18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 13:00
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: 37 minut temu

#sąd

Pismo z sądu odbierzemy...
Mr.Drwalu • 2014-01-08, 9:40


Pismo z sądu odbierzemy u pani w kiosku Ruchu

Polska Grupa Pocztowa - firma należąca do cypryjskiej spółki Badenhop Holding Limited - wygrała za 0,5 mld zł przetarg na obsługę pocztową sądów i prokuratur w Polsce na lata 2014-2015. Dzięki temu od początku roku przesyłki z sądu lub prokuratury mogą na nas czekać w... kiosku "Ruchu".

Pod koniec ubiegłego roku Centrum Zakupów dla Sądownictwa wybrało ofertę - należącej do cypryjskiej spółki - "Polskiej Grupy Pocztowej", jako najkorzystniejszą ofertę obsługi pocztowej sądów i prokuratur pod względem ceny. Przetarg przegrała Poczta Polska, która za 2 lata obsługi pocztowej sądów i prokuratur chciała wziąć łącznie 580 mln zł. "Polska Grupa Pocztowa" zaoferowała 497 mln zł za tą samą usługę. Podstawowym warunkiem uczestnictwa w przetargu było posiadanie placówki pocztowej w każdej gminie w Polsce. Z uwagi na fakt, że "Polska Grupa Pocztowa" nie spełniała tego warunku, weszła w alians z InPostem, który ma umowę partnerską z "Ruchem" posiadającym 5 tys. kiosków w całej Polsce. W ten sposób, gdy przesyłka z sądu lub prokuratury będzie awizowana, nie odbierzemy jej już na poczcie, lecz w punkcie InPostu lub w jednym ze wspomnianych 5 tys. kiosków "Ruchu".

W tym momencie pojawiają się pytania: w jaki sposób będzie chroniona tajemnica korespondencji w kioskach "Ruchu"? Jak pozostawianie w kiosku przesyłki z informacjami widocznymi na kopercie (status adresata w postępowaniu itp.) ocenia Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych? Pracownicy poczty mają status funkcjonariusza publicznego. Czy ten sam status ma kioskarka? Jakie kary poniesie prywatny przedsiębiorca będący właścicielem kiosku lub innego punktu obsługi pocztowej w ramach współpracy z "Polską Grupą Pocztową", jeśli z jakiegoś powodu straci przesyłkę z sądu lub prokuratury? Dajmy na to jego kiosk zostanie okradziony i zginie sądowa korespondencja, od której dostarczenia biegną ważne terminy (np.: na złożenie odwołania od wyroku). Placówki pocztowe wbrew pozorom mają bardzo dobre zabezpieczenia i niezwykle trudno się do nich włamać. Jakie zabezpieczenia posiada kiosk "Ruchu"?

Źródło


GDDKiA jest obecnie zaangażowana w 700 różnego rodzaju sporów prawnych związanych z budowanymi w Polsce drogami. Obsługa prawna sporów z firmami budowlanymi, które najczęściej chcą odzyskać swoje pieniądze, kosztuje miliony. Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) w latach 2011-2013 GDDKiA na prawników wydała już co najmniej 16 mln zł.

Z jednej strony wykonawcy sądzą się z GDDKiA o dopłaty, z drugiej rządowi drogowcy chcą wyegzekwować kary umowne. Uwzględniając konflikty towarzyszące inwestycjom, np. wywłaszczenia gruntów, Dyrekcja jest zaangażowana łącznie w 700 sporów prawnych.

DGP dotarł do listy zleceń GDDKiA dla kancelarii prawnych, którą opracował Polski Związek Pracodawców Budownictwa. Wynika z niej, że Dyrekcja wysoko ceni kancelarię Wierzbowski Eversheds: to z nią podpisała wartą 3,7 mln zł umowę na doradztwo w ramach systemu poboru opłat na autostradach. Ona też zainkasowała niemal 0,5 mln zł za usługi w sprawie przeciwko bankom chińskim o wypłatę gwarancji udzielonych koncernowi COVEC, który opuścił budowę A2 Łódź – Warszawa. Do dziś Skarbowi Państwa nie udało się ugryźć ani grosza ze 115 mln zł chińskich gwarancji kontraktowych.

Imponujące faktury wystawiały oddziały regionalne GDDKiA – w Łodzi i Krakowie – które łącznie wydały na prawników ponad 4 mln zł. Jak wyjaśnia GDDKiA, te dwa oddziały budowały najwięcej dróg ekspresowych.

Według twórców tego zestawienia 16 mln zł to kwota niepełna. Ta rzeczywista ma być nawet o 10 mln zł wyższa. Skąd ta rozbieżność? Jak usłyszeliśmy, GDDKiA czasami niemal natychmiast po publikacji zdejmuje informacje o tych umowach z Biuletynu Zamówień Publicznych. Nieznana jest np. kwota kontraktu za reprezentowanie GDDKiA w sporze z koncesjonariuszem GTC (związek szacuje ją na 500 tys. zł).

– Podatnicy przeboleliby te kwoty, gdyby dzięki nim zawierane były umowy równo dzielące ryzyko między inwestora i zamawiającego. Zamiast tego prawnicy są wynajmowani do wytaczania batalii przeciwko wykonawcom, które skutkują bankructwami i opóźnieniami na budowach – twierdzi Jan Styliński, prezes PZPB.

Branża zwraca uwagę na to, że GDDKiA korzysta z zewnętrznych kancelarii prawnych, choć ma 60 prawników na etatach. Według szacunków pochłaniają one 5 mln zł.

GDDKiA odpiera zarzuty, wskazując, że dzięki prawnikom wygrywa 70 proc. spraw (licząc pod względem wartości). – W latach 2010–2012 prawnicy w imieniu GDDKiA wygrali dla Skarbu Państwa ponad 300 mln zł. Wydatki na obsługę prawną wyniosły 5 proc. tej kwoty. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w latach 2011–2012 wydaliśmy na budowę dróg ponad 48 mld zł, to kwoty przeznaczone na obsługę prawną stanowiły tylko ok. 0,03 proc. tej sumy – wylicza Krzysztof Nalewajko, rzecznik GDDKiA. I przypomina, że prawnicy Dyrekcji mają co robić. – Obsługują głównie bieżące funkcjonowanie GDDKiA. Na przykład prowadzenie projektów inwestycyjnych dla autostrad płatnych w systemie koncesyjnym wymaga dodatkowego zaangażowania ekspertów w danej, specjalistycznej dziedzinie – mówi Nalewajko.

Źródło
15 ważnych ludzi...
Mr.Drwalu • 2014-01-02, 13:34


Większość z 15 obecnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego trafiła do niego, bo taka była polityczna wola Platformy Obywatelskiej. Senator PO Jan Rulewski, w wywiadzie dla Rp.pl nie ma wątpliwości: - "Mamy przyjazny Trybunał Konstytucyjny". Czy w takim przypadku jest możliwe, aby TK uznał grabież pieniędzy zgromadzonych w OFE za niekonstytucyjną?

Konstytucja RP mówi jasno: Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Sejm dokonuje wyboru sędziego TK zwykłą większością głosów. Tak się akurat złożyło, że w ciągu ostatnich 6 lat wolą posłów PO-PSL wybrano aż 9 sędziów TK. To oznacza, że w 15-osobowym składzie Trybunału, większość stanowią w tej chwili ludzie powołani przez partię Donalda Tuska. Mając to na względzie można zadać pytanie: czy jest możliwe uznanie przez TK grabieży pieniędzy zgromadzonych w OFE za działanie niekonstytucyjne? Czy sędziowie TK - mając świadomość tego kto ich na to stanowisko powołał - będą w stanie orzec, iż ustawa przygotowana przez rząd Tuska nie może obowiązywać w polskim porządku prawnym, bowiem jej działanie przeczy zasadom spisanym w Konstytucji RP? Dr Bohdan Zdziennicki, do grudnia 2010 pełniący funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego, ma w kontekście upolitycznienia procesu wyboru sędziów TK ugruntowaną opinię: "Teoretycznie posłowie mają wyłonić niezależny sąd, który będzie strzec konstytucji. Mówię, jak być powinno i jak sam wierzę. Sędziowie TK są jednak wybierani zwykłą, a nie kwalifikowaną większością głosów. Opozycja nie ma tu nic do powiedzenia. Proces wyboru sędziów Trybunału został więc bardzo upolityczniony. Koalicja rządząca ma większość, więc wybiera. (...) W innych państwach często obowiązuje zasada, że o wyborze decyduje większość kwalifikowana, np. dwie trzecie członków parlamentu. Dzięki temu trzeba uwzględniać także opinie oraz kandydatury opozycji."

Czytaj więcej - kliknij tutaj
Podczas czytania wyroku, oskarżony zaczął "śpiewać" w stronę sędziny "Jesteś szalona". Trzeba mieć tupet albo być debilem... lub wiedzieć w jakiej kondycji są nasze sądy.



Cytat:

"Jesteś szalona" - śpiewał po ogłoszeniu wyroku Marcin K., jeden ze skazanych kiboli, którzy zakatowali Tomasza C. ps. Człowiek. - Osiem lat za niewinność - komentował wyrok. Sędzia Aleksandra Almert uciszyła mężczyznę. Sąd uznał winę każdego z oskarżonych i skazał ośmiu z nich na kary od 8 do 10 lat pozbawienia wolności. Trzech pozostałych usłyszało kary w zawieszeniu.

Cały czas przed sądem toczy się inny proces Michała G. ps. Guzik i Marcina W. ps. Zibi dwóch innych kiboli, którzy brali udział w ataku na Tomasza C. Tych oskarżonych złapano dopiero po kilku miesiącach, dlatego mają odrębny proces.

Prokuratura dalej ściga pięciu mężczyzn Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA).

To podejrzani Krzysztof Ryba, Wojciech Łachtaj, Karol Smoleń, Krystian Tomaszewski i Janusz Flasza.

źródło

Najlepszy komentarz (121 piw)
Kaszysz • 2013-12-23, 18:41
trzeba ich wysłać na 8 lat do ruskich łagrów to odechce im się kozakowania
złodziej
k................a • 2013-12-22, 18:42
oto Polskie prawo



*pożyczone
Najlepszy komentarz (83 piw)
BongMan • 2013-12-22, 18:44
Chciałbym złapać kiedyś mordercę rodziny posła. Powiedziałbym potem policji:
- Tak, złapałem skurwiela, ale pan poseł wymyślił takie mądre prawo, że panowie by mnie zamknęli jakbym go przytrzymał, więc go wypuściłem. Szukajcie go sami i podziękujcie panu posłowi
Żyjemy w chorym kraju..
Avalanger • 2013-12-19, 17:17
Jak pewnie wielu z Was już wie, w Warszawie pewna paniusia na pełnej piździe władowała się mercedresem męża prosto w .. wejście metra.

Odpowiedni temat znajduje się tu :
klik

Oczywiście, aby nie dublować tematu, którego tematyka wielu już zbulwersowała, dodam .. ciąg dalszy tej sprawy, który wyprowadza ją na zupełnie nowy poziom.
Poziom patologii polskiego sądownictwa, hej.

W wielkim skrócie :

Cytat:

Policja, która postawiła zarzuty dla kobiety, chciała ukarania jej w trybie przyspieszonym. Sąd jednak na to się nie zdecydował. Dlaczego? Obrona oskarżonej złożyła wniosek o powołanie biegłego, który ma zbadać poczytalność 31-latki.

- Jakie było uzasadnienie wniosku obrony, tego się nie dowiemy. Sprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami w trybie niejawnym – powiedziała reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska. Pewne jest, że sprawa będzie rozpatrywana w trybie normalnego postępowania.



Warto napomnieć, że podczas prowadzenia miała ~1promila alkoholu we krwi. Ot, co jej tam.
Jej zachowanie w sądzie przedstawi materiał podjumany WSI24:



"To mocno koliduje z moimi planami na święta" - I nie potrzeba nawet komentarza. Masz szmal na dobrą papugę, masz lajt.

Spójrzcie przy okazji na minę jej adwokata, gdy wypowiada te słowa. Harda, butna suka i do tego zero skruchy.


Link do całego artykułu :

klikaj tu
Najlepszy komentarz (56 piw)
Brzydkii • 2013-12-19, 17:21
Może znajdzie się jakiś mądry i zajebie suce siekierą w łeb.


Po wejściu do Unii rozpadają się rodziny, a Polska wymiera

Spadek liczby urodzeń sięgający kilkudziesięciu tysięcy rocznie, rozpad więzi rodzinnych, a także przyspieszenie procesu starzenia się społeczeństwa, to rezultat emigracji Polaków po wstąpieniu kraju do Unii Europejskiej – wynika z najnowszego raportu Komitetu Badań nad Migracjami PAN.

Według raportu, przedstawionego dziś na posiedzeniu senackiej komisji emigracji i łączności z Polakami za granicą, po wstąpieniu Polski do UE pojawiło się wiele regionów, które w istotny sposób zaczęły odczuwać skutki dynamicznego i masowego odpływu mieszkańców. „Wynikająca z permanentnej emigracji depopulacja, w połączeniu z niskimi wskaźnikami urodzeń oraz starzeniem się społeczeństwa, powodują znaczące zaburzenia w rozwoju społeczno-gospodarczym i rzutują na przyszły rozwój tych regionów” - napisano w raporcie.

Jak przypomniał przewodniczący Komitetu Badań nad Migracjami PAN prof. Marek Okólski, GUS szacuje liczbę polskich emigrantów czasowych na ok. 2 mln 17 tys. (wyjechali za granicę, ale w ewidencjach widnieją jako mieszkańcy kraju). Najwięcej osób wyjechało z województw śląskiego, małopolskiego i dolnośląskiego, ale w odniesieniu do ludności faktycznie zamieszkałej liczba emigrantów jest największa na Opolszczyźnie (10,6 proc. ludności), Podlasiu, (9,1 proc.), Podkarpaciu (8,4 proc.) oraz na Warmii i Mazurach (7,5 proc.).

Okólski podkreślił, że w ostatnich latach obserwuje się wzrost migracji także z województw, w których zjawisko to nie było dotąd znacząco nasilone – świętokrzyskiego, dolnośląskiego i pomorskiego. Według raportu, poakcesyjna emigracja oznacza ubytek urodzeń sięgający kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie (w 2011 – 37,5 tys.), jednak – jak zaznaczył szef Komitetu – liczby te nie uwzględniają rzeczywistej dzietności Polek za granicą, która jest dwukrotnie wyższa niż w kraju.

Jak powiedział Okólski, na skutek emigracji następuje też intensyfikacja procesu starzenia się społeczeństwa. Zakładając, że emigranci czasowi ani ich dzieci nie powrócą do kraju, by tu się osiedlić, a w konsekwencji liczba urodzeń w Polsce będzie mniejsza o 10 proc., wówczas stan ludności będzie w 2035 r. mniejszy o dodatkowe 2,5 mln osób.

„Niekorzystnej zmianie ulegnie struktura wieku: grupa poniżej 15. roku życia będzie mniejsza o ok. 10 proc., grupa w wieku 20-64 lata mniejsza o 7 proc., podczas gdy grupa osób najstarszych, w wieku 65 lat i więcej, będzie mniejsza jedynie o 4 proc.” – czytamy w raporcie.

Część raportu poświęcono też skutkom ekonomicznym migracji. Podkreślono w nim, że mimo stosunkowo dużego transferu dochodów migrantów do Polski (w 2007 r. stanowiły one blisko 2,5 proc. polskiego PKB), ich wpływ na rozwój gospodarczy Polski jest dość skromny. Pieniądze te wydawane są na bieżącą konsumpcję, co ma wpływ na budżet centralny (poprzez VAT), ale negatywnie przekłada się na budżety samorządów (brak wpływów z tytułu podatków PIT i CIT).

Okólski zwrócił też uwagę na związane z emigracją przemiany polskich rodzin oraz rozpad więzi rodzinnych. Według raportu liczba rozwodów w latach 2004-2011 wyniosła 519,1 tys., co oznacza, że udział rozwodów po akcesji Polski do UE w ogólnej liczbie rozwodów z lat 1990-2011 wynosi aż 52 proc. Najwyższe współczynniki rozpadu małżeństw doświadczają województwa, które charakteryzują się wysokim poziomem odpływu migrantów – dolnośląskie, lubuskie, zachodnio-pomorskie i warmińsko-mazurskie.

Jak powiedział Okólski, emigracja oznacza też rozpad rodzin wielopokoleniowych, co będzie skutkowało koniecznością wypracowania skuteczniejszych form instytucjonalnej opieki nad osobami starszymi, które pozostaną w kraju.

Raport został przedstawiony w wersji wstępnej; końcowa ma być opublikowana wiosną przyszłego roku.

Źródło
Wyrok w sprawie prętu w dupie
a................3 • 2013-11-24, 14:40
Błagania otyłego nastolatka o zaniechanie kary więzienia, w sprawie sodomizacji kolegi metalową rurką
Najlepszy komentarz (70 piw)
djoshin • 2013-11-24, 14:59
fernando będzie mamusią na celi


Lobby żydowskie szantażuje Forbesa

Redakcja polskiej edycji Forbesa opublikowała przeprosiny, aby nie być pozwana do sądu przez lobby żydowskie za cykl artykułów, jaki ujawnił zbyt wiele prawdy o działalności tej wspólnoty pasożytniczej w Polsce.

Według raportu JTA, żydowskiej agencji telegraficznej, polska edycja magazynu Forbes przeprosiła za trzy artykuły na temat restytucji mienia przedwojennych gmin żydowskich, które ukierunkowane zostały na opis działań przywódców zorganizowanej społeczności żydowskiej w Polsce i wielu innych organizacji żydowskich.

Przeprosiny za artykuły opublikowane we wrześniu, pojawiły się w wydaniu poniedziałkowym na stronie internetowej czasopisma.

We wrześniu br. „Forbes” zamieścił trzy teksty: artykuł dziennikarza tego miesięcznika Wojciecha Surmacza „Kadisz za milion dolarów” (powstał we współpracy z izraelskim dziennikarzem Nissanem Tzurem), felieton Seweryna Aszkenazego, prezesa stowarzyszenia Beit Warszawa, „Kim są nasi przywódcy?” i felieton „Żydowskie oskarżenie” Eryka Stankunowicza, pierwszego zastępcy redaktora naczelnego „Forbesa”. W tekstach oskarżano osoby ze Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce i Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego o to, że sprzedają warte miliony złotych nieruchomości przedwojennych wspólnot żydowskich zwracane im przez państwo. Pieniądze ze sprzedaży miały trafiać do prywatnych kieszeni.



Tekst w miesięczniku „Forbes” nie spodobał się Związkowi Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce i Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, a także Michaelowi Schudrichowi, naczelnemu rabinowi Polski. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, z żądaniem sprostowania zwrócili się oni do centrali koncernu Ringier Axel Springer Polska w Zurychu z pominięciem redakcji „Forbes Polska” i jego wydawcy Ringier Axel Springer Polska.

Polski wydawca „Forbesa” zamówił jednak ekspertyzy prawne w kancelarii Kochański Zięba Rapala i Partnerzy na temat szans wygrania procesu w razie niezamieszczenia sprostowania. – Wynikało z nich, że wydawnictwo ma duże szanse taki proces wygrać. Ale niemiecka centrala Springera ugięła się pod naciskiem Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP i zdecydowała, że „Forbes” musi teksty sprostować.

Sprostowanie dotyczy 15 błędów zawartych w artykule Surmacza. Redakcja je opublikowała, a w odrębnym oświadczeniu przeprosiła społeczność żydowską w Polsce. „Wyrażamy ubolewanie z powodu opublikowania nieuprawnionych twierdzeń o działaniu opisanych instytucji i osób na szkodę mienia i dziedzictwa społeczności żydowskiej w Polsce” – napisała. W oświadczeniu redakcja „Forbesa”, a także jego wydawca (Ringier Axel Springer Polska) przepraszają za trzy błędy z 15 wyszczególnionych w sprostowaniu: za to, że w tekście pojawiły się informacje, iż osoby wskazane w artykule czerpały korzyści z działalności organizacji żydowskich w Polsce, czyli ze sprzedaży odzyskanych cmentarzy w Toruniu, Gliwicach i w Lublinie, za stwierdzenie rozdzielające żydów na „prawdziwych” i „nieprawdziwych” oraz stwierdzenie, że we władzach organizacji żydowskich „prawdziwych żydów jest jak na lekarstwo„.

Kazimierz Krupa (występuje w odcinku VI Parady oszustów jako jeden z napastników na prof. Jasiewicza – przypis), redaktor naczelny miesięcznika „Forbes Polska”, nie zgadza się z większością zarzutów zamieszczonych w sprostowaniu. – Zgodnie z prawem prasowym mamy obowiązek publikowania sprostowań, które spełniają formalne wymogi. Bez względu na to, jaka jest prawda. Dziś w sprostowaniu można napisać każda bzdurę, nawet to że ziemia jest płaska, a wydawca musi je opublikować. W oświadczeniu odcięliśmy się zresztą od większości zarzutów, przyznając się tylko do błędów, które rzeczywiście popełniliśmy – mówi Krupa.

Nissan Tzur, izraelski dziennikarz piszący do dzienników „Maariv” i „The Jerusalem Post” (współpracował z Surmaczem przy tekście opublikowanym w „Forbesie”), nie ma takich oporów: – Po ukazaniu się naszego artykułu Piotr Kadličik, przewodniczący Gminy Wyznaniowej w Warszawie i rabin Schudrich wystosowali do władz Ringier Axel Springier list, w którym oskarżyli nas o nazizm, arabski terroryzm i antysemityzm. Poczułem się tak, jakbym wbito mi nóż w plecy. Jestem Żydem, a moi dziadkowie byli w obozie w Oświęcimiu. Jestem przekonany, że to centrala Springera zdecydowała o sprostowaniu. Odpowiadam tylko za swoje informacje zawarte w tekście, ale zamierzam wytoczyć proces Kadličkowi za zniesławienie – mówi Tzur.

Według JTA, „Forbes postanowił opublikować przeprosiny i sprostowania, aby uniknąć grożącego pozwu ze strony społeczności żydowskiej”.

W ten sposób, poprzez grożenie pozwami, żydowskie lobby jest w stanie cenzurować wiadomości. Forbes i inne serwisy informacyjne są pod pełną kontrolą żydowskiej mafii, i jeśli nawet redaktorzy tych mediów starają się od święta napisać kilka słów prawdy, od razu spotykają się z reakcją burków szczekających o „antysemityzmie”, jak Kadlcik, Schudrich i cała reszta kolonii pasożytniczej.

Źródło
Przeglądając dziś zbliżające się aukcje komornicze, na oficjalnej stronie Krajowej Rady Komorniczej znalazłem taki oto zarekwirowany i wystawiony na licytacje przedmiot :

Dość często kupuje po taniości przedmioty z licytacji komorniczych, ale to obwieszczenie mnie rozwaliło... aż taka bida w tym naszym, pięknym kraju żeby jakieś reklamówki po jogobelli sprzedawać ?