18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25

#twierdza

Jakiś czas temu na lekcji WOS-u w szkole rozmawiałem z moim nauczycielem na temat różnych ciekawych i tajemniczych historii i sprzedał mi całkiem fajny materiał. Poszperałem w internecie i znalazłem. Od razu mówię, że teksty zerżnięte, ale nie widziałem żeby to się znalazło na sadolu więc wstawiam.

Cytat:


Twierdza Przemyśl, jak chyba każda twierdza i zamek posiada również swoje tajemnice i legendy. Najbardziej znaną legendą o twierdzy Przemyśl jest z pewnością ta związana z fortem XIII San Rideau w Bolestraszycach.

Otóż wg tej legendy odradzające się po I wojnie światowej Niepodległe Państwo Polskie nie potrzebowało i nie było zainteresowane dalszym utrzymywaniem "Przemyskiej Twierdzy". Zniszczenia zarówno te związane z działaniami wojennymi, jak i te dokonane przez jej obrońców spowodowały, że "Twierdza" utraciła swoje walory obronne. Zgodnie z Zarządzeniem wojennym z dnia 22 listopada 1919 r. twierdza Przemyśl przestała być fortecą i władze wojskowe przystąpiły do jej likwidacji. Zniszczone forty przeznaczono do rozbiórki a gruz chętnie zabierała okoliczna ludność jako materiał do odbudowy zniszczonych domostw. Metalami odzyskiwanymi z rozbiórki fortów zainteresowały się natomiast śląskie huty. W trakcie rozbiórki często znajdowano broń, amunicję, puszki konserw, a niekiedy zbutwiałe mundury lub skrzynki sucharów. W czasie takich prac rozbiórkowych prowadzonych w 1923 r. na forcie XIII w Bolestraszycach doszło do sensacyjnego odkrycia.
Oto wybrane fragmenty artykułu, w którym anonimowy kierownik prac na forcie „San Rideau” opowiada o swoim sensacyjnym wydarzeniu:

Po dotarciu do parteru fortu ujrzałem we wnęce żelazne drzwi, których na planie nie było. Kazałem je wyjąć, a sam o parą kroków dalej ułożyłem się na trawie i zapaliłem papierosa. Po chwili rozległ się zgrzyt zawiasów, a za nim głos majstra:
- E, tu są jeszcze schody, to nie kanał.
- Dobrze - odparłem - zorientujemy się po południu co tam pozostało, a teraz obiad.
Tymczasem jeden z robotników wiedziony ciekawością zaopatrzywszy się w latarkę zaczął opuszczać się po schodach.
- A uważaj, żeby tam ciebie coś nie ugryzło - żartował koś z towarzyszy.
Robotnicy zabrali się do obiadu, a ja sprawdzałem rachunki. Raptem rozległ się stłumiony krzyk, pełen grozy, że włosy stanęły mi dęba. Odruchowo rzuciliśmy się do drzwi podziemia, gotowi do niesienia pomocy ciekawemu chłopcu, który mógł wpaść do jakiegoś dołu. Wielkie jednak było nasze zdumienie, gdy ujrzeliśmy go na schodach tuż przy wejściu. Leżał bez czapki, twarz miał bladą i wykrzywioną w strasznym grymasie. Wynieśliśmy nieszczęśliwca na powietrze, gdyż był zemdlony. Po ocuceniu tarzał się po ziemi, a z jego mamrotania dało się zrozumieć tylko parę słów:
- Jakie to straszne, jakie to straszne! - więcej nic nie mówił.
Byliśmy przekonani, że nagle postradał zmysły - kazałem więc odwieźć go do szpitala.
W pół godziny później na czele czterech robotników schodziłem do podziemia. Na dole ciągnął się długi korytarz z szeregiem drzwi po obu stronach. Otwieraliśmy je kolejno. Były to celki nisko sklepione, o potężnych betonowych ścianach. Wiało z nich pustką.
Korytarz kończył się obszerną halą ze studnią. Stąd wybiegały dwa mniejsze korytarze, ruszyliśmy więc jednym z nich. W kazamatach tutaj się znajdujących było pełno zwojów drutu kolczastego i armatnich łusek, w innych stelaże z resztkami prowiantów, masą puszek od konserw, puste butelki, skrzynki ze spleśniałymi sucharami. W kolejnej kazamacie znajdowały się resztki umundurowania i pościeli. Wśród tych rupieci uganiały się szczury wielkości kotów. Gdy robotnicy siłą otwierali zardzewiałe drzwi następnego pomieszczenia, ja sam wszedłem do bocznej nie zamkniętej kazamaty - i zdrętwiałem z przerażenia. Przy krwawym blasku mojej latarni, na tle szarego betonu, wśród beczek, skrzyń i śmieci stała mara... okropna, upiorna, niemal nagi kościotrup obrośnięty masą splątanych siwych włosów. Nie wierzę w duchy, ale naprawdę nie wiedziałem, z kim mam do czynienia: ze zjawą, żywym człowiekiem, czy jakimś potworem. W tej chwili rozległ się głośny trzask łamanych przez robotników drzwi, na co upiór zareagował podniesieniem rąk do uszu, jakby chciał je zatkać. Wydawał przy tym chrapliwe jęki. Oprzytomniałem i zawołałem ludzi. Wzburzeni biegli do mnie, meldując, że w tamtej przez nich otwartej kazamacie leży ludzki szkielet. Dostrzegłszy postać, która mnie tak przeraziła, jak na komendę rzucili się wszyscy czterej do panicznej ucieczki. Poszedłem w ich ślady. Nieco uspokoiwszy się posłałem po policję i wyczerpany udałem się do domu.
Jak opowiadał mi później pomocnik, pod wieczór przyjechał samochód z policją i żołnierzami, z oficerem i sędzią śledczym na czele. W niespełna kwadrans ekspedycja wywlokła na światło dzienne owe monstrum, które już widziałem. Ów człowiek ledwie trzymał się na nogach, nie mógł mówić, wydawał tylko stłumione śpiewne dźwięki. Odwieziono go do szpitala, gdzie podobno tejże nocy skonał. Cała ta niejasna, tajemnicza historia dala powód do różnorodnych i fantastycznych gadek. Dochodzenia policyjne i sądowe wykryły istotną prawdę me mniej fascynującą niż ludzkie wymysły.
Skrupulatne badania podziemia wykazały, że dostęp do niego był możliwy tylko przez jedyne drzwi, te które zostały zawalone w 1915 roku. W momencie wybuchu znajdowało się tam dwóch ludzi, o których prawdopodobnie zapomniano w chaosie dramatycznej walki. Dzięki sprzyjającym warunkom, jedna ofiara zdołała utrzymać się przy życiu w ciągu przeszło 8 lat i w końcu została nawet „uratowana”.
Tyle wykazało śledztwo.
Kim byli ci ludzie? Jak żyli w tym grobowcu? Co cierpieli? Jaki los spotkał tego, którego wydobyto tylko szkielet: czy stlał jak świeca, padł ofiarą silniejszego towarzysza, czy wreszcie sam skończył swoje smutne życie?
Wśród najrozmaitszych rupieci, jeden z robotników wywlókł skrzynkę po konserwach, którą rzucił na dziedziniec, wysypując jej ubogą zawartość: nóż, ołówek i zeszyt. Może nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby z owego zeszytu nie wypadła fotografia. Była to wyblakła podobizna młodej kobiety. Na odwrotnej stronie ocalało kilka słów dedykacji w języku rosyjskim „strzeże Bóg i moja miłość... wszędzie z Tobą, zawsze Twoja. - 25 VII 1914”
To mnie zastanowiło. Do kogo mogła należeć ta fotografia i jak się tu dostała? Zająłem się zeszytem i zrozumiałem.



W zeszycie, po tekstach w języku niemieckim zaczynały się zapiski w języku rosyjskim. Notatki początkowo robione ładnym pismem stopniowo przechodziły- w okropną bazgraninę, miejscami zupełnie nieczytelną. To, co autorce udało się odczytać z zeszytu znalezionego w forcie, stanowi pamiętnik osób zasypanych w „San Rideau”. Oto fragmenty owego pamiętnika, wg tekstu podanego przez W. Kohutnicką.

Cytat:

Nie wiem już ile dni upłynęło od tego nieszczęśliwego ranka, kiedy najniespodziewaniej dostaliśmy się do niewoli austriackiej - ja i sztabskapitan Nowikow. Te dziwne warunki, w których obecnie żyjemy, uniemożliwiają mi wszelką rachubę czasu, notuję więc bieg wypadków w ich kolejności. Po tradycyjnym zbadaniu i obrabowaniu nas, zostaliśmy umieszczeni w małej celce podziemnych katakumb fortu.
Nie upłynęła doba prawdopodobnie, bo dostaliśmy tylko dwa razy jeść, gdy stało się coś, czego dotychczas nie rozumiem: oto w pewnej chwili rozległy się straszliwe pioruny, zatrzęsło się i zatrzeszczało całe nasze podziemie - fort widocznie rozpadał się. Wsłuchując się w te niesamowite dźwięki, snuliśmy najrozmaitsze domysły, zaczynając od ewentualności wulkanicznych wybuchów i trzęsienia ziemi, a kończąc na bombardowaniu fortecy przez lotników ententy. Znękani głodem i pragnieniem, gdyż od tego momentu nikt do nas nie zaglądał, wyłamaliśmy drzwi w naszej celi, by wydostać się na wolność. Błądząc po omacku w poszukiwaniu wyjścia, natrafiliśmy w podziemiu na studnię i magazyny: mundurowy i prowiantowy - widocznie dla załogi fortu. Oprócz sucharów i konserw, znaleźliśmy rum, tytoń, świece i zapałki. Używamy tego po trochę, obawiając się austriackich władz. Ale trudno, same winne, pozostawiwszy nas tu bez żadnej opieki.
Sądząc z zarostu twarzy musiało upłynąć jeszcze ze dwa tygodnie. Cały ten czas spędziliśmy na najrozmaitszych próbach wydostania się z więzienia. Niestety, ani żelazne drzwi, ani betonowe ściany nie ulegały naszym dziewiczym narzędziom zrobionym z blachy i mosiężnych łusek. Wreszcie przyszliśmy do wniosku, że nie wydostaniemy się sami, lecz musimy spokojnie czekać, przecież przypomną sobie o nas. Żyjemy tylko nadzieją.
Opowiedzieliśmy sobie wszystkie tajemnice swego życia, rzeczywiste i urojone, skrytykowaliśmy wszystkie przeczytane książki, graliśmy w najrozmaitsze gry. polowali na szczury, wreszcie - znienawidziliśmy się.
Nuda - ona przemogła nas, bo płynęła z czasem -bez końca i miary. Nie mamy ani dnia ani nocy. Jednostajność wrażeń, wieczna ciemność i cisza, mdły zapach, wilgotne ściany i konserwy.
Znaleźliśmy sobie zajęcie. Nowikow pije na umór, a ja pracuję przy swoim zegarze. Zrobiłem go sam. Ustawiłem na beczce kocioł, nalałem doń wody i wydrążyłem w dnie otworek, rachując własny puls, przyjmując każde siedemdziesiąt uderzeń na minutą. W miarą tego jak obniżał się poziom wody w kotle, zaznaczałem na jego ścianach kwadranse i godziny. Odtąd wciąż czuwałem nad swoim zegarem, śledzą poziom wody i przelewam ją z beczki do kotła.
Wylałem 90 beczek wody, a Nowikow wypił wszystek rum. Trzeźwy i ponury chodził po korytarzu. Obliczył rozchód sucharów i bluznął cyniczną prawdą przed którą broniliśmy się... prawie dwa lata w tym grobie. Nie ma żadnej nadziei... czeka nas głodowa śmierć... obłęd. Był bez litości dla mnie, bo nie miał jej dla siebie. Blachą poderżnął sobie gardło i długo rząził, miotając się we własnej krwi. Zamknąłem trupa w pustej sali. Zostałem sam.
530 beczek. Znowu śniłem, że byłem w swoich rodzinnych stronach, matka, siostra... piękne obrazy świata, wolności i ludzi. Nie chciałbym budzić się ze snu, wołałbym pozostać na zawsze w szczęśliwym świecie złudy, niż zgrzytać zębami na jawie.
702 beczki... przestawiam porządek świata w obronie życia, sen jest moją rzeczywistością, a rzeczywistość - ciężkim snem. Nie znoszę go, bo dręczy mnie, ale ciało ma swoje wymagania, zresztą jem i piję bardzo mało. Błogosławię mury mego grobowca, bo w nich zaznaję najwięcej wolności i życia... Ale już gaśnie moja ostatnia świeca.



Polecam przeczytać całą książkę Jana Rożańskiego "Tajemnice Przemyskiej Twierdzy". Świetna lektura i można w niej znaleźć naprawdę ciekawe historie.
Twierdza Modlin sprzedana
paolo232 • 2013-08-12, 15:57
Za blisko 18 mln zł sprzedana została Twierdza Modlin - dowiedział się portal tvnwarszawa.pl. Agencja Mienia Wojskowego szukała nabywcy dla zabytkowej twierdzy od pięciu lat. Udany okazał się dopiero dziewiąty przetarg.



- Wpłynęły dwa wadia w wysokości 3 mln zł każde. Wadium było warunkiem uczestnictwa w przetargu ustnym. Minimalna kwota, o którą trzeba było przebić minimalną cenę to 350 tys. złotych – mówi Małgorzata Golińska, rzeczniczka Agencji Mienia Wojskowego, która obiekt sprzedawała.

Najpierw zrobił to jeden z uczestników, później przebił go drugi.

- Cena wywoławcza wynosiła 35 mln zł. Ostatecznie fortyfikację sprzedano za 35,7 mln zł. Nabywcy przysługuje 50-procentowa bonifikata z tytułu wpisania nieruchomości do rejestru zabytków. To oznacza, że nabywca ma zapłacić 17,85 mln zł - precyzuje Golińska.

Nabywcą jest firma deweloperska. "W tej chwili jeszcze nie mogę podać nazwy z uwagi na to, że musi minąć siedem dni na ewentualne skargi od uczestników licytacji" - wyjaśnia Golińska. Prócz zwycięskiego dewelopera twierdzę wspólnie chciały kupić dwie osoby fizyczne.

AMW udało się sprzedać twierdzę w dziewiątym przetargu. W pierwszym, ogłoszonym w grudniu 2008 r. cena wywoławcza za twierdzę wynosiła 220 mln zł.

Nabywca kupił 58-hektrową działkę wraz z najdłuższym w Europie, XIX-wiecznym budynkiem koszar. W ostatnich przetargach złagodzeniu uległy zalecenia konserwatora zabytków. "Konserwator dopuszcza bardzo szerokie możliwości adaptacji, przerobienia koszar pod warunkiem, że zostanie zachowana bryła budynku. Wnętrza będę mogły być adaptowane do funkcji mieszkalnych, hotelowych, usługowych, kulturalnych i turystycznych" - powiedziała Golińska.

Konserwator wykluczył jednak przystosowanie całości koszar wyłącznie na cele mieszkaniowe. Umożliwił natomiast wprowadzenie podziemnych parkingów i dojazdów, form małej architektury oraz niezbędnych nowych ciągów komunikacyjnych. Ogólnodostępny powinien pozostać teren cytadeli, część wnętrz oraz części budynku koszar wraz z tarasami widokowymi na dwóch wieżach.

Zgodnie z ustawą, 93 proc. środków, które AMW uzyska ze sprzedaży, zostanie przekazane na fundusz modernizacji sił zbrojnych.

Twierdza Modlin położona jest u zbiegu Wisły i Narwi, około 30 km na północny zachód od Warszawy.

Jest jedną z największych i najlepiej zachowanych twierdz w Polsce i w Europie, porównać ją można jedynie z Twierdzą Verdun o blisko 200-letniej historii. Twierdzę tworzy wielokrotnie rozbudowywany zespół umocnień zawierający w sobie elementy fortyfikacji francuskiej, rosyjskiej i polskiej. Stacjonowały w niej na przemian armie czterech państw: Francji, Rosji, Niemiec i Polski.

Wstępną decyzję o budowie twierdzy w Modlinie podjął Napoleon w grudniu 1806 r. Budowę kompleksu koszarowego o długości 2250 m (najdłuższy w Europie, XIX-wieczny budynek koszar) rozpoczęto w 1832 r.

onet.pl
Najlepszy komentarz (25 piw)
PanMarian • 2013-08-12, 16:05
Vinewood napisał/a:

tera ktoś to rozpierdoli i zbuduje lidla, mam nadzieje

Przeczytales chociaz do polowy?

Jak to odrestauruja to moze nawet ladnie wygladac.
Budynek i miejsce maja potencjal, ale trzeba bedzie wylozyc gruby hajs.
"PO w oblężonej twierdzy"
MichasQ • 2013-06-30, 18:23

W Chorzowie trwa konwencja krajowa Platformy Obywatelskiej. Działacze PO zebrali się w Hali Kapelusz, która na czas konwencji zmieniła się w warowną twierdzę. Otoczoną płotem i chronioną przez zastępy policji. Na miejsce ściągnięto nawet armatki wodne. Mieszkańcy Chorzowa nie zrażeni tym, że premier tak odgradza się od narodu zgotowali mu gorące „powitanie”. W chorzowskim Parku Śląskim organizatorzy generalnego strajku w regionie śląsko-dąbrowskim utworzyli tam Śląskie Wkurzone Miasteczko, którego hasłem przewodnim było „ChWDT”, czyli… „Chorzów Wita Donalda Tuska” i transparenty z czerwoną kartką wzywające premiera do „zejścia z boiska”.


- Śląskie Wkurzone Miasteczko stanęło w sąsiedztwie Kapelusza. Można było z bezpiecznej odległości podziwiać ten cyrk i zupełnie za darmo POśpiewać, POkrzyczeć, POgwizdać i zdrowo się POśmiać. Można było też zapytać pewnego pana, jak żyć? Niewątpliwą atrakcją dla gości Śląskiego Wkurzonego Miasteczka była możliwość poklepania po grzbiecie zagubionych delegatów na Kongres, zrobienia sobie z nimi wspólnego zdjęcia, a nawet krótkiego filmu. Pokazano też żelazny numer z repertuaru cyrku Platfusów „Kultura jedzenia śniadań z ciała rozebranej hostessy” - czytamy w relacji przesłanej do naszej redakcji.


Konwencja PO ma związek ze zbliżającymi się wyborami szefa PO, które według dotychczasowych ustaleń mają odbyć się w lipcu i sierpniu. Próbując przekonać członków Platformy Obywatelskiej do swojej wizji partii Donald Tusk w swoim wystąpieniu najwyraźniej wzorując się na kampanii Baracka Obamy przekonywał, że potrzebna jest debata i zmiana i tłumaczył, że chce rozumieć demokrację jako nieustanną debatę, a nawet jako nieustanny spór, kiedy dokonuje się wyboru. Następnie postraszył wszystkich swoich rywali pięścią.

- PO potrafi dyskutować po to, by wtedy, gdy przychodzi czas konfrontacji o własne racje, walki na argumenty, być jak jedna pięść, która nie jest wymierzona przeciwko komukolwiek w Polsce – przekonywał Tusk.

W dalszej części swojego wystąpienia Donald Tusk straszył też członków Platformy Obywatelskiej Jarosławem Kaczyńskim.

- Gdybym nie wierzył w to, że to cywilizacyjne zwycięstwo w Polsce jest możliwe tylko dlatego, że są tacy ludzie, jak wy, którzy rozumieją, że trzeba być nowoczesnym i wiernym tradycji, że nie ma się co obawiać postępu, ale trzeba być zakorzenionym w swojej ziemi, w swoich przywiązaniach, swojej wierze, to bym nie zawracał nikomu głowy (...) Ja właśnie w to wierzę, że Platforma tą wielką misję nadal potrafi pełnić. I zwracam się do tych nielicznych w PO, którzy nagle uznali, że kluczem dla Platformy, sposobem na nią jest przebrać się za Kaczyńskiego, albo za Palikota, nagle pojechać gdzieś radykalnie w prawo, albo radykalnie w lewo. Nie. Od tego są inni specjaliści – mówił Tusk.





Źródło: niezalezna.pl/42963-po-w-oblezonej-twierdzy-tusk-grozi-piescia-wezwano...
Najlepszy komentarz (22 piw)
CYPRIAN • 2013-06-30, 18:59
cieszę się ,że w Polsce są odważni ludzie ,podoba mi sie motyw z'' nie karmić zwierząt''
Twierdza Toruń - Fort XI
WzajemniE • 2013-06-19, 21:11
Przywitam się z Wami drobnym tematem. Uwielbiam przeglądać tematy dotyczące pustostanów, dostępnych ruin, stąd mój pierwszy temat. Chcę przedstawić drogim sadolom jedno z tych miejsc, gdzie piwo smakuje wyjątkowo.

Jest to jeden z budynków Twierdzy Toruń - Fort XI, (który razem z fortem IV są niemal bliźniaczo największymi schronami Twierdzy).

Krótka notka, a potem to co najciekawsze:

Fort XI (niegdyś V Grosser Kurfürst, obecnie Stefan Batory) to typowy pruski fort artyleryjski z nie do końca typową historią - jeden z najciekawszych obiektów na fortecznym szlaku Twierdzy Toruń.
A to za sprawą jenieckich zapisków na murach pomieszczeń używanych jako karcery w czasie II wojny światowej.



Fort XI został wybudowany w latach 1877-1884 z betonu i cegły na planie pięciokąta. Jako umocniony punkt oporu miał strzec lewobrzeżnej linii Torunia. Załoga warowni składała się z 650 artylerzystów i jednego batalionu piechoty. Ogień z 20 dział usytuowanych na otwartych stanowiskach mógł docierać do Cierpic i Gniewkowa. Fort nie miał jednak okazji sprawdzić się w wyznaczonej roli.



Najbardziej pamiętne wydarzenia rozegrały się tu w czasie II wojny światowej. Hitlerowcy przetrzymywali tu jeńców z pobliskiego obozu Stalag XXA. Głównie Brytyjczyków, ale także Francuzów, Rosjan i Polaków. Śladem ich obecności są napisy na ścianach pomieszczeń wykorzystywanych jako karcery. Napisy są nadal wyraźne, ale z roku na rok w coraz gorszym stanie. I kilka zdjęć i Wam zaprezentuję.


"Nie zapomnij, że jesteś Brytyjczykiem" - Jeszcze dwa lata temu w pełni widoczny, dzisiaj...


"R.M. - na całe życie"


Dowcipny Francuz napisał: „Toruń, miasto turystów (niezłe hotele, dużo atrakcji)."


Narodowości jeńców


"Dobry stary Churchillu daj niemcom piekło"


Sierp i młot


Daty pojmania jeńców


Wierszyk o Hitlerze i Churchillu




"Pieprzyć to 99 mln razy"


"Wypuśćcie mnie dranie"


"Zachowajcie tę kronikę" - co niniejszym czynimy.


Inne teksty, dzisiaj już mało widoczne, ze względu na wszechobecną wilgoć:

„14 dni karceru za próbę ucieczki"
„Za pieprzenie wszystkiego..."
„Za palenie papierosów w magazynie..."
„Bo nie salutowałem niemieckiemu oficerowi..."
„Za śmianie się z potknięcia Niemca. Złamał sobie nadgarstek, mógł lepiej skręcić kark..."


Jest kilka modlitw, parę obrazków: krzyże, flagi, symbole jednostek wojskowych, nagie panienki, podobizna Hitlera...
Są nazwiska, numery wojskowe, domowe adresy. Podpisał się tu, między innymi, niejaki Robert Allan Lindsey. Ciekawe czy udało mu się wrócić cało do domu w Glasgow, na Harriet Street 22?

Obiekt od lat znajduje się w prywatnych rękach. Niegdyś mieściło się tutaj zaplecze magazynowe pobliskiego „Polmozbytu". W pomieszczeniach służących w czasie II wojny światowej za karcery firma składowała opony. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku fort odkupiła inna firma. Mimo formalnego obowiązku nowy własciciel nie zrobił wiele, aby ochronić zabytkową budowlę przed dewastacją..

Smutne wnioski dopiszcie sobie sami.. Róbmy zdjęcia tak delikatnych rzeczy, bo wkrótce nie będzie po nich śladu.

Oprócz dwóch pierwszych wszystkie zdjęcia moje.
Podpierałem się stronką zwinka.pl/761-Fort_XI__zachowajcie_te_kronike gdzie znaleźć można kilka zdjęć z powyższych jeszcze w nienaruszonym stanie.
Twierdza Toruń - Fort XI
WzajemniE • 2013-06-18, 23:08
Przywitam się z Wami drobnym tematem. Uwielbiam przeglądać tematy dotyczące pustostanów, dostępnych ruin, stąd mój pierwszy temat. Chcę przedstawić drogim sadolom jedno z tych miejsc, gdzie piwo smakuje wyjątkowo.

Jest to jeden z budynków Twierdzy Toruń - Fort XI, (który razem z fortem IV są bliźniaczo największymi schronami Twierdzy).

Krótka notka, a potem to co najciekawsze:

Fort XI (niegdyś V Grosser Kurfürst, obecnie Stefan Batory) to typowy pruski fort artyleryjski z nie do końca typową historią - jeden z najciekawszych obiektów na fortecznym szlaku Twierdzy Toruń.
A to za sprawą jenieckich zapisków na murach pomieszczeń używanych jako karcery w czasie II wojny światowej.



Fort XI został wybudowany w latach 1877-1884 z betonu i cegły na planie pięciokąta. Jako umocniony punkt oporu miał strzec lewobrzeżnej linii Torunia. Załoga warowni składała się z 650 artylerzystów i jednego batalionu piechoty. Ogień z 20 dział usytuowanych na otwartych stanowiskach mógł docierać do Cierpic i Gniewkowa. Fort nie miał jednak okazji sprawdzić się w wyznaczonej roli.



Najbardziej pamiętne wydarzenia rozegrały się tu w czasie II wojny światowej. Hitlerowcy przetrzymywali tu jeńców z pobliskiego obozu Stalag XXA. Głównie Brytyjczyków, ale także Francuzów, Rosjan i Polaków. Śladem ich obecności są napisy na ścianach pomieszczeń wykorzystywanych jako karcery. Napisy są nadal wyraźne, ale z roku na rok w coraz gorszym stanie. I kilka zdjęć i Wam zaprezentuję.


"Nie zapomnij, że jesteś Brytyjczykiem" - Jeszcze dwa lata temu w pełni widoczny, dzisiaj...


"R.M. - na całe życie"


Dowcipny Francuz napisał: „Toruń, miasto turystów (niezłe hotele, dużo atrakcji)."


Narodowości jeńców


"Dobry stary Churchillu daj niemcom piekło"


Sierp i młot


Daty pojmania jeńców


Wierszyk o Hitlerze i Churchillu




"Pieprzyć to 99 mln razy"


"Wypuśćcie mnie dranie"


"Zachowajcie tę kronikę" - co niniejszym czynimy.


Inne teksty, dzisiaj już mało widoczne, ze względu na wszechobecną wilgoć:

„14 dni karceru za próbę ucieczki"
„Za pieprzenie wszystkiego..."
„Za palenie papierosów w magazynie..."
„Bo nie salutowałem niemieckiemu oficerowi..."
„Za śmianie się z potknięcia Niemca. Złamał sobie nadgarstek, mógł lepiej skręcić kark..."


Jest kilka modlitw, parę obrazków: krzyże, flagi, symbole jednostek wojskowych, nagie panienki, podobizna Hitlera...
Są nazwiska, numery wojskowe, domowe adresy. Podpisał się tu, między innymi, niejaki Robert Allan Lindsey. Ciekawe czy udało mu się wrócić cało do domu w Glasgow, na Harriet Street 22?

Obiekt od lat znajduje się w prywatnych rękach. Niegdyś mieściło się tutaj zaplecze magazynowe pobliskiego „Polmozbytu". W pomieszczeniach służących w czasie II wojny światowej za karcery firma składowała opony. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku fort odkupiła inna firma. Mimo formalnego obowiązku nowy własciciel nie zrobił wiele, aby ochronić zabytkową budowlę przed dewastacją..

Smutne wnioski dopiszcie sobie sami.. Róbmy zdjęcia tak delikatnych rzeczy, bo wkrótce nie będzie po nich śladu.

Oprócz dwóch pierwszych wszystkie zdjęcia moje.
Podpierałem się stronką zwinka.pl/761-Fort_XI__zachowajcie_te_kronike gdzie znaleźć można kilka zdjęć z powyższych jeszcze w nienaruszonym stanie.
Twierdza Modlin na sprzedaż
kufel01 • 2013-01-28, 11:02
W tym kraju sprzedaje się już wszystko. Słynna z II wojny światowej twierdza Modlin pójdzie pod młotek. Zamiast zmodernizować budynki i zrobić z twierdzy muzeum albo siedzibe wojska to kurwa mendy sprzedajne chcą tam galerie zrobić. Jak ja kurwa nienawidzę tego jebanego rządu i wszystkich jego struktur i ludzi .

Agencja Mienia Wojskowego szykuje się do sprzedaży Twierdzy Modlin. Przetarg najpewniej zostanie ogłoszony już w lutym. Na gruncie o łącznej powierzchni prawie 59 tys. mkw. mogą powstać m.in. obiekty handlowe i usługowe, ale także możliwe są funkcje rekreacyjne oraz mieszkaniowe.
Cena wywoławcza to 56 mln złotych. Wylicytowana cena podlega jednak 50 proc. bonifikacie z tytułu wpisania nieruchomości do rejestru zabytków.

Cała reszta wpisu tutaj:

biztok.pl/Chcesz-kupic-potezna-wojskowa-twierdze-Nie-ma-sprawy-a7025
Najlepszy komentarz (36 piw)
D................k • 2013-01-28, 11:11
Ja mam do sprzedaży dwie małpki.
Twierdza Srebrna Gόra jest unikatowym obiektem w skali dziedzictwa kulturowego Europy i jedną z najważniejszych atrakcji Dolnego Śląska. W chwili powstania (1763-1785) należała do najnowocześniejszych tego typu fortyfikacji w Europie. Największy podziw budził i nadal budzi potężny Donjon, jeden z najciekawszych obiektόw fortyfikacji epoki nowożytnej.

Jednak Twierdza Srebrna Gόra to w rzeczywistości nie jeden obiekt a cały zespół wznoszących się nad miasteczkiem fortόw. Twierdza składa się bowiem aż z sześciu fortόw i kilku bastionόw. Głόwny jej trzon tworzy zespół bastionόw z Donjonem w środku. Obiekt ten posiadał 151 pomieszczeń fortecznych ( kazamat) rozmieszczonych na trzech kondygnacjach. Ogromne magazyny, studnie, zbrojownia, kaplica, więzienie, szpital, piekarnia, browar, warsztaty rzemieślnicze i prochownia czynił for całkowicie samodzielnym i samowystarczalnym. W jego wnętrzu mieściło się 3,756 żołnierzy, olbrzymie zapasy amunicji, opału i żywności. Do obrony służyły 264 działa moździerze. W obrębie twierdzy wydrążono 9 studni, w tym najgłębsza (84m) na terenie fortu Ostróg. Rozległość tego systemu i jego lokalizacja pozwala zaliczyć twierdzę do największych gόrskich założeń obronnych Europy.

W 2002 roku został powołany pierwszy w kraju Forteczny Park Kulturowy w Srebrnej Gόrze, organizacja, która stała się kluczowym podmiotem w działaniach na rzecz renowacji i zagospodarowania fortyfikacji.. Duże znaczenie dla promocji twierdzy miało też powołanie w 2007 roku srebrnogórskiej grupy rekonstrukcyjnej- Infanterie-Regiment von Alvensleben (nr 33) odwołującej się swoimi strojami do garnizonu, który stacjonował na twierdzy w okresie wojny francusko-pruskiej. Od tego czasu turystów odwiedzających twierdzę oprowadzają przewodnicy-żołnierze, którzy prezentują zwiedzającym broń oraz eksponują znaleziska militarne i gόrnicze z okolic Srebrnej Gόry- w przyszłości zbiory muzeum fortecznego.





Reszta w komentarzach.
Zainspirowany wrzutami użytkownika Gabranth przedstawiam kilka fotografii z mojej wyprawy do Osowca, która miała miejsce 10 września 2011 roku.

Zbudowana przez wojska rosyjskie w latach 1882 - 1887 twierdza, 23 lutego 1919 roku przejęta przez wojsko polskie (na terenie Fortu I nadal funkcjonuje jednostka wojskowa). Fortyfikacja nigdy nie została zdobyta. Miejsce jednego z pierwszych użyć bojowych gazu (6 sierpnia 1915 roku) - Niemcy pewnie zesrali się ze strachu, gdy zobaczyli poparzonych, duszących się i wymiotujących - ale wciąż kontratakujących - Rosjan.
Część umocnień wysadzono w powietrze w początkowym okresie II wojny światowej - do nich zalicza się Fort II.

Na pierwszym zdjęciu, w drodze wyjątku, fragment Fortu I - dalej już tylko Fort II.




Reszta w komentarzach.
EDIT:
Tylko trochę cierpliwości - 30 zdjęć do zmniejszenia i zuploadowania to wyzwanie dla mojego pięcioletniego komputera.