Mam koleżkę, który się wkręcił w takie cuda. Pracowałem z nim kiedyś na magazynie i tam go poznałem. Szybko go wyjebali z roboty, bo był jebanym nierobem, lubił sobie wcześniej wyjść (czyt. uciec) z pracy itd. Nie widziałem się z nim szmat czasu i od pewnego momentu wali wpisy na fb, typu 'Moje życie zależy ode mnie, to ja decyduję o swojej przyszłości, wystarczy chcieć i niemożliwe staje się możliwe, jestem człowiekiem sukcesu". Codziennie opisuje swoje osiągnięcia, przemyślenia i chuj wie co jeszcze. Rzygać mi się chce jak to u niego czytam. Najlepsze jest to, że pamiętam, jak chodził ubrany po magazynie w czasie roboty. Jebany, któryś rok z rzędu nosi tą samą bluzę, nie ważne czy idzie na miasto, do roboty na magazyn, na zakupy, do kościoła, do klubu, czy na szkolenie, właśnie do takich trenerów motywacyjnych. Widziałem fotki ze spotkania, gdzie był w Krakowie nauczyć się "bycia zwycienzcom", zgadnijcie jak był ubrany? Kurwa... Cały czas zapierdala w jednej i tej samej bluzie. Człowiek sukcesu.
______________
Some say the end is near.
Some say we'll see Armageddon soon.