Śledztwo w toku
#śledztwo
Śledztwo w toku
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Zdaniem prokuratury rejonowej w Miastku (woj. pomorskie), życie zaczyna się w chwili porodu. Dlatego tamtejsza prokuratura postanowiła umorzyć postępowanie w sprawie matki, która urodziła pijane dziecko. Prokurator prowadzący postępowanie uznał, że „płód nie jest dzieckiem i matka nie ponosi odpowiedzialności za swoje zachowanie względem płodu“.
Dziewczynka przyszła na świat w kwietniu, a poród odbył się w domu. Kiedy noworodek został przewieziony do szpitala, okazało się, że ma w organizmie blisko jeden promil alkoholu.
Dziecko miało problemy z oddychaniem oraz stwierdzono wadę serca.
Działanie tej kobiety polegające na piciu alkoholu, odbywało się w czasie ciąży, czyli dotyczyło płodu. Człowiekiem stajemy się bowiem z chwilą narodzin
— oświadczył prokurator Oskar Krzyżanowski w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim“.
Na decyzję prokuratury zareagował konsulator Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski Henryk Kuczaj. Jak podkreślił, działania prokuratury to „polityczna poprawność i uległość wobec dyktatury kłamstwa”.
Przypomnijmy, że spożywanie alkoholu przez kobiety w ciąży niesie ze sobą wiele konsekwencji zarówno dla przyszłej matki jak i dla dziecka - przedwczesny poród, niską wagę urodzeniową, a nawet śmierć nienarodzonego dziecka. W tym przypadku dziewczynka urodzona w kwietniu może być dotknięta zespołem FAS – Alkoholowym Zespołem Płodowym.
Chyba sam sobie utrudniłem tłumaczenie
USA zablokowały przyjęcie oświadczenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, wzywającego do niezależnego śledztwa w sprawie wydarzeń w Strefie Gazy
—podały źródła dyplomatyczne. W poniedziałkowych starciach z siłami izraelskimi zginęło 58 Palestyńczyków.
W projekcie tekstu, jak podaje agencja AFP, Rada Bezpieczeństwa ONZ potępia przemoc w Strefie Gazy i „wyraża swoje oburzenie i smutek po śmierci palestyńskich cywilów, którzy korzystają z prawa do pokojowego demonstrowania”. Rada wzywa także do przeprowadzenia „niezależnego i transparentnego” śledztwa.
Odnosząc się do przeniesienia amerykańskiej ambasady do Jerozolimy Rada Bezpieczeństwa podkreśliła w projekcie dokumentu, iż „jakakolwiek decyzja lub działanie, które zmieniło charakter, status lub skład demograficzny Świętego Miasta Jerozolima, nie ma mocy prawnej, jest nieważne i musi zostać unieważnione zgodnie z odpowiednimi rezolucjami Rady Bezpieczeństwa”.
58 Palestyńczyków zginęło, a blisko 2800 zostało rannych w poniedziałkowych starciach z izraelskimi siłami w Strefie Gazy na granicy z Izraelem. Protesty odbywały się przeciwko przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy. Dane te przekazał palestyński resort zdrowia.
Agencje piszą, że był to najkrwawszy dzień w Strefie Gazy od czasu wojny w tej palestyńskiej enklawie między kontrolującym ją Hamasem a Izraelem w 2014 roku.
A ilu z was sadole pomyślnie przeszłoby próbę?
https://wiadomosci.wp.pl/piotr-t-zbadany-przez-bieglych-pokazywali-mu-zdjecia-porno-6242841734276737a
Pytanie co jak ci pokażą pornosa z 15 latką co ma cycki niezłe i zajebistą dupę. Bo kurwa dla mnie to nie pedofilia jak z ciała jest dorosła. Większą pedofilią są np. azjatyckie pornosy gdzie kurwa cycków brak a dupa jak u chłopca.
Zaczęło się od tego, że znaleźli się odważni ludzie, którzy postawili się potężnej instytucji. Skończyło skandalem, setkami procesów i zmuszeniem Kościoła katolickiego do zmiany traktowania księży-pedofilów. Teraz tę historię opowiada oscarowy "Spotlight".
Styczeń 2002 r. Gazeta „Boston Globe” publikuje tekst „Kościół przez wiele lat pozwalał na molestowanie przez księdza”. Jak się miało okazać, pierwszy z wielu tekstów. Bo skala koszmaru ofiar i przestępstw księży, opisanych w dokumentach i zeznaniach poszkodowanych, przeraża do dziś.
Spotlight - zespół śledczy „Boston Globe”, od którego wziął tytuł hollywoodzki film, wywalczył ujawnienie akt sprawy byłego biskupa Johna Geoghana, podanego do sądu przez swoje liczne ofiary. Ze śledztwa gazety wyłonił się następujący mechanizm: przez dziesięciolecia najwyżsi kościelni funkcjonariusze archidiecezji bostońskiej na czele z arcybiskupem zamiatali pod dywan sprawy molestowania seksualnego nieletnich przez duchownych. Ofiary przekonywano do milczenia pieniędzmi, a oskarżanych księży przenoszono do innych parafii, umożliwiając im ponownie kontakt z potencjalnymi nowymi ofiarami.
Czarny charakter
12-letni Patrick McSorley z osiedla Hyde Park w dzielnicy Jamaica Plain w Bostonie przeżywał trudny czas. Jego tata popełnił samobójstwo. Gdy ksiądz John Geoghan odwiedził dom McSorleyów, by pocieszyć jego chorą na schizofrenię mamę, a potem zaproponował, że kupi mu lody, Patrickowi wydało się to nieco dziwne. Ale zgodził się wsiąść do auta duchownego i pojechać po smakołyk. W drodze powrotnej ksiądz dotknął jego uda i przesunął dłoń w kierunku krocza. Potem położył ją na genitaliach i zaczął masturbować najpierw chłopca, a potem sam siebie. Na koniec, gdy wysadził przerażonego Patricka z auta przed jego domem, zasugerował, by chłopiec nikomu nie mówił o tym, co się stało - opisał w przełomowym raporcie zespół „Boston Globe”.
Historia McSorleya pokazała schemat działania Geoghana: namierzał rodziny (nierzadko samotnych) katolickich matek, często ubogie, wielodzietne, ledwo wiążące koniec z końcem. Przepracowane kobiety z wdzięcznością przyjmowały ofertę pomocy, opieki, wypraw na lody i wspólnych modlitw przy układaniu dzieci spać.
Najmłodsze z molestowanych dzieci miało zaledwie cztery latka. Przeciwko Geoghanowi oskarżenia wniosło ponad 130 osób. Patrick McSorley przez lata walczył z alkoholizmem i depresją.
Demaskator. Zemsta ofiary
W kolejnych tekstach „Boston Globe” ujawnił m.in., że parafianie poinformowali kilku kolegów księdza-pedofila o jego uczynkach. Nie wszyscy jednak przekazali tę informację przełożonym. Korespondencja między Geoghanem i dwoma kardynałami, rozciągnięta na 30 lat, dowodzi, że przełożeni duchownego traktowali jego działania „delikatnie” - podkreśla bostońska gazeta. Cały czas chodziło jednak o jednego księdza.
A potem z redakcją skontaktował się Phil Saviano.
Mężczyzna przesłał dziennikarzom informacje, które przegapili wcześniej - pisze katolicki portal „Cruxnow” (powiązany z "Boston Globe"). Kiedy Saviano opowiedział, co wie i co spotkało jego samego, przysłuchujący się temu redaktor wykonał telefon do szefa. I powiedział krótko: Będziemy potrzebować więcej reporterów. To jest większe, niż sądziliśmy.
I było. Saviano, który już w 1995 r. ujawnił, że był molestowany przez księdza Davida A. Holleya, wiedział dużo. Dzięki jego informacjom „Boston Globe” opisał następne, idące w setki, przypadki molestowania . A także to, jak hierarchowie lekceważyli informacje o przestępstwach księży, przenosząc niewygodnych duchownych do kolejnych i kolejnych parafii - nawet po tym, jak w miejscach, do których zostali przeniesieni, molestowali nowe ofiary. Zaś kościelni prawnicy uzyskiwali - za pieniądze - milczenie ofiar.
„Boston Globe” pisał dalej
Przez cały rok 2002 „Boston Globe” regularnie ujawniał kolejne odsłony skandalu. Gazeta pisała o milionach dolarów, które Kościół wydał na dyskretne leczenie pedofilów w szpitalach psychiatrycznych. O historiach dzieci - ofiar molestowania przez wielebnego Josepha Birminghama. O tym, jak arcybiskup Bernard Law przeniósł do parafii w New Jersey księdza, który przyznał się do molestowania ministranta. O współpracownikach arcybiskupa Lawa, którzy również puszczali mimo uszu doniesienia o molestowaniu przez księży bostońskiej diecezji. O przywracaniu na stanowiska księży, na których krążyły liczne oskarżenia o molestowanie. O tym wreszcie, jak księdza, oskarżanego przez rodziców o molestowanie ministrantów, przeniesiono do innej parafii, gdzie powierzono mu... opiekę nad ministrantami.
Człowiek od ukrywania prawdy
Wśród informacji o wyższych rangą duchownych „ratujących” w ten sposób swoich podkomendnych, powtarzało się jedno imię i nazwisko. Bernard Law. Kardynał Bernard Law, arcybiskup Bostonu w latach 1984-2002. Człowiek, który najpierw zaprosił na spotkanie grupę speców od spraw molestowania seksualnego - po to tylko, by odrzucić ich radę. Radę, która brzmiała: wprowadzić politykę „zero tolerancji” dla przestępstw seksualnych.
Człowiek, który zeznał, że nie przywracał podejrzanych o molestowanie księży do pracy, zanim nie potwierdził, że nie stanowią oni zagrożenia. I wreszcie człowiek, do którego upadku i rezygnacji z funkcji arcybiskupa Bostonu w grudniu 2002 r. przyczyniło się inne, jego własne, zeznanie: że jednak o zarzutach wobec owych księży wiedział.
Proces
Kilka miesięcy wcześniej, 19 września 2002, do sądu wpłynął pozew wobec arcybiskupa Lawa i innych wysokich funkcjonariuszy bostońskiej archidiecezji, oskarżający ich o działanie w celu ukrywania działań księży pedofilów. Hierarchowie walczyli do końca, usiłując zablokować nakazane przez sędzię Constance M. Sweeney na wniosek „Boston Globe” odtajnienie i publikację kościelnych dokumentów dotyczących oskarżonych o pedofilię kapłanów.
Sąd apelacyjny podtrzymał decyzję. W grudniu 2002 r. ówczesny prokurator generalny stanu Massachusetts Thomas Reilly oświadczył, że archidiecezja wykorzystała „wszystkie sposoby i narzędzia”, by powstrzymać prowadzone przez jego biuro śledztwo. W 2003 r. w ramach ugody sądowej archidiecezja bostońska wypłaciła 552 ofiarom molestowania odszkodowania na łączną sumę 85 milionów dolarów.
„Spotlight”, czyli Kościół w świetle reflektorów
Dwa Oscary dla filmu „Spotlight”, opowiadającego o nagrodzonym Pulitzerem śledztwie „Boston Globe”, to nie tylko nagroda dla filmowców i aktorów. To także podkreślenie wagi tego, co zrobiła redakcja bostońskiej gazety: przerwała zmowę milczenia i uruchomiła lawinę.
Od 2003 do 2009 roku w dziewięciu ugodach, obejmujących ponad 375 spraw i 1551 poszkodowanych/oskarżających, tylko amerykański Kościół wypłacił odszkodowania w wysokości ponad 1,1 miliarda dolarów. Pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców molestowania w USA zapoczątkowało trwający do dziś proces oczyszczania się Kościoła katolickiego z księży-pedofilów i liczne doniesienia o molestowaniu w innych krajach, m.in. w Irlandii i w Polsce. Wszczęto także kościelne śledztwo, postępowaniem objęto ponad 4 tys. księży. Kilkuset z nich odsunięto od kapłaństwa. Ponad stu skazały sądy.
Bóg płacze. Tych przestępstw i grzechów seksualnego wykorzystywania dzieci nie można dalej utrzymywać w tajemnicy. (...) Odpowiedzialni za seksualne wykorzystanie nieletnich zostaną ukarani - zapowiadał w 2015 r. podczas wizyty w USA papież Franciszek, który powołał nawet specjalny kościelny trybunał do spraw pedofilii. Oficjalne Radio Watykańskie nazwało „Spotlight” filmem rzetelnym i dokładnym, który pomógł Kościołowi „zaakceptować w pełni grzech, przyznać się do niego publicznie i ponieść konsekwencje”.
Epilog
Arcybiskup Bernard Law w maju 2004 dostał - jeszcze od Jana Pawła II - ceremonialną funkcję archiprezbitera patriarchalnej bazyliki Liberiańskiej w Rzymie. Brał udział w konklawe 2005 roku, które wybrało papieża Benedykta XVI. W 2011 ukończył 80 lat i zgodnie z kościelnymi uregulowaniami zrezygnował ze wszystkich funkcji. Wciąż mieszka w Rzymie.
63-letni dziś Phil Saviano, chory na AIDS homoseksualista, jest dziś niewierzący, ale przetrwał i przeżył. Wciąż pamięta „chłód ciemnej piwnicy kościoła, i odrażająco słodki zapach wody kolońskiej” ojca Davida A. Holleya, jego ręce chwytające go za nadgarstki, gdy próbował uciekać i „uczucie bycia schwytanym w pułapkę”.
W „Spotlight” aktor Neal Huff, grający Saviano, mówi ekipie dziennikarzy, że wówczas, wiele lat temu, dla dzieciaka z ubogiej rodziny z Bostonu, bycie pod opieką księdza było jak wyróżnienie przez Najwyższego. I dodaje: A jak powiedzieć Bogu "nie"?.
Źródło: weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,19697030,prawdziwa-historia-spotlig...
Ps. Ból dupy katoprawaków za 3... 2... 1...
Dr Iwan Kaczanowski, ukraiński politolog pracujący na Uniwersytecie w Ottawie, poddał analizie wszelkie publicznie dostępne dowody w sprawie masakry około 100 osób w Kijowie 20 lutego 2014r. Zdaniem Kaczanowskiego wykonana analiza prowadzi do wniosku, że masakra dokonana 20 lutego 2014 roku została zorganizowana przez jakąś grupę wywodzącą się z kijowskiego Majdanu, związaną ze skrajną prawicą, prawdopodobnie Prawym Sektorem. Celem tej operacji było przejęcie władzy i z tego powodu obecny ukraiński rząd prowadzi śledztwo w sprawie masakry na fałszywe tory.
Zdaniem Kaczanowskiego wykonana analiza prowadzi do wniosku, że masakra dokonana 20 lutego 2014 roku została zorganizowana przez jakąś grupę wywodzącą się z kijowskiego Majdanu, związaną ze skrajną prawicą, prawdopodobnie Prawym Sektorem. Celem tej operacji było przejęcie władzy i z tego powodu obecny ukraiński rząd prowadzi śledztwo w sprawie masakry na fałszywe tory.
Według ukraińsko-kanadyjskiego naukowca do powyższych wniosków prowadzą następujące ustalenia:
- wszystkie strzały, które raniły bądź zabiły demonstrantów i milicjantów, i których trajektorie udało się ustalić, były oddawane z budynków opanowanych przez siły Majdanu: Hotelu Ukraina, Konserwatorium, Poczty Głównej, siedziby Związków Zawodowych, Pałacu Październikowego i innych;
- ślady po kulach na ścianach, drzewach i słupach elektrycznych w miejscach największych masakr świadczą, że strzały były oddawane ze strony budynków opanowanych przez siły Majdanu;
- na podstawie istniejących dowodów nie da się przypisać żadnego postrzelenia siłom rządowym; wszystkie filmy i zdjęcia, które przedstawiano do tej pory jako dowody zbrodni sił wiernych obalonemu prezydentowi, Kaczanowski uznał za niewystarczające bądź zmanipulowane; liczne ofiary padły w miejscach, które były niedostępne uzbrojonym w broń palną funkcjonariuszom sił rządowych;
- wszyscy zabici i ranni, w przypadkach gdzie udało się ustalić rodzaj użytej amunicji, otrzymali postrzały z broni myśliwskiej i sportowej (powszechnie dostępnej na Ukrainie) lub popularnych karabinów Kałasznikowa; siły Majdanu weszły w posiadanie takich karabinów w wyniku przejęcia magazynów broni na zachodniej Ukrainie; żadna osoba nie została postrzelona ze specjalistycznej broni snajperskiej znajdującej się w posiadaniu snajperów sił rządowych;
- nie da się wykluczyć, że uzbrojeni w broń palną funkcjonariusze Berkutu zabili lub ranili pewną liczbę demonstrantów, jednak oddawali oni strzały także w kierunku snajperów dokonujących masakry; ich zachowanie sugeruje postawę reaktywną na sytuację, w jakiej się znaleźli; pierwszymi ofiarami strzelaniny feralnego dnia byli milicjanci;
- siły rządowe proponowały przedstawicielom opozycji wspólne przeszukiwanie budynków, w których znajdowali się sprawcy masakry;
- wielokrotne rzekome próby schwytania snajperów przez siły Majdanu (w budynkach znajdujących się pod kontrolą Majdanu) nie dały żadnego rezultatu;
- snajperzy strzelający do ludzi na Majdanie nie atakowali polityków, którzy znajdowali się w tym samym czasie na scenie Majdanu; nie atakowali także filmowców-amatorów związanych z opozycją, którzy znajdowali się w samym centrum masakry na ul. Instytuckiej a później przedstawili okrojone w zastanawiający sposób relacje z tych wydarzeń;
- brak członków Prawego Sektora i jego sotni wśród zabitych aktywistów Majdanu;
- nagranie z podsłuchu rozmów radiowych rzeczywistych sprawców masakry świadczące o tym, że komunikowali się w zupełnie inny sposób niż snaperzy sił rządowych;
- nieocenzurowane, nagrania podsłuchanych przez Majdan rozmów snajperów Służby Bezpieczeństwa Ukrainy świadczące o tym, że byli oni tylko obserwatorami wydarzeń i nie otwierali ognia;
- zachowanie snajperów masakrujących ludzi na ulicach Kijowa świadczące o tym, że mieli oni podsłuch rozmów snajperów sił rządowych, którzy próbowali ustalać ich pozycje;
- opieszałość śledztwa ws. masakry prowadzonego przez pomajdanowe władze, ginięcie zgromadzonych dowodów oraz próby sprowadzenia śledztwa na fałszywe tory (np. okazało się, że jeden z dowódców Berkutu oskarżony o strzelanie do demonstrantów z broni długiej, od kilku lat nie ma dłoni rozerwanej wybuchem granatu);
- brak jakiegokolwiek śledztwa w sprawie zabicia co najmniej 17 i ranienia z broni palnej 196 funkcjonariuszy sił rządowych podczas wydarzeń z 18-20 lutego 2014;
- wbrew twierdzeniom nowej władzy, jakoby obalony prezydent Janukowycz wydał rozkaz strzelania do nieuzbrojonych protestujących, nie przedstawiono do tej pory żadnych dowodów na istnienie takiego rozkazu.
Kończąc swój referat dr Kaczanowski stwierdza, że wyniki jego analizy stawiają wydarzenia na Ukrainie w nowej perspektywie. Uważa, że pozornie irracjonalna masowa zbrodnia na ulicach Kijowa da się wytłumaczyć z perspektywy racjonalnego wyboru własnego interesu i weberowskich teorii racjonalnego działania:
Sała Herojam! Ciekawe, swoją drogą, co na to niezrzeszeni Ukraińcy? Nabijanie polskich kobiet i dzieci na kołki, albo palenie żywcem jakichś "zdrajców", co mieli pecha od urodzenia szprechać pa ruski jest jeszcze cacy, jak dla nich, bo to chodziło o "niepodległość Ukrainy". Z tego chyba będzie się trochę trudniej wykpić. Rok, dwa i to Poroszenko będzie spierdalał pieszo na Zachód w jednej kufajce z jenota, a Janukowycza będą witać chlebem i solą.
oryginał:https://www.academia.edu/8776021/The_Snipers_Massacre_on_the_Maidan_in_Ukraine
tłumaczenie i streszczenie: kresy.pl/publicystyka,analizy?zobacz/kijowskiej-masakry-dokonali-ludzi...
Słynne giallo mistrza włoskiego horroru, Dario Argento.
Soundtrack autorstwa zespołu Goblin.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów