Jestem nauczycielem wf uchodzącym za dowcipnego do tego stopnia, iż każdy mój żart uchodzi mi płazem. Pewnego razu moją lekcję hospitowała pani dyrektor. Na koniec, jak zwykle zarządziłem zbiórkę w celu podsumowania zajęć. Uczennice niezbyt żwawo usadawiały się w półkolu. Chcąc je pogonić w miarę delikatnie i śmiesznie rzekłem:
- "Ruszać się, dziołchy!"
Na co usłyszałem chóralne:
- "Nie jesteśmy dziołchy!!!"
- "Dziewuchy!?"
Znów chórem:
- "Nie jesteśmy dziewuchy!!!"
W dalszym ciągu nie wszystkie zajęły swoje miejsca, więc kontynuowałem:
- "Dziewoje???"
- "Nie jesteśmy żadne dziewoje!!!" - Ciągle chórem lecz z lekkim już uśmiechem na twarzy i udawaną irytacją, odpowiadały dziewczęta. Pani dyrektor też wydawała się być już lekko rozbawiona, co skłoniło mnie do utrzymania takiego sposobu konwersacji. I w tym momencie zagalopowałem się nieco:
- "Słuchajcie drogie dziewice, przechodzimy do..." - Nie zdążyłem dokończyć zdania gdy rozległo się, oczywiście chórem:
- "Nie jesteśmy żadne dziewice!!!"
Mina pani dyrektor - nie do opisania.
To była lekcja w klasie V szkoły podstawowej...
Wiadomo skąd zajebane...
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis