Anegdotka z życia Giżycka wzięte, historia prawdziwa
Lekko remontujemy naszą nieczynną jeszcze siedzibę stowarzyszenia (dawny budynek po kiosku na ul. Warszawskiej, obok Galerii Batory)
Umówiłem się ze spawaczem, żeby przyspawał kilka rurek. Spawacz powiedział od razu, że jego godzina pracy kosztuje 200zł, a tych kilka spawów zajmie mu za dwie godziny. Jako człowiek świadomy i wolny zgodziłem się na tą kwotę i spawacz ruszył do pracy.
Pech chciał, że akurat po ul. Warszawskiej kręci się grupa sprzedawców perfum, młodzi ludzi, zaczepiają przechodniów prowadząc sprzedaż bezpośrednią (z angielskiego "direct sale") i sprzedają perfumy o wartości 10 zł za 60zł, mają prawo.
Jedna z takich dziewczyn (w moim wieku, ok 25lat) podeszła i do mnie jak wpatrzony byłem w pracę spawacza. Powiedziała mi, że zaprzepaszczę niebywałą okazję, gdy TEN PERFUM nie będzie w moich rękach. Powiedziałem jej, że nie dam się na to nabrać a poza tym, Perfumy tak jak Skrzypce czy Drzwi nie odmienia się w liczbie pojedynczej. Wyśmiała mnie serdecznie, mówiąc:
-"To ja byłam na studiach z marketingu i kosmetologii i nie będziesz mnie pouczał jak się mówi."
Zaczęła się między nami dość nieprzyjemna rozmowa trwająca jakieś 2min po czym ta dziewczyna rzuciła w moją stronę na odchodne:
-"Ja zarabiam 300zł dziennie a ty co? Ty potrafisz tylko spawać!"
Nie odszczekałem już nic w jej kierunku.
Spawacz skończył swoją fuchę i zamyślony lekko zapłaciłem mu jego wcześniej obiecane 400zł myśląc sobie: "ile ja bym dał, dziewczyno droga za to, żebym potrafił spawać"
Historia zajebana z fejsbuka, jak slabe to