18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (4) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 20:55
📌 Konflikt izrealsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 20:41
🔥 Impreza firmowa - teraz popularne

#wojsko

Wojsko
MightyPirate • 2015-10-03, 22:55
Kapral wchodzi wieczorem do sypialni rekrutów i pyta:
- Który z was był w cywilu elektrykiem?
- Ja! - zgłasza się jeden z żołnierzy.
- W porządku. Jesteś odpowiedzialny za to, żeby co wieczór o dziesiątej światło w sali było zgaszone.
Najlepszy komentarz (28 piw)
Riazek • 2015-10-04, 12:58
I zebrali się poeci, dla nich wersy są jak dzieci,
Chociaż nigdy nie ruchali, to po rymie napisali,
Teraz myślą jeden z drugim, skąd tu skombinować szlugi,
Pokłócili się z mamusią, na fajki zarobić muszą,
Więc proszę drodzy poeci, wy nigdy nie róbcie dzieci,
Niech te geny przepadają, bo tylko świat zaśmiecają.

Zrzutka na serwery i rozwój serwisu

Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.

Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Gubernator
Mercury001 • 2015-09-22, 12:18
Do kolejnego rosyjskiego gubernatora wpada specgrupa żeby go aresztować za korupcję. Przeszukują gabinet, w tym podręczny sejf, a tam tylko plastikowe długopisy BIC. Włamują się do ogromnego sejfu w ścianie, a tam kilka poradzieckich tanich zegarków. Znajdują jeszcze większy, tym razem zamaskowany sejf - jednak znaleźli tylko papiery Łady Kaliny. Specgrupa w szoku, dzwoni sam minister i przeprasza gubernatora, telewizja emituje pochwalny materiał. Wszyscy się rozchodzą tylko rozżalony, już były szef grupy śledczej, podchodzi do gubernatora i mówi:
- Teraz to cię nikt nie ruszy. Ale mieliśmy naprawdę dobrą informację że bierzesz wielkie łapówki. Gdzie to wszystko jest?
Gubernator rozejrzał się uważnie i prawie bezgłośnie wyszeptał byłemu śledczemu na ucho:

- Wiesz, mam pewną słabostkę... kolekcjonuję platynowe sejfy.
Autentyczny wojskowy
jaskowski • 2015-09-19, 9:06
Historia zabawna, znalazłem na dżomonster i pomyślałem że się spodoba

Tekstu nie poprawiam do ładnej formy bo chyba mi to rok zajmie.

Rzecz działa się w jednym z radzieckich garnizonów w ówczesnej Czechosłowacji. Ostatniego dnia ćwiczeń pewien młody porucznik usłyszał straszne krzyki. Nie trzeba było być Einsteinem aby zrozumieć, że towarzysz generał był z czegoś skrajnie niezadowolony. Wleźć mu przed oczy w takiej sytuacji równało się samobójstwu, a w najlepszym przypadku łbem huczącym od nadmiaru decybeli.
Aby dowiedzieć się, co się stało, porucznik zaczął się skradać w kierunku źródła dźwięku, umiejętnie wykorzystując rzeźbę terenu. Wkrótce stwierdził, że w promieniu ok. 100 metrów od namiotu generała nie było nikogo, nawet trawa kładła się na ziemi pod naporem wrzasków. Praktycznie cały stan osobowy jednostki pochował się po norach, latrynach, kuchniach i za wiszącym praniem. Jedynie obok namiotu stał ze spuszczoną głową kapitan w czołgowym hełmofonie, wiercąc nogą dziurę w ziemi, a całą swoją mową ciała zdawał się pytać:
- Ale o co chodzi? Ja nic nie zrobiłem...
Przed nim generał stał i się darł:
- Tam wyślę, gdzie szczekanie z psich dup nie dociera! Tak daleko na północ, że oś Ziemi wam się w dupę wwierci! Iluminatory na okrętach podwodnych będziecie myć! Kanalizację własnymi płucami przedmuchiwać! Czołgista, mać jego!
Młody porucznik z zainteresowaniem słuchał monologu i zapamiętywał co ciekawsze frazy. Tak...na wszelki wypadek. A oto, co zaszło.

Minister spraw zagranicznych Czechosłowacji organizował uroczyste przyjęcie. Czy poszło o urodziny, czy o jakieś święto państwowe, to nie ma znaczenia. Ważne jest, że przybyło kilkudziesięciu ambasadorów i konsuli wszelkiej maści. Przyjęcie było wystawne i zakrapiane. A po przyjęciu, rosyjskim wzorem, towarzystwo pojechało na polowanie. Ale jak ludzie, zazwyczaj w sile wieku, w stanie po spożyciu mieli brodzić po pas w błocie w poszukiwaniu potencjalnej dziczyzny? Oczywiście, zaradzono temu. Czeskie wojsko zrobiło to, do czego się nadaje najlepiej - przygotowało namioty, w namiotach byli kelnerzy z napojami i przekąskami, a na miejscu polowania wykopano bardzo wygodne okopy z widokiem na las i stanowiskami strzeleckimi. Tam też naszykowano porządne strzelby. Póki goście jechali, nagonka z psami już naganiała stadko tak ze 30-40 jeleni.

Kapitan Makarenko, dowódca kompanii czołgów, razem ze swoją jednostką wracał ze zdanych na, nomen omen, celująco, egzaminów strzeleckich do miejsca bazowania. Rozjeżdżona leśna droga nie była wyzwaniem dla czołgów i Makarenko, wysunąwszy się do pasa z wieży, wyobrażał sobie, że jest piratem na moście okrętu. Jazda przez las delikatnie kołysała jego łajbą, znaczy czołgiem, warkot silnika przypominał nadchodzącą burzę, a smagające delikatnie po twarzy młode gałązki kojarzyły się z silną, morską bryzą. Kapitan był bardzo zadowolony z dnia i ze swoich ludzi; liczył na kilka dni urlopu ekstra za udane ćwiczenia... Ach, dom... Ale moment! Co to za dźwięki?!
Makarenko momentalnie wrócił do rzeczywistości i krzyknął w mikrofon radia:
- Kolumna, stop!

Z lasu rozległ się tęten. Makarenko rozejrzał się. Wśród drzew mignął rogaty łeb, potem kolejny i kolejny. DZICZYZNA! Porucznik nagle jasno i wyraźnie pojął, czego mu brakuje do szczęścia - porządnego kawałka soczystej jeleniny. Obudziły się w nim pradawne instynkty łowieckie. Nozdrza zadrżały, już czuł smak pieczystego...

Stado, przeskakując przez przydrożne krzaki, przebiegło tuż przed jego czołgiem, apetycznie kusząc szyneczkami, filetami i innymi smacznymi kawałkami. Tylko upiec nad ogniskiem i jeść, odrywając zębami wielkie, gorące kęsy!
"Najważniejsze, nie stracić ich z oczu" - pomyślał Makarenko i rzucił głodne, tęskne spojrzenie za stadem.
- Kolumna! Za mną! - i kazał swojemu kierowcy jechać za stadem. Czołg skręcił i kosząc młode brzózki pojechał w ślad za mięskiem. Za moment dziesięć czołgów, wypuszczając chmury czarnych spalin, wpadło do lasu. Wkrótce rozjechały się w półokrąg, zostawiając dziesięć szlaków skoszonych drzewek. W tych warunkach usłyszeć szczekanie psów nagonki było niemożliwością...

Dyplomatów z takich krajów jak Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania czy Wielka Brytania, dobrze rozgrzanych alkoholem, szczęśliwych i rozłożonych na wygodnych stanowiskach strzeleckich, okryło się zielonymi, maskującymi kocami, żeby za wcześnie nie spłoszyć zwierzyny. Obok każdego dyplomaty był pomocnik, gotów nie tylko podpowiedzieć, w którą stronę strzelać, ale i podać wódeczkę, pot z łysiny zetrzeć czy naładować strzelbę. Jeszcze przed chwilą przez radio podano, że stado będzie za kilka minut. Potem zapadła cisza w eterze. A potem w krzakach przy lesie, jakieś 200 metrów od okopów, rozległa się zaciekła strzelanina. A potem nastąpił koszmar, Armageddon i groza.

Las zaryczał, zawył i upadł - upadały drzewa, a na polanę dosłownie wleciało dziesięć czogłów. Szły półkolem, w którego środku były jelenie. Czołgami dowodził szalony Rosjanin, z pianą na ustach przekrzykujący diesle.
- OGNIA! - zawołał i nacisnął spust pistoletu. Oczywiście, ani namiotów ani okopów nie widział. Widział tylko dziczyznę.

Pierwsi zrozumieli złożoność sytuacji względnie trzeźwi pomocnicy myśliwych; przewracali ich na ziemię, padali sami i nakrywali głowy rękami. Zaś ambasador RFN... On wiedział, co to rosyjski atak pancerny. Pamiętał znakomicie jeszcze z wojny. Jak tylko poczuł w kolanach drżenie ziemi od silników czołgowych, nie baczywszy na swój wiek i swój brzuch w try miga wyczołgał się rakiem z okopów do lasu i tam ukrył się w wąwozie. Szukano go potem kilka godzin i znaleziono żywego, choć bladego z przerażenia - widać, że człowiek swoje w życiu walczył.
Sam minister banalnie zemdlał i padł na dno okopu, więc ominęło go najlepsze. Brytyjski ambasador z pełną angielską flegmą owinął się w maskujący koc i udawał mumię. Włoch przeklinał we wszystkich znanych sobie językach. Hiszpan przytulił do siebie strzelbę i zaczął się modlić...

Kompania pancerna, wystrzelawszy wszystkie jelenie, zatrzymała się. Wyszli kierowcy i zaczęli przywiązywać jeszcze ciepłe tusze do pancerza. Całej tej operacji trwożliwie przyglądało się kilku lokatorów okopów. Kierowcy byli przeważnie z Dagestanu; ogorzałe, brodate, muzułmańskie mordy... I jeszcze mieli noże!

- Jak mogłeś się baranie nie domyśleć, że to polowanie?! To będzie międzynarodowy skandal! - darł się generał, zaś Makarenko roztropnie milczał, podziwiając swoje stopy.
- Możesz sobie wyobrazić nagłówki jutrzejszych gazet?! Wielką czcionką będzie: "ROSJANIE ROZPOCZYNAJĄ NOWĄ WOJNĘ Z EUROPĄ!" "MASOWA EGZEKUCJA DYPLOMATÓW!" "DLACZEGO AMBASADOR RFN W CZECHOSŁOWACJI ZACZĄŁ SIĘ JĄKAĆ?!". Sam cię zabiję! O-so-biś-cie! Uduszę własnymi kalesonami! Masz szczęście, że ofiar nie było! Bajkowe szczęście!

Gdy generał odreagowywał stres, na horyzoncie pojawił się łącznościowiec. Najwyraźniej miał pilną sprawę, ale bał się podejść. Nawet szedł przygarbiony i sprawiał wrażenie, że przy pierwszej okazji czmychnie w krzaczory.
- T-t-tow...t-towarzyszu generale... - pisnął w końcu łącznościowiec.
- CZEGO?!
- Proszą was pilnie do telefonu...

Z generała uszło powietrze, twarz zmieniła kolor z buraczkowego na blady. Udał się do namiotu sztabowego. Dosłownie po minucie wyszedł z niego spokojniutki i z miłym uśmiechem na twarzy.
- Makarenko, słuchajcie, a gdzie te jelenie?
- Co? - odpowiedział oszołomiony wrzaskami kapitan.
- Dziczyzna, pytam - gdzie ona?!
- Do kuchni odstawiliśmy. Teraz rozbiór tusz robią.
- Bierz ciężarówkę. Zabieraj całą dziczyznę i zawieź pod ten adres. Tam ją oddasz i będzie po sprawie. Ja ciebie, oczywiście, ukaram. Ale międzynarodowego skandalu nie będzie.
- Ale jakim cudem, towarzyszu generale?
- Zadzwonił do mnie ten czechosłowacki minister. Dyplomaci są w tym samym składzie co wczoraj, robią poprawiny na jego daczy. Nerwy uspokajają. Mówią, że chcą spróbować tej ubitej przez ciebie dziczyzny. Mówią też, że takich atrakcji nigdy i nigdzie nie widzieli, a także proszą, żeby milczeć o sprawie. Szczególnie ten Niemiec.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Najlepszy komentarz (39 piw)
Verbatim369 • 2015-09-19, 14:09
Rozumiem, że niektórzy nie przeczytali w życiu więcej poza menu w McDonaldsie?
Pokazy odbyły się 22-23 sierpnia. Na filmie zaprezentowały się Frecce Tricolori, Dassault Rafale, F-16, Eurofighter Typhoon, grupa helikopterów Pattrula Aspa, Jordan Falcons, Iskry, SW-4, MiG-29, Su-22, Mi-24, C-295, C-130, Mi-2, W-3, Mi-8, Mi-17. Przedstawiono symulację bombardowania przy pomocy samolotów F-16 i Su-22.
Działka, na skrzyżowaniu ulic Ozimskiej i Plebiscytowej w Opolu trafiła w prywatne ręce ponad rok temu. Nowy właściciel wyremontował stojący na niej budynek, a niedawno wziął się za porządkowanie otoczenia, m.in. kładąc nową nawierzchnię. To wtedy trafił na studzienkę z kablami.

- Skontaktowałem się z poprzednim właścicielem, czyli Wojskową Agencją Mieszkaniową, aby dowiedzieć się co to właściwie jest i do kogo należy - opowiada Mariusz Kołodziej. - To ważne, bo nad studzienką miała przebiegać jedyna droga dojazdowa. Nie chciałem ryzykować, że pojedzie tamtędy cięższy transport i się na tej studzience zarwie.

Pan Mariusz pismo do WAM-u wysłał w kwietniu. Po czterech miesiącach przyszła odpowiedź, że to nie są ich kable. Właściciel uznał, że jest tylko jeden sposób, aby dowiedzieć się do kogo one należą: przeciąć je i czekać, kto przybiegnie z awanturą.

- Nie mam żadnej służebności gruntowej na swojej działce, więc podejrzewałem, że kable biegną tu nielegalnie, albo ktoś przed laty je położył i zupełnie o nich zapomniał. Uznałem, że czas wyjaśnić tę sprawę - argumentuje Mariusz Kołodziej.

Kable zostały przecięte w środę około 10.30, na reakcję nie trzeba było długo czekać.

- Nie minęły dwie godziny, a na miejscu pojawił się naczelnik wydziału łączności i informatyki opolskiej komendy policji. Powiedział, że to co zrobiłem to jest sabotaż - relacjonuje Mariusz Kołodziej. - Gdy przeciąłem kable okazało się, że jeden z nich służył do zarządzania patrolami i radiowozami w Opolu, ale komenda wojewódzka nie ma jego dokumentacji. Później pojawiła się jeszcze żandarmeria wojskowa, choć wojsko przecież wcześniej zapewniało mnie, że kable nie są ich.

Pan Mariusz stwierdził, że nie wyrazi zgody na naprawę kabli, dopóki ich właściciel nie potwierdzi w oświadczeniu, że te do niego należą. - Nie chcę nikomu robić problemów, ale mam chyba prawo wiedzieć co się znajduje na moim terenie. Dlatego kable mogą zostać, ale trzeba to wszystko usankcjonować. Jeśli ciężarówka z piaskiem zarwie tę studzienkę, to muszę przecież wiedzieć kogo zawiadomić - kwituje właściciel. - Myślę, że wszystko rozbija się o pieniądze, bo ten do kogo należą kable, będzie musiał opłacić służebność.

Połączenie ze światem, oprócz policji, stracił również Sąd Rejonowy w Opolu oraz Wojskowa Komenda Uzupełnień. Taka sytuacja trwa już prawie od tygodnia.

- Wiemy o awarii, ale nic więcej nie powiemy - słyszymy w wojsku. - Kontaktuje się pani z instytucją odpowiedzialną za obronność - mówi przedstawiciel armii.

Policja wybrnęła z kłopotu, korzystając z łączności alternatywnej. W sądzie nadal jest głucho. I nie wiadomo kiedy łączność zostanie przywrócona.

źródło
Najlepszy komentarz (22 piw)
~Faper Noster • 2015-08-19, 23:18
Jest ciąg dalszy:
Cytat:

Absurdem z opolskiego podwórka żyje cała Polska. Właściciel feralnej działki odciął łączność kluczowym instytucjom, a wkrótce może też pozbawić wojsko wody.


ukryta treść

- Wodociągi i Kanalizacje odmówiły nam podpisania umowy na dostawę wody, ponieważ nie mamy licznika - mówi Mariusz Kołodziej, który ponad rok temu kupił działkę na skrzyżowaniu ulic Ozimskiej i Plebiscytowej w Opolu. - Absurd polegał na tym, że woda z kranów leciała, ale nie mogliśmy ustalić kto nam ją dostarcza. Mieliśmy wprawdzie jakieś liczniki, ale WiK twierdził, że one nie są ich.

Pan Mariusz bardzo się zdziwił, gdy po kilku miesiącach pojawił się u niego kontroler z WIK, aby spisać licznik i upierał się, że ten leżący na jego działce jednak jest własnością miejskiej spółki. - To od niego dowiedziałem się, że wodę mam z... Wojskowej Komendy Uzupełnień. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę - wspomina przedsiębiorca.

Poprzednim właścicielem nieruchomości, którą kupił opolanin była Wojskowa Agencja Mieszkaniowa, dlatego właśnie do WAM-u pan Mariusz zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie sprawy.

- Stwierdzili, że o wodzie nic nie wiedzą, a infrastruktura znajdująca się na mojej działce jest zbędna dla potrzeb MON i bezzasadne jest jej dalsze używanie - opowiada Mariusz Kołodziej. - W międzyczasie wystaraliśmy się o własne przyłącze i kiedy fizycznie będziemy je mieć, licznik WKU nie będzie nam potrzebny. Wolałbym jednak, żeby wojsko przemyślało sprawę, bo może się okazać, że najpierw odcięliśmy im łączność, a wkrótce odetniemy też wodę.

O sprawie pisaliśmy we wtorek. Opolanin znalazł na swojej działce studzienkę z kablami, ale przez wiele miesięcy nie mógł ustalić, do kogo należą (miało to dla niego znaczenie, bo nad studzienką będzie biegła droga dojazdowa). Gdy je przeciął, wybuchła afera, bo okazało się, że jednym cięciem pozbawił łączności policję, wojsko i sąd.

Na miejsce zjechała się żandarmeria wojskowa i naczelnik wydziału łączności opolskiej policji, zarzucając opolaninowi sabotaż. Policja sprawdza, czy nie doszło do przestępstwa.

WKU o tym, że może zostać bez wody już wie. Po komentarz odsyła jednak do sekcji obsługi infrastruktury, która... sprawy nie chce komentować.

Problem zerwanej łączności rozwiązano, ale częściowo. Światłowód zapewniający połączenie ze światem sądowi został naprawiony. Policja poradziła sobie stosując łączność alternatywną i nie zdecydowała jeszcze, czy kabel będzie naprawiany. W wojsku telefony stacjonarne nie działają do dziś, a wszystkie rozmowy zostają przekierowane na telefony komórkowe.

źródło
Krótka, za to ciekawa historia z książki Aleksandra Wasilewskiego "WOJNA SŁUŻB racja stanu"

Tobie Ojczyzno
3 godz. ·
Polecamy krótki fragmencik na niedzielne południe Emotikon wink
Sobota, godz. 7.47, Jednostka JW. GROM, Rembertów
Prostą aleją w promieniach wschodzącego słońca na sygnałach pędziły cztery czarne BMW X5 z agentami BOR. Samochody na pełnym gazie wyjechały na szeroki dziedziniec i zahamowały jeden za drugim z piskiem opon przed bramą
wjazdową do jednostki JW GROM.
Jak na rozkaz w tym samym momencie, otworzyły się drzwi wszystkich terenówek i wysiadło z nich dziewięciu potężnie zbudowanych facetów w czarnych garniturach z pod których, wystawała włożona w specjalne kabury, przy pasach biodrowych, broń krótka. Zbici w ciasną gromadę pewnym krokiem podeszli do chodzącego wzdłuż bramy wartownika, Żołnierz przystanął przed boczną kratą, która pełniła funkcję drzwi biegnących wzdłuż budynku wartowni, zagradzając drogę idącym.
Najwyższy z borowców przedstawił się żołnierzowi patrząc na niego z góry.
- Karol Zdebski, biuro ochrony rządu. Mam rozkaz odtransportować pana generała Petrażyckiego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, proszę nas wpuścić – mówił, władczym tonem.
Żołnierz w szarym mundurze z karabinem Beryl przewieszonym przez plecy, podniósł wzrok na twarz mówiącego i patrząc jakby obojętnie przed siebie milczał.
- Żołnierzu- czy mnie słyszycie - odezwał się zirytowany pułkownik Zdebski odwracając się z drwiącym uśmiechem do swoich oficerów. - Chcę natychmiast rozmawiać z generałem Petrażyckim - rzekł stanowczo podnosząc głos i kładąc ręce na swoich biodrach chcąc dodać sobie jeszcze więcej dowódczej powagi.
- Generała nie ma w koszarach, jeszcze nie przyjechał z domu - beznamiętnie oświadczył wartownik ignorując zupełnie oficera.
Zdebski przybliżył swoją twarz do twarzy GROMowca , prowokacyjnie patrząc mu prosto w oczy.
Wartownik poczuł jego oddech. Pułkownik przysunął mankiet lewej ręki do ust i zapytał do ukrytego w nim mikrofonu – Grupa 2, gdzie jesteście?
W ukrytej w uchu słuchawce usłyszał głos podwładnego. – Weszliśmy do mieszkania, jest puste. Facet musiał wyjść nagle, cała sypialnia jest rozgrzebana, a galowy mundur wisi na drzwiach od szafy. Całą klatka schodowa jest podziurawiła od kul, drzwi wejściowe do bloku rozjebane w drobny mak. W rozpytaniu wśród sąsiadów ustaliliśmy, że około trzech kwadransów temu była tu mała bitwa kiedy generał wychodził z bloku w obstawie pięciu żołnierzy. I wisienka na torcie, w samochodzie terenowym zaparkowanym przed jego mieszkaniem znaleźliśmy trzy trupy. Sprawnie poszatkowani z broni automatycznej. Wyglądali na naszych ale nie mają dokumentów i broń też nie z naszego arsenału. Co robić panie pułkowniku?
- Zostańcie na miejscu, zabezpieczcie teren do przyjazdu naszych techników. Nie wpuszczać na miejsce zdarzenia żadnych pał i prokuratora. Niech spierdalają, zabezpieczyć teren dookoła - rzucił do mikrofonu pułkownik, nie odrywając wzroku od wartownika.
- Żołnierzu kłamiecie, mój oficer twierdzi, że generał pojechał do koszar i to w obstawie takich małych szarych kurdupli jak ty - powiedział zdenerwowany borowiec - jeżeli nas nie wpuścisz, sami wejdziemy do środka – dodał.
- Łącz się z oficerem dyżurnym i otwieraj te wrota, masz na to 10 sekund – warknął.
Żołnierz w szarym mundurze wszedł w wąski okratowany ze wszystkich stron korytarz między bramą główną, a budynkiem wartowni. Podniósł słuchawkę zawieszonego na ścianie telefonu i przyłożył ją do ucha. Jego rozmowa trwała kilka sekund. Po jej zakończeniu spokojnie wrócił na swoje miejsce przed bramę przy której stali funkcjonariusze BOR, starannie zamykają za sobą kratę na elektryczny zamek.
Stanął wyprostowany przed pułkownikiem i patrzył do góry w jego szeroko otwarte oczy.
- Generała nie ma w koszarach - powiedział pewnym, beznamiętnym głosem. W tej sytuacji rozumiem, że panów wizyta jest bezcelowa. Do widzenia – dodał uprzejmie jak na zaistniałą sytuację.
Wyraźnie zirytowany pułkownik zrobił dwa kroki do przodu kładąc prawą rękę na lewym ramieniu o głowę od siebie niższego żołnierza.
- Za mną panowie – chciał bezceremonialnie odsunąć na bok pełniącego służbę wartowniczą żołnierza.
W tym samym momencie poczuł jak żelazne dłonie wartownika zaciskają się na jego nadgarstku. Nie zdążył powiedzieć swojego ulubionego w takiej sytuacji słowa „wypierdalaj”, kiedy poczuł jak potężna dźwignia na wyprostowany staw łokciowy zgięła go w pół, a szarpnięcie do przodu rzuciło borowca na kolana. Jednocześnie żołnierz w szarym mundurze zmienił pozycję ciała stając bokiem do napastnika cały czas trzymając w dźwigni jego rękę. Bez zastanowienia wyprowadził proste kopnięcie szpicem buta wprost w podbródek i otwarte usta borowca. Jego szczeki kłapnęły głośno rozsypując przed siebie połamane zęby.
Pozostali funkcjonariusze jak na komendę sięgnęli pod swoje marynarki by wyciągnąć ukryte pod nimi pistolety. Już czuli kolby w dłoniach, już mieli szarpną do góry.
Zanim zdążyli to zrobić w powietrzu rozniósł się dobrze znany im dźwięk odwodzonych zamków broni automatycznej.
Zza wartowni wyłoniło się nagle trzech żołnierzy GROM w pełnym rynsztunku bojowym, w hełmach, z bronią przy oku. Szybko podeszli do grubych stalowych prętów kraty, bramy wjazdowej do jednostki. Wysuwając pomiędzy szerokie otwory lufy i zakończone nimi tłumiki. Zbita masa ludzi była dla łowców doskonałym celem.
Borowcy stanęli jak skamieniali w pół ruchu. Powoli jakby w zwolnionym tempie zasłaniali marynarkami kolby pistoletów. Starali się nikogo nie sprowokować swoimi zbyt gwałtownymi ruchami. Mieli świadomość, że ta bitwa jest już przegrana. Tylko pułkownik Zdebski trwając w żelaznym uścisku wartownika, próbując się bezskutecznie szarpać, żeby wstać z kolan, wysyczał pełnymi krwi ustami - Gdzie jest generał, gnoju.
-W dupie - odpowiedział jak zwykle beznamiętnie wartownik, uderzając morderczym prawym sierpowym w szczękę oficera puszczając jednocześnie dźwignię na staw oficera. Cios wyłączył BORowcowi na pewien czas wizję i fonię.
W tym samy momencie z wartowni wyszedł kolejny gromowiec w szarym mundurze, który z lekko wyczuwalną ironią w głosie zwrócił się do funkcjonariuszy BOR-u.
- Generała nie ma w jednostce. Panowie wezmą kolegę żeby tak sam nie leżał przed bramą, tu duży ruch jest.
Najlepszy komentarz (80 piw)
kaktus83 • 2015-06-21, 15:52
grzechem byłoby nie dać piwa
Czołgi na ulicach podczas Marszu Niepodległości? Już dziś jest to możliwe, a jeżeli w życie wejdzie rządowy projekt ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej, zagrożeń będzie więcej. MSW przekonuje, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Opozycja bije na alarm.

Rządowy projekt ustawy reguluje również inne zapisy, w tym ustawy o policji i stanie wyjątkowym. Artykuł zmieniający ustawę o policji mówi, że gdy użycie oddziałów policji okaże się niewystarczające, do pomocy mogą wkroczyć oddziały i pododdziały sił zbrojnych. Wojsko pojawiłoby się na ulicach bez konieczności wprowadzania stanu wyjątkowego. Żołnierze zyskaliby uprawnienia policji i mogliby działać samodzielnie. Jeśli ustawa wejdzie w życie, decyzję o wyprowadzeniu wojska na ulicę będzie podejmował prezydent lub „w przypadkach niecierpiących zwłoki" minister obrony na wniosek MSW. „To konsekwencja istniejących zapisów ustawy o policji" – czytamy w przesłanej do „Codziennej" odpowiedzi MSW. – Będziemy domagali się wykreślenia ich ze wszystkich ustaw – mówi „Codziennej" poseł PiS-u Tomasz Kaczmarek.

Kolejny przepis mówi o tym, że pododdział zwarty nie może używać broni palnej. Taki pododdział mogą tworzyć funkcjonariusze policji, Straży Granicznej, Służby Więziennej lub Żandarmerii Wojskowej. Mogą oni wykorzystywać środki przymusu bezpośredniego, takie jak broń gładkolufowa i pałki.

Następujący po tym zapisie niejasny punkt mówi jednak, że użycie broni palnej możliwe jest „w sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu uprawnionego lub innej osoby".

„Oddziały zwarte dysponują obecnie szerokim wachlarzem środków przymusu, pozwalających na opanowanie sytuacji kryzysowych bez uciekania się do ostatecznego środka, jakim jest broń palna. Jednocześnie użycie broni palnej przez posiadającego broń osobistą funkcjonariusza wchodzącego w skład pododdziału zwartego będzie możliwe tylko w wypadkach bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia jego lub innej osoby, czyli w znacznie mniejszej liczbie sytuacji niż obecnie" – czytamy w komentarzu MSW.

Takim rozwiązaniem zaskoczona jest jednak opozycja. – Ten zapis wprowadza pole do nadużyć. Sprawia, że decyzje o otwarciu ognia przekłada się na policjantów, którzy są najbardziej narażeni na stres. Z przełożonych, dowódców kompanii i plutonu ta odpowiedzialność zostaje zdjęta – mówi „Codziennej" Kaczmarek. PiS będzie chciał wykreślenia również tych przepisów.

Nikt nie chce określić też, jaki przepis reguluje sposób pobierania broni przez funkcjonariuszy wchodzących w skład pododdziału zwartego. Policja twierdzi, że w ogóle on nie istnieje, a ministerstwo, że jest tajny. – Te kwestie regulują przepisy wewnętrzne wydane przez Komendanta Głównego Policji, w tym przepisy zawierające informacje niejawne – przyznaje MSW.

Ustawa już dziś będzie przedmiotem debaty sejmowej. Głosowanie prawdopodobnie odbędzie się w piątek.

źródło niezalezna.pl/40454-policjanci-beda-mogli-strzelac-bez-rozkazu
Najlepszy komentarz (23 piw)
bosslolkowy • 2015-06-18, 15:16
Wszystko spoko i fajnie. Jestem za posiadaniem broni przez obywateli, zwiększenia prawa policji do używania broni itd jak w Texasie itd Tylko u Nas widziałbym jeden problem - przesadna, zachodnioeuropejska poprawność polityczna. Wiecie dlaczego? Ano dlatego, że na takim Marszu Niepoległości pali się budka przy ambasadzie (ostatnio wyszło na jaw, że było to zlecone, ale po jakim czasie?) i wtedy policja pif paf i giną ludzie, sam na marszu widziałem Panów w zielonych kominiarkach wyłaniających się z kordonu policji, rzucających czarną racę, a później wracających "do swoich" ,a policja co? Biła demonstrantów. Przykładów miliony.
Wiadomo ,że jest zawsze odsetek chuliganów na marszu czy na meczach, ale nasi rządzący lubią stosować różne prowokacje w stosunku do prawicowców ,żeby oczernić ich wizerunek. Drogą dedukcji dojdziemy do tego, że na Marszu Niepodległości czy na meczach, będą strzelać z ostrej i używać wojska, a na np. Paradzie Równości - już nie, bo przecież nie wolno dyskryminować mniejszości itd. z resztą u nich brak prowokacji tego typu, bo rządzącym to na rękę.
Mam nadzieję, że czas POpaprańców i reszty tego syfu dobiega końca.

Dziękuję.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem