18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (12) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Szukaj Forum Odznaki Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 26 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-07-04, 11:38
🔥 "Nietolerancyjna" Hiszpania - popularne w ostatnich 24h

#spowiedź

Spowiedź
NarodoweBialko • 2014-04-15, 20:55
Moja dzisiejsza rozmowa z moją dziewczyną, nie pamiętam jej początku ale generalnie chodziło o spowiedź.

[D] - dziewczyna
[J] - ja

.............
[D] - te zboczone myśli o innych dupach też się liczą jako grzech wiesz ?
[J] - a te o Tobie też ?
[D] - no też
[J] - to dobrze że takich nie mam


PS: Jeżeli jesteście ateistami i otwarcie wyrażacie ból dupy o to, że chodzę do kościoła i wierze, to nie jesteście ateistami.
Najlepszy komentarz (34 piw)
buenos11 • 2014-04-15, 21:51
NarodoweBialko napisał/a:

Właśnie piękne jest to, że nie ma focha Kwestia przyzwyczajenia, po takich regularnych "żartach" już jej to nie rusza

Poprostu one lubią jak się je tak traktuje bo jak jesteś za miękki to zaraz rucha ją kolega z pracy a ty na nieświadomce opierdalasz niedoprawione kotlety teściowej.
Spowiedź
blizzarder • 2014-03-25, 15:30
Zaczęło się gdy miałem 12 czy 13 lat. W tym wieku chłopcy wyrastają na prawdziwych mężczyzn. Nie wszyscy zresztą, bo ja jestem mniej więcej postury księdza. Dorastając czujemy, wzbiera w nas... pragnienie miłości, czułości i seksu. Czujemy potrzebę rozładowania, zaspokojenia.
Rozumie ksiądz o czym myślę. Zaspokojenia wzbierającej w nas żądzy.

Ponieważ mieszkałem na wsi, nie miałem kontaktu z wieloma kobietami.
Byłem jeszcze dzieckiem, a mimo to... jak dorosłym mężczyzną targały mną żądze, którym nie sposób było dać upust. Wreszcie wpadłem na pomysł... a właściwie nie ja... jeden z moich genialnych kolegów... by ulżyć sobie...
Wie ksiądz o co mi chodzi. uprawiając seks z dynią. Dynie są ciepłe, miękkie, wilgotne, z nasionami w środku. Takie krągłe. Braliśmy je i...
niech mi ksiądz pomoże znaleźć odpowiednie słowo. Rozładowaliśmy się... bzykając dynie. Po pewnym czasie skończyłem z tym. Nie wiem jak koledzy, w końcu to nie mój interes. Mnie przestało to bawić. Bo wyrastając na mężczyznę wrażliwego, a nawet religijnego, poczułem i jestem pewien,
że ksiądz się z tym zgodzi, że człowiek nie pragnie miłości z warzywami lecz z żywą istotą. Istotą, która potrafi się poruszać,
jest miła, umie spojrzeć w oczy, a co najważniejsze jest obdarzona duszą.

Otóż mieliśmy owieczkę, piękną jak marzenie. Szkoda, że jej ksiądz nie widział. Była zgrabna, miła i słodka. Wołałem na nią Lola. W niczym nie przypominała innych, wstrętnych starych owiec. Była tak delikatna, subtelna. Miała miękką wełenkę,|duże oczęta, którymi mnie obserwowała,
czego z początku nie zauważyłem, i miły słodki głosik. Jak ona rozkosznie beczała. Urzekła mnie bez reszty. Słychać chyba różnicę.
Poruszała się dostojnie. Nie tak jak inne. Zawsze czyściutka.
Podchodziła, a ja... sam nie wiem kiedy, rzucałem się na nią. Coś wspaniałego proszę księdza. To była piękna, powiedziałbym nawet zmysłowa
cud-miód owieczka. Potrafiła wyjść z zagrody i zbliżyć się do mnie.
Nie raz wprawiała mnie tym w zakłopotanie bo byłem w towarzystwie przyjaciół. Bałem się, żeby się nie zorientowali. Czułem się głupio.
Aż w końcu zauważył to mój ojciec. Ech. Wie ksiądz co zrobił? Sprzedał ją. Sprzedał ją... Wydał ją w łapy rzeźnika. Moją Lolę! W łapy owłosionego,|zawsze spoconego, tłustego prymitywa. Obleśnego i przerażającego typa. Straszne, moja Lola sprzedana za 80 tys. lirów.
Przeżyłem taki wstrząs, że od tamtej pory nie jadam mięsa. Do dziś, gdy ktoś proponuje mi potrawę z jagnięcia, odmawiam. Warzyw też prawie nie jadam z uwagi na dynię. W ogóle bardzo mało jem. To przez ten szok, który wtedy przeżyłem. Proszę księdza, rozumiem, że to wszystko ciężkie grzechy ale ostatecznie to są grzechy miłości.

Mój brat Vincenzo też mieszka w Rzymie. Jest hydraulikiem. Naprawia rury kanalizacyjne. On i moja bratowa Monica zaprosili mnie kiedyś na kolację.
Mają ładną suczkę, bardzo inteligentną. Zdążyliśmy zjeść a tu dzwoni telefon. Awaria w jakimś wieżowcu. Podobno mieli tam istny potop. Brat chwycił torbę z narzędziami i wyleciał z domu jak z procy. W ten sposób zostałem sam z Monicą. Co to za kobieta. Szkoda, że jej ksiądz nie zna.
Śliczna jak z obrazka. Zawsze się jej podobałem. Obrzucała mnie takim osobliwym spojrzeniem bratowej. Kiedy składałem jej życzenia po ślubie,
zrobiła dość dziwną minę. Wyszła za mojego brata, ale jesteśmy do siebie podobni. Jestem nawet przystojniejszy. Tak więc zostałem sam na sam z Monicą. Ona zaczęła zmywać i pochyliła się nad zlewem. Siedząc za nią, chcąc nie chcąc widziałem jej pośladki. Dwa ogromne pośladki. Co za dupsko. Mówię ojcu nie z tej ziemi. Miała białe majteczki. Trochę się podwinęły i było widać cały pośladek. Drugi był częściowo zakryty. Krew we mnie zawrzała. Do tego ona odwróciła się i zmierzyła mnie wzrokiem,
który tak dobrze znałem. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na nią. Skoczyłem na ten śliczny tyłeczek. Różowy, miękki, okrąglutki jak dynia.
Jej wełniane majtki przypominały mi owieczkę. Dynia, owieczka, bratowa.
Byłem w siódmym niebie. Wkrótce wylądowaliśmy na podłodze. Co za rozkosz.
Nie uwierzy ksiądz, ale było nam jak... w raju. Cudownie. Pomyślałem... to żona brata. Ale nie mogłem się powstrzymać. Powtarzałem sobie "To twoja bratowa przestań!" Ale nie mogłem. Mijały godziny, a ona krzyczała. I ja krzyczałem. To było piękne. Można było skonać z rozkoszy.
W końcu ją odwróciłem. Zacząłem całować po szyi i cudownych piersiach.
Pieściłem ją przez całą noc. Nigdy się tam więcej nie pokazałem. Wprawdzie brat niczego się nie domyślił, ale przecież ona jest jego żoną.
Kiedy się czasem spotykamy - uśmiecha się. Pytam ją "Pamiętasz jak nam było dobrze?" To był istny raj na ziemi. Moja piękna szwagierka. Zaiste cudowna istota. Jeśli nie kochał się ksiądz jeszcze ze swoją szwagierką,
powinien ksiądz spróbować. Na pewno będzie księdzu jak w niebie. Potem się ksiądz wyspowiada i z głowy. To grzechy z których trzeba się wyspowiadać, ale dają nam przecież tyle radości. Ach ta Monica. Cudo.

Proszę księdza. Chyba się ksiądz nie przejął. Może zasnął? Ojcze? Jasna cholera! Niech ksiądz nie żartuje! Proszę księdza?! Niech to licho!
Chyba się ksiądz nie... Przecież nie mógł ksiądz wykitować.|Nic nie słyszę! Słyszy ksiądz to ja taksówkarz! Jak Boga kocham zabiłem go!
Co ja zrobiłem! Zabiłem księdza! Gorzej! Biskupa! Wsadzą mnie do pudła!
Ile lat dostanę za zabicie biskupa? 20? 30? Śpi ksiądz? To taki żart prawda? Zabiłem księdza! Napiszą o mnie w gazetach! "Taksówkarz zabił biskupa" Brat dowie się o Monice. Niech to diabli. To był taki sympatyczny księżulek. Taki wrażliwy. Nie powinienem był mu opowiadać o owieczce i Monice.

fragment filmu "Noc na Ziemi"
Najlepszy komentarz (31 piw)
Legendario • 2014-03-25, 15:36
Jak nie czytasz to po chuj sie odzywasz?
Zawód miłosny
MadMag • 2014-03-18, 8:10
Do konfesjonału podchodzi młoda kobieta.
- Co cię do mnie sprowadza, moje dziecko?
- Zawód miłosny.
- Ach, rozumiem - nieszczęśliwie się zakochałaś.
- Nie - jestem prostytutką.
Tak się złożyło, że miałem okazje uczestniczyć w jednym projekcie z prawdziwymi jankesami. Spoko faceci, profesjonaliści w swojej dziedzinie.
Przez te pół roku, które trwał projekt zdążyliśmy stać się kumplami. Oczywiście, jak wiadomo, zakończenie projektu powinno być sfinalizowanie dobrym chlaniem.
I oto nasz bankiet sięga apogeum. Zacząłem gadać z jakimś typem, z którym drążyliśmy wspólny temat. Oczywiście dyskutowaliśmy, dzieliśmy wszystko, kto jest lepszy, pierwszy satelita, program wyprawy na księżyc, wojsko, samoloty itd itp..

Zadałem mu swoje nieoczekiwane przez niego pytanie:
- No weź mi powiedz amerykańcu, dlaczego tak się nas boicie? Od sześciu miesięcy mieszkasz w Rosji, sam wszystko widziałeś, nie mamy tutaj niedźwiedzi na ulicach i czołgami nikt nie zapierdala?
- Oho! To Ci akurat wytłumaczę. Wyjaśniał nam to sierżant instruktor, gdy służyłem w Gwardii Narodowej USA. Ten instruktor przeszedł przez wiele bitew, dwa razy trafiał do szpitala i dwa razy razy przez ruskich.
Swojego czasu mówił nam, że Rosja - to jedyny i najstraszniejszy wróg.

Pierwszy raz to miało miejsce w 1991 roku w Afganistanie. Młody, jeszcze praktycznie nie strzelający pomagał ludności cywilnej, gdy to ruscy postanowili zniszczyć jakąś wioskę na wzgórzu.

- Poczekaj! przerwałem mu. Nas JUŻ od 87-go nie było w Afganistanie.
- Nas też JESZCZE nie było w 91-ym w Afganistanie, ale nie widzę powodów, aby mu nie wierzyć, słuchaj.

Słuchałem, a przede mną siedział już nie młody, pokojowy inżynier, a amerykański weteran.

"Stałem na warcie. Ruskich już nie było w Afganie, miejscowi zaczęli już walczyć ze sobą. Naszym zadaniem była organizacja dyslokacji do kontrolowanego przez nas regionu. Wszystko szło według planu, ale w niebie pojawiły się 2 ruskie helikoptery - po co i dlaczego nie mam pojęcia. Po niewielkim manewrze zmienili pozycje i zaczęli lecieć w naszym kierunku. BANG BANG ze stingerów, ruscy schowali się za wzniesieniem.
Zdąrzyłem zająć pozycje za CKM'em, czekałem.. zza wzniesienia powinny były pojawić się ruskie maszyny - dobra seria im nie zaszkodzi. No i tutaj pojawia się ruski helikopter, ale kurwa pojawił się nie zza wzniesienia, a z doliny i zawisł 30 metrów nade mną. W rozpaczy wciskałem spust i widziałem tylko iskierki, pociski, które odskakiwały od szyby.

Widziałem jak uśmiecha się ruski pilot.

Ocknąłem się w bazie. Lekka kontuzja. Potem mi powiedziano, że pilot zlitował się nade mną. U ruskich wyrazem wyrafinowania było rozjebanie miejscowych i zostawienie przy życiu europejczyka - po chuj? nie wiem..i nie wierze. Zostawiać na tyłach wroga, zdolnego do zrobienia niespodzianki żołnierza to głupota - a ruscy nie są głupi.

To była gromada pierdolonych, niewyuczonych tępaków z bronią z czasów wojny w Wietnamie, kamizelki zostały im chyba z drugiej światowej - ciężkie, niewygodne..żadnych nawigatorów, nic więcej. Tylko broń maszynowa, hełm i kamizelka.
Jeździli na swoich pierdolonych pojazdach opancerzonych gdzie tylko chcieli, lizali się z cywilami, piekli im chleb (przywieźli ze sobą piekarnię i kurwa piekli chleb). Karmili wszystkich swoją jebaną kaszą z mięsem konserwowym, którą samą gotowali w specjalnym kotle.
Nas mieli w dupie, cały czas obrażali. To nie było wojsko a chuj wie co. Jak można z nimi współpracować? Wszystkie nasze raporty do wyżej postawionych rosyjskich oficerów były ignorowane.
Kiedyś się konkretnie pożarliśmy, chodziło o trasę do dyslokacji i gdyby nie ruski oficer, który uspokoił te małpy mogło dojść do strzelaniny.
Postanowiliśmy, że trzeba tych skurwieli pokarać. Dać wpierdol i postawić na miejsce. Bez broni (jeszcze ruskich trupów nam brakowało), ale tak, żeby zrozumieli. Przygotowaliśmy się w chuj konkretnie - lekkie kamizelki kuloodporne, pałki teleskopowe, shockery - żadnych noży i broni palnej.
Podeszliśmy do nich biorąc pod uwagę wszystkie zasady maskowania i ataku z zaskoczenia. Debile nawet kurwa warty nie wystawili co oznaczało, że będziemy napierdalać śpiących, zasłużyli.
Kiedy doszliśmy do namiotów usłyszeliśmy pierdolone RA-AAA-AAA! I ze wszystkich dziur, zakamarków zaczęły wypełzać te skurwysyny, nie wiedzieć czemu ubrani tylko w koszulki w paski. Przyjąłem pierwszego.

Ocknąłem się w bazie. Lekka kontuzja. Powiedziano mi potem, że typ zlitował się nade mną. Bił otwartą dłonią. Gdyby bił na serio - ujebałby mi łeb. Mi kurwa! Doświadczonemu żołnierzowi elitarnego oddziału piechoty morskiej USA. Wypierdala mnie w 10 sekund jakiś ruski, chudy skurwysynek..i czym? Wiesz czym? Narzędziem ogrodowym! Łopatą!
Nigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby walczyć saperką, łopatą...a ich temu uczą. Ale nieoficjalnie - u ruskich wyrazem wyrafinowania było wiedzieć jak napierdalać saperką.
Dopiero później do mnie doszło, że czekali na nas.. ale dlaczego wyszli w samych podkoszulkach? Przecież to normalne dla człowieka, aby się jakoś zabezpieczyć - kamizelka, hełm. Dlaczego w samych kurwa koszulkach? I to ich pierdolone RA-AAA-AAA!

Czekałem kiedyś na rejs na lotnisku w Detroit, była tam rosyjska rodzina, mama tata córka, również czekali na swój samolot. Ojciec gdzieś kupił i dał córce(max.3 lata) ogromną porcję lodów. Ona podskoczyła, zaczęła klaskać ze szczęścia i wiesz co ona krzyknęła? Ich pierdolone RA-AAA-AAA! Trzy lata, mówi chujowo a już krzyczy RA-AAA-AAA!

I wtedy zrozumiałem, że Rosja to największy i najstraszniejszy wróg."
Najlepszy komentarz (42 piw)
Smutas • 2014-01-17, 11:30
Teraz nawet w elitarnych oddziałach USA same cioty służą, co to po jednej akcji bojowej mają "zespół stresu pourazowego".
Blondi u spowiedzi
mh2004 • 2013-12-04, 23:08
Przychodzi blondynka do spowiedzi i mówi:
-Proszę księdza, mój chłopak jest skurwysynem.
-Dlaczego? - pyta ksiądz.
-Bo trzymał mnie za rękę. - odpowiada blondynka.
-Tak jak ja teraz? - ksiądz łapie za ręke i pyta.
-Tak
-Ale to nie znaczy, że jest skurwysynem.
-Ale proszę księdza, on mnie całował - blondynka kontynuuje.
-Tak jak ja teraz? - ksiądz całuje blondynkę i pyta.
-Tak
-Ale to nie znaczy, że jest skurwysynem.
Blondynka nie daje za wygraną i mówi:
-Proszę księdza, on dotykał moich piersi.
Ksiądz łapie blondynkę za piersi i pyta:
-Tak jak ja teraz?
-Tak
-Ale to nie znaczy, że jest skurwysynem.
Blondynka dalej próbuje udowodnić księdzu swoją racje:
-Ale proszę księdza, on wkładał swojego penisa we mnie.
Ksiądz wkłada swoje prącie w kobietę i pyta:
-Tak jak ja teraz?
-TAK, TAK, OCH TAK!
-Ale to nadal nie czyni go skurwysynem.
-Prosze księdza, ale on zaraził mnie HIVem!
-A to jebany skurwysyn!

jak było to chujowo otagowane!
spowiedź
hierek18 • 2013-11-30, 16:26
- Proszę księdza, wydaje mi się, że prowadzę dobre życie - spowiada się facet. - Nie piję, nie palę, nie chodzę na dziewczyny. O 22. kładę się spać, wstaję o 6. W każdą niedzielę chodzę na mszę...
- Obawiam się synu, że się to zmieni, jak wyjdziesz z więzienia.
Średniowieczny
GKC • 2013-11-25, 23:30
Jesień średniowiecza.
Pewien zakonnik krzyżacki idzie do spowiedzi i mówi:
-Zabiłem człowieka.
Na to spowiednik:
-Czy uczyniłeś to w gniewie?
-Nie, w Malborku.
Kilka krótkich
BongMan • 2013-10-19, 15:09
Don Juan zakończył spowiedź. Ojciec Franciszek doszedł po raz ósmy.

Justin Bieber tak się zapatrzył w "Zmierzch", że nie zauważył, jak mu się okres zaczął.

Jeżeli chodzi o alkoholizm, to można się zaszyć. Jeżeli chodzi o nimfomanię...w sumie też.

Biatlon po rosyjsku: biegniesz po wódkę, a tu strzela gumka w majtkach.

Czelabińsk. Kierowcy Kamaza wyskoczył na drodze łoś. Tak powstały Kamazy ze skórzaną tapicerką.