miasta 44”.
źródło: newsweek.pl
Zemsta za rzeź Ochoty
sebekmlody • 2013-01-31, 13:33
Składająca się z rosyjskich i białoruskich kolaborantów Brygada Szturmowa SS "RONA", która w latach 1941-1944 wsławiła się na Wschodzie bezprzykładnym okrucieństwem, w sierpniu 1944 roku (w sile pułku szturmowego - około 1,7 tysiąca ludzi) została skierowana do tłumienia powstania warszawskiego. Podczas gdy stacjonowała na Ochocie, dopuściła się niewyobrażalnych wręcz zbrodni na cywilnych mieszkańcach tej części miasta. Dorównała pod tym względem brygadzie SS "Dirlewanger"

Krwawa noc

Makabryczne działania esesmanów z brygady "RONA" określane jako rzeź Ochoty. Między 4 a 25 sierpnia wymordowali oni ponad 10 tys. jej mieszkańców - mężczyzn, kobiet i dzieci.
Oto fragment wspomnień Lidii Ujazdowskiej: "Zapadła noc, rozświetlona przez pożary domów w pobliżu Zieleniaka. Było czerwono i krwawo. Zaczęło się piekło. Pijane grupy rozwydrzonych mołojców deptały po ludziach, szukając młodych kobiet i dziewczyn. Potem wlekli je pod mur i tam, przy nieludzkim wrzasku, śmiechu i wyciu, gwałcono je (nawet po jedenastu na jedną dziewczynę). Po tym, półnagie, leżały, nieraz z nogami opartymi o mur, zastrzelone przeważnie strzałem w brzuch lub piersi".
Powyższa relacja, opisująca tylko jeden z tysięcy straszliwych aktów barbarzyństwa bandytów z "RONA", pomaga wyobrazić sobie gniew i żądze zemsty, które odczuwali żołnierze AK. Znali oni doskonale metody działania ronowców. Formacja ta nie przedstawiała większej wartości bojowej, a jej członkowie byli nieustannie pijani. W walce z dobrze wyszkolonym wojskiem nie mieli szans. Dobitnie pokazuje to statystyka: w czasie całego powstania pułk "RONA" stracił ponad 800 żołnierzy, czyli około 50% stanu wyjściowego.

Przed bitwą

Zdziesiątkowana w walce z Polakami formacja została pod koniec sierpnia przeniesiona do Puszczy Kampinowskiej z zadaniem odcięcia drogi do Warszawy powstańczym posiłkom. W tym rejonie stacjonowali żołnierze AK grupy "Kampinos" (około 2,6 tys. ludzi), dowodzeni przez majora Alfonsa Kotowskiego, pseudonim "Okoń". Ich obecność stanowiła dla Niemców duży problem z uwagi na zagrożenie szlaków komunikacyjnych i zaplecza frontu. Dwa bataliony "RONA" wraz z baterią armat polowych, z których systematycznie ostrzeliwano tereny zajmowane przez partyzantów, rozlokowały się we wsi Truskaw (po uprzednim ograbieniu i wygnaniu mieszkańców). Dowództwo zgrupowania "Kampinos" podjęło decyzję o likwidacji oddziałów wroga. W tym celu wyselekcjonowano oddział 80 ochotników, których podzielono na trzy grupy uderzeniowe. Całością dowodził porucznik Adolf Pilch, pseudonim "Dolina".
W nocy z 2 na 3 września 1944 roku uzbrojeni w broń maszynową i granaty Polacy podkradli się do wsi, omijając posterunki esesmanów. Większość wartowników spała zamroczona alkoholem. Jedynie co jakiś czas któryś z nich budził się i puszczał na ślepo serię z karabinu maszynowego. W końcu akowcom udało się niepostrzeżenie wejść do wsi. Żaden wartownik "RONA" niczego nie zauważył
Około godziny pierwszej w nocy rozpoczął się szturm. Większość wartowników zlikwidowano wcześniej bagnetami, bez żadnego wystrzału, toteż zaskoczenie było całkowite. Polacy wpadali do pomieszczeń, w których spali pijani bandyci, i otwierali ogień z broni maszynowej, zanim esesmani zdążyli podnieść się z łóżek. Do innych budynków wrzucano wiązki granatów. Większość drewnianych zabudowań stanęła w płomieniach. Ronowcy, nadal zamroczeni alkoholem, zaspani i półprzytomni ze strachu, nie byli w stanie się bronić. Niektórzy w panice wybiegali z chałup i natychmiast ginęli od broni maszynowej. W tym nocnym piekle żołnierze rozpoznawali się po haśle "sobota".
Nie było litości dla zbrodniarzy - zginęli wszyscy, którym nie udało się jakimś cudem uciec. Wielu członków zaatakowanego oddziału miało na rękach po kilka zegarków - prawdopodobnie zrabowanych pomordowanym mieszkańcom Warszawy. Gdy ronowcy zorientowali się, że nie mają szans w walce, w panicznym strachu zaczęli się chować do stodół i ziemianek. Na niewiele im się to zdało, gdyż stodoły zostały podpalone, a do ziemianek wrzucano granaty.
Kolejnym celem było zdobycie armat. Po brawurowym natarciu ich załogi zlikwidowano. Nasi żołnierze zabrali jedną armatę, a pozostałe zniszczyli, wrzucając do luf granaty.

Wspaniałe zwycięstwo

Zwycięstwo było całkowite. Polacy praktycznie unicestwili dwa bataliony "RONA" liczące około 500 ludzi, zdobywając przy tym duże ilości broni i amunicji. Zginęło 250 esesmanów, a stu zostało rannych. Po stronie polskiej było dziesięciu poległych.
Co ciekawe, przed sprowadzeniem na te tereny oddziałów "RONA" Niemcy rozmieścili tu wojska węgierskie. Zorientowali się jednak, że Madziarzy sprzyjają Polakom, szybko zastąpili ich więc rosyjskimi i białoruskimi esesmanami. Dziś w Truskawiu stoi pomnik przypominający o bohaterstwie polskich żołnierzy z AK, którzy odnieśli zwycięstwo w starciu z wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem. Tą bitwą Wojsko Polskie chociaż częściowo pomściło ofiary bestialstwa zbrodniarzy z "RONA".

Emblemat dywizji



"RONA" w Warszwie 1944 rok



Oddział AK w Puszczy Kampinoskiej
Godzina "W" - Patriotyzm w Warszawie
B................u • 2012-08-04, 11:25
Powstanie jak powszechnie wiadomo upadło, jednak nie oznacza to że nie należy o nim pamiętać:

Na Warszawskim Bemowie podczas godziny "W".


A także "nutka" patriotyzmu ze śląska:


[ Komentarz dodany przez: marnotrawna: 2012-08-04, 11:31 ]
drugi film jest już tu: sadistic.pl/kibole-powstancom-vt130457.htm więc pozwoliłam se wyedytować..

Update:

I jeszcze pan Premier odchodzący od pomnika Gloria Victis:

Kod:
 youtube dot com/watch?feature=player_embedded&v=sdn7KpQ5mT0


Niestety, uploader nie chce obsłużyć mi "linku", może moderator pomoże.

[ Komentarz dodany przez: angel: 2012-08-04, 12:39 ]
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem