"Wjechał w tłum protestujących kobiet w Warszawie. Jednej z nich przejechał po nodze, druga po potrąceniu upadła na ziemię. Kobieta doznała urazu ręki i potłuczeń. Okazuje się jednak, że sprawa prawdopodobnie zostanie umorzona. - Nie stwierdzono, żeby mężczyzna naruszył czyjeś prawa i popełnił przestępstwo - tłumaczy policja. - Jestem zszokowana tą decyzją - komentuje poszkodowana."
"Z zeznań mężczyzny wynika, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy, a przebijał się autem przez tłum protestujących, bo spieszył się, by odebrać dzieci z przedszkola."
Zachciało się blokować samochody własnym ciałem, a później "olaboga, ała, ratunku, policja, bandyta! Do więzienia z nim! Tak nie może być. Przecież rodzice wpajali mi przez 20 lat, że nie ponoszę żadnych konsekwencji za swoje czyny, a oni są nieomylni!"
"Co ciekawe, nie jest wykluczone, że do dalszej odpowiedzialności może zostać pociągnięta... poszkodowana kobieta. Może odpowiedzieć np. za udział w nielegalnym zgromadzeniu czy bezprawnym blokowaniu drogi. To jednak prokurator zdecyduje, czy w tej sprawie zostanie wszczęte jakiekolwiek postępowanie."
Żródło