Jak powszechnie wiadomo kibice piłkarscy w Polsce są najgorsi na świecie, a wszędzie indziej poradzono sobie z tym problemem. Jeżeli ktoś jeszcze w takie cuda wierzy, to pomoc znajdzie tutaj. Tymczasem w Hiszpanii właśnie doszło do wielkiej burdy, a wszystko zaczęło się od... faulu Cristiano Ronaldo.
W Madrycie mieliśmy wczoraj wieczorem ciąg nieprzewidzianych zdarzeń, które doprowadziły do zamieszek na ulicach. Mecz na Santiago Bernabeu (stadion Realu) rozpoczął się zgodnie z planem, bo po strzale Cristiano Ronaldo "Królewscy" prowadzili 1:0. Jeszcze w pierwszej połowie wyrównał jednak Diego Costa, a po 90 minutach nie doszło do rozstrzygnięcia.
W dogrywce prowadzenie objęło Atletico, po golu Pedro Mirandy w 99. minucie. Do prawdziwie dantejskich scen doszło 15 minut później. Gabi sfaulował Cristiano Ronaldo po raz wtóry, a Portugalczyk nie wytrzymał i kopnął rywala w twarz. Skutkiem była czerwona kartka, a z ławek rezerwowych obu zespołów wyskoczyli niemal wszyscy - zaczęła się regularna jatka.
Atletico dowiozło korzystny wynik do samego końca, radując swoich kibiców, systemowo nienawidzących lokalnego i bardziej utytułowanego rywala. Upust swoim emocjom jedni i drudzy dali na ulicach Madrytu. Palono samochody, doszło do bójek z policją, zniszczono sporo witryn sklepowych. Ale i tak pamiętajcie, co wam mówią niektóre media. Polscy "kibole" są najgorsi!
Ronaldo jest tylko jeden.