W ciągu następnych kilku lat były dozorca zauważył, że podwórko jest zarośnięte ale założył, że rodzina przebywa w Niemczech. Chociaż sąsiedzi zastanawiali się dlaczego nie widzą już matki wyprowadzającej rodzinnego owczarka niemieckiego, nikt nie badał sytuacji. Ponieważ rachunki za gospodarstwo domowe były opłacane elektronicznie z funduszu powierniczego, nikt nie szukał matki i syna. Funkcjonariusze organów wykonawczych hrabstwa udali się do tego domu w 2001 r. z powodu skarg dotyczących zarośniętego trawnika, ale gdy rodzina nie odpowiedziała, władze hrabstwa nakazały pisemnie skosić trawnik.
Funkcjonariusze wystawili następnie 3 mandaty w związku ze złym stanem rezydencji, ale nigdy nie próbowali wejść do rezydencji. W 2001 roku pracownicy powiatu ogrodzili przydomowy basen i umieścili tabliczki informujące o konieczności koszenia trawy. Urzędnicy hrabstwa wystawili rodzinie rachunki za prace w ogrodzie i przy basenie, ale nigdy nie otrzymali zapłaty. W tym samym roku zastępca szeryfa udał się do posiadłości z powodu doniesień o nieprzyjemnym zapachu, ale nie wszedł do środka.
W listopadzie 2002 roku urzędnicy przeszukiwali rejestry zaległego podatku od nieruchomości hrabstwa w poszukiwaniu nieruchomości, które mogły zostać wystawione na sprzedaż. Zauważyli, że podatki od domu niemieckiej rodziny i należącej do niej działki nie były płacone od listopada 1998 r. Urzędnik zdecydował się odwiedzić rodzinę ale nikogo nie zastał. Rezydencja była zaniedbana i wyglądała na niezamieszkaną. Trawa na podwórzu urosła do około 2 stóp wysokości, a na podjeździe obok bramy garażowej leżała poczta. Nie było żadnych śladów prób włamania, a wnętrze rezydencji nie nosiło żadnych śladów walki ani plądrowania. Wezwano ślusarza, aby otworzył drzwi zabezpieczonej rezydencji. Wewnątrz odkryto zmumifikowane i częściowo szkieletowe ciała matki, syna i dużego psa, po czym zadzwonił do lokalnego biura szeryfa.
Znaleziono częściowo szkieletowe szczątki kobiety przylegające do dywanu pokrywającego podłogę w kuchni w domu z dwiema sypialniami. Była ubrana w koszulę nocną i otoczona skrzynkami na poczwarki. Okulary przylegały do jej głowy, a strzykawki z insuliną i glukometr leżały w walizkach na stole w kuchni, chociaż w mieszkaniu nie znaleziono żadnych leków.
Ciało zmarłego mężczyzny i psa znajdowały się w sypialni i sprawiały wrażenie pozowanych. Mężczyzna leżał na podwójnym łóżku z głową na poduszce i ciałem przykrytym kołdrą. Ubrany był jedynie w szorty. Obok łóżka stała częściowo zużyta butelka wody. Szczątki psa znajdowały się na drugim podwójnym łóżku, sąsiadującym z tym, na którym znaleziono mężczyznę. Rezydencja wydawała się dobrze utrzymana, jeśli nie liczyć nagromadzonego kurzu, chociaż w domu było niewiele rzeczy osobistych poza odzieżą. Świeciło się jedno światło i klimatyzacja działała. Pozostałe żarówki się przepaliły. Śledczy znaleźli w lodówce ser, jagody i mleko, których data ważności upłynęła w 1999 roku.
W kuchni odkryto także filiżankę kawy zawierającą zaschnięty biały osad. Dwie szklane miski dla psów na podłodze w kuchni wyglądały na puste, z wyjątkiem niewielkiej ilości wysuszonego materiału. W mieszkaniu nie było żadnych psich odchodów. W domu znajdował się kalendarz do lutego 1999 roku, czyli 3 lata i 9 miesięcy przed odkryciem ciał. Na blacie kuchennym znaleziono paszporty matki i syna oraz informacje o psie. Z paszportów wynikało, że wjechali do kraju w grudniu 1998 r. i przebywali do czerwca 1999 r. Na miejscu zdarzenia nie znaleziono żadnych narkotyków ani alkoholu. Późniejsza inspekcja rezydencji nie wykazała żadnych potencjalnych źródeł tlenku węgla, duszących gazów ani innych toksycznych oparów.
Znaleziono także odręczne notatki z pismem matki w języku niemieckim. Późniejsze tłumaczenie notatek ujawniło fragmenty religijne skopiowane z książki.
Tłumaczenie (translator):
"Ani moje działanie, ani żadna myśl nie powinna zaprzeczać temu, że w duchu otrzymałem już spełnienie mojego życzenia i że teraz zostało ono w pełni i wyraźnie objawione. Duchem, duszą, duchem i ciałem chcę być wierny swemu pragnieniu. Widziałem w duchu swoją własność. Otrzymałem to jako doskonały pomysł w mojej duszy i nadałem realną formę mojemu życzeniu. Teraz wzbudzę moje najwyższe pragnienie widzialnego objawienia. Dziękuję Ci, mój Ojcze, że mam teraz miłość, mądrość i wiedzę, życie, zdrowie, siłę i wieczną młodość, harmonię, szczęście i bogaty dobrobyt, a także że rozpoznaję metodę, która uczy mnie tworzyć coś z wszechświata substancji, która powinna zaspokoić każde uzasadnione pragnienie, nie powiedziałem, że ten, kto ma wiarę, będzie uwielbiony."
Ciała dwóch zmarłych i psa przewieziono do biura lekarza sądowego 21. Okręgu, a następnie zbadano je również w laboratorium CA Pound Human Identification Laboratory w Gainesville na Florydzie w celu przeprowadzenia analizy antropologicznej z zakresu medycyny sądowej. Ciała zostały zmumifikowane, miały ciemnobrązową, wysuszoną, pergaminową skórę i zawierały liczne przypadki poczwarek, a także sporadycznie martwe chrząszcze. Zdjęcia rentgenowskie całego ciała nie wykazały żadnych pęknięć ani pocisków. Głowa i kończyny samicy były przeważnie szkieletowe, a wnętrzności nieobecne.
Ciało mężczyzny zostało zmumifikowane i zawierało pozostałości silnie rozłożonych wnętrzności. Żadne z organów nie wykazało dowodów na istnienie wcześniej naturalnych procesów chorobowych ani urazów przedśmiertnych, które mogły przyczynić się do śmierci. Ponadto nie było dowodów na pośmiertne drapieżnictwo psa. Identyfikację matki i syna przeprowadzono porównując pośmiertne uzębienie z przedśmiertną dokumentacją dentystyczną uzyskaną za pośrednictwem Interpolu. Ciało psa było częściowo zmumifikowane, choć głowa i górna część tułowia zachowały się bardzo dobrze. Pies został również poddany prześwietleniu rentgenowskiemu i sekcji zwłok, które nie wykazały żadnych zauważalnych urazów.
Przedmioty przesłane do laboratorium toksykologicznego obejmowały tkanki miękkie matki i syna, wątrobę syna i mięśnie psa. W ramach rutynowej analizy toksykologicznej w każdej z dostarczonych tkanek przeprowadzono kompleksowe badania obecności narkotyków, łącznie z tlenkiem węgla, cyjankiem i tiocyjanianem. Wszystkie próbki tkanek dały wynik pozytywny na obecność benzodiazepin. W filiżance kawy i misce dla psa zawierającej suszone resztki jedzenia wykryto diazepam.
Opisany przypadek jest bardzo nietypowy, ponieważ szczątki pozostawały niewykryte przez prawie 4 lata, pomimo ich lokalizacji w domu rodzinnym w dzielnicy mieszkalnej, który był wielokrotnie odwiedzany przez władze okręgowe. Matka i syn wypracowali sobie wzorzec izolacji społecznej, do którego niewątpliwie przyczyniła się bariera językowa i różnice kulturowe, a także brak krewnych i upośledzenie neurologiczne syna.