#zioło
Armin H., syn ministra administracji i cyfryzacji Andrzeja Halickiego, który został zatrzymany za posiadanie narkotyków najprawdopodobniej uniknie kary za swój czyn. Jak ustalił "Super Express", prokuratura rejonowa w Piasecznie skierowała do sądu wniosek o umorzenie sprawy.
- 24 grudnia prokuratura rejonowa w Piasecznie przesłała do sądu rejonowego w Piasecznie wniosek o warunkowe umorzenie kary dla Armina H., na okres próby wynoszący 2 lata. Prokurator prowadzący sprawę, przy podejmowaniu decyzji wziął pod uwagę fakt, iż Armin H. był wcześniej nie karany i zadeklarował dobrowolne poddanie się karze. Jego czyn był zagrożony karą pozbawienia do 3 lat wolności. Ostateczną decyzję w jego sprawie podejmie sąd w Piasecznie - informuje "Super Express" wiceszef tamtejszej prokuratury Artur Wańdoch.
Do zatrzymania Armina H. doszło pod koniec czerwca w okolicach Góry Kalwarii na Mazowszu. Do stojącego na poboczu samochodu podjechał patrol policji. W aucie siedziały cztery osoby, w tym Armin H. To on na widok policjantów rzucił na ziemię zawinięty w papier narkotyk. Jak ujawniła "Rzeczpospolita", było to 1,56 g marihuany. Po nocy spędzonej na policyjnym dołku syn posła został zwolniony do domu.
Śledztwo w sprawie syna ministra Andrzeja Halickiego trwało pół roku. W trakcie postępowania postawiono mu dwa zarzuty: pierwszy dotyczył posiadania narkotyków, a drugi udzielania ich innej osobie. Opinia biegłych nie pozostawiała złudzeń: Armin H. w chwili zatrzymania miał przy sobie narkotyki. Jednak, jak widać śledczy postanowili nie karać za to syna polityka Platformy Obywatelskiej.
Co na to minister Andrzej Halicki? Od początku ujawnienia sprawy konsekwentnie odmawiał komentarza. - Możecie się zajmować czymś poważniejszym? To nie jest poważna sprawa - mówił wtedy Halicki.
-Ale kopie!
-nasz synek?
-nie, to zioło, daj jeszcze jednego bucha
- Buszek.
W Holandii można mieć przy sobie maksymalnie 5 gramów marihuany. Pewien Holender miał w domu ponad 20 tysięcy razy więcej. Decyzja sądu? „Kary nie będzie”. Dlaczego?
Decyzja amsterdamskiego sądu z połowy października 2014 roku zaskoczyła wielu Holendrów. Oskarżonym był mieszkaniec pobliskiego miasteczka Hoofddorp. W domu mężczyzny znaleziono 107 kg gotowej marihuany.
Mężczyzna tłumaczył, że to „zapasy” dla jego coffeeshopu. [Wszystko o coffeeshopach w tym artykule: Coffeeshopy w Holandii ]. Oskarżony faktycznie jest właścicielem coffeeshopu i nie było z nim wcześniej problemów.
W Holandii również właścicieli coffeeshopów obowiązuje ograniczenie: mogą mieć tylko 500 gramów zapasów. W większości przypadków to martwe prawo. Obroty w coffeeshopach są duże, więc aby nie zabrakło towaru, wiele coffeeshopów ma o wiele większe zapasy.
Prawo jest jednak prawem, prawda? Jasne, stwierdził sąd i przyznał, że mężczyzna rzeczywiście złamał obowiązujące przepisy. Jednocześnie sędzia uznał ograniczenie zapasów do 500 gramów za „dziwne i paradoksalne”.
By porządnie prowadzić coffeeshop trzeba mieć na stanie więcej towaru, rozumował sędzia. (Nie powiedział jednak, ile dokładnie: kilogram? 10 kg? 107 kg?). W związku z tym sędzia zrezygnował z wymierzenia kary.
Oskarżony prowadził uczciwą administrację i przejrzystą księgowość, współpracował z władzami gminy i regularnie odprowadzał należne podatki.
Na tej podstawie sędzia stwierdził, że mężczyzna prowadził interes „w gospodarczo odpowiedzialny sposób” i nie ma sensu go karać.
Eksperci, zajmujący się tematyką miękkich narkotyków w Holandii, uważają, że można już mówić o nowym trendzie. W lipcu tego roku w sprawie właściciela coffeeshopu z Terneuzen, który również miał zbyt wielkie zapasy, zdanie sądu było podobne i sąd nie wymierzył oskarżonemu kary, jakiej domagała się prokuratura.
Inna podobna sprawa sprzed kilku dni - znaleźli u nich 2,500 roślinek, 900 sadzonek oraz ok. 8 kg gotowego towaru. CZYTAJ TUTAJ: PRZEŁOM! Nie będzie kar za uprawę zioła?
Holenderscy sędziowie okazują się bardziej pragmatyczni i zdroworozsądkowi niż holenderski prawodawca. Wszyscy w Holandii wiedzą, że prawo ograniczające zapasy coffeeshopów do 500 gramów jest martwe i należałby je zmienić i dostosować do rzeczywistości. Wielu właścicieli je przecież łamie, a policja i tak zazwyczaj przymyka oko.
Prokuratura, oskarżając od czasu do czasu właścicieli (czasem i skutecznie), stawia sądy przed trudnym wyborem: trzymać się ściśle litery prawa, czy kierować się duchem tego prawa? Istota holenderskiego prawa w sprawie marihuany jest przecież taka, że coffeeshopom pozwala się na handel zielonym, rozweselającym ziołem.
To, że sądy coraz częściej idą na rękę coffeeshopom z wielkimi zapasami „marychy” (tudzież „haszu”), staje się więc powoli nowym trendem. Inna decyzja sądu, również z października 2014 r., była jednak jeszcze bardziej zaskakująca. Chodziło mianowicie o uprawę konopi – na szerszą skalę zakazaną w Holandii.
mojaholandia.nl/artykul/mial-107-kg-ziola-sad-nie-ukarzemy
- Palto.
30zł to chyba 5 lat temu, albo za jakąś samosieje.
czułem że pojawi się zaraz jakiś jaracz co to nie on z 10zł za sztuke takiego haju że 10 wiader i 5 blantów wychodzi
Reszta odcinków to słabizna ale ten i 'Wykład o żulu miejskim', który już kiedyś był zamieszczony są spoko.
Może niektórym micha się ucieszy.
Stary filmik więc nie zdziwię się jak każdy go zna.
Nie jestem tu nowa, po prostu się nie udzielam
I nie, nie pokażę cycków.
Z resztą tytoń (nie mówiąc już o alkoholu) odpowiada rocznie za setki tysięcy takich przypadków na całym świecie, a nikt nie mówi o jego delegalizacji
zapomniałeś dodać ,że zajebałeś z jebzdzidy
Większość wrzucanych tematów jest skądś ''zajebana'' więc :
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów