Spiderowski napisał/a:
Może wypowie się ekspert od granatów. Czy odjebanie takiego dziadostwa z taśmą było konieczne?
Widocznie było skoro uciekli się do tej metody. Okleili go tak taśmą, aby chłop w stresie, drżący ze strachu, ściskający spoconymi dłońmi nie upuścił odbezpieczonego granatu...
Isenstadt napisał/a:
Problemy z granatami są takie, że zazwyczaj po ~5 sekundach rozwiązują się same
Jesteś w błędzie więc pozwól, że Ci wytłumaczę:
Zapalnik ma podwójne zabezpieczenie w postaci zawleczki, którą wyciąga się przed użyciem granatu i łyżki – dźwigni, która zabezpiecza zapalnik, dopóki jest przyciśnięta do korpusu granatu. W chwili rzutu łyżka odpada zwalniając sprężynę iglicy zapalnika. Iglica uderza w spłonkę odpalając ścieżkę prochową, opóźniającą detonację o kilka sekund...
...tak więc chłop może ściskać ten granat do usranej śmierci a on i tak nie wybuchnie dopóki łyżka nie odskoczy od granatu...