#sprawca
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Budzi się w jakimś ciemnym, zimnym pomieszczeniu, w powietrzu unosi się dziwny zapach, nieprzyjemny, przyprawiający o mdłości. Wpada w panikę, próbuje się podnieść, szarpie się, walczy aby wyswobodzić ręce i nogi ale nic z tego. Ktoś ją dobrze związał. W głowie zaczynają pojawiać się różne myśli. Strach zaczyna ją paraliżować, zaczyna płakać, krzyczeć, wołać o pomoc. Jest świadoma że marne są szanse aby ktoś jej pomógł, jednak ma nadzieję. W pewnym momencie słyszy szczęk klucza w zamku, skrzypienie otwierających się drzwi, widzi jakąś ciemną postać w wejściu, osobnik zaciąga się papierosem, podchodzi do niej i gasi fajkę na jej policzku, dziewczyna szarpnęła się i zawyła z bólu. Po chwili słyszy słowa: "To dopiero początek, będziesz wspaniałym egzemplarzem w mojej kolekcji". Postać odwraca się i wychodzi zamykając za sobą drzwi. Przerażona wizją tego co może jej się stać próbuje się oswobodzić, szuka jakiegoś ostrego przedmiotu aby poprzecinać krępujące ją sznury ale bezskutecznie, błądząc w ciemności przewraca się, kaleczy twarz, ramiona jednak się nie poddaje, walczy. Próbuje wszystkiego, nic nie przynosi rezultatów, czuje smak krwi który spływa jej po twarzy, pluje nią. Zaczyna opadać z sił, leży nieruchomo. Zasypia.
Budzi ją potworny ból, każdy kopniak wymierzony w jej ciało przeszywa ją na wskroś. Jej oprawca stawia jej nogę na głowie i dociska do ziemi, w ręce trzyma kij którym wymierza ciosy w jej żebra. Nagle czuje że nacisk zelżał. Józek, bo tak ma na imię nasz bohater nachyla się nad nią, łapie dłońmi za jej szyję i zaczyna ją dusić. Dziewczyna resztką sił stara się wyrwać, udaje jej się związanymi nogami uderzyć go gdzieś na wysokości kolan. Józek rozwścieczony całą tą sytuacją puszcza ją i zaczyna wymierzać jej kopniaki, w głowę, żebra, ręce którymi stara się zasłonić. Kopie tak mocno aż łamie dziewczynie żebra. Agnieszka pluje krwią, dławi się, nie ma już siły na obronę, traci przytomność.
Po pewnym czasie budzi się, nie może w ogóle wykonać jakiegokolwiek ruchu. W pomieszczeniu pali się światło, dopiero teraz dziewczyna jest w stanie zobaczyć gdzie się znalazła, widok ją przeraził. Do ścian poprzybijane były różne futra i skóry zwierząt, ale zaraz coś jest nie tak, zwierzęta nie mają tatuaży, widziała pełną gamę wzorów, od krzyży, motylki czy smoki, po trupie czaszki i inne różne wywijasy. Teraz dopiero ogarnęło ją przerażenie. Słyszy kroki, próbując uniknąć kolejnego bicia udaje że dalej śpi jednak to nic nie daje, Józek łapie ją za włosy i kilkakrotnie uderza jej głową o deski na których dziewczyna leży. Przestaje, wyciąga z kieszenie paczkę fajek. Zapala, zaciąga się i dmucha jej w twarz mówiąc: "Spójrz dokładnie na tą ścianę, przyjrzyj się jej, widzisz? To jest sztuka, piękny obraz stworzony z życia. Z niejednego życia. Widzisz te futra? To głównie koty i psy, wiesz na jak wiele interesujących sposobów można zabić kota? Wyobrażasz sobie jak twardy łeb ma pies? Wiesz ile pracy mnie kosztowało to aby ta czerń ich sierści była jednakowa? Ahh, tyle pracy, tyle wysiłku, a ile jeszcze tego przede mną, nie wyobrażasz sobie. Cóż, ale sztuka wymaga poświęceń" Po czym podchodzi do niej z nożem i zaczyna odcinać skórę z jej przedramienia, wycinać ten kawałek z jej tatuażem, który przedstawia różę, piękną czerwoną różę. Dziewczyna wyje z bólu, krew spływa po deskach i kapie na podłogę. Józek ciężko pracuje aby nie zniszczyć tak ważnej części jego dzieła. Gdy już skończył, przyłożył jej do rany jakąś szmatę, cuchnącą zgnilizną. Wziął ochłap który wyciął zgasił światło i wyszedł.
Wrócił po długim czasie, dziewczyna wyczerpana, głodna, rozgorączkowana nie miała sił nawet aby się ruszyć, na powitanie uderzył ją metalową rurą w ramię, druzgocąc kość, tak, że aż przebiła się na wierzch. Józek popatrzył na swoje dzieło i z uśmiechem odwrócił się podszedł do ściany i zaczął przybijać kolejny fragment swojego dzieła. Gdy już skończył porozcinał sznury które krepowały dziewczynę zaciągnął ją do swojego busa, wrzucił na pakę, wsiadł i odjechał. Podróż trwała kilka godzin, ale jakoś trzeba dbać o to aby nikt nie pokrzyżował mu planów. Zatrzymał się w lesie, wysiadł, wszedł na pakę i kopniakami ledwie żywą dziewczynę wywalił z samochodu, zaciągnął ją pod najbliższe drzewo dobrze do niego przywiązał. Zadał jej parę ciosów nożem, w brzuch, w nogi, w piersi. Wszystko odbyło się w kompletnej ciszy, on nawet się nie zasapał, a ona nawet nie jęknęła gdy skończył, w jej oczach powoli zaczęła malować się pustka, resztka życia ledwie się tliła. Józek podszedł do samochodu wyciągnął kanister, oblał dziewczynę benzyną dokładnie, następnie z resztki paliwa zrobił ścieżkę. Wyprostował się, wyciągnął papierosy, zapalił, a zapałkę wrzucił prosto w mokrą od benzyny ściółkę i zaczął obserwować. Patrzył jak płomień sunie w stronę dziewczyny, patrzył jak bucha płomień pochłaniając jej nagie, pokaleczone ciało, sprawiło mu to ogromną satysfakcję...
Agnieszka obudziła się na strasznym zjeździe, wstała z obsranego łóżka, podeszła do swojego Józka, kopnęła go w nogę lekko. Gdy ten się obudził, zapytała się go: "Józek, skąd wziąłeś taki towar, zajebiście trzepie"..
Koniec
"Późnym wieczorem Anna wracał z wiejskiej"
Pijany kierowca powoduje wypadek w jednej z dzielnic Warszawy i ucieka. Jeden ze świadków to siedzący obok niego pasażer i jednocześnie właściciel auta. Podaje nazwisko i adres zamieszkania sprawcy. Po roku policja jednak umarza dochodzenie. Powód? "Niewykrycie sprawcy".
Uszkodzony samochód, fot. materiały poszkodowanej
W wypadku poszkodowana została młoda kobieta. - Wyjechał prosto na mnie i zepchnął z drogi do płytkiego rowu. Stamtąd mój samochód wyskoczył i przebił drewniane ogrodzenie. Auto było całkowicie zniszczone. Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie policjantka z pytaniem, jak się czuję, bo po raporcie z wypadku nie mogła uwierzyć, że przeżyłam - tę historię opowiedziała reporterowi TOK FM młoda kobieta ranna w wypadku.
A doszło do niego rok temu na warszawskiej Białołęce. Z osiedlowej drogi wyjechał osobowy samochód i staranował drugi pojazd. - Miałam pierwszeństwo przejazdu. Nikt nie ma co do tego wątpliwości. Jest świadek, pasażer samochodu i jednocześnie jego właściciel, który powiedział, że autem kierował jego pijany kolega. Podał nawet adres - relacjonuje poszkodowana.
Miejsce, w którym doszło do wypadku, fot. materiały poszkodowanej
Sprawa wędrowała od prokuratury do policji, od drogówki do prewencji. Ostatecznie wypadek funkcjonariusze zakwalifikowali jako kolizję i wykroczenie drogowe. Dlaczego? Precyzują to przepisy - chodzi o czas spędzony w szpitalu po takich urazach. Upraszczając: kolizja - obrażenia do 7 dni, wypadek - obrażenia powyżej tygodnia. Kolizjami, co zrozumiałe, policja zajmuje się z mniejszą atencją. - Mija już rok od wypadku, a ja nadal odczuwam skutki urazu szyi, mam zaburzenia widzenia czy zawroty głowy - skarży się kobieta.
"Materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zarzutu"
Jednak zdaniem sierżant Marty Sulowskiej z komendy na warszawskiej Pradze-Północ policjanci zrobili wszystko, by znaleźć winowajcę. Jak twierdzi, "materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zarzutu czy też skierowania wniosku (do sądu - przyp. red.) co do konkretnej osoby". - Funkcjonariusze wysyłali kilka razy wezwanie do osoby wskazanej przez świadka. Nikt tych wezwań nie odbierał. Policjanci byli też osobiście pod wskazanym adresem, ale nikogo o ustalonym nazwisku nie zastali - wyjaśnia Sulowska.
- Po wyjściu z samochodu zobaczyłam, jak w stronę auta, które mnie staranowało, idzie jakiś mężczyzna. Zapytałam kilku świadków, którzy stali obok, czy to kierowca, usłyszałam, że on miał kierowcę gonić. Miał też krzyczeć, by się zatrzymał, ale w odpowiedzi miał usłyszeć od uciekającego, że tamten nie ma prawa jazdy - opowiada poszkodowana.
- Mimo to policjanci podczas przesłuchania pytali mnie dwa razy, czy to właściciel samochodu mógł go prowadzić - dodaje. Takiej hipotezy policjanci jednak dalej nie sprawdzali. Z ich ustaleń nie wynika, że świadek mógł wskazać fikcyjną osobę, a sam spowodować wypadek.
"Pasażer sam był pod wpływem alkoholu"
- My oczywiście ustaliliśmy wszystkie okoliczności. Ustaliliśmy to, kto jest właścicielem pojazdu. Wiemy, że nie należał do osoby, która została wymieniona przez świadka jako sprawca kolizji - tłumaczy sierżant Sulowska. Jednocześnie policjantka podkreśla, że "nie było na miejscu świadka, który widział tego sprawcę". Zwraca też uwagę, że pasażer, który twierdzi, że samochodem kierował jego pijany kolega, sam był pod wpływem alkoholu. - Nie ma takiego świadka, który widział, że wskazany przez pasażera sprawca siedział w samochodzie ani jak wyglądał - tłumaczy w rozmowie z TOK FM. Funkcjonariusze nie sprawdzili jednak osiedlowego monitoringu, a z dokumentów wynika, że z co najmniej czterech świadków wypadku przesłuchali tylko dwójkę.
Tłumaczenia policji są niejasne. Poszkodowana twierdzi, że jeden z funkcjonariuszy, pytając o podejrzanego sprawcę, wymienił konkretne imię, nazwisko i adres tej osoby. - Podczas przesłuchania policjant powiedział, że to właśnie ta osoba (wskazana przez świadka - red.), która we mnie wjechała - relacjonuje jedno z przesłuchań poszkodowana. - Teraz dostałam pismo, że ten kierowca nie dostał nawet mandatu, bo policja nie ustaliła sprawcy i dochodzenie jest umorzone - dodaje.
- Sprawa nie zostanie skierowana do sądu z uwagi na niewykrycie sprawcy - potwierdza w rozmowie z TOK FM sierż. Marta Sulowska. - To, że we wstępnych dokumentach jest wskazana osoba, która mogła być sprawcą kolizji, nie oznacza, że wobec tej osoby zostanie przedstawiony zarzut czy też sprawa zostanie skierowana do sądu - dodaje.
Dlaczego nie uciekać, skoro może się udać?
Sprawa, choć dotyczy pojedynczego przypadku, może niepokoić - wskazuje sama poszkodowana. - Co chwilę słyszymy, że kierowca uciekł z miejsca wypadku, a nawet że policjant uciekł z miejsca wypadku. Wydaje się, że to najwygodniejsza droga. Dlaczego nie uciekać, skoro może się udać - ironizuje poszkodowana kobieta. - Tak jak w moim przypadku, ktoś może uciec, ranna osoba nie jest bardzo poturbowana i być może nie będzie żadnej kary - dodaje.
"Bądz sprawcą, nie ofiarą"
Dziękuje.
Zgwałcenia są najczęściej spotykaną formą przestępczości seksualnej podlegającej karze. Art. 197 polskiego kodeksu karnego charakteryzuje to przestępstwo jako: doprowadzenie innej osoby przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego, a także doprowadzanie innej osoby do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności .
Ustawa rozumie obcowanie płciowe jako kontakt genitanlo-genitalny, genitalno-oralny, genitalno-analny, a inne czynności seksualne jako obmacywanie, zmuszanie do masturbacji itd.
Ofiarami tak rozumianego zgwałcenia mogą więc być zarówno kobiety jak i mężczyźni
Z ciekawostek, w Katowicach długo wspominano sprawę, w której żona zgwałciła męża analnie za pomocą kombinerek (cóż, najwyraźniej sobie zasłużył, a żona dostała wyrok)
Jak pokazują statystyki policyjne z ostatnich lat, liczba zgwałceń jest wysoka i przedstawiała się następująco: 2011 – 1498, 2010 - 1567, 2009 – 1530.
Wydaje się, iż ma to związek z rosnącą świadomością społeczną, wiarą w schwytanie przestępcy, poprawą wykrywalności czy nieco surowszymi karami orzekanymi przez sądy.
Gwałt i napaść na tle seksualnym z perspektywy psychologiczno-seksuologicznej
Uwarunkowania gwałtów można rozpatrywać z różnych perspektyw teoretycznych.
Teorie psychodynamiczne wiążą przyczyny gwałtów z aktem agresji. Przedstawiciele tego nurtu twierdzą, że gwałt motywowany jest przyjemnością seksualną, ponieważ jest skutkiem chęci zadawania bólu i wymuszenia uległości na drugiej osobie.
W ujęciu behawiorystycznym przyczyną gwałtu są wypaczone odruchy seksualne. U podłoża zjawiska leży mechanizm warunkowania. Ma on wpływ na dalsze realne działania w sferze aktywności seksualnej, np. skojarzenie aktywności seksualnej z przemocą.
Gwałty można podzielić według typologii Godlewskiego na:
1. Gwałty motywowane głównie pozaseksualnie:
a) władcze, gdzie sprawca oczekuje na okazanie uznania, szacunku przez ofiarę. Celem gwałtu jest uspokojenie własnej niepewności, niezaradności, to rodzaj wyładowania frustracji, podniesienia samooceny, upewnienia się, że wciąż ma się władzę.
b) gniewne – motywacją jest odwet za krzywdy doznane od innej kobiety. Czyli gościa wkurzy żona, więc idzie wkurwiony na miasto, nienawidząc wszystkich bab dookoła i postanawia swoje wkurzenie przeobrazić w gwałt, coby pokazać jaki to jest silny i jak bardzo ma na kobiety wyjebane, taki tam rodzaj zemsty na całym kobiecym rodzie.
c) represyjne – motywacją jest potrzeba ukarania ofiary. Takie gwałty zdarzają się często w małżeństwach i długotrwałych związkach, gdy partner dowiaduje się o zdradzie, lub czuje się upokorzony i przez gwałt upokorzyć partnerkę.
2. Gwałty motywowane seksualnie niespecyficzne bądź kombinowane, gdzie motywacją jest uzyskanie satysfakcji seksualnej:
3. Gwałty motywowane seksualnie:
a) sytuacyjne – motywacją jest zaspokojenie popędu seksualnego przy błędnej interpretacji zachowania ofiary. Typowe sytuacje dyskotekowe, gdzie kobiety flirtują, nie chcąc jednak stosunku, a tu psikus.
b) instrumentalne, wiążące się z innymi dewiacjami. Pole do popisu dla zwyroli, gwałt jest często jedyną formą stosunku seksualnego dającego pełną satysfakcję.
c) sadystyczne – motywacją jest zaspokojenie potrzeby seksualnej, poczucie władania i dysponowania ciałem ofiary. Kiedy role play przestaje się sprawdzać i tylko autentyczny strach ofiary i uległość są w stanie zaspokoić sadystę.
4. Gwałty dewiacyjne – aktywność seksualna sprawcy wynika z zaburzonej seksualności.
Wśród sprawców gwałtów dominują osoby z wykształceniem podstawowym (ok. 70%), w wieku średnio 22-40 lat (ok. 70%), bezrobotni lub pracujący incydentalnie (63%), stanu wolnego (50%), uprzednio karani (58%), w tym za przestępstwa seksualne (30%), z problemem alkoholowym i innymi uzależnieniami (60%) oraz z zaburzeniami osobowości (głównie antysocjalna) – 77% (Lew-Starowicz, 2002).
Znaczący odsetek gwałtów ma miejsce w stałych związkach. W badaniach Butin i wsp. (2004) za Bancroft, 2011, przeprowadzonych w USA (Chicago) odpowiednio 29% kobiet i 22% mężczyzn informowało o znacznej lub umiarkowanej agresji w bliskim związku. Bancroft (2011) wysuwa przypuszczenie, że w określonej grupie mężczyzn łatwiej przychodzi wyrażenie złości poprzez wymuszenie współżycia, aniżeli w sposób nieseksualny. Problematyka przemocy seksualnej w bliskich związkach jest niezwykle złożona, obarczona wieloma stereotypami (min. poczucie własności partnera, ukrywanie problemów związku przed otoczeniem, a także opór otoczenia przed zgłaszaniem do organów ścigania zauważonych sytuacji przemocowych).
Ofiary gwałtu
Następstwa gwałtu u ofiar są różnorodne – od zaburzeń w relacjach interpersonalnych, trwałego upośledzenia funkcjonowania psychicznego do postrzegania gwałtu jako mało istotnego epizodu nie niosącego żadnych odległych skutków. Zależy to od osobowości, charakterystyki czynu, reakcji ofiary w jego trakcie, czy poziomu wsparcia otoczenia po zdarzeniu. Niezmiernie istotnym czynnikiem jest również wpływ procedur prawnych (ściganie przestępstwa z urzędu czy na wniosek ofiary). Ofiara w chwili zgłoszenia gwałtu (jeżeli ma to miejsce w krótkim czasie po zdarzeniu) jest w trakcie przeżywania silnego stresu lub wstrząsu. Stan ten uniemożliwia jej często zadbanie o siebie, właściwą ocenę sytuacji, w jakiej się znalazła. Ofiara najczęściej chce jak najszybciej odciąć się od zdarzenia, zapomnieć. To może skutkować decyzją o nie wnoszeniu wniosku o wszczęcie postępowania. W takim przypadku uruchomienie procedur prawnych z urzędu (w kontekście proponowanych zmian), zważywszy na stan psychiczny, w jakim znajduje się ofiara, jest najbardziej zasadne.
Silna reakcja psychologiczna typowa dla ofiar gwałtów może trwać kilka miesięcy. U części kobiet rozwija się zespół stresu pourazowego, różnie długo utrzymująca się postawa lękowa wobec mężczyzn, depresja, utrata poczucia własnej wartości, zaburzenia w życiu seksualnym oraz relacjach partnerskich.
Zespół stresu pourazowego lub depresja pojawiają się u 94% ofiar po tygodniu od zdarzenia, po trzech miesiącach spada on do 47% (Rothbaum i wsp. 1992 za: Bancroft, 2011). Z innych badań wynika, że zespół stresu pourazowego u większości ofiar utrzymuje się rok i dłużej (Van Berlo, 2000 za: Bancroft, 2011).
Cechuje się on następującymi objawami:
a) nawracające, uporczywie przykre wspomnienia wydarzeń, sny wiążące się z urazem;
b) uczucie nawracania urazowego wydarzenia (czasem ze złudzeniami, omamami);
c) usiłowanie unikania wspomnień;
d) znacznie zmniejszone zainteresowanie ważnymi zadaniami życia codziennego;
e) uczucie oddalenia i wyobcowania w relacjach interpersonalnych;
f) ograniczenie zakresu uczuć (np. niezdolność do miłości);
g) poczucie braku perspektyw w przyszłości;
h) bezsenność, drażliwość lub wybuchy gniewu;
i) trudności w koncentracji uwagi;
j) nadmierna czujność;
k) występowanie objawów wegetatywnych (związane ze wspomnieniami).
U ok. 10% ofiar gwałtów występuje „syndrom urazu po gwałcie”, którego głównymi objawami są: dolegliwości związane z urazem fizycznym, bóle głowy, zmęczenie, bezsenność, nadwrażliwość na bodźce, reagowanie nieadekwatnie na sytuacje lękowe (płacz, śmiech), uczucie wstydu, poniżenia, samoobwinianie się, potrzeba ucieczki (podróżowanie), bierność, izolowanie się, szukanie wsparcia w rodzinie, koszmary nocne i lęki, fobie, depresje, zaburzenia psychiczne, zaburzenia seksualne, uzależnienia. U wielu ofiar nawet po 2. latach od gwałtu nadal występują: poczucie lęku, zaburzenia nerwicowe i emocjonalne. Natomiast u części ofiar nie pojawiają się wyraźne reakcje w odpowiedzi na gwałt (tzw. utajona reakcja na zgwałcenie), a ukryta depresja lub zaburzenia osobowości ujawniają się dopiero po wielu miesiącach (Lew-Starowicz, 2001)
Jednym z częstszych objawów u ofiar gwałtów są problemy seksualne. W obrazie klinicznym dominują zaburzenia pożądania (unikanie aktywności seksualnej, obniżenie poziomu podniecenia podczas aktywności seksualnej).
Pomoc ofiarom gwałtu może mieć miejsce na trzech etapach:
1. Natychmiast po gwałcie. Podczas wszczęcia procedury śledczej niezbędne jest natychmiastowe udzielenie wsparcia adekwatnego do potrzeb osoby pokrzywdzonej. Często na tym etapie osoba pokrzywdzona może zostać wtórnie zraniona, gdy podczas zebrania dowodów czy obdukcji pojawia się nietaktowne, przedmiotowe traktowanie ofiary.
2. Podczas następnych dni, tygodni. Bezpośrednie następstwa. Opieka może polegać na monitorowaniu sytuacji osoby pokrzywdzonej. Zdarza się, że wstrząs jest tak silny, że osoba nie może samodzielne zadbać o siebie. Złość i rozpacz to typowe reakcje emocjonalne u ofiar. Celem interwencji jest przywrócenie równowagi emocjonalnej, nabranie dystansu do wydarzenia, który umożliwi dalszą pracę terapeutyczną. Reakcja psychologiczna, która pojawia się u ofiary gwałtu przypomina często kryzys wynikający z utraty bliskiej osoby opisany prze Kubler- Ross. Fazy radzenia sobie z utratą, czyli: zaprzeczenie, złość, targowanie się, depresja, akceptacja, mogą stanowić punkt odniesienia w pracy z ofiarą. Na tym etapie występują także kryzys zaufania, wolności i tożsamości. Ten ostatni, najbardziej dotkliwy, przejawia się min. poczuciem utraty atrakcyjności, zbezczeszczania, poczuciem bycia niegodnym miłości, uczuć pozytywnych. Najważniejsze wyzwanie, przed jakim stoi psycholog, to towarzyszenie przeżyciu reakcji emocjonalnych i uczucia utraty. Ważnym elementem pomocy jest również praca z najbliższymi ofiary.
3. Gdy upłyną miesiące od zdarzenia. Może rozwinąć się Zespół Stresu Pourazowego, wtedy niezbędne jest ponowne przyjrzenie się zdarzeniu i zastosowanie procedur terapeutycznych.
Literatura dotycząca tematyki przemocy seksualnej jest niezwykle szeroka. Pojawiają się teorie wyjaśniające zjawisko, które często są ze sobą sprzeczne. Interpretacje teoretyczne są niezwykle ważnym elementem stanowiącym bazę do tworzenia programów prewencyjnych, czy wypracowaniu standardów pomocy ofiarom. Jednak empatyczne, pełne zrozumienia wsparcie, pozbawione ocen jest najważniejszym elementem pomocy ofiarom krzywdzenia.
Literatura:
Bancroft J.: Seksualność człowieka. Elsevier Urban & Partner, Wrocław 2011.
Beisert M.: Kazirodztwo. Rodzice w roli sprawców. Wydawnictwo naukowe Scholar, Warszawa 2004.
Drosdzol A., Kamiński R., Kowalczyk R. i in.: Wybrane zagadnienia seksuologii sądowej [w] Skrzypulec V. [red.] Wstęp do seksuologii. Wydawnictwo Kwieciński, Katowice 2005.
Godlewski J.: Typologia zgwałceń. Psychiatria Polska. 1987, 21(4), 296-301.
Lew-Starowicz Z.: Seksuologia sądowa. PZWL, Warszawa 2002.
Pospiszyl K.: Przestępstwa seksualne. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005.
Nietypowy napad miał miejsce w południowo-zachodniej części Chicago. 24-letni Miranda podszedł do jednego z samochodów i poprosił siedzącego w środku mężczyznę o zapalniczkę. Kiedy ten odsunął szybę, 24-latek wyciągnął broń i zażądał portfela. Następnie przeklinając i cały czas celując w głowę kierowcy, kazał mu wysiąść z auta. I wtedy się zaczęło...
Właściciel samochodu, który okazał się być mistrzem mieszanych sztuk walki z wieloma tytułami na koncie, błyskawicznie obezwładnił napastnika. Nabił mu przy tym "parę" siniaków, bo 24-latek nie chciał się poddać. Jakby tego było mało, podczas całej akcji przypadkowo wypalił rewolwer, którym wymachiwał Miranda i postrzelił go w kostkę. Chwilę później poturbowanym, niedoszłym rabusiem "zaopiekowała się" policja.
"Ofiara" napadu nie chce ujawniać swojej tożsamości. Mężczyzna przyznał, że jest zawodnikiem UFC i ma doświadczenie wojskowe. - Nie czuję się jak bohater. To sprawa wyszkolenia. Nie bałem się. Jeżeli jesteś dobrze wyszkolony, to wiesz, że masz szansę przeżyć - wyznał jednej z gazet. Nie ucierpiał w potyczce.
Jak donosi Chicago Tribune, 24-letni Anthony Miranda był wielokrotnie skazywany za napady z bronią w ręku. W 2010 roku wyszedł z więzienia.
A tu zdjęcie sprawcy po walce
źródło: policyjni.pl
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów