Przyszedł facet do spowiedzi i mówi:
- Wybacz mi Ojcze, bo zgrzeszyłem... strasznie przeklinałem, i to w niedziele.
- No cóż. Odmów trzy razy "Zdrowaś Mario" i staraj się uważać na swój język.
- Ale ojcze chciałbym wytłumaczyć okoliczności - otóż w niedziele zamiast do Kościoła wybrałem się z przyjaciółmi na partyjkę golfa. Już na pierwszym dołku nie wyszło mi uderzenie i posłałem piłeczkę miedzy drzewa...
- I to Cie tak zdenerwowało, że zakląłeś?
- Nie, ponieważ okazało się, ze piłeczka szczęśliwie upadla w miejsce,z którego można było oddać czysty strzał w kierunku dołka.
Ale jak podchodziłem do miejsca, w którym leżała piłeczka, nagle przybiegła wiewiórka, porwała mi ja i uciekła na drzewo...
- I wtedy właśnie zakląłeś?
- Nie, ponieważ zaraz potem wiewiórkę chwycił orzeł i odleciał...
- I to Cie tak zdenerwowało, że zacząłeś kląć?
- Otóż nie, bo wiewiórka wypuściła piłeczkę, a ta spadła jakieś 10cm od dołka...
- No kurwa nie mów że to spierdoliłeś?!
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis